czwartek, 8 grudnia 2011

Epizodzik 8 "Małymi krokami"


I cannot hold this anymore
my hands are tired of only waiting to let go
and I am waiting...still

I used to know which way to turn
you were a light inside a tunnel in my head
I try to follow...still
I try to follow...still
EPIZODZIK 8 „MAŁYMI KROKAMI”
W Zakopanem nie widziała się już więcej z Wernerem Schusterem. Trochę ją to zmartwiło, ale mimo wszystko była dobrej myśli. Chodziło tylko o praktyki, nie o stałą pracę. Ale w głębi duszy liczyła, aby zostać fizjoterapeutką, przecież tego głównie pragnął jej ojciec.
Ale pod koniec pobytu spotkała kogoś, kogo unikała najbardziej ze wszystkich. Sama nie wiedziała jakim cudem udało się tego spotkania uniknąć, przecież wszędzie było jej pełno. Ale stało się, przed hotelem gdzie mieszkali polscy skoczkowie.
-Cześć. – powiedział Kamil Stoch patrząc jej prosto w oczy, natychmiast spuściła wzrok.
-Hej. – odpowiedziała. Była zdziwiona, że się z nią przywitał.
-Jak leci?
-Dobrze. – Fritzi pragnęła, żeby ta rozmowa skończyła się jak najszybciej – A u ciebie?
-Fantastycznie.
-No to cieszę się. – wysiliła się na uśmiech – To ten… Ja spadam.
-No, do zobaczenia. – powiedział.
                „Taaa, i pomyśleć, że kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi”, mruknęła Fritzi sama do siebie. Korzystała z ostatnich chwil w jej ukochanym mieście i chodziła wszędzie, gdzie tylko zaniosły ją nogi. Pod tym hotelem umówiła się z Thomasem Morgensternem. Sama nie wiedziała dlaczego i po co. Może dlatego, że potrzebowała kogoś? Kamil znalazł już swoje szczęście, nie potrafili ze sobą rozmawiać. Poza tym bardzo go skrzywdziła i bardzo się tego wstydziła.
-I jest moje Aurinko. – Morgi wyrwał ją z rozmyślań. Znowu ładnie się ubrał i nawet podarował jej różyczkę.
-Aleś się odstrzelił. – wyrwało się Fritzi.
-No, jak na randkę. O, masz moją bluzę?
-Nie, nie oddam jej. Będę mieć ją na pamiątkę. – Fritzi uśmiechnęła się.
-A… Aha, no dobrze. – Thomas był pozytywnie zaskoczony – Słuchaj, co będziesz robić po zawodach w Zako? Wiesz, jest trochę czasu do Hinterzarten.
-No… Pojadę do Wiednia, bo Juliane chce ze mną pogadać. Bliżej Hinterzarten możliwe, że spotkam się z Schusterem. A tak, to nie wiem, co będę robić.
-O, widzisz, dostałem zaproszenie do Spielberg. Chcesz tam ze mną pojechać?
-Po co?
-Popatrzeć na mnie. – Morgi się uśmiechnął.
-Oj tam, na zawodach mogę popatrzeć na ciebie.
-Ale wiesz… Ja tam będę jeździł z zawrotną prędkością szybkimi autami. Wybieram się tam w ostatni weekend lipca.
-Ooo, a to nowość. Fajnie. – Fritzi najwyraźniej się ucieszyła – Pokażesz mi potem fotki?
-Nie, nie pokażę. Chcę cię tam zabrać. To jak, masz ochotę?
-Ja…. Ja nie wiem. – mruknęła.
-No zgódź się. Bez zobowiązań. Ja tam nie mam kogo zabrać.
-Pomyślę, dam ci odpowiedź pod koniec jak to ująłeś…. „randki”.
-Niech będzie, ale wiem, że się zgodzisz. A tak przy okazji, o czym będziesz gadać z Schusterem? – Thomas zaciekawił się tą informacją. Czyżby starała się o jakąś pracę?
-Jeszcze nikomu o tym nie mówiłam, ale chodzi o praktyki. Kruczek nie chciał się zgodzić, więc zapytałam jego.
-Zaraz. – Thomas zamyślił się na chwilę – A co z Alexem?
-Alex powiedział, że nie mam szans w austriackiej kadrze. I tyle.
                Nie odezwał się. Stwierdził, że nie będzie o nic wypytywał, ale może chodziło o emocjonalne związki ze skoczkami. Przecież znała każdego i to bardzo dobrze. I tak miała już problemy w polskiej kadrze, kiedy umawiała się z Kamilem.
                Thomas nie zdawał sobie sprawy, jakie emocje wzbudził u Fritzi podczas ostatniego spaceru. Przypomniała sobie najlepsze chwile, ale miała problemy z koncentracją i ze snem. Tej nocy nie spała, oglądała zdjęcia z poprzednich lat, trochę myślała i rozpamiętywała chwile spędzone z Thomasem. Może nie był to związek idealny, bo jego niezdecydowania czasami nie dało się znieść. Ale i jej niezdecydowanie dawało się we znaki…
                Ale w końcu wiele rzeczy można było wytłumaczyć wiekiem. „Byłam wtedy młoda i głupia”, pomyślała nad ranem. „I w sumie nie można mieć wszystkiego”. Dlaczego nie potrafiła po prostu kogoś kochać i być z tą osobą?
                Tylko że ona od tylu lat kochała żonatego mężczyznę.
                Thomas też nie potrafił sobie tego wszystkiego ułożyć. Miał nadzieję, że może teraz się uda, że może oboje jakoś to poskładają. I może choć trochę dorośli z niezdecydowania.
-To jak, jedziesz ze mną? – zapytał w końcu Thomas.
-A niech ci będzie. – odpowiedziała z uśmiechem.

                Ojciec nigdy nie zmuszał jej do treningów i to w tym wszystkim było najgorsze, bo sama nie znała umiaru. Potrafiła jeździć cały dzień, z małymi przerwami na posiłki. Męczyła się, ale ojciec chwalił ją za efekty. W nocy nie spała i płakała przez ból, który odczuwała w całym ciele. Codziennie obiecywała sobie, że to zmieni, ale przychodziły kolejne sukcesy. Nie zmieniła tego ani po zdobyciu mistrzostwa świata, ani złota olimpijskiego. Wszystko skończyło się po śmierci ojca.
                Ostatnią godzinę spędziła na siłowni, jeździła rowerem jak zwykle ponad swoje siły. Zaraz miała wracać z drużyną do Austrii, więc chciała dobrze wykorzystać wolną chwilę. Po ostatnim treningu siatkówki miała sporą ochotę na uprawianie sportu, ale na razie nie myślała, by wrócić do kolarstwa.
                Szła ulicą, była już niedaleko. Widziała już Austriaków i uśmiechniętego Gregora, który zaczął iść ku niej.
-Gregor, ja… – zaczęła i nagle opadła; Schlieri złapał ją w ostatniej chwili.
-Emma, co jest? – zapytał przestraszony i zaczął ją cucić. Ale dziewczyna nie otwierała oczu.
-Co się stało? – obok nich pojawił się Alex; widząc całą sytuację wyciągnął telefon i próbował dodzwonić się na pogotowie – Cholera, tylko po polsku.
                Po chwili na pogotowie zadzwonił jeden z gapiów, po 7 minutach była karetka. Emma wciąż nie odzyskała przytomności, nawet wtedy, kiedy przeniesiono ją na nosze i zamknięto w karetce.
-Jadę do niej. – powiedział Gregor Alexowi, ale trener go zatrzymał.
-Nie Gregor, wracamy do Austrii. Alex Diess zostanie i dowie się, co z nią.
-Ale Emma jest dla mnie ważna. – Gregor zacisnął zęby – Chcę do niej pojechać.
-Emma jest przede wszystkim psychologiem drużyny. Nie angażuj się w związek z nią, to nie jest dobre.
-Sorry Alex, ale swoje dobre rady wsadź sobie w dupę. Jesteś ostatnią osobą, która może mi powiedzieć coś takiego. Idź do swojej Fritzi. – burknął i ruszył przed siebie. Za rogiem złapał taksówkę i popędził do szpitala.

                Ustalili prawie wszystko, ale był ciekawy jednego – czy nie chciałaby pojechać z nim do Juliane. Czuł, że jest w tym wszystkim trochę zagubiona i potrzebuje kogoś bliskiego.
-Fritzi…?
-Tak?
                Stali już gotowi do wyjazdu. Przed chwilą karetka zabrała Emmę do szpitala, a Gregor pojechał do niej.
-Może pojechać z tobą do Wiednia? – zapytał nieśmiało.
-A masz ochotę?
-No… Czemu nie? Lubię to miasto. I posiedzielibyśmy trochę razem, a później pojechalibyśmy do Spielberg.
                Thomas zabrał swoje bagaże, a Fritzi zdecydowała się pójść po samochód. Szczerze mówiąc nawet ucieszyła się propozycją Morgiego. Musiała w końcu z kimś się związać i zapomnieć o Alexie.

                Wpadł na korytarz i złapał pierwszego lekarza, jakiego zauważył. Miał naprawdę dużo szczęścia, bo mężczyzna mówił po niemiecku.
-Ale kim pan jest dla pacjentki? – zapytał.
-Ja… Jej chłopakiem. – odpowiedział Gregor.
-Niestety nie jestem upoważniony do udzielania jakichkolwiek informacji na temat jej stanu zdrowia. Pani Emma jest teraz na badaniach, za chwilę powinna wrócić do sali.
-Dobrze, dziękuję.
                Roztrzęsiony usiadł na krześle i zaczął się zastanawiać, dlaczego zemdlała. Przecież czuła się świetnie i nie narzekała na nic. Czyżby coś przeoczył?
                Po kilkunastu minutach przywieziono ją do sali. Kiedy tam wszedł, Emma nawet nie spojrzała w jego stronę. Przysiadł na łóżku i wziął ją za rękę. Dopiero teraz dostrzegł, że dziewczyna jest bardzo blada i płacze.
-Co ci jest? – zapytał, ale nie odpowiadała, więc powtórzył pytanie. Wciąż milczała.
-Chcę zostać sama. – szepnęła w końcu.
-Nie, nie wyjdę stąd, póki nie powiesz, co ci jest.
-Gregor, zostaw mnie, bardzo cię proszę. – ponowiła prośbę, a po chwili dodała jeszcze ciszej – Chyba się zabiję.
-Emma, co ci jest? Co się stało? Proszę, powiedz mi, nie chcę cię stracić. Ja… ja cię kocham.
                Przestała płakać i popatrzyła na niego. Zdziwiła się tym wyznaniem i to w takim miejscu, choć już od dawna wiedziała, że on coś do niej czuje.
-To serce. Mogę zapomnieć o treningach czegokolwiek. Czekam jeszcze tylko na dokładną diagnozę, ale na 100 procent chodzi o serce.
                Gregor zaniemówił. Nie dość, że jej kolarska kariera skończyła się bezpowrotnie, to nie mogła nawet potrenować dla własnej przyjemności.
-Nie zostawiaj mnie teraz… – dodała po chwili, znowu cała we łzach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz