czwartek, 8 grudnia 2011

Epizodzik 1 "Romans"


EPIZODZIK 1 „ROMANS”
Z restauracji dochodził dźwięk głośnych rozmów, okrzyków radości, śmiechu, a od czasu do czasu było słychać uderzające o talerze sztućce. Szczupła zakapturzona postać weszła do środka i rozejrzała się; Alexander Pointner pomachał jej, więc podeszła do stolika Austriaków świętujących kolejny udany sezon.
-Witamy.  – powiedział Pointner, a postać zdjęła kaptur; dopiero wtedy okazało się, że to dziewczyna. Gregor Schlierenzauer spojrzał na nią ze zdziwieniem i wykrzyknął:
-Emma! Co ty tu robisz?
Jej twarz ani drgnęła, nie pojawił się uśmiech ani żaden błysk w jej szarych oczach.
-Chcę wam przedstawić Emmę Holopainen, naszą nową panią psycholog.
-Hej, hej, witamy! Nazywasz się zupełnie jak ta słynna kolarka! – powiedział  Manuel Fettner.
-Bo to jest ta słynna kolarka. – mruknął Schlierenzauer, a Thomas Morgenstern wypluł kawałek bułki na talerz.
-A po co nam psycholog? Dla Morgensterna od razu trzeba psychiatry. – powiedział Andreas Kofler  – To jakaś masakra z nim!
-Odczep się ode mnie i popatrz na siebie! – wykrzyknął zdenerwowany Morgenstern – Nie potrzebuję ani psychologa, ani psychiatry! Chcę świętego spokoju!
Kofler coś mu odburknął, a Pointer próbował ich wszystkich uciszyć. Nikt nie zwrócił uwagi na to, że nie dano dojść do słowa Emma, ani na to, że Schlierenzauer widzi ją nie pierwszy raz.
-Czy mogę prosić o ciszę? – zapytała Emma stanowczym i zimnym głosem; wszyscy od razu zamilkli.
-Dziękuję ci . Widzę, że potrafisz nad nim zapanować, to bardzo dobrze. – Pointner odchrząknął – Ok, do rzeczy. Emma studiowała psychologię w Helsinkach, odbyła staż w fińskiej kadrze juniorów, ma bardzo bogate CV. Widziałem jej metody pracy, są świetne. Myślę, że będzie nam się świetnie współpracować.
-Co za idiotyzm, przecież jest koniec sezonu! – syknął Morgenstern.
-Będziecie sporo razem pracować przed sezonem. – odpowiedział trener – Myślę, że przydadzą wam się zajęcia z pracy grupowej.
-Schlieri, a ty niby skąd ją znasz? – zapytał Wolfgang Loitzl.
-No… Jak po kontuzji wylądowałem w szpitalu… No, to się poznaliśmy.
-Hahaha, potrzebowałeś psychologa? – zaśmiał się Morgi – Psychika wysiadła? Biedactwo!
-Wbrew pozorom to nie jest takie śmieszne, jak się wydaje.  – Emma usiadła i nachyliła się w stronę Morgensterna – Coś o tym wiem.
No tak, pomyślał Morgi czerwieniąc się. Przecież czytał o jej sukcesach, o przebiegu kariery, o wypadku, a potem o rezygnacji z kolarstwa…
-Przepraszam. – wymruczał.
-Emma bardzo mi pomogła. – wtrącił Gregor – Zna się na rzeczy.
-Ok, koniec tego słodzenia. – powiedziała Emma – Jest już co prawda koniec sezonu, ale potem czeka nas wyjazd integracyjny i dużo wspólnej pracy. Jeśli jeszcze nie macie mnie dosyć, to spokojnie, będziecie mieli.
-Słuchajcie. – Pointner wstał – Zostawię was, porozmawiacie, Emma wszystko wam powie.  Ja już muszę uciekać. Dobranoc.
Skoczkowie popatrzyli po sobie, ale żaden nic nie powiedział. Skupili się na słowach nowej psycholog, jej planach na współpracę i na innych nudnych rzeczach.

-Fritzi, muszę ci coś powiedzieć.
Popatrzyła na niego; wkładał spodnie leżące na podłodze. Ona chwyciła swoją bluzkę i przeciągnęła przez głowę.
-Tak?
-Nie możemy tego dłużej ciągnąć.
-Jak to? – zdziwiła się.
-Przecież dobrze wiedziałaś, że nie będziemy razem, że nie zostawię żony i dzieci. Mówiłem ci o tym już i zgodziłaś się mimo wszystko.
Ubrał się szybko i usiadł na jej łóżku. Patrzyła smutnym wzrokiem ale wiedziała od dawna, że to nie będzie wiecznie trwało.
-Alex, ale ja cię…
-Nie. – uciszył ją – Nie mów czegoś, czego będziesz żałowała. To nie jest miłość.
-Poszedłeś ze mną do łóżka i mówisz mi, że to koniec? – krzyknęła ze złością.
-A co, miałaś nadzieję, że wezmę rozwód i będziemy razem? Fritzi, jesteś piękną kobietą, znajdź sobie kogoś w swoim wieku. Wiem, co czujesz. Fascynujesz mnie, ale na dłuższą metę to nie ma sensu. Zdajesz sobie z tego sprawę przecież.
-Tak, wiem. – przyznała mu rację i przytuliła się do niego – Ale nie chcę, żebyś kończył to dziś ot tak.
-A myślisz, że ja tego chcę? Ale zobacz, prowadzisz program w telewizji, ja jestem trenerem. Wiesz co będzie się działo, kiedy cała Austria się o tym dowie? Będzie nam ciężko, mojej rodzinie będzie ciężko. A my tak czy owak nie będziemy razem.
-Nie umiem bez ciebie żyć. Przez ostatni sezon prawie się nie rozstawaliśmy.
-Wiem, mój błąd. Nie powinienem cię tak do siebie przyzwyczajać.
Wstał i zbliżył się do drzwi. Patrzyła na niego i nie wiedziała, co ma robić. Próbować go zatrzymać czy pozwolić, by odszedł? Takich wątpliwości nie miała nawet wtedy, gdy użerała się z Morgensternem. Tak, ale Thomas nie miał przecież rodziny…
-Alex, a jak to sobie wyobrażasz? – zapytała po chwili – Przecież i tak będziemy się widywać. Ja jeżdżę w końcu na zawody, a ty bywasz czasem gościem w moim programie. Jak ja mam udawać, że nic nas nie łączy, jak coś jest między nami?
-No to co ja mam ci powiedzieć? Że cię kocham do szaleństwa? Powiedz, zmieni to coś?
-A kochasz?
Stał przy drzwiach i patrzył na nią. Czekała na odpowiedź i coraz bardziej się gubiła.
-Żegnaj. – powiedział i wyszedł.

Emma i Gregor szli hotelowym korytarzem i rozmawiali. Z drużyną wszystko było obgadane, więc mieli chwilę dla siebie. Mówił głównie skoczek; Emma tylko słuchała. W pewnym momencie zauważyli Pointnera wychodzącego z któregoś pokoju.
-Ciekawe, co robił u Fritzi. – zdziwił się Gregor.
-U Fritzi? – zapytała Emma – A, u tej Fritzi. Słyszałam coś o niej. Ona chyba z wami trzyma?
-Tak, była z Morgim i przyjaźniła się z nami.
Nagle z pokoju wybiegła Fritzi. Gregor wciągnął Emmę za jedną z naw, a sam wyjrzał by zobaczyć co się dzieje.
-Zostań ze mną. – mówiła Fritzi i przylepiła się do trenera – Proszę.
-Nie, Friederike. To koniec. – Pointer jakoś odczepił dziewczynę od siebie i odszedł; Gregor ponownie się schował.
-Ja pierniczę, mają romans. – wydusił z siebie.
-Czy ona zwariowała? – zapytała Emma – Jest od niego młodsza. Jest dziennikarką, do cholery! I co, zaprosi go do swojego programu i będzie pytała, jak układa mu się z żoną? Co za brak profesjonalizmu! Wiesz co ci powiem? Ja się tak nie spoufalam z ludźmi, z którymi pracuję. Praca to praca. Jakoś nie wyobrażam sobie, że mogłabym na przykład pójść z tobą do łóżka, a potem mieć z tobą zajęcia.
-A… Aha. – Gregora zatkało. Czyli nie miał szans u niej…
Jego rozmyślania przerwał dzwonek komórki Emmy.
-O, cześć mamo. To ja zaraz będę. – powiedziała dziewczyna i zwróciła się do Gregora – Mama chce się ze mną spotkać, sam rozumiesz.
-A, no ok. To co, pewnie zobaczymy się dopiero na treningach?
-Raczej tak. To wypocznij. Do zobaczenia.
Przeszła do kawiarenki położonej niedaleko hotelu. Nie lubiła chodzić po takich lokalach, ale nie miała wyjścia. Najwyraźniej mama, fizjoterapeutka Niemców, nie miała ochoty z nimi siedzieć i wolała spotkać się z córką. Emma już przez okno zauważyła, że nie jest sama. No tak, mogła się go tutaj spodziewać.
Matti.
Jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa.
Jej były chłopak.
-Cześć. – wydusiła z siebie – Co tam?
-Siadaj córciu. Czego się napijesz?
-Wódki. – odpowiedziała szybko, a mama i Matti zamrugali oczami.
-Nie powinnaś, praktycznie zaraz siadasz za kierownicę. – powiedziała mama – Może herbaty?
-Niech będzie. – rzuciła Emma.
-Ja zaraz uciekam na samolot. Lecę do Finlandii trochę odpocząć, bo zaraz Niemcy na zgrupowanie jadą, to będę musiała być z nimi. Emma, a ty jedziesz do Austrii, tak?
-No. – odpowiedziała szybko.
-Przeprowadzasz się? – zapytał Matti.
-Yhy.
Nie miała ochoty z nim gadać. W ogóle z nikim nie miała ochoty gadać. Od czasu wypadku wszystko się zmieniło i rozmawiała tylko w pracy. Tak to w ogóle prawie nie otwierała ust.
-Dobrze, będę się zbierać. – powiedziała pani Holopainen – Nie siedźcie za długo. Bawcie się dobrze, pa!
Matti uśmiechnął się i przesiadł się na krzesło obok dziewczyny.
-Emi… - szepnął i wziął jej rękę; ona natychmiast ją cofnęła – Co jest?
-Wszystko się zmieniło.
-Co niby? Nagle przestałaś mnie kochać?
-Nie. Miałam wypadek. Zginął mój ojciec, ja nie mogę wrócić do kolarstwa.
-Wiem o tym. I jestem ciekawy, co ci jest. Wszyscy się nad tym zresztą zastanawiają, bo przecież nigdy nie zdradziłaś, co to za kontuzja.
-Po co mam się tym chwalić?
-Nie wiem, może będzie ci lżej? – zapytał lekko zirytowany Matti.
-I tak moja kontuzja gówno innych obchodzi. Media by się podniecały może przez tydzień, a potem wszyscy by o mnie zapomnieli.
-To wyobraź sobie, że mnie to obchodzi. Przychodziłem do ciebie codziennie do szpitala, a ty nie chciałaś mnie widzieć, więc nie masz prawa mówić, że mnie nie obchodzisz!
-Dobrze. Proszę bardzo. Proszę bardzo.
Emma wstała i podwinęła lewą nogawkę spodni, a następnie zsunęła długą skarpetę. Oczom Mattiego ukazała się proteza.
-Ja… Ja nie wiedziałem… - mruknął zmieszany.
-Napatrzyłeś się? – krzyknęła; wszyscy skierowali oczy na nią – No, to na razie.
I zanim ludzie zorientowali się, że to ta słynna kolarka, Emma wybiegła z kawiarni.
C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz