Myślę, że znalazłam już wszystko, co da siłę mi
Wierzę, w to że w każdym z nas iskra nadziei się tli
Moje, moje szczęście z Tobą dzielić chcę
Kiedyś zrozumiemy, że to wszystko ma swój cel
Jedno wiem, wszystko zmienia się, uciekasz, bo czujesz lęk
Wierzę, w to że siłę masz, by nigdy nie poddać się
Wierzę, w to że w każdym z nas iskra nadziei się tli
Moje, moje szczęście z Tobą dzielić chcę
Kiedyś zrozumiemy, że to wszystko ma swój cel
Jedno wiem, wszystko zmienia się, uciekasz, bo czujesz lęk
Wierzę, w to że siłę masz, by nigdy nie poddać się
EPIZODZIK 7 „NIE POZWOLĘ CI ODEJŚĆ”
-Gregor, co ci się stało? – zapytała Emma patrząc na zasinioną twarz skoczka – Kto ci to zrobił?
-Nieważne. – burknął i odwrócił się od niej.
Kadra austriacka zebrała się na sali, aby przeprowadzić trening siatkówki. Emma siedziała z aparatem na ławce i co chwilę pstrykała fotkę chłopakom. Gregor trochę się spóźnił i trochę się zdziwiła tym, że wygląda jak siedem nieszczęść. Ale widać nie miał ochoty z nią rozmawiać, więc przebrał się i podszedł do trenera.
Trening zaczął się parę minut temu i skoczkowie nawet nie zdążyli się dobrze rozgrzać. Widząc Gregora przerwali i patrzyli na niego z zaskoczeniem. Czekali też na reakcję trenera. Ale Alexander Pointer nie miał zamiaru w tym momencie o nic go pytać, najwyraźniej nie zdziwiło go to.
-Zrób rozgrzewkę. – powiedział i ruszył w kierunku Emmy – Nie masz ochoty zagrać z chłopakami?
-Ja… - zaczęła, ale Alex nie dał jej dokończyć.
-Spoko, dresiwo się zaraz skombinuje. Dasz radę?
-No nie wiem, dawno nie grałam.
-Oj tam, oj tam. – Alex wyszedł na chwilę z sali, aby z szatni wziąć dres, który był przygotowany dla Emmy. Dziewczyna dostała go jakiś czas temu, tak na wszelki wypadek, ale do tej pory nie miała go na sobie.
-Ok, to ja się przebiorę. – Emma chwyciła dres. 5 minut później była już gotowa do gry.
Gregor bez przerwy unikał spojrzeń innych, a najbardziej chował się przed Thomasem. Dawno nikt go tak nie upokorzył. Czuł się okropnie, a do tego Emma go wypytywała, co się stało… Nie chciał nikomu opowiadać o tym, że dostał od Morgensterna. Na spotkanie z fanami przypudruje się i nic nie będzie widać…
Fritzi nie próżnowała, nie mogła się poddać. W drużynie austriackiej jej nie chcieli, więc postanowiła porozmawiać z Łukaszem Kruczkiem i Wernerem Schusterem o swoich szansach na praktyki. Musiała to załatwić właśnie teraz, w Zakopanem. Później nie miałaby kiedy załatwiać formalności. A tak, miałaby chwilę przed zawodami w Hinterzarten.
-Nie. – powiedział Kruczek po wysłuchaniu jej – I chyba cię to nie powinno dziwić.
-Dlaczego? Chodzi o tę aferę z Pointnerem? – zdziwiła się.
-Nie, nie chodzi mi o te skandale, jakie wywołujesz, chociaż może to też ma na to wpływ. Po prostu jesteś związana emocjonalnie z polskimi skoczkami, a to nie byłoby zbyt dobre. Mam nadzieję, że to rozumiesz. Jeśli chcesz, to możesz próbować w Polskim Związku Narciarskim, ale jak przyjdzie co do czego, zostaniesz odrzucona.
-A, rozumiem. – powiedziała ukrywając swój smutek – Dziękuję, że poświęciłeś mi chwilę.
Po spotkaniu z Kruczkiem zaczęła się zastanawiać, czy to ma jeszcze jakiś sens. Pracowała w telewizji, prowadziła program sportowy, a chciała zostać fizjoterapeutką. Te dwie profesje tak się dla niej wykluczały, że bez zastanowienia wyciągnęła z kieszeni telefon.
-Rezygnuję. – powiedziała do swojego szefa.
-Jak to rezygnujesz? Przecież mamy kręcić dokumenty!
-Ale umowy nie podpisałam jeszcze. Rezygnuję, nie chcę pracować w telewizji.
I rozłączyła się. Wiedziała, że powinna to załatwić w inny sposób, ale w tym momencie nie miała innego wyjścia. Musiała dopaść Schustera i z nim pogadać.
-Dzień dobry, ma pan chwilkę? – zapytała, kiedy znalazła go po 30 minutach bieganiny na terenie skoczni.
-O, słynna Friederike! – powiedział uśmiechając się – Jasne, co cię gryzie?
-Jestem studentką medycyny, chciałabym dostać się do niemieckiej drużyny na praktyki, mam jakieś szanse?
-O. – Schuster najwyraźniej się zdziwił propozycją Fritzi – Podanie jakieś masz, CV, cokolwiek?
-Mam. – Fritzi podała mu teczkę – To byłyby jakieś szanse?
-Szanse zawsze są… Zaraz, ty nie jesteś dziennikarką?
-Nie, już nie, byłam. Najpierw robiłam zdjęcia dla portalów, potem telewizja. W CV jest wszystko.
Schuster rozejrzał się i znalazł wzrokiem ławkę tuż przy domku niemieckich skoczków. Gestem zaproponował Fritzi, żeby usiedli, bo postanowił przejrzeć jej teczkę.
-Dryg do tego zawodu masz chyba po ojcu, prawda? – zapytał patrząc w papiery – Świetny fizjoterapeuta, bez dwóch zdań.
-No tak, jeździłam z nim na zawody, trochę podpatrzyłam. A teraz studiuję.
-To dobrze, ważne, by czuć powołanie. Co z tego, jak skończy się studia, a nie ma się ochoty pracować w zawodzie? – Schuster na chwilę zamilkł – Widzę, że jesteś świetną studentką! Ja jestem na tak, ale muszę pogadać z resztą zespołu, no, i oczywiście ze Związkiem. Dam ci odpowiedź… Hm, może jutro, ale jak mi się nie uda, to za kilka dni. Zadzwonię najwyżej, może być?
-Yyyy… Tak, tak, tak. – mruknęła onieśmielona Fritzi.
-Nie, nimi to się nie przejmuj. – powiedział patrząc na minę dziewczyny – Drużyna i Związek się zgodzą, więc się nie martw, naprawdę. A, powiedz mi jeszcze taką rzecz, czemu wybrałaś Niemcy?
-Są mi dość bliskie, znam język i kulturę, no, a przede wszystkim uważam, że niemiecka drużyna jest świetnie zgrana i będzie mi się dobrze pracować.
-No i super. – Schuster wstał – To ja lecę, jak już coś załatwię, będę dzwonił. To na razie.
Nie mogła uwierzyć w to wszystko, ale nie chciała chwalić się tym przed otrzymaniem odpowiedzi. Dopiero później ostudziła swój entuzjazm – przypomniała sobie, że jako fizjoterapeutka pracuje tam matka Emmy.
-Co knujesz z Schusterem? – zapytała Hanna. Fritzi wyszła właśnie z pensjonatu, przed którym miała poczekać na Thomasa.
-Rozmawiałam z nim tylko… - Fritzi wyglądała na wystraszoną, nie poznała się na żarcie Hanny.
-Umówiłaś się z kimś? Z Thomasem może? Jak tak, to zaraz przyjdzie, jest z Lottą. Chyba na randce.
Coś przewróciło się w żołądku Fritzi. To umawiał się jednocześnie z nią i Lottą? Może to nie były randki, ale umawiali się, a wcześniej był jej chłopakiem, więc…
-Ojś, żartowałam. – Hanna roześmiała się – Przyjaźnimy się z Thomasem, a on chciał pogadać z moją siostrą. Pewnie się jej radził.
-W jakiej sprawie?
-Pewnie sercowej i na bank chodzi o ciebie. – Hanna wyszczerzyła zęby – To tak widać…
-Co widać? –zdziwiła się Fritzi.
-Że was ciągnie do siebie już tyle czasu… Ty mnie pewnie nie kojarzysz, ale ja jeżdżę na zawody dość regularnie, a życie towarzyskie śledzę z wielką przyjemnością. I jestem szczera, walę prosto z mostu, więc powiem, że wiem coś o was. Fajna z was para. Ok, ok, wtrącam się. – dodała widząc minę Fritzi – Thomas wciąż cię kocha i nie da za wygraną, będzie o ciebie walczył.
-A… Aha.
-Spoko, już się zmywam i już nic nie mówię. – mruknęła Hanna i znowu wyszczerzyła zęby – See you!
Fritzi pomachała koleżance. Była to już druga osoba mówiąca o tym, że Thomas nadal coś do niej czuje. Przecież nie mogła być całe życie sama, bo dobrze wiedziała, że z Alexem nie będzie nigdy. Nawet nie potrafiła sobie wyobrazić tego, że Alex nagle składa pozew o rozwód, a potem jest z nią. Nie chciała tego, to nie był związek na dłuższą metę.
-Servus! – powiedział Thomas. Jak zwykle dobrze wyglądał i pięknie pachniał, założył dziś koszulę i eleganckie dżinsy – Zimno ci?
Fritzi objęła się rękami, miała na sobie czarne obcisłe spodnie i czarną bluzkę z krótkim rękawem. Thomas najwyraźniej o tym też pomyślał, miał ze sobą bluzę austriackiej reprezentacji.
-To co, spacer? – zapytała, kiedy założyła bluzę i podwinęła rękawy.
Gregor nigdy nie był jej obojętny, już w szpitalu chciała czegoś więcej. Ale nie umiała się przełamać. Może dlatego, że dopiero co zostawiła Mattiego, chociaż była z nim szczęśliwa. Sama nie potrafiła sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego go odepchnęła i nie chciała wsparcia z jego strony. Ale najwyraźniej coś było na rzeczy.
Siedziała niedaleko skoczni, chciała sobie przemyśleć kilka spraw. Siatkówka z Austriakami bardzo poprawiła jej humor, uwielbiała sport. W sumie mogła nadal trenować kolarstwo i startować choćby w Igrzyskach Paraolimpijskich, ale skoro zaczęła pracę psychologa… Nawet to lubiła. Z drugiej strony Gregor zawsze miał problemy, gdy ze sobą rozmawiali po zawodach. Było jasne, że już nie potrafił oddzielić sportu i życia prywatnego.
Nagle obok niej pojawił się on. Usiadł obok i objął ją.
-Czemu siedzisz tu sama? – zapytał Schlieri.
-Myślałam nad życiem.
-I co wymyśliłaś?
-Nic ciekawego. – odrzekła Emma trochę zdezorientowana – F… Fajnie, że jesteś.
-Miło mi to usłyszeć. – Gregor uśmiechnął się i popatrzył na nią. Kochał jej twarz, bladą skórę i wystające kości policzkowe. Kochał jej długie blond włosy, które zawsze związywała i wydawały się bardzo krótkie. Kochał ją całą…
-Muszę już iść. – powiedziała nagle.
-Jak to? Gdzie? – zdziwił się. Cieszyła się, że był tutaj z nią i chciała od niego uciec…?
-Tak, tak będzie lepiej.
Złapał ją i przyciągnął do siebie.
-Nie pozwolę ci odejść. Nie teraz. I nie mów mi, że nie możemy być razem, nie chcę nawet tego słyszeć.
Spacerowali po Zakopanem, odwiedzali miejsca, które Fritzi tak bardzo lubiła. Jedli lody, śmiali się, robili zdjęcia. Kochała to miasto, w końcu spędziła tu najlepsze lata swojego życia… Ostatnio tęskniła za tym, co tu przeżyła wraz z ojcem i cieszyła się, że łatwo może tu wrócić dzięki swoim fotografiom. Ale żałowała jednego – że póki co nie może tu wrócić na stałe.
Nawet nie zorientowała się, kiedy wziął ją za rękę. Żywo opowiadała o różnych miejscach, budynkach, które mijali, dlatego skorzystał z okazji.
-Cieszę się, że mogę zobaczyć radość w twoich oczach. – szepnął po paru minutach, a ona wyrwała rękę z uścisku.
-No cóż, mam dobre wspomnienia z Zakopanego. – Fritzi uśmiechnęła się, a Thomas także rozpromieniał.
-Ich vermisse dich.[1] – powiedział nagle
-W jakim sensie? Przecież jestem tutaj… Blisko, obok ciebie.
-Tak, jesteś i cieszy mnie to. Mam na myśli tamte dni, kiedy byliśmy razem. Fajnie wtedy było, prawda?
-Tak. – przyznała. Uśmiech nie schodził z jej twarzy – Odprowadzisz mnie do pensjonatu?
Kiwnął głową. Przeszli na skróty, bo i tak mieli kawałek, ale nie odzywali się do siebie. Dopiero kiedy dotarli na miejsce, musieli się pożegnać.
-Konfiskuję bluzę. – mruknęła, a Thomas roześmiał się.
-Dobrze. – powiedział – Co z nią zrobisz?
-Będę… Będę w niej spać.
-Ooo, fajnie. No nic, to już pewnie muszę spadać. Miłej nocy.
Odszedł w swoją stronę, a ona odprowadziła go wzrokiem, póki nie zniknął w ciemnościach. Powoli podreptała do swojego pokoju i od razu włączyła laptopa. Szybko znalazła stary folder ze zdjęciami z zawodów, a w głowie odgrzebała najlepsze wspomnienia.
Spacer z Alexem, po którym ojciec pytał ją, czy coś ich łączy
Podróże autem z Austriakami.
Pocałunki Thomasa podczas jednego z przejazdów.
Poranek przed hotelem w Sapporo, kiedy to Thomas nazwał ją po raz pierwszy Aurinko.
W jednej chwili to wszystko wróciło. Znowu był przy niej ten przystojny Thomas Morgenstern, wysportowany, z pięknymi choć dużymi dłońmi. Morgi, który ją całował, pieścił, kochał się z nią, pocieszał, gdy coś było nie tak. Ten sam, z którym bez przerwy się kłóciła i do niego wracała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz