piątek, 18 lipca 2014

Epizodzik 15 "Kochasz ją?"

Hej!
Jestem jak bumerang... :) Zawsze tu wrócę. Przepraszam za tyle czasu milczenia....


When the butterflies
They came to life
By your side

So won't you pull me closer, kiss me faster
Take me to your happily ever after
Boy don't make me wait forever

You know we'd be so much better
If we could fall in love together
Pull me closer, kiss me faster
Take me to your happily ever after

EPIZODZIK 15 „KOCHASZ JĄ?”
      Obudziła się z tak wielkim bólem głowy, jakby poprzedniego dnia upiła się do nieprzytomności, a dzień miała spędzić na walce z kacem gigantem. Na początku nie wiedziała, co się dzieje, ale nagle wszystko stanęło przed jej oczami – upadek, rozpacz, rozmowa z Kruczkiem. Rozejrzała się po pokoju, przy łóżku na szafce stały kwiaty.
-Skąd się tu wzięły? - mruknęła sama do siebie próbując usiąść – Dupa ze mnie, powinnam się wziąć do roboty, a nie rozpaczać.
      Ogarnęła się w miarę szybko, wzięła prysznic, ubrała się i zrobiła makijaż, by nie straszyć nikogo swoją twarzą. Była pewna, że czeka ją rozmowa z Severinem, Kamilem, Martą i Dawidem oraz Schusterem, jednak nie wiedziała, jak to będzie z kolejnością. Kiedy miała wychodzić z pokoju, na wyświetlaczu zobaczyła, że dzwoni Marta. Jęknęła, ale nacisnęła 'odbierz' i wyszła na korytarz.

      Kamil miał już złoty medal w rękach, ciągle go oglądał, ściskał, przesuwał pod palcami. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, miał wszystko i nie potrzebował niczego więcej do szczęścia. Owszem, miał przed sobą jeszcze jeden indywidualny konkurs i chciał go wygrać, ale to już nie było takie ważne. Czekał tylko na Fritzi, zależało mu na tym, żeby cieszyć się medalem razem z nią. Był już wieczór i do tej pory nie widział się ze swoją narzeczoną. Nie miał pojęcia, że zajmowała się wszystkimi wokół, bo nie potrafiła odmówić swoim przyjaciołom.

      Wiedziała, że musi iść do Kamila, ale chłopaki z niemieckiej kadry nie chcieli jej puścić. Siedzieli w pokoju Freunda i Wellingera, bo Severin chciał psychologicznej pogadanki. Po paru minutach dołączyła reszta i zaczęli omawiać bieżące tematy, śmiali się z dowcipów i plotek, jakie krążyły po drużynach. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Fritzi zerwała się na równe nogi, bo miała nadzieję, że Kamil po nią przyszedł. Miała przed sobą zapłakaną Martę.
-Co się stało? - zapytała przerażona. Przez głowę przeleciało jej kilka myśli - czyżby ktoś umarł, miał wypadek?
-Ja nie mogę już tak dłużej! - wrzasnęła Marta. Z pokoju wychylił się Freund.
-Co się dzieje? - wtrącił.
-Muszę iść, pogadamy potem. - mruknęła Fritzi i pociągnęła Martę za sobą. Kiedy wyszły przed budynek zapytała – Co się do cholery stało?
-Ja po prostu... po prostu no... - łkała Marta – Ja nie wiem!
-To ja mam wiedzieć? - Fritzi już się zdążyła pogubić, chociaż nie wiedziała, o co chodzi.
-Ja go kocham, rozumiesz?! A on, że jemu czasu trzeba, że jakąś dziewczynę ma, że mam czekać! Nie mogę na niego czekać, chcę go teraz! Chcę żeby mnie dotykał, całował, nikt mnie nie dotykał tak jak on!
      Friederike stała jak wryta. Dopiero po chwili zorientowała się, że przyjaciółka mówi o Dawidzie.
-No to co stoi na przeszkodzie, żeby mu to powiedzieć?
-Kazał mi czekać, bo musi się rozstać z dziewczyną, pewnie mu na mnie nie zależy! Jestem tego pewna! Myślałam, że jak poumawiam się z Maćkiem, to przyleci do mnie raz dwa, a tymczasem nic, zero reakcji! O mój Boże, nigdy czegoś takiego nie czułam!
      Stały w ustronnym miejscu, ale z oddali obserwował je Dawid, który wracał właśnie ze spaceru. Nie słyszał, o czym rozmawiają, ale widział, że Marta jest zdenerwowana.
-Marta, błagam. - Fritzi przytuliła przyjaciółkę – Uspokój się, to na początek. A potem idź i mu powiedz, że go kochasz, potrzebujesz.
-Nie mogę, boję się, że mnie odrzuci.
-To chcesz się męczyć, chcesz go stracić?
-Może wcale nie będzie ze mną szczęśliwy! Może dla niego to była nic nie znacząca przygoda, może chce być z tamtą dziewczyną? - Marta westchnęła – O mój Boże, nawet sobie nie wyobrażasz, jak mi z nim było dobrze. Jak na mnie patrzył na tym lodowisku. Ja po prostu nie mogę przestać o nim myśleć, doprowadził mnie do szaleństwa, a teraz... Spotkałam się z Maćkiem, ale to nie to i on to wie, ja też to wiem. W mojej głowie jest tylko Dawid, czuję się jakbym była nastolatką, matko, jakby to była pierwsza moja miłość, czy coś w ten deseń.
      Fritzi nie spodziewała się ani takiego wybuchu, ani takich wyznać. Wiedziała, że coś jest na rzeczy między tą dwójką, ale nie miała pojęcia, że to jest coś poważnego. Poza tym jak na razie dowiedziała się co czuje Marta, nie liczyła, że Dawid coś jej powie.
-Proszę cię, walnij prosto z mostu i postaw wszystko na jedną kartę. Co ci szkodzi? Jak się nie uda, to trudno. Spróbuj chociaż.
      Marta pokręciła tylko głową i nagle uciekła zostawiając Fritzi samą. Dawid obserwujący tę scenę był mega zdziwiony tym, co zobaczył, jednak nie miał pojęcia o co chodzi. Jego umiejętność „czytania w myślach” nagle zawiodła.
      Fritzi ruszyła przed siebie, Dawid wyszedł jej naprzeciw. Chciał z nią pogadać, jednak nie w głowie była mu Marta.
-Hejka. - powiedział i nie czekając na odpowiedź podał Fritzi kawałek papieru.
-Co to? - dziewczyna rozłożyła papier. Jej oczom ukazało się zdjęcie Kamila z jakąś dziewczyną. Siedzieli przytuleni w jakimś klubie – Skąd to masz?
-Znalazłem. - odpowiedział szczerze – Leżało między domkami.
-Znasz ją?
-Tak, to ta laska z fan clubu Kamila. Ma na imię Sylvia.
-No dobra, ale o co tu chodzi? Skąd ta fota, dlaczego oni są tu tak blisko? A ta Sylvia, kto to jest w ogóle? - Fritzi była zbita z tropu.
-Nie wiem o co tu chodzi, nie mam pojęcia, dlaczego się przytulają. O Sylvii wiem tyle, że prowadzi ten fan club. Jest w Soczi, ale nie widziałem jej. Pewnie zgubiła tę fotę.
-Dobra, ciul z tym, zajmę się tym po Igrzyskach. Wytropię tylko tę Sylvię, wolę wiedzieć jak to jest. Nie chcę najeżdżać na Kamila nie znając sytuacji.
-Dobry pomysł. - Dawid pokiwał głową – Pomogę ci. Pewnie masz mnie dosyć i tych rozterek.
-A jakie ty masz rozterki? - udała zdziwioną – Kopa w dupę i może przestaniesz mieć problemy?
-Kop by się przydał... Maciek pisze z Martą, już pozamiatane.
      W normalnej sytuacji puknęłaby się w czoło i nawrzeszczała na niego. Ale on przecież nic nie wiedział, więc mógł sobie co najwyżej gadać.
-Myślisz, że oni są razem? - Fritzi nadal udawała głupią.
-Nie wiem, nie widziałem, żeby kręcili, ale to chyba się rozwija dopiero. Zalążek wielkiej miłości.
      Ty chyba nie wierzysz w to, co mówisz, pomyślała. Byli w sobie zakochani i nie chcieli się ze sobą spotkać, porozmawiać, zupełnie nic. Fritzi przypomniała sobie podchody Morgensterna i aż się wzdrygnęła.
-Kochasz ją?
      Przez chwilę Dawid nie odzywał się. Stał z wzrokiem wlepionym w śnieg. Fritzi pomyślała, że to chyba była jednorazowa przygoda dla niego.
-Tak, kocham ją. Do szaleństwa. Nie mogę już się oszukiwać, że będę szczęśliwy z Ewą. Cała jej rodzina, zresztą, moja rodzina też, liczy na ślub. Nie chcę jej krzywdzić, ale wiem, że to się nie uda. Już od dawna się dusiłem w tym związku, Ewka to pewnie też zauważyła. Po co to sztucznie utrzymywać? Wtedy, na tym lodowisku wszystko się zmieniło... Wiem, że gównianie zaczęliśmy, zamiast na jakieś randki pochodzić to wylądowaliśmy w łóżku, no ale chyba oboje tego potrzebowaliśmy, sam nie wiem...
-Przecież wszystko jest do nadrobienia, możecie sobie pochodzić na randki, jak ci na tym zależy. - mruknęła Fritzi. Nie mogła już patrzeć na to, jak oboje się męczą.
-Mnie zależy, ale ona jest taka zimna, unika mnie... Poza tym kręci z Maćkiem, nie mogę się wcinać w ich szczęście. Wszystko przeze mnie, chciałem jej powiedzieć, że się zakochałem, a wypaliłem z tym żeby mi dała czas... Nie mogę sobie tego wybaczyć.

      Wszystko tak pięknie się zaczęło, miało być pięknie, perfekcyjnie... Pal licho, że nawet nie pogadali tylko pojechali do hotelu. Ale przeżyła wtedy coś cudownego, coś, co nie zdarza się codziennie. Może z Dawidem takie chwile mogłyby się powtarzać, może mogliby stworzyć związek, być ze sobą, cieszyć się każdym dniem. Niestety, jej szczęście trwało krótko, a teraz zasypiała jak co wieczór sama, wtulając głowę w poduszkę i licząc na to, że chociaż we śnie Dawid się pojawi.
C.D.N.


poniedziałek, 10 lutego 2014

Epizodzik 14 "Porażka"

 Hej! Polska ma złoto, Lily ma natchnienie :D
A tutaj coś z wyszukiwań... Naprawdę uważacie, że Wellinger to dupek? :P


EPIZODZIK 14 "PORAŻKA"
       Po podwójnym zwycięstwie Kamila w Willingen, apetyt na medale ciągle rósł. Fritzi obawiała się, że taka presja może źle działać na skoczka. Nie zauważyła jednak niczego takiego, przynajmniej nie przed treningami.
       Największy problem jednak był z Dawidem. Na samą myśl o swojej głupocie robiło mu się niedobrze, a do tego dochodziła jeszcze irytacja tym, że Maniek non stop trzaskał smsy. Mustaf podejrzewał, że pisze z Martą, a w zasadzie był tego pewny. Dziewczyna miała przyjechać w czwartek, a Dawid bardzo chciał z nią porozmawiać i coś wyjaśnić. Problem był tylko jeden - ona nie chciała odebrać od niego telefonu, ani odpisać na smsy. Za to z Maćkiem pisała cały czas.
       Kamil denerwował się całą tą sytuacją. Odkupił Fritzi telefon, ale nie mógł znieść tego, że nie miał dziewczyny na wyłączność. Obok niej ciągle był Freund i Mustaf, na dodatek wrócił Morgenstern. Przy takiej konkurencji trudno było cieszyć się z Igrzysk.
       Z kolei Fritzi nie traciła dobrego humoru. Dla niej wyjazd do Soczi był spełnieniem marzeń, a na dodatek była członkiem jednej z drużyn. Oczywiście, że wolałaby być w reprezentacji Polski, ale zdążyła się już zżyć z Niemcami. Wiedziała, że Kamil jest zazdrosny, ale nikt w drużynie nawet nie śmiał jej podrywać.
-Zamierzasz zostać gwiazdą tych igrzysk? - zapytał Kamil pojawiając się obok niej. Stała przed hotelem i czekała na niego.
-Dlaczego? - zdziwiła się.
-Nieziemsko wyglądasz.
       No tak, nie było osoby, która nie zwróciłaby na nią uwagi. Rzucała się w oczy, ale dzięki temu nikt o niej nie zapominał. Wyglądała świetnie, potrafiła powiedzieć Pointnerowi co o nim myśli, a do tego Freund był zadowolony z jej treningów. Na niemieckich portalach zastanawiano się, czy przypadkiem nie rośnie nowa gwiazda.
-Cóż, czekam teraz na wybuch i kłótnie. - Kamil zmienił temat na gorętszy - Niech no tylko przyjedzie Marta. Z Dawidem nie da się wytrzymać, najeżony na Maćka. Maciek też wkurzony. No jak żyć?

       Kiedy Marta w końcu przyjechała, atmosfera w drużynie stała się nie do zniesienia. Dawid warczał na Maćka, Maciek na Dawida, a Kruczek nie wiedział o co chodzi. Dla niego ważne były dobre wyniki. Po treningach miał powody do zadowolenia, ale mimo to stres zjadał wszystkich.
       Po kwalifikacjach Dawid postanowił porozmawiać z Martą i nawet udało mu się do niej podejść. Dziewczyna udawała wcześniej, że go nie widzi, a teraz była zajęta sprawdzaniem czegoś na aparacie.
-Masz chwilę? Chcę ci coś wyjaśnić.
-Och, to ty. - Marta podniosła wzrok znad aparatu - A co ty mi chcesz wyjaśniać? Bo nie bardzo rozumiem.
-To, co powiedziałem wtedy.
-Ależ ja to świetnie zrozumiałam. Teraz będziesz miał mnóstwo czasu, ja ci go daję. Myśl sobie, zastanawiaj się, dumaj i rób co chcesz.
       Zanim zdążył coś odpowiedzieć, Marta odeszła z wściekłą miną. To co wyrabiał Dawid było głupie i dziecinne. Dlatego zamierzała się spotkać z Maćkiem, pisali ostatnio do siebie i postanowili zatrzeć niemiłe wspomnienia po lodowisku. Miało to nastąpić dopiero po pierwszym konkursie olimpijskim.

       Cała ta atmosfera igrzysk była niesamowita dla Fritzi. Jednocześnie dziewczyna była tak zestresowana przed pierwszym konkursem, że nie przespała nocy. Martwiła ją przede wszystkim choroba Kamila, którego na nogi stawiał cały sztab, przez co się z nim nie widziała. Miała na głowie Freunda, problemy całego świata zeszły na dalszy plan. Wydawało się nawet, że trójkąt Dawid-Marta-Maciek nieco przystopował i dał spokój. Rozpoczynało się coś, co Fritzi przyprawiało o ciarki, dreszcze i nieprzespane noce.
       To było jasne, że nie zobaczą się z Kamilem w niedzielę, chyba że dopiero po konkursie. Fritzi spóźniła się na śniadanie, ale przez bezsenną noc wolniej się ruszała. Mimo wszystko nie wyglądała na zmęczoną, uśmiechała się, bo nie było innej opcji. Przestała myśleć o Kamilu, liczył się Freund i inni Niemcy.
       Przed konkursem niechcący spotkała się z Morgensternem. Zresztą, ciężko było się z nim nie zobaczyć, ale korzystając z okazji chciała dodać mu otuchy.
-Świetnie cię widzieć! - powiedziała z uśmiechem.
-Dzięki! - Thomas także się uśmiechnął - I dziękuję ci za wsparcie po upadku, to mi naprawdę dużo dało. Wcale się nie dziwię, że Freund chce z tobą pracować.
       Pokiwała głową, bo nie wiedziała jeszcze, jak bardzo jej wsparcie przyda się Severinowi.
       Rywale Kamila nie skakali daleko. Jak to zwykle bywa na skoczni normalnej, były niewielkie różnice punktowe i każdy mógł się jeszcze poprawić. Za to Freund pozbawił się szansy na medal, kiedy po skoku na odległość 99,5 metra przewrócił się. Fritzi wcześniej eskortowała go na górę i rozmawiali, skoczek był naprawdę spięty. Typowano że w konkursie może być wysoko, jednak on tej presji nie wytrzymał.
       Fritzi miała łzy w oczach, kiedy Freund leżał przez chwilę na zeskoku. Otrząsnęła się szybko i pobiegła do niego. Na szczęście nie skarżył się na nic.
-I po medalu. - jęknął.
-Sev, świat się na tym nie kończy. - Fritzi poklepała go po plecach. Kiedy zeszli ze skoczni podniosła oczy do góry i popatrzyła w niebo. Tak bardzo chciała, by Freund zdobył medal. Naprawdę tego chciała! Pomimo, że upadek nie był z jej winy to bała się krytyki ze strony Niemców. I nie chodziło jej tylko o sztab, ale przede wszystkim o kibiców. To była jej osobista porażka i w tym momencie marzyła, żeby zostać sama i dać ujście emocjom. Musiała jednak przygotować Severina do drugiej serii, bo dzięki dobrej odległości skoczek miał prawo oddać drugi skok.
       Ten upadek przyćmił prowadzenie Kamila po pierwszej serii. Marta była w euforii, kibice krzyczeli, tysiące Polaków wgapiało się w szklane ekrany z nadzieją na to, że Stoch odda drugi świetny skok i zgarnie złoto. Skoczek miał przewagę 6.2 punktu nad Bardalem, przez co teoretycznie było już pozamiatane.
Poczuła ulgę, kiedy Severin oddał swój drugi skok. Było to tylko 93.5 metra z byle jakim lądowaniem, ale skoczkowi nie zależało. Też miał dość tego konkursu i chciał zostać sam, tak jak Fritzi.
-Dzięki za wszystko, ale pogadankę zrobimy potem. - powiedział - Przepraszam, chcę być sam.
-Jasne. - mruknęła. Też marzyła, żeby posiedzieć w samotności. Zostawiła Severina samego w domku, po czym wyszła. Z jej oczu natychmiast trysnęły łzy, więc ukryła twarz za szalikiem, żeby nikt tego nie widział.

-Ej, ale gdzie jest Fri?
       Maciek z Jankiem właśnie brali na ramiona złotego medalistę Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Kamil rozglądał się, ale nie widział swojej narzeczonej. Miał jednak nadzieję, że jest gdzieś blisko.
-Słyszycie?! Gdzie Fri, ja się pytam?!
       Chłopaki byli zbyt przejęci złotym medalem swojego kolegi, żeby odpowiedzieć mu na to pytanie. Przecież Polacy czekali na złoty medal aż 42 lata! Żaden z nich nie myślał w takim momencie o kobietach, w ogóle nic nie było ważne. Liczyło się jedno: ZŁOTO, ZŁOTO, ZŁOTO!
       Maciek i Janek zeszli ze skoczni. Marta w wielkiej euforii podbiegła do Maćka i przytuliła się do niego.
-Gratki za twój cel. Miałeś być w dziesiątce i jesteś. Ekstra!
-Dzięki. - skoczek był bardzo zadowolony z siebie.
-No, a Dawidowi chyba zaczną mierzyć skoki po przekątnej. - dodała Marta - No tak go znosi, że kiedyś wyląduje na trybunach.
-Hahaha. - zaśmiał się - No dobra, nie bądźmy złośliwi. Może ciesz się medalem, co?
-Tak, tak, przecież się cieszę. Czekam na te flower power ceremony, będę pstrykać!

       Czuła się okropnie, miała opuchniętą i czerwoną twarz od ciągłego płaczu. Wiedziała, że postąpiła jak egoistka, co jeszcze bardziej ją dobiło. Miała być tego dnia z Kamilem, to był jego wieczór, to on zdobył pierwszy medal na tej olimpiadzie dla Polski i do tego złoty. A ona rozpaczała przez upadek Freunda.
       Kiedy zobaczył ją Kruczek, to opadły mu ręce. Czuł się w obowiązku jej pomóc, więc chwycił ją pod ramię i poprowadził do barku. Tam mogli swobodnie porozmawiać, bo chyba tego potrzeba było Fritzi.
       Długo trenerowi zajęło wytłumaczenie dziewczynie, że upadek Freunda to nie jej wina i nikt nie będzie się za to czepiał akurat jej. Do tego taka chwila załamania, kiedy to ona miała podtrzymywać innych na duchu!
-Idź się połóż, wytłumaczę cię Kamilowi.
-Ok, dziękuję. - pokiwała głową i zeskoczyła ze stołka - Naprawdę wielkie dzięki.
       Podreptała do swojego pokoju i położyła się na łóżku w kurtce i butach. Nie miała siły się rozbierać, po chwili zresztą usnęła. Kilka minut do pokoju wślizgnął się Kamil i na nocnym stoliku położył kwiaty. Zdjął Fritzi buty i kurtkę, a następnie przykrył ją kołdrą. Wcześniej zdążył skojarzyć fakty i domyślił się, że po upadku Freunda coś mogło ją załamać. Wiedział, że chociaż umiała panować nad swoimi emocjami, mogła lekko się zdołować.
-Oj Fri. - szepnął Kamil siadając na łóżku - I tak jesteś najlepsza w tym co robisz. Wiem, że to trudne dla ciebie, każdemu się zdarzają porażki. Kocham cię i zawsze z tobą będę...
C.D.N.

środa, 5 lutego 2014

Epizodzik 13 "Rób co chcesz"

Hej wszystkim! Kazałam na siebie czekać, ale jestem z nowym epi :) Na sam początek hasła, po których mnie znajdujecie. Przyznam, że jedno mnie zaskoczyło :D


Seksu nie ma, ale jest... Epi 13 ;)


Come back, come back, come back to me like
You would, you would if this was a movie

Stand in the rain outside

'Til I came out



Come back, come back, come back to me like
You could, you could if you just said you're sorry
I know that we could work it out somehow
But if this was a movie you'd be here by now


EPIZODZIK 13 "RÓB CO CHCESZ"
       Przez ostatnie dni zapomniała o swoich problemach. Z jednej strony żaliła jej się Marta, a z drugiej Dawid, przez co Fritzi prawie cały czas wisiała na telefonie. Nawet Freund zaczął ją pytać, co się dzieje, ale nie mieszała spraw prywatnych z zawodowymi. W głowie wszystko jej się pomieszało, a została jeszcze kwestia "dziewczyny z fan clubu". Fritzi ufała Kamilowi, jednak nie chciała, żeby kręciły się obok niego obce panny.
       W Willingen było niestety jeszcze gorzej. Gdy tylko spotkała się z Martą wszystko zaczęło się plątać. Marta wyglądała jeszcze perfekcyjniej niż zwykle, miała piękny makijaż i co chwila patrzyła w lusterko. Fritzi była zdziwiona jej zachowaniem, ale z drugiej strony zastanawiała się, czy Marta przypadkiem nie zakochała się w Dawidzie.
       Stały pod skocznią na treningach, Marta prawie przykleiła sobie do ręki lusterko. Fritzi chciała je wyrwać przyjaciółce, ale nagle pojawili się Dawid z Maćkiem. Marta uśmiechnęła się szeroko, miała nadzieję, że Dawid rzuci się na nią i zacznie całować. Nic takiego się nie stało, a przecież kiedy byli ze sobą sprawiał wrażenie innego...
-Hej, piękne. - powiedział Mustaf i podał dziewczynom dwa kubki - Wasze ulubione kawki.
-Dzięki. - wydukała Marta zastanawiając się, skąd Dawid wie, jaką ona lubi kawę.
-Zajebista kurteczka. - zwrócił uwagę Maciek. Fritzi dostała nową kurtkę, kolorową i bez napisu Deutschland.
-No, przynajmniej nie niemiecka. - mruknęła zadowolona. Maciek właśnie świdrował wzrokiem Martę, która nie wiedziała, co ma zrobić. Fritzi nie miała ochoty uczestniczyć w rozmowie tego trójkąta, więc pożegnała się. Zaraz dogoniła ją Marta.
-Oszalałaś, czemu mnie z nimi zostawiłaś?
-Załatwcie te sprawy między sobą, czemu mnie wciągacie? Mam dość!
       Marta była zaskoczona wybuchem przyjaciółki i stanęła jak wryta, a Fritzi odeszła. Cała ta sytuacja ją przerosła, bo od paru dni bez przerwy był wałkowany jeden temat...

       Nikt chyba nie przypuszczał, że weekend w Willingen będzie tak fantastyczny. Do tego zbliżało się Soczi i wiadomo było, że na igrzyskach wystąpi także Morgenstern. Ta wiadomość już od paru dni cieszyła Martę i Fritzi, a także wszystkich innych.
       Marta miała dość tego wszystkiego bardziej niż męczona przez nią Fritzi. W sobotę, tuż przed pierwszym konkursem postanowiła dopaść Dawida i z nim porozmawiać. Stał sam przy domku Polaków, więc chwyciła go mocno za ramię z zaskoczenia.
-Co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknęła. Dawid spojrzał na nią zdziwiony.
-Martuś kochana, spokojnie. - położył ręce na jej ramionach - To nie jest takie proste.
-Jak to nie jest? Było nam razem dobrze, a ty to przekreślasz? Czy chcesz ciągnąć na dwa fronty?
-Nie chcę.
-O, nie możesz się zdecydować? - Marta uśmiechnęła się ironicznie, po czym pocałowała Dawida tak namiętnie, że nie mógł złapać oddechu - No, zrób z tym sobie co chcesz. Cześć.

       Po pierwszej serii prowadził Jurij Tepes, ale zaraz za nim plasował się Kamil. Fritzi była wręcz pewna, że wszystko może się zmienić. Liczyła też na Freunda, który był czwarty. Cały czas mu towarzyszyła i przed drugą serią postanowiła go jeszcze zmotywować do wygranej. To jasne, że całym sercem była z Kamilem, ale nie okazywała tego tak bardzo.
       Było wiadomo już, że Kamil oraz Severin będą na podium, pozostał tylko Jurij. Kiedy Słoweniec nie dał rady przeskoczyć tej dwójki, Fritzi nawet nie zdążyła się ucieszyć ze zwycięstwa Kamila, bo Freund chwycił ją i podniósł do góry. Zaskoczona uśmiechnęła się i podniosła rękę z palcami ułożonymi w literkę V. Dla niej drugie miejsce Severina było wygraną.
       Podreptała wraz z chłopakami na dekorację. Zanim obaj stanęli na podium, Kamil pocałował Fritzi, a następnie zwrócił się do Severina ze słowami:
-A ty pamiętaj, ona jest tylko moja.

       Wieczorem planowała się spotkać z Kamilem, ale zanim dotarła do jego pokoju zaczepił ją Mustaf, który z kolei biegł do niej. Zaczął mówić coś bardzo szybko i na początku nie mogła go zrozumieć. Dopiero po chwili kapnęła się, że chodzi o Martę.
-Fri, musisz mi pomóc. - wydusił z siebie - Nie wiem, co mam zrobić.
-Ale co ja mogę? Nie podejmę za ciebie żadnej decyzji.
-Nie umiem z nią zerwać. Rozumiesz to? Nie chcę grać na dwa fronty, ale nie chcę przekreślać mojego związku. Może z Martą mi nie wyjdzie...
-No ja nie wierzę, w to co słyszę. Nie wiedziałam, że wszechwiedzący Mustaf jest takim egoistą! Widzę, że kierujesz się zasadą: nie wiem czy wyjdzie, to nawet nie będę próbował! To po co się skokami zajmujesz? - wykrzyczała Fritzi - Prawda jest taka, że wykorzystałeś Martę, dałeś jej nadzieję, a teraz nawet nie umiesz jej tego powiedzieć!
       Dawida zatkało, nie pomyślał o tym w ten sposób. W tym samym momencie rozdzwoniła się komórka Fritzi. Dziewczyna odebrała, to była Marta.
-No zajebiście! - powiedziała - Thomas już wie, że wcale nie byłam na fotkach w Wiśle!
       Chryste Panie, pomyślała Fritzi.
-No to było mu powiedzieć prawdę, że przespałaś się z Dawidem i jest git. - mruknęła znudzona Fritzi. Dawid popatrzył na nią dziwnie.
-Nie jest git! Unika mnie!
       Marta mówiła dalej, ale Fritzi jej już nie słyszała. Obok niej i Mustafa pojawił się wkurzony Kamil. Wyrwał swojej narzeczonej komórkę i rzucił o ścianę. Telefon roztrzaskał się na kilka kawałków.
-Nie wiem, z kim gadałaś i nie obchodzi mnie to. Mam już tego dosyć! A ty Dawid to co sobie myślisz? Znajdź sobie w końcu kogoś, a nie lepisz się do mojej laski!
-Kamil, ja chciałem tylko poga...
-Ale czemu akurat z Fri? Jak masz rozterki sercowe to sobie zadzwoń na telefon zaufania!
       Takiego wybuchu nie spodziewała się ani Fritzi, ani Dawid. Na domiar złego ich krzyki usłyszał Kruczek, który akurat szedł z jakimiś papierami.
-Co to za zbiegowisko? - zapytał patrząc na Dawida i Kamila. Obaj wyglądali tak, jakby mieli zacząć okładać się pięściami.
-Rozmawiamy, trenerze. - odpowiedział szybko Dawid. Fritzi próbowała się uśmiechnąć, ale średnio jej to wyszło.
-Fritzi i Kamil to mieszanka wybuchowa, nie możecie normalnie rozmawiać. Wasze wrzaski słychać w całym hotelu.
-Przepraszamy. - mruknęła Fritzi i spuściła głowę. Zawsze musiała sobie narobić przypału przed Kruczkiem.
-Zawalcie obaj skoki, to was wyślę na Kontynentalny!
-Co, że znowu moja wina? - zaczęła Fritzi, ale Kamil zatkał jej usta dłonią. Trener machnął ręką i poszedł. Nagle zza rogu wyskoczyła Marta, słyszała wszystko.
-Nie, ja z tobą nie będę nawet rozmawiał. - jęknął Kamil i chwycił Fritzi za rękę - Sami to sobie wyjaśniajcie.
-No i co mi powiesz? - pierwsza odezwała się Marta, kiedy tylko Fri z Kamilem odeszli.
       Czuł, że dłużej już tak nie może, to było za trudne i dla niego, i dla wszystkich wokół. Już chciał powiedzieć to, co chciał wyznać na lodowisku.
       Zakochałem się w tobie.
       Ale zamiast tego wyrwało mu się:
-Daj mi trochę czasu.

C.D.N.

wtorek, 28 stycznia 2014

Epizodzik 12 "Lodowisko"


And you throw your head back laughing like a little kid
I think it’s strange that you think I’m funny ‘cause he never did
I’ve been spending the last 8 months thinking all love ever does
Is break and burn and end
But on a wednesday in a cafe I watched it begin again


EPIZODZIK 12 "LODOWISKO"
      Było jeszcze ciemno, kiedy obudził ją telefon. Dźwięk przeraźliwie rozdarł ciszę, aż Fritzi usiadła i z początku nie wiedziała, co się dzieje. Była zmęczona i chciała spać dalej, jednak postanowiła odebrać.
-Mówiłaś Mustafowi o tym, że ja mówiłam, że Wellinger to dupek? - zapytała Marta bez przywitania.
-Masz takie rozkminy życiowe o tej godzinie? - jęknęła Fritzi ziewając - Nic mu nie mówiłam, już bez przesady.
-To skąd on to wiedział?! - wrzasnęła - Skąd on to wszystko wie?
-No to pewnie czyta ci w myślach, jak w moich. Czym się przejmujesz? W ogóle musisz dzwonić tak rano?
-Oj, podjarałam się. Kurde, nie wiedziałam, że Maciek i Dawid to takie fajne chłopaki!
-Dobrze, super. - mruknęła Fritzi. Chciała spać dalej i bała się, że obudzi tą rozmową Kamila.
-Umówiłam się z nimi na łyżwy! - Marta była bardzo podekscytowana - Nie jadę do Thomasa, zostaję w Zako, sasasa! Może pójdziesz ze mną na zakupy? Chcę fajnie wyglądać!
-Jasne, tylko zadzwoń później...
      Fritzi rozłączyła się i klapnęła na poduszkę. Kamil przyciągnął ją do siebie.
-To Marta? - zapytał, dziewczyna kiwnęła głową - W środku nocy?
-Jest ranek. - odpowiedziała, a on zerknął na zegarek i zerwał się z łóżka z wrzaskiem: Treningi!
      Kamil kazał Fritzi nie ruszać się z łóżka. Dziewczyna postanowiła zadzwonić do Mustafa, bo skoro mieli treningi, to też nie spał. Musiała dowiedzieć się, o co chodzi z tym lodowiskiem.
-Siemanko. Od kiedy ty jeździsz na łyżwach? - walnęła prosto z mostu.
-W wersji dla ciebie jakiś czas, wersja dla Marty mówi, że urodziłem się w łyżwach.
-A nie w nartach? Nie nadążam już za wami. Miała jechać do Morgensterna, mówiła przecież. Co jej się stało?
-Cóż tu dużo mówić, spodobałem jej się. - Dawid zachichotał - Było widać.
-Ale umówiła się z tobą i Mańkiem. A poza tym masz dziewczynę!
-Fri, ja idę tylko na łyżwy. Tylko na łyżwy. Poza tym mam nadzieję, że wpadniesz popatrzeć. Szkoda, że nie możesz pośmigać z nami.
-To wasza randka. - Fritzi w rzeczywistości bardzo chciała się z nimi spotkać - Nie wiedziałam, że lubisz trójkąty.
-Wiesz, przynajmniej jest ciekawie. - Dawid nie przestawał się śmiać - No weź wpadnij.
-Będę z Martą na zakupach, potem spędzę czas z Kamilem, ale bawcie się dobrze!

      Wszystko szło po myśli Marty, dzień był udany, a jeszcze się nie skończył. Miała nadzieję, że nic tego nie popsuje. Przez to całe zamieszanie zapomniała zadzwonić do Thomasa i uprzedzić, że nie przyjedzie. Najpierw wybrała się z Fritzi na zakupy, natomiast później czekało ją lodowisko z Mustafem i Mańkiem. Po tym chłopaki mieli jechać na zgrupowanie do Wisły. Rano byli na siłowni i na sali, więc popołudnie mogli spędzić jak chcieli.

      W tym samym czasie, kiedy cała trójka świetnie się bawiła, do Fritzi co chwila wydzwaniał Morgenstern na zmianę z Freundem, doprowadzając tym samym Kamila do szewskiej pasji.
-Odbierz w końcu. - powiedział siląc się na spokój.
-Cześć, Morgi. - Fritzi przywitała się ze skoczkiem - Co się dzieje?
-To ja się pytam, co się dzieje! Marta miała przyjechać, a jej nie ma! Nie odbiera telefonu, ja nic nie wiem! Stało się coś, miała wypadek, czy co?
-Nie, nic się nie stało. - Fritzi była nieco zdezorientowana. Co miała mu powiedzieć?
-To czemu nie przyjechała? Obiecała mi to.
-Bo wiesz... Ehm... Marta ma robić zdjęcia na zgrupowaniu polskiej kadry, Kruczek obiecał jej duży wywiad. To jedyna szansa, żeby z nim dłużej pogadać przed Soczi.
-Ach tak, rozumiem. - Morgi naprawdę się zmartwił - No nic, mam nadzieję, że jednak zadzwoni. Dziękuję ci za informację. Miłego dnia!
      Kamil odetchnął z ulgą, że Thomas nie chciał się umówić z jego narzeczoną, albo coś w ten deseń. Za chwilę zadzwonił jeszcze Freund z zapytaniem, co Fritzi dalej zamierza.
-Chyba pojadę dziś do Niemiec. - Fritzi skończyła rozmawiać z Severinem - Zostanę jednak w kadrze, będę współpracować tylko z Freundem. Do tego mam wywiad.
-O, świetnie. A kiedy wrócisz? Moje zgrupowanie kończy się w piątek. Chciałbym, żebyś była wtedy w domu.
-Spoko, będę. - uśmiechnęła się - Będzie dobrze.

      Mustaf po lodowisku naginał sam, Marta właśnie rozmawiała z Mańkiem. Jechali powoli, kiedy Dawid postanowił się włączyć w rozmowę. Przejechał obok, Maciek właśnie opowiadał Marcie o smarowaniu nart. Dawid zrobił kółko szybciej i rozpędził się. Przejechał obok Marty, chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą,
-Co ty robisz? - wrzasnęła przestraszona, bo czegoś takiego się nie spodziewała. Nie zdążyła do tego złapać równowagi i runęła na lód, a Mustaf na nią. Maciek przyglądający się tej scenie pokręcił głową i odjechał.
-Nie powiesz mi chyba, że smarowanie nart tak bardzo cię interesuje. - stwierdził Dawid.
-No nie. - odpowiedziała. Mustaf świdrował ją wzrokiem, aż zrobiło jej się dziwnie. Nagle pocałował ją.
-Ale to cię interesuje. - chłopak wstał i pomógł się podnieść Marcie. Rozejrzał się, Maćka już nie było.
-To tak, ale łyżwy już nie do końca... - mruknęła uśmiechnięta, ale i speszona jednocześnie. Dawid wziął ją za rękę.
-No to wychodzimy.
      Znowu ją pocałował. Była zdziwiona jego zachowaniem, ale nie miała mu tego za złe. Właściwie to podobało jej się to. Po chwili zapomniała o całym świecie i o Maćku, którego opuściła bez słowa. Zapomniała też o Morgim, który cieszył się na jej przyjazd, a ona nawet nie odezwała się do niego. Siedziała teraz w samochodzie Dawida, który skierował się do hotelu, w którym się zatrzymała.

      Nie mogli przestać się całować, chociaż Dawid musiał już jechać na zgrupowanie. Oderwanie się od Marty było trudniejsze, niż myślał, a przecież mieli tylko jeździć na łyżwach. Na tym się jednak nie skończyło.
-Martuś, muszę jechać. - powiedział w końcu  - Jak chcesz, to wpadnij do Wisły.
-Nie chcę się topić. - mrugnęła do niego ze śmiechem - Postaram się przyjechać.
      Pocałował ją na pożegnanie, a potem wyszedł z hotelu. Zimne powietrze podziałało na niego jak prysznic, dotarło do niego, co się stało. Przez chwilę stał przy samochodzie, jednak zaraz usiadł za kierownicą i wykręcił numer do Fritzi.
-Jestem w dupie. - powiedział.
-Czyjej? - zapytała. Cały dzień ktoś coś od niej chciał, miała dość ciągle dzwoniącego telefonu.
-Przyjedź do Wisły, musimy pogadać. Ja zaraz tam jadę na zgrupowanie.
-Chyba cię pogrzało. Pakuję się, zaraz to ja jadę do Niemiec z Juliane.
-To niech Juliane przywiezie cię do Wisły, a potem róbta co chceta. Muszę z kimś pogadać!

      Kamil nie wiedział, że Fritzi przyjedzie na chwilę do Wisły. Dziewczyna nie miała zbyt dużo czasu, ale skoro Dawid ją prosił o rozmowę, to musiało być ważne. Przyjechała jakieś dwie godziny po nim, musiał na nią czekać, bo wybiegł od razu z hotelu.
-Dobry wieczór! - powiedział machając do Juliane. Następnie pociągnął Fritzi za sobą.
-Co się dzieje? Powiesz mi w końcu? - zapytała. Odeszli już od hotelu i samochodu Juliane.
-Byłem z Martą na lodowisku.
-Super, wiem. I co w związku z tym? Tylko po to mnie tu ściągnąłeś, żeby mi to powie...
-Wylądowaliśmy w łóżku. - przerwał jej.
-Żartujesz sobie chyba. - Fritzi stanęła jak wryta.
-Ja nie wiem, jak to się stało. Nie mogłem przestać na nią patrzeć na tym lodowisku.
-A twoja dziewczyna?
-Nic nie mów. Nie wiem, co ja mam robić. Nic nie wiem, mam mętlik w głowie. A wiesz co jest najgorsze? Że było nam ze sobą cholernie dobrze i tego nie żałuję!
      Naprawdę, spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, że Dawid i Marta... Zaraz jednak doszła do siebie, bo zobaczyła Kamila z jakąś dziewczyną, która opowiadała coś i machała rękami.
-Noż kur.... - zaczęła Fritzi, ale Dawid ją powstrzymał - Kto to jest?
-Jakaś laska z jego fan clubu, to nieistotne. Tym zajmiesz się później. Ty mi doradź, co ja mam zrobić.
-Jakie nieistotne? Mam jechać do Niemiec, a tu jakaś bździągwa się nagle pojawia, a Kamil ot tak sobie z nią spaceruje. I ja mam stać spokojnie?
C.D.N.

wtorek, 21 stycznia 2014

Epizodzik 11 "Pięć lat"

Hallo, są tu jeszcze czytelnicy? Gdzie są komentarze? Zależy mi bardzo na Waszych opiniach! :)



But this is your heart
Can you feel it? Can you feel it?
Pumps through your veins
Can you feel it? Can you feel it?

If you had your gun would you shoot it at the sky? 
Why? To see where it would fall
Oh, will you come down at all?
If you had your gun would you shoot it at the sky?
Why? To see where your bullet would fall
Oh, will you come down at all?


EPIZODZIK 11  "PIĘĆ LAT"
      Stały pod skocznią obie z założonymi rękami na piersiach i patrzyły na zakopiański cyrk. Marcie odechciało się już robić zdjęcia, zresztą ręce jej zamarzły, a do tego padał deszcz.
-Boże, widzisz i nie grzmisz. - jęknęła po zgodzie jury na powtórkę skoków Wellingera i Dietharta - Dlaczego tylko oni?
-Dlatego, że to Niemiec i Austriak. - Fritzi też się wkurzyła - Pointner został dziś dyrektorem zawodów...?
-Sama widzisz, jak się rządzi. Jury się posrało i proszę bardzo.
      Fritzi postanowiła pójść do gniazda i wyrazić swoją opinię. Dlaczego miała siedzieć cicho? Już nie pierwszy raz chciała się wypowiedzieć. Jakoś się tam przedarła, chociaż łatwo nie było.
-Alex, skoro jesteś już dyrektorem zawodów, to może pozwolisz powtórzyć skok Kubackiemu? - zapytała ze złością - I paru innym?
-Zjeżdżaj Fritzi! - krzyknął - Nie znasz się, to się nie wypowiadaj!
-Dlaczego? Zapraszają mnie do telewizji w roli eksperta, to chyba jednak coś wiem. I co, następnym razem pobijesz Hofera, jak się do ciebie nie dostosuje? Kolejną serię zróbmy tylko dla Austriaków najlepiej!
-Jak ciągniesz druta każdemu, to i możesz być ekspertką. - wycedził; wszyscy w gnieździe patrzyli na tę sytuację - A teraz zjeżdżaj stąd, tu są sami poważni ludzie.
-Tak, zwłaszcza ty. W sumie twój cyrk i twoje małpy.
      Schuster wypuścił ze świstem powietrze i pociągnął Fritzi na bok. Był wściekły.
-Oszalałaś?! Kolejny raz się z nim wykłócasz, naprawdę jest o co?
-Nie wykłócam się, tylko wyrażam swoje zdanie.
-Słuchaj, no. Ty tu nie jesteś od gadania, tylko od robienia tego, o co ja cię proszę! Czy nie możesz się po prostu zamknąć?
-Nie, nie mogę. - odpowiedziała z bojową miną - Jestem chyba jedyną osobą, która nie boi się powiedzieć, co myśli o Pointnerze.
-Super, bardzo się cieszę, w takim razie rób to poza kadrą, na swój własny rachunek. Mam już dość tych twoich opinii.
      Nie sądził, że będzie w stanie odejść. Jednak ona z wielkim uśmiechem zdjęła pomarańczową kurtkę z napisem Deutschland i rzuciła ją Schusterowi, a następnie bez słowa opuściła gniazdo. Adrenalina wciąż buzowała i Fritzi była przekonana, że dobrze zrobiła. Teraz musiała przedrzeć się jakoś z powrotem do Marty i do Kamila.
-Gdzie twoja kurtka? - zapytała Marta, kiedy dziewczyna stanęła obok. Kamil też już tam był i na początku nie zauważył, że dziewczyna inaczej wygląda.
-Schuster wypierdolił mnie z kadry. - odpowiedziała takim tonem, jakby nic się nie stało.
-Żartujesz?! - krzyknęli jednocześnie Marta i Kamil.
-Nie, nie żartuję. Pożarłam się z Alexem, a potem z Wernerem. Jest super.
      Kamil znowu jej nie poznawał, tak jak wtedy, po wypadku na sali. Teraz miała świetny humor, ale wiedział, że wszystko się spierniczy.
-Co tak patrzycie? Powiedziałam Alexowi co o nim myślę, tyle. - kontynuowała Fritzi - Potem Schuster zaczął te swoje gadki. Jego strata, że mnie wyrzucił.
      Kamil już zdejmował swoją kurtkę, by dać ją Fritzi, jednak zjawiła się przy nim ekipa TVP. Fritzi nie zwróciła uwagi na deszcz, nawet nie było jej zimno przez to całe zamieszanie. Po chwili podszedł do niej Freund, już wszystko wiedział.
-Fri, powiedz mi, że to nieprawda. - mruknął kręcąc głową - No ja nie mogę w to uwierzyć!
-Prawda, Sev, prawda. No co ja mogę? Wybacz, nie potrafię usiedzieć na dupie, jak dzieje się coś takiego!
-Jasne, wiem. No ale ja nie mogę się na coś takiego zgodzić! Nie wyobrażam sobie teraz treningów bez ciebie! - Freund jakby dostał histerii.
-Miło mi bardzo to słyszeć, ale Schuster mnie wyrzucił. Nie mogę z tobą pracować.
-Jak nie możesz? Jesteś członkiem mojego sztabu i ja chcę z tobą trenować! Wiem, że razem damy radę. Proszę cię, chociaż do końca tego sezonu.
-Nie wiem, Sev. To i tak będzie oznaczało pracę z Schusterem. Dam ci odpowiedź na dniach. Muszę to sobie poukładać w głowie.
      Skoczek pokiwał głową i pożegnał się. Marta wciąż była zdziwiona całą sytuacją, a obok nich nagle pojawił się Dawid.
-Łap. - powiedział podając Fritzi kurtkę polskiej reprezentacji - Już wszystko wiem.
-Wieści tak szybko się rozchodzą, czy jak? - zdziwiła się Marta.
-Wszechwiedzący Mustaf. - wyjaśnili równocześnie Fritzi i Dawid i roześmiali się. Z wywiadu powrócił Kamil.
-Nie ogarniam. Dobra, można wszystko wiedzieć, ale skąd? - dopytywała Marta.
-On już tak ma, dobrze zna Fritzi. - wtrącił Kamil - Nikt tego nie ogarnia.
-Ale jaja... - mruknęła Marta.
-Szykuj się, druga seria przed tobą. - obok Kamila stanął drugi trener. Skoczek parsknął śmiechem, jednak ruszył do domku, natomiast Marta postanowiła zrobić jeszcze kilka fotek i poszła na trybuny.
-Przede mną tego nie ukryjesz. - powiedział nagle Dawid - No pochwal się.
-O co ci chodzi? - spojrzała na niego zdziwiona.
-Widzę go, jest piękny. No pokaż! To od Kamila, prawda?
      Dopiero teraz zorientowała się, że mówi o pierścionku, więc podała mu rękę. Dawid ujął dłoń Fritzi i udał, że przygląda się ozdobie. Tak naprawdę widział już ten pierścionek, wybierali go razem z Kamilem. Datę ślubu też już znał, sam załatwiał ją u znajomego księdza.
-Nareszcie jakaś dobra wiadomość. - Dawid uśmiechnął się - Wreszcie ty i Kamil jesteście razem! Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę! - chłopak wyściskał serdecznie Fritzi, było widać, że naprawdę się cieszy.
-Powiem ci, że też się cieszę i pewnie ten weekend byłby jeszcze lepszy, gdyby nie Pointner rzucający flagą.
-Ja byłem pewien, że on będzie Hofera pięściami okładał. Dlaczego ja nie mogę powtórzyć skoku? A tak przy okazji... - Dawid ściszył głos - Czemu wy się tak żrecie z Alexem? Przecież byliście razem.
-Skąd wiesz?! - wrzasnęła, a parę osób obok popatrzyło się na nią.
-No jeszcze takiej chemii między ludźmi to nie widziałem. Obserwowałem cię przez jakiś czas i widziałem, jak was do siebie ciągnie. Niby nic, jakieś przypadkowe gesty, ale jednak... Musieliście mieć romans i dziwię się, że to się stało po paru latach dopiero.
      Wytrzeszczyła oczy, nie wiedziała, że to było aż tak widać. Może wiedzieli wszyscy, łącznie z Kamilem?
-Nie martw się, on o niczym nie wie. - uspokoił ją Dawid - Znaczy się tak: słyszał plotki, ale nie wierzy w nie.
-Uff, to dobrze. - odetchnęła z ulgą - Byłby chyba armagedon, gdyby o tym wszystkim wiedział...
-Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć? Czekaj, czekaj. Nie rozstaliście się ot tak. Coś się musiało stać, bo przecież te kłótnie nie biorą się z niczego...
-Nie, nic ci więcej nie powiem. - na samą myśl o tych wydarzeniach chciało jej się płakać - Nie drąż, proszę cię.
-Czyli jednak. - Dawid nie mógł przestać, chciał wszystko wiedzieć - No więc?
-Uszanuj to, że nie chcę o tym mówić.
-No chyba nie stało się to, o czym teraz pomyślałem. Byłaś z nim w ciąży i...? No chyba nie...
-Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać. - syknęła próbując jednocześnie się nie rozpłakać - Dla twojej wiadomości nie usunęłam.
      Nie miała już siły z nim rozmawiać, odwróciła się i odeszła. Dawid ją dogonił.
-Przepraszam, musiałem wiedzieć.
-No i do czego ci ta informacja? - zapytała ze złością.
-Żeby to wszystko jakoś zrozumieć.
-To co, zrozumiałeś? Cieszę się ogromnie. Myślisz, że jest mi z tym łatwo? Naprawdę nie mam ochoty do tego wracać.
-Przepraszam. - powtórzył - Jest mi przykro, że cię uraziłem.
      Po paru minutach dołączył do nich Kamil, nie mógł przestać się śmiać przez decyzję jury o odwołaniu drugiej serii, chociaż tak naprawdę był wściekły na ten cały cyrk. Nie mógł wyjść z podziwu dla jury i organizatorów.
-Ale jaja, no nie? Dziwny konkurs, ja tego nie rozumiem.
-Tu nikt nic nie rozumie, kibice poleźli do domów. - powiedział Dawid - Chłopaki to się śmiali z dzisiejszego dyrektora zawodów.
-Następnym razem Pointner niech sam weźmie miotłę i piłę, a potem czyści tory. - zaproponowała Fritzi.
-I niech sam potem po nich pojedzie. - burknął Kamil - Mędrzec i bóstewko.

      Spotkali się potem jeszcze raz, zupełnie przez przypadek. Fritzi chodziła między domkami, a Alex przyszedł do swojej drużyny.
-Niezłego pasztetu mi narobiłaś. Sobie zresztą też. - powiedział z ironicznym uśmiechem - Brawo.
-Czemu ty taki jesteś, Alex? Chyba takie wyżywanie się na mnie sprawia ci przyjemność, no nie?
-To po co się wtrącasz, nikt nie prosił cię o opinię. Czy to nie jest proste?
-Powiedziałam tylko zdanie wielu ludzi. Zachowujesz się tak, jakbyś ty był całymi skokami narciarskimi. - Fritzi była pewna swoich racji - Naprawdę żałuję, że jednak Związek nie wziął na twoje miejsce Stoeckla, byłby święty spokój.
-Jeszcze nie skończyliście? - obok nich pojawił się Kamil, który chwycił Fritzi za rękę - Chodź kotku, idziemy.
-Wlazłaś do łóżka Stochowi, i już jesteś w polskiej kadrze, proszę, proszę. - dodał Alex patrząc na jej kurtkę. Kamil ruszył na Pointnera z pięściami, ale Fritzi była szybsza i uderzyła trenera z całej siły w twarz.

      Kamil, Maciek, Dawid oraz Fritzi wybrali się do jednego z lokali, by odreagować konkurs i uczcić decyzję Kruczka, który postanowił zabrać ich do Soczi. Brakowało tylko Janka i Piotrka, ale oni musieli zająć się swoimi rodzinami.
-Ale schiz. Popaprany konkurs, Fritzi wyleciała z kadry, my jedziemy na igrzyska. - podsumował Maciek - Jaja jak berety.
-To za mało powiedziane. Zapomniałeś wspomnieć o naszych zaręczynach. - dodał Kamil.
-A, no bo nie wiedziałem, ale gratuluję! To co, potupaja się szykuje? Ekstra!
-Tak, będziesz wodzirejem. - zaproponował Dawid.
-A, czekajcie, bo jeszcze wam nie mówiłem, jaki Fritzi ma cios. - Kamil przypomniał sobie o najważniejszym - Pieprznęła Pointnera z liścia, czaicie to?!
-Co?! - zdziwili się Maciek i Dawid.
-Pieprzy głupoty, należało mu się. - wyjaśniła Fritzi - Nie wiem, o co mu chodzi.
      Wcześniej co chwilę dzwonił do niej któryś ze skoczków niemieckich i kiedy zawibrował jej telefon była pewna, że to któryś z nich. Ale na wyświetlaczu pojawił się Alex.
-Hahaha, no nie wierzę. - Fritzi pokazała chłopakom telefon - A on tu czego?
-Odbierz, zobaczymy, czego chce. - powiedział Dawid. Fritzi kliknęła "odbierz".
-Skoro już Schuster cię wywalił, może zechcesz zostać moją asystentką? - usłyszała w słuchawce.
-Pogięło cię? - zapytała, a chłopaki popatrzyli na nią dziwnie. Ona sama też miała dziwną minę.
-W końcu mi się udało. - powiedział Alex - Schuster cię wyrzucił, to było moim celem.
      Nie rozumiała jego zachowania. Najpierw wykłócał się z nią, potem jeszcze od niej oberwał, a teraz proponował miejsce w kadrze!
-Ty sobie chyba jaja robisz.
-Nie, Friederike, nie robię sobie żadnych jaj. Chcę, żebyś dołączyła do austriackiej kadry, miałabyś pełną swobodę. Do tego szkolenia, kursy, wszystko, co tylko chcesz, dam ci...
      Bez zastanowienia rozłączyła się. Chłopaki popatrzyli na nią pytająco.
-Pointner proponował mi pracę u siebie.
      Dawid z Maćkiem się roześmiali, Kamil się wściekł. Nie cierpiał Alexa i całej jego kadry, ciągle z nimi rywalizował i już nie miał siły na ciągłą obecność Pointnera w ich życiu.
-Nie ma nawet takiej opcji, żebym pozwolił ci z nim pracować. Zapomnij. I mam prawo tego żądać, jako twój przyszły mąż!
      Dawid ucieszył się, że Kamil wreszcie stanowczo powiedział to, co powinien powiedzieć już dawno temu. Gdyby zrobił to wcześniej, pewnie nie wykłócaliby się tak z Fritzi... Nauczył się chyba jednak na swoich błędach i zaczął walczyć o to, co w życiu najważniejsze.
      Do lokalu wpadła Marta. Jak tylko ich zobaczyła, uśmiechnęła się i podbiegła bliżej.
-Siemka! - powiedziała i ucałowała Fritzi w policzek - Jak leci, kochani?
-Świętujemy. - odpowiedział Dawid - Chcesz dołączyć?
-Pewnie. - Marta usadowiła się między Fritzi a Dawidem - Macie co opijać. Z racji tego, że jutro jadę do Morgensterna, posiedzę z wami.
-Dobra, to wy sobie opijajcie... - Kamil wstał i pociągnął Fritzi -... a my jedziemy. Do Fritzi przyjechała mama, w ogóle mamy rozgardiasz.
-Nie zostawiaj mnie tutaj! - syknęła Marta z przerażoną miną. Czyżby bała się wszechwiedzącego Mustafa?
-Mąż chce, żona musi.
-Jak to? - Marta wytrzeszczyła oczy - A, gratki kochana! - tak naprawdę był to dla niej niezły szok, bo ledwo Fritzi zerwała z Gregorem, a tu już szykował się ślub z Kamilem. I do tego Mustaf siedzący obok...
      Kamil i Fritzi chwycili się mocno za ręce i wyszli. Trwający tak długo konkurs dał im się we znaki, a Fritzi zależało na tym, by pogadać jeszcze z Juliane. Matka obiecała, że zostanie jeszcze parę dni, z czego dziewczyna bardzo się ucieszyła. Po śmierci ojca znowu stosunki między nimi były nijakie, jak to mawiała Fritzi, łączyły je sprawy biznesowe. Juliane bez problemu mogła kupić córce nowy samochód, jednak na spotkanie czy pogawędkę przy kawie nie było szans. A tu proszę, wystarczyło, że zaprosił ją Kamil...
-Jedziemy już do domu kochanie. - z rozmyślań wyrwał ją głos chłopaka. Siedzieli w jego samochodzie, Kamil prowadził jedną ręką, bo drugą położył na kolanie dziewczyny. Dopiero teraz to zauważyła, więc splotła jego palce ze swoimi i ponownie pogrążyła się w myślach.
      Nigdy nie zdarzyło się, żeby Gregor wspomniał o Juliane, nawet nigdy nie zadzwonił, ani tym bardziej nie zaprosił jej do swojego domu. Nie mieli nawet szans się poznać, z czego Fritzi była bardzo niezadowolona. Dopiero teraz zauważyła, jak bardzo zależy Kamilowi - ściągnął Juliane na zaręczyny, wszystko sam zorganizował i jeszcze kazał nie martwić się ślubem. To było cudowne...
-Co teraz zamierzasz? - zapytał - Odpoczynek, czy starasz się o miejsce w innej kadrze?
-Nie wiem, trochę jestem w dupie z Soczi. Może jednak dołączę do sztabu Freunda, bo chyba nie mam wyjścia. Cieszę się jednak, że nie muszę lecieć do Sapporo, przez zmianę czasu zawsze kiepsko się czuję.
-Tak czy owak, zawsze będę cię wspierał. Może to i lepiej, że nie pracujesz już z Schusterem, tylko cię wykorzystywał. A skoro do Sapporo nie lecisz, to może zostaniesz u mnie? Ja sobie będę trenował, chyba jedziemy do Wisły.
      Pokiwała głową, bo ponownie rozdzwonił się jej telefon. Na szczęście nie był to Alex, ale Freund.
-Cała kadra wstawiła się za tobą u Schustera. - powiedział na przywitanie - Wróć do nas, chociaż do końca sezonu. Schustera poniosły nerwy.
-I co, znowu powie, że mam się zamknąć? Powiedz, że mam go w dupie.
-Dobrze wiesz, że tego mu nie powiem. - Severin roześmiał się - Zastanów się, na spokojnie.
-Jasne, dzięki. Dobranoc!
      Ten dzień był tak szalony, że ledwo co ogarniała całe to zamieszanie. Najciężej było jej zrozumieć zachowanie Pointnera. Jednak na to, żeby z nim pracowała nie było szans. Już nie. Pięć lat zajęło jej zrozumienie tego, jakim Alex jest człowiekiem. Pięć długich lat, które mogła spędzić z Kamilem.
C.D.N.

niedziela, 19 stycznia 2014

Epizodzik 10 "Data"

The sky is everywhere, it begins at your feet.

EPIZODZIK 10 "DATA"
       Z chwilą przyjazdu do Polski czuła się coraz lepiej. Wciąż miała w głowie upadek Thomasa i wciąż to przeżywała, ale z pomocą Kamila doszła do siebie. Potem znowu nieco się podłamała, a wszystko przez polskiego młodego skoczka. Nienawidziła upadków i każdy, nawet niegroźny, zapadał jej na długo w pamięć. O Kamilu nawet nie myślała, bo kiedy tylko przypominała sobie, jak skoczek ryzykuje przewracały jej się wnętrzności.
       Jeszcze lepiej poczuła się w Zakopanem. Mieszkała tu jeszcze niedawno i obiecała sobie, że następnego dnia wybierze się na spacer chociaż bała się, że może nie wyrobić się w czasie. Poza kadrowymi obowiązkami obiecała koleżance Marty, że spotka się z nią na nagranie filmiku. Owa koleżanka była urodową vlogerką i zależało jej na luźnej rozmowie z Fritzi na temat kosmetyków, jakich używa. Friederike nie uważała tego za aż tak fascynujący temat jednak zgodziła się.
       W hotelu przez przypadek dostała jedynkę i cieszyła się z tego jak dziecko. W piątkowy poranek obudziła się bardzo wcześnie. Normalnie wzięłaby komputer i poprzeglądałaby internet albo odpowiedziałaby na wiadomości, ale pogrążyła się w myślach. Rozmyślała o głupotach i nagle wpadło jej do głowy coś, o co sama by się nie podejrzewała. Ślub.
       Nigdy wcześniej o tym nie myślała, nawet wtedy kiedy jej koleżanki z wielką dokładnością opisywały, co na siebie włożą w ten wielki dzień. Fritzi jednak zawsze skupiona była na skokach. Ale właśnie w tym momencie poczuła, że chciałaby wyjść za mąż. Nawet suknia ślubna przestała ją przerażać, bo przecież zawsze nosiła dresy i nie wyobrażała sobie siebie w czymś tak oficjalnym. A jednak teraz widziała siebie w białej sukni, wychodzącą z kościoła ręka w rękę z Kamilem, w otoczeniu rodziny i przyjaciół...

       Podczas treningów schowała się przed Schusterem, żeby tylko niczego od niej nie chciał. Bolała ją głowa i marzyła, żeby chociaż w piątek mieć święty spokój. Szwendała się między domkami i nagle poczuła, jak ktoś łapie ją za rękę.
-Cześć Śnieżynko. - powiedział Kamil całując ją na przywitanie - Co tam?
-Jest dobrze. - odpowiedziała i przytuliła się do niego - Bo widzę ciebie.
-Cieszę się. - na jego twarzy zagościł uśmiech - Słuchaj, mam sprawę.
-Tak?
-Wiem, że to nieodpowiedni moment, ale tak pomyślałem, że wypadałoby się ustatkować. Wiem, że mamy na to czas, ale...
-A chciałbyś? - przerwała mu.
-Ale że co? - zdziwił się, był nieco zbity z tropu.
-No mówisz, że wypadałoby się ustatkować. Ale czy ty tego chcesz?
-Jasne, że chcę.
       Była mile zaskoczona. Rano wpadła jej do głowy myśl o ślubie, a teraz rozmawiała o tym z Kamilem. Czytał jej w myślach, czy to Dawid stał nad nią i łapał jej przemyślenia?
-Ja też. - odpowiedziała.
       Przez chwilę nie dotarło do niego, co powiedziała. Wpatrywał się we Fritzi, jakby zobaczył ducha.
-Ziemia do Kamila!
-Kurde, nie ogarnąłem.
-Chcę za ciebie wyjść, tu nie ma co ogarniać.
       Po tych słowach Kamil zupełnie ogłupiał. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęła całować, żeby w końcu do niego coś dotarło.
-Och mój Boże, nie wierzę we własne szczęście. - szepnął - Weź ten swój kalendarz i zapisz, że jutro po drużynówce spotykamy się u mnie w chałupie. Będzie oficjalnie, rodzice, pierścionki, ręki, te sprawy.
-Jasne. - pokiwała głową i wielkimi czerwonymi literami wpisała to sobie w kalendarz. Po chwili Kamil chwycił swój telefon i wysłał sms do Dawida: Możesz ruszać z machiną.

       W sobotę rano jakimś cudem udało się jej wyrwać na zakupy. Kiedy pakowała się na PŚ w Zakopanem nie przewidywała żadnych specjalnych okazji, toteż nie zabrała ze sobą nic eleganckiego. Zazwyczaj woziła ze sobą małą czarną, ale teraz nawet nie miała pojęcia, w którym pudle się znajduje. Wszystkie jej rzeczy były w Niemczech, popakowane czekały na jej przeprowadzkę do Polski. Na to jednak musiała poczekać.
       Konkurs drużynowy miała obejrzeć z dołu. Znowu towarzyszyła Freundowi i cieszyła się z tego, bo miała szansę chociaż na chwilę zobaczyć się z Kamilem. Udało jej się nawet chwilę pogadać z chłopakami z polskiej kadry, chociaż większość czasu spędziła pod domkiem niemieckim.
       Drugą serię postanowiła spędzić gdzieś obok Polaków i stanęła obok Klimka, który miał niezadowoloną minę. Ucieszyła się, kiedy Dawidowi udało się świetnie skoczyć po raz drugi. Od razu wyciągnęła rękę z gratulacjami.
-Masz u mnie piwo. - powiedziała - Mega skoki!
-A dziękuję. - Dawid ukłonił się - Piękny dzień.
       Nie mogła się nie zgodzić. Zawody w Zako miały swoją niepowtarzalną atmosferę, Fritzi aż miała ciarki na całym ciele słysząc gwar, radość i doping kibiców.
-No i dałem dupy. - nagle pojawił się obok nich Kamil. Było jasne, że mogą żegnać się z podium - Już pewnie piszą artykuły, że Stoch nie dał rady.
-Oj, bywa. - mruknął Janek klepiąc go po plecach.
-I po kiego grzyba ja się starałem, jak ty dajesz dupy? - zapytał Dawid ze śmiechem. Klimek w ogóle się nie odzywał.
-Oj dobra. - Kamil zaczął się ogarniać - Fri, pamiętaj o wieczorze.
-Pamiętam. Idę do swoich na eskortę!
       Było jej smutno, że Polacy nie wskoczyli na podium, ale z drugiej strony ogromnie cieszyła się z drugiego miejsca Niemców. Mimo uwielbienia dla polskiej kadry była wierna swojej drużynie.

       Była lekko zdenerwowana jadąc do rodziny Kamila, ale starała się jakoś to opanować. Kamil próbował rozładować atmosferę, ale sam miał w gardle coś, co ledwo dawało mu mówić. Po konkursie już się rozluźnił, ale chciał mieć te oficjalne zaręczyny za sobą.
       Fritzi długo szukała długiej sukienki, ale musiała się zadowolić krótszą, przez co jej orteza była widoczna, co nie umknęło uwadze mamie Kamila, która zaczęła nad tym lamentować.
-Fritzi, złotko nasze, a co ci się stało? - zapytała, a Fritzi stanęła jak wryta. W salonie siedziała jej matka.
-Córciu! - krzyknęła - Jak wspaniale cię widzieć!
       Kamil stanął obok ojca, musiał wszystko sobie poukładać w głowie, żeby nie pomylić kolejności. Ojciec poklepał go po plecach i mrugnął, próbując dodać synowi odwagi.

       Było już późno, ale wciąż śmiali się i rozmawiali. Kamil wiedział, że gdyby nie Dawid, to mogłoby się nie udać. A tak wszystko wyszło perfekcyjnie, Fritzi promieniała i zdążyła się wyluzować. Kamil przygotował kilka niespodzianek oraz prezentów (właściwie to tylko dzięki Dawidowi) i cieszył się, że udało się ściągnąć Juliane. W sumie już niedługo mieli zostać wielką rodziną.
-Chyba czas do łóżek. - powiedziała w końcu mama Kamila - Posiedzimy jeszcze jutro po konkursie, co wy na to?
-Świetny pomysł, moja droga, taka okazja! - wtrącił ojciec - Jutro może uczcimy to szampanem?
-Pewnie, że tak. - mruknął Kamil i pociągnął Fritzi - Dobranoc!
       Nie chciał, żeby się męczyła wchodząc na górę, więc wziął ją na ręce. Kiedy byli już w pokoju, dał jej jakiś papier.
-Data naszego ślubu.
-Kamil, ale to już niedługo! - wykrzyknęła patrząc na datę - My nie zdążymy!
-Spokojnie, nie martw się niczym. Nie no, w zasadzie możesz pomartwić się jedną rzeczą, żeby pięknie wyglądać. Resztą zajmę się ja. Chyba, że we mnie nie wierzysz. - Kamil mrugnął - Poza tym ja uznaję tylko pierścionki z datą.
-A rodzice wiedzą?
-Jeszcze nie, będą mieli niespodziankę. Powiemy im jakoś wcześniej, żeby zdążyli się ogarnąć. Wiem, że to niewiele czasu, że śluby planuje się i ze dwa lata wcześniej, ale po co czekać skoro chcemy być ze sobą już na zawsze? Za długo i tak zwlekałem. Zobaczysz, będzie takie górolskie weselicho, że hej!

C.D.N.

sobota, 11 stycznia 2014

Epizodzik 9 "Za dużo"


Are you there? Putting all the words together, 
painting your new masterpiece
Ocean air carrying reminders of that perfect pair
we used to be

Someday, everything ends, can we begin finding out 
before we're too late lost in between, the truth and the dream
I never been more ready to move on



EPIZODZIK 9 "ZA DUŻO"
       Cieszyła się na loty w Bad Mitterndorf, chociaż kontuzja dawała jej się we znaki i nie pozwalała na pełną swobodę. W ostatnich dniach udało jej się załatwić bardzo ważną dla niej rzecz - sprzedała mieszkanie w Innsbrucku. Do końca tego sezonu i tak miała mieszkać w Niemczech, a że znalazła kupca, któremu się spieszyło, więc nie zamierzała dłużej czekać.
       Z Kamilem spotkali się na długo przed pierwszym treningiem i dopiero wtedy powiedziała mu o sprzedaży mieszkania. Ukryli się, żeby nikt im nie przeszkadzał, bo to była jedyna okazja, żeby pobyć tylko we dwoje. Przytulili się do siebie i cicho rozmawiali.
-Tu mam namiary na fajne mieszkanie w Zako. - chłopak wyjął z kieszeni kartkę - Czekają na twój telefon.
-O super, dzięki. To coś sprawdzonego?
-Tak, znajomi. Byłem, widziałem, całkiem przyzwoicie to wygląda.
-Jeszcze dziś tam zadzwonię. Nie mogę się doczekać przeprowadzki. Ale wiesz, że ja do końca sezonu mieszkam w Niemczech?
-Wiem, jednak trudno mi się z tym pogodzić. Ale pomyśl, że już zaraz zawody w Polsce! Moi rodzice nie mogą się doczekać, kiedy cię zobaczą.
-Super, chętnie ich odwiedzę. - Fritzi uśmiechnęła się i na myśl o Polsce oblała ją fala radości.
       Stali jeszcze przez kilkanaście minut i rozmawiali, a przechodzący niedaleko Thomas Morgenstern zatrzymał się i przez chwilę im się przyglądał. Nie widzieli go, byli tak sobą zajęci. Zdziwił się, bo przecież jeszcze niedawno była z Gregorem. Morgi pokręcił głową i poszedł dalej.
       Jeszcze zanim rozpoczął się trening, Thomas złapał Fritzi przy domkach. Powoli szła do gniazda, jej ruchy były mocno ograniczone. Parę osób pytało ją już o to, ale zbyła wszystkich tekstem: już moje stare kości nie domagają. Uśmiechała się przy tym, więc ludzie dawali jej spokój.
-Co ty taka powolna? - zapytał Thomas podbiegając do niej.
-Starość nie radość, przemęczyłam się. - odpowiedziała szybko - Co tam?
-Myślisz, że on się zmienił? - walnął prosto z mostu nie zastanawiając się nad tym, co mówi - Że przestał być dzieciakiem?
-Ale o czym ty do mnie mówisz? - zdziwiła się.
-Widziałem cię z Kamilem.
-Aaaa, no tak. I co w związku z tym?
-Martwię się, nie chciałbym, żebyś...
-Dobrze będzie. Powodzonka na treningach.
       Nie miała ochoty dyskutować z nim na temat, więc ruszyła dalej. W drodze do gniazda dołączył do niej Dawid, któremu nie umiała wcisnąć kitu o starych kościach.
-Widzisz, przede mną nic się nie ukryje. No więc co ci jest?
-Miałam mały wypadek, zwichnięta rzepka.
-Bez kitu, serio? Przecież to masakra, jak sobie z tym radzisz? Mam nadzieję, że masz opiekę fizjoterapeuty.
       Popatrzyła na niego takim wzrokiem, że od razu miał odpowiedź.
-Co ty, kadra ci tego nie zapewnia? - zdziwił się - Chyba traktują cię jak maszynę.
-Skąd ty to wszystko wiesz? A, tak, bo Mustaf wie wszystko.
-Otóż to, bejbe. Mam nadzieję, że trzymasz za mnie kciuki?

       W gnieździe nie zaszły żadne zmiany. Alex jak zwykle się panoszył, Fritzi stała obok Schustera, a Hofer sapał jej na kark. Wcale nie chciało jej się tam sterczeć, wolałaby łazić za Freundem, ale trener chciał ponagrywać skoki. Nie miała więc wyjścia.
       W życiu nie spodziewałaby się, że Thomas zaliczy kolejny upadek i wyrżnie głucho w setny metr. Kiedy to zobaczyła, przeklęła tylko cicho i zakryła sobie usta dłonią.
-Fritzi, ufam ci. Mogłabyś...?
       Popatrzyła na Alexa zdezorientowana, a potem na Schustera, który kiwnął głową.
-Na dole weź od kogoś radio. - dodał Alex.
       Pokuśtykała na dół, ktoś z austriackiej kadry rzucił jej krótkofalówkę, którą chwyciła w locie. W miarę swoich możliwości pognała na zeskok. Thomas był nieprzytomny, co jeszcze bardziej ją przeraziło, ale przekazała wszystkie informacje Pointnerowi. Kiedy już miała wracać do gniazda, Thomas otworzył oczy.
-Fritzi? - jęknął z wykrzywioną miną i złapał ją za rękę - Co się dzieje?
       Lekarz zaczął mu wyjaśniać co się stało. Thomas nie za bardzo ogarniał, że upadł, ale wciąż trzymał Fritzi za rękę. Dziewczyna miała łzy w oczach.
-Dobra, zabieramy go. - powiedział lekarz i zwrócił się do Fritzi - Nie puszczaj go, jedziesz z nami.

       Po kwalifikacjach Marta oraz Kamil próbowali dodzwonić się do Fritzi. Na próżno. Zaraz potem dołączył do nich Dawid i też co chwila wybierał jej numer. Nikt nie wiedział, że była w szpitalu w Salzburgu i czekała na jakieś wieści dotyczące stanu skoczka. Upadek wyglądał tak strasznie, że Fritzi miała czarne myśli, a z jej oczu płynęły łzy. Nie mogła ich powstrzymać, bała się o Thomasa, zresztą, po upadku każdego skoczka była przerażona.
       Wieczorem dołączył do niej Pointner. Thomas był już przytomny i rozmawiał z lekarzami. Fritzi uspokoiła się nieco, kiedy zobaczyła Alexa, chociaż wciąż płakała.
-Ej, wszystko jest na dobrej drodze. - powiedział przytulając ją - Cała się rozmazałaś.
       Wyciągnął chusteczki i podał dziewczynie, która zaczęła się powoli ogarniać.
-Przepraszam za mój stan. - szepnęła - Przestraszyłam się.
       Jej twarzy była zapuchnięta od ciągłego płaczu. Dawno tak się nie rozkleiła.
-Nic nie szkodzi, rozumiem cię. Już dobrze.
       Nie mogła się uspokoić, więc znowu przytulił ją do siebie.
-Muszę ci o czymś powiedzieć, myślę o tym ciągle i nie mogę się od tego uwolnić. - zaczął, a ona popatrzyła na niego zaskoczona - Wtedy, przed śmiercią twojego ojca rozmawiałem z nim. Zadzwonił do mnie i z wściekłością wykrzyczał: Dałem ci ją pod opiekę, a nie żebyś ją pieprzył! Wierz mi, nie ma dnia żebym o tym nie myślał.
       No tak, pomyślała. Jeszcze parę lat temu kiedy ojciec wyjechał do sanatorium, poprosił Alexa o opiekę nad córką. Mieszkała w jego domu, znała się z jego dziećmi, a teraz...
-Potem jeszcze ta historia z naszym dzieckiem. - kontynuował - Fritzi, ciągle o tym myślę. Pewnie wydaje ci się, że mnie to w ogóle nie ruszyło.
-Każdy przeżywa to na swój sposób. - wtrąciła.
-Jestem tym załamany, śni mi się to po nocach.
       Znowu zaczęły jej płynąć łzy, emocje wzięły górę. Z tego wszystkiego zakręciło jej się w głowie i musiała usiąść.
-Dobrze wszystko? - zapytał kucając przy ławce - Przyniosę ci wody.
       Po chwili wrócił, dał jej też tabletkę na uspokojenie, którą wziął od pielęgniarki. Kiedy lek zaczął już działać, dziewczyna była zupełnie spokojna, zaczęła też sprawdzać nieodebrane połączenia. Nagle na wyświetlaczu pojawiła się twarz Dawida, więc kliknęła "odbierz".
-Gdzie ty jesteś? Tu wszyscy od zmysłów odchodzą!
-Nie chcesz wiedzieć...
-Dobra, nieważne, wiem co i jak. Mam nadzieję, że niedługo wracasz.
-Tak, już się zbieram.
       Zajrzała tylko na chwilę do Thomasa, żeby się pożegnać, do Bad Mitterndorf miała wrócić z Alexem. Jednak w czasie drogi powrotnej żadne z nich się nie odezwało, z czego dziewczyna bardzo się ucieszyła. Nie miała już siły na żadne rozmowy tego dnia, ale to wcale nie był koniec...

       Kiedy tylko wysiadła z auta Alexa, podbiegł do niej Dawid. Chwycił ją pod rękę i odciągnął na bok.
-Dlaczego Pointner kazał zająć się Morgensternem akurat tobie? - zapytał.
-Dobre pytanie. - Fritzi sama zaczęła się nad tym zastanawiać - No nie wiem.
-Kamil non stop wykręcał do ciebie numer. A ty spędzasz czas z Morgensternem i Pointnerem!
-To co, nie wolno mi?
       Nagle obok nich zjawiła się zasapana Marta.
-Co z Thomasem?! - wrzasnęła.
-Stan ciężki, ale stabilny.
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - dopytywała Marta - Ja chcę wiedzieć wszystko!
-A ja nie chcę o tym rozmawiać.
-Marta, nie męcz jej. - wtrącił Dawid i objął Fritzi ramieniem - Chodź, czas na nas.
       Dziennikarka została sama, też była zmartwiona stanem Morgensterna. Wciąż brakowało jakieś konkretnej informacji, można było oszaleć czekając na wieści, a Fritzi miała najlepsze i sprawdzone informacje.
-Lepiej go nie denerwuj. - poradził Dawid Fritzi, kiedy szli do pokoju Kamila - On tego nie rozumie.
-A kto rozumie Pointnera? Posłał mnie do Morgiego to poszłam! Nie mam pojęcia, o co wam wszystkim chodzi.
-Jak to? Kamil nie dość że rywalizuje z nim na skoczni, to jeszcze prywatnie. Ja na miejscu Kamila to po prostu dałbym Morgiemu w mordę, tyle.
-To według ciebie zrobiłam coś złego? - dziewczyna przystanęła.
-Ja tego nie będę oceniał. Idź, bo Kamil tęskni.
-Nie, nie mogę.
-Co? - zdziwił się - Stało się coś?
-Tak, zdecydowanie za dużo się działo...
       Dawid popatrzył na nią pytająco, ale nie powiedziała nic więcej. Zawróciła i pokuśtykała do siebie nie zważając na to, że czeka na nią Kamil. W głowie wciąż miała słowa Alexa.

C.D.N.

środa, 8 stycznia 2014

Skijumping Story - Prolog

Hej!
Tak, tak, zdaję sobie sprawę, jak to wygląda. Pomyślicie: co jej odwaliło, jaki prolog? Prolog to ona sobie mogła napisać wcześniej. Słuszna uwaga. Mogłam dużo rzeczy wcześniej napisać, jak cofniecie się na pierwszą serię i porównacie ją z obecną, to możecie być w szoku: krótkie zdania, niektóre wydarzenia bez logiki i tak dalej. Było, minęło, jestem starsza, już wiem coś o życiu, mogę to rozwinąć, właściwie to mogę wszystko! :) Cofnijmy się nieco w czasie, jeszcze zanim Fritzi znalazła słynną smycz Pointnera w Vikersund...

SKIJUMPING STORY - PROLOG
       Nie pamiętała dokładnie, kiedy to się zaczęło, ale chyba wcześnie. Ojciec cały czas pokazywał jej skoczków, to na zdjęciach, to w telewizji albo na żywo, bo współpracował z polską kadrą. Jak była mała udawała, że skacze, urządzała sobie zawody na kanapie. Kiedy tylko była do tego okazja, do zabawy dołączał Kamil. Przyjaźnili się od pieluch dzięki swoim rodzicom, którzy często się spotykali.
       Kamil miał trzy lata, kiedy zaczął jeździć na nartach. Kiedy Fritzi już nieco podrosła, też zaczęła trenować, spędzała cały swój wolny czas albo na sali, albo na prowizorycznej skoczni. Kamil tak bardzo jej imponował, że trenowała do upadłego. I tak chłopaki się z niej śmiali, bo była dziewczyną, a dziewczyny nie mogły skakać. Przynajmniej takie było wtedy myślenie. Na początku ojciec podchodził sceptycznie do jej skakania, dopóki Kamil nie powiedział mu:
-Niech pan zobaczy, jakie ma wybicie.
       Niedługo później Rafał Murawski sam przekonał się, że córka rzeczywiście nadaje się do tego sportu. Oczywiście, na treningach było jej ciężko, ale doping Kamila dodawał jej skrzydeł. Później, kiedy się w nim zakochała, jeszcze chętniej trenowała, byleby być blisko niego.
       Trenowała na serio do pewnego momentu. Zresztą, nie miała trenera, nikt nie miał ochoty wziąć jej pod swoje skrzydła. Tułała się to tu, to tam, czasem skoczyła z małej skoczni, a najczęściej skakała przez płotki, do znudzenia. Tak, jakby ciągle stała w miejscu i nie mogła iść dalej jak reszta.
       Zanim na zawsze skończyła z oficjalnymi treningami, próbowała zbliżyć się do Kamila. To było trudne, bo nie widywali się jak kiedyś, oboje byli zajęci. Do tego on wolał spędzać czas z kolegami, a nie z pryszczatą małolatą. Raz po treningu na sali musieli zostać za karę i posprzątać, bo wcześniej robili sobie jaja. Oczywiście chłopak się wściekł, bo chciał wcześniej wrócić do domu.
-To wszystko twoja wina. - burczał miotając się po sali - Zachowujesz się jak dziecko.
-Tak jak i ty, przykład idzie z góry. - takie słowa Kamila nie były w stanie wytrącić z równowagi Fritzi. Chłopak był tak wybuchowy, że niekiedy leciały gorsze teksty. Mimo to nie potrafiła przestać o nim myśleć. Bez zastanowienia podeszła do niego i zaczęła całować.
-Co ty robisz? - wrzasnął odskakując od niej. Ten pocałunek był tak nieudolny, że chciało mu się śmiać.
-Nic. - mruknęła i wybiegła z sali.
       Nigdy później nie wspominali tego wydarzenia. Kiedy tylko uciekła, Kamilowi zrobiło się głupio. Widział, że szaleje za nim, tylko on sam nic do niej nie czuł. Ale nie powinien jej tak potraktować, jednak ani jej nie gonił, ani nigdy o tej sytuacji nie wspominał.

       Nieco później stosunki między nimi się polepszyły. Kamil chętniej bywał u Fritzi i na odwrót, znowu spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Dziewczyna kiedy odkryła, że i na skoczni nie może przezwyciężyć lęku wysokości lekko się załamała, jednak Kamilowi udało się ją pocieszyć.
-Ja tam nie widzę, problemu, możesz związać się ze skokami. - powiedział pewnego wieczoru, kiedy siedzieli u niej w pokoju.
-Co masz na myśli?
-Lubisz robić zdjęcia, więc rób je na zawodach, proste.
-O kurde, to przecież genialne jest. No, oczywiście, jeśli ojciec pozwoli mi jeździć na zawody.
-Czemu ma ci nie pozwolić?
-No jak to czemu, przecież Juliane może coś odwalić. A jak zechce mnie zabrać do Niemiec?
-To będę tęsknił.
       Spotkali się w sobotni wieczór, żeby pooglądać filmy. To było parę tygodni po jej piętnastych urodzinach, ojciec zostawił im wolną chatę i pojechał do znajomego. Kamil i Fritzi skończyli oglądać jakiś horror i już mieli dość na dziś. Woleli porozmawiać, bo dziewczyna wciąż nie była w nastroju po wydarzeniach na skoczni.
-Tak, na pewno będziesz tęsknił. - powiedziała ironicznym tonem - Już to widzę.
-Będę. - przysunął się bliżej i objął ją - Nie chcesz wiedzieć, jak bardzo.
       Wsunął dłoń pod jej koszulkę, dziewczyna zastygła bez ruchu, bo nie wiedziała, co ma zrobić. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji, no, poza tym nieszczęsnym pocałunkiem, który był dawno temu. Ale to nie było to samo...
       Całował ją namiętnie, a jej serce zaczęło bić jak oszalałe. Co robić, co robić, myślała gorączkowo i spięła się jeszcze bardziej. Kamil wziął ją za rękę i poprowadził do łóżka. Usiadł naprzeciwko dziewczyny i zdjął jej koszulkę, a potem odgarnął włosy na bok. Jego ręce powoli wędrowały po plecach, ale Fritzi nie czuła kompletnie nic. Była sam na sam z chłopakiem, który jej się podobał, a ona nawet nie była w stanie się ruszyć.
-O wow. - szepnął, kiedy zdjął jej stanik. W życiu nie pomyślałby, że jego koleżance urosną piersi i w dodatku takie ładne. Była dla niego tylko kumplem, tak ją widział na co dzień. Nawet w szatni nigdy nie zwrócił uwagi kiedy się przebierała, a przecież miał tyle okazji żeby jej się przyjrzeć.
       Kiedy położył ręce na piersiach, opadła na kołdrę. Wciąż przypominała kawałek drewna, dopóki nie zaczął całować jej piersi. Prawie zemdlała z tych emocji i podniecenia, ale ściągnęła Kamilowi koszulkę. Dotykała jego pleców, on z kolei zabrał się za rozpinanie jej spodni, kiedy nagle...
-Wróciłem! - krzyknął Rafał Murawski. Drzwi wejściowe trzasnęły, a Kamil i Fritzi nabrali takiego przyspieszenia, jakiego nie mają nawet zawodnicy na rozbiegu. Natychmiast naciągnęli na siebie ciuchy i udawali, że nic się nie stało.
-Niech to szlag. - jęknął zawiedziony Kamil.
-Jak tam dzieciaki? - zapytał ojciec Fritzi przy drzwiach do jej pokoju.
-Tatku, możesz wejść.
       Murawski zajrzał do pokoju, Fritzi oraz Kamil siedzieli oparci o stojące łóżko. Mężczyzna uśmiechnął się sam do siebie, bo zauważył, że oboje są jacyś tacy "wymięci" i rozczochrani.
-Zrobić wam coś do jedzenia? Może zamówimy pizzę?
       Zgodnie pokiwali głowami, co prawda nie w głowie było im jedzenie, ale musieli chociaż udawać, że wszystko jest dobrze.
-Ale się spięłaś. - Kamil objął ją, jak tylko ojciec wyszedł z pokoju - Nie bój się mnie, ja nie gryzę.
-Wiem, że nie, ale ja nigdy... No i tak wyszło.
-Jasne, rozumiem. Nie martw się, powtórzymy to w przyszłości.
       Uśmiechnęła się, ale wtedy jeszcze nie wiedziała, że w najbliższych miesiącach to Morgenstern będzie ją całował i się z nią kochał, a z Kamilem będą się już tylko kłócić. Co z tego, że Kamil został wtedy w domu Fritzi jak zwykle na noc, przyszła do niego kiedy ojciec zasnął i wślizgnęła się pod kołdrę, a on spał z ręką pod jej koszulką. Byli tak młodzi i niedojrzali, że nie mogli niczego zbudować.

       Thomas pojawił się w jej życiu dużo wcześniej, niż w 2007 roku w Vikersund. Kiedy tylko pojawił się w Pucharze Świata, zaczęła mu kibicować. Po prostu, polubiła go jako skoczka, doceniła jego umiejętności i wiedziała, że kiedyś będzie wielki. Bywała wtedy tylko na zawodach w Zakopanem, więc tuż przed PŚ w jej mieście w 2003 roku znalazła jakieś zdjęcie Morgiego i wydrukowała na sztywnej kartce. Musiała zdobyć jego autograf i chociaż świetnie znała niemiecki, ciągle powtarzała formułkę w głowie.
-Konnte ich dein Autogramm haben, bitte? - zapytała trzęsącym się głosem, kiedy tylko go spotkała.
-Klar. - odpowiedział jej i chwycił zdjęcie oraz mazak.
       To zdjęcie nosiła później ze sobą, bo miała jeszcze inne, które wisiało u niej w pokoju ku niezadowoleniu Kamila. Jakoś jego fotki sobie nie powiesiła...

       Humorami Kamila nigdy specjalnie się nie przejmowała. Chłopak ciągle je miał, zwłaszcza, kiedy spotykała się z Aś, która miała wielki wpływ na Fritzi. To ona namówiła przyjaciółkę, żeby zaczęła chodzić ze szkolnym podrywaczem, chociaż ani Darek, ani Fritzi nie traktowali tego "związku" poważnie. To było tak żenujące, że Fritzi w pewnym momencie żałowała, że traci czas na kogoś takiego i szczęśliwie Austriacy zjawili się w odpowiednim momencie.
       Kamil najchętniej usunąłby Aś z życia swojej przyjaciółki. Wcześniej miał Fritzi tylko dla siebie, a kiedy obie się zgadały, musiał się nią dzielić. Nienawidził tego, tak jak potem nienawidził Morgensterna, który tak po prostu zabrał sobie Friederike. Kamil długo się zastanawiał, dlaczego tak się stało i czym Thomas ją oczarował. To się stało tak nagle, Kamil już prawie ją miał, bo znowu się do siebie zbliżyli. Ale oboje zaczęli tę swoją dziwną grę, która trwała przez najbliższe lata.

       Ojciec obiecał, że jeżeli matka nie zabierze jej do Niemiec, to będzie mogła jeździć na zawody. Fritzi modliła się, żeby Juliane nie chciała jej u siebie i tak się stało. Dziewczyna załapała się do portalu o skokach jako fotoreporter i z niecierpliwością czekała na wyjazd do Kuusamo. Ojciec postawił jej jednak warunek: w szkole nie mogła zejść poniżej czwórek i piątek, bo jeżeli tak by się stało, automatycznie przestałaby jeździć na Puchar Świata. Miała motywację do nauki i woziła ze sobą książki, żeby uczyć się w każdej wolnej chwili.
       Sezon 2006/2007 wystartował w nieszczęsnym Kuusamo. Warunki były loteryjne, zawody wygrał Arttu Lappi, a najlepszy z Polaków, Stefan Hula, wylądował na dwunastym miejscu. Słaby skok Kamila na 98 metrów dał mu 46 lokatę, co go totalnie załamało.
-Gówniane zawody. - powiedział, kiedy siedzieli razem z Fritzi w jego pokoju.
-Ruka wredna suka. - skomentowała krótko - I nic nie poradzisz.
-Pewnie, szkoda, że ty się tym nie przejmujesz.
-I co się czepiasz? Myślisz, że nie jestem zestresowana?
-Niby czym?
-Jak to czym, swoją pracą.
       Kamil machnął ręką, nie obchodziła go praca przyjaciółki. Co ona mogła wiedzieć o zawodach? Dla niego skoki tylko na początku były zabawą, ale kiedy zaczął konkurować z najlepszymi, zabawa się skończyła, a zaczęła rywalizacja.
       Przeżywanie zawodów to był jeden z poważniejszych problemów Kamila. Poza sezonem Fritzi naprawdę lubiła z nim przebywać, ale potem zmieniał się nie do poznania. No chyba że miał jakiś trening, to wtedy też ciężko im się rozmawiało. Przeżywanie porażek, łzy, nieprzyjemne komentarze - z tym musiała mierzyć się niemal codziennie. Czasem, w przypływach dobrego nastroju pytał ją: jak ty ze mną wytrzymujesz? Nigdy na to pytanie mu nie odpowiedziała, bo nie znała odpowiedzi. Przyzwyczaiła się do jego obecności w swoim życiu, po prostu. A humory miewał przecież każdy, w mniejszym lub większym stopniu.

       Powoli oswajała się ze skoczkami i zawodami, chociaż na samym początku była bardzo zestresowana. Bała się, że przez trzęsące się ręce może zepsuć zdjęcia, ale nic takiego się nie zdarzyło. Robiła świetne fotki, a swój pierwszy aparat, jeszcze na klisze, dostała jak była mała. Uwielbiała pstrykać i od najmłodszych lat robiła setki zdjęć. Całe albumy miała zapełnione sesjami z Kamilem albo zdjęciami z ich "zawodów" na skoczniach. Później często wracała do tych chwil i chętnie oglądała albumy.
       Z każdymi kolejnymi zawodami jej podniecenie rosło, odkrywała coraz to nowe rzeczy, robiła coraz lepsze zdjęcia. Była mega zadowolona i pasja stała się sensem i radością jej życia. Przestała już nawet rozmyślać o Kamilu, chociaż wciąż był gdzieś blisko. Zresztą, myśli krążyły wokół jej idola, czyli Thomasa Morgensterna.
       Marzyła, żeby chociaż chwilę z nim porozmawiać, bo na nic innego nie liczyła, przecież miał już dziewczynę. Zrobiła mu parę zdjęć, jedno z nich dumnie ustawiła na tapetę w swoim komputerze. Gdyby ktoś parę tygodni wcześniej powiedziałby jej, że zostanie dziewczyną Morgensterna, wyśmiałaby tę osobę. Wyśmiałaby również to, że będzie nazywał ją Aurinko, że będzie podróżować z Austriakami, a Pointner zostanie jej przyjacielem i to dość bliskim. A jednak, jej przygoda się zaczynała, jej sny stawały się prawdziwe...
_____________________________________________________________________________
Co było potem - wiecie, a jak nie wiecie, to się dowiecie :D W zakładce Poprzednie serie jest wszystko, od czego to się zaczęło. Enjoy! :)
Jak chcecie wyjaśnienia jeszcze jakichś wątków, albo w ogóle coś chcecie - proszę o komentarz, a jak ktoś się wstydzi to o maila :D Chętnie coś jeszcze ponawypisuję... :) No, oczywiście kolejny, dziewiąty epizodzik także będzie, nie martwcie się :P

pozdrawiam!


niedziela, 5 stycznia 2014

Epizodzik 8 "Nasze szczęście"

Hej!
Odpowiem Wam aż tutaj na komentarze, żeby nie było.
peudeamour - Marta jeszcze nie wyrwała Simona :D Dał jej całusa na zakończenie starego roku, a ona się podjarała. Nie wyobrażasz sobie nawet, jak ja się kiedyś jarałam tym, że chłopak, który mi się podobał nadepnął mi na stopę. Zapisałam sobie to nawet w kalendarzu! :D Teraz, jak go przeglądam, to mam niezłą polewę. No, ale nieważne. Pomyśl o Fri, ile ona wyrwała skoczków. Ostatnio liczyłyśmy z Martą i to jest masakra właśnie. Dlatego planuję założyć drugiego bloga, tylko dla dorosłych: 50 wcieleń Fri Murawskiej. :D
ALEXIS - Marty nie usunę, najwyżej coś nagmatwam :P
Fanka_Ammanna - też Cię kocham :P

A tak poza tym, czy jest tu więcej osób czytających? Widzę po statystykach, że sporo Was tu bywa i to z jakich odwołań google :) Może się jeszcze ktoś ujawni? :)



Now hold on tight, to this rollercoaster ride
And if you’re lovin’ this just give me one more kiss

'Cause you ain't seen nothing yet
And just let go, If you don’t want ever know
So if you’re lovin’ this, just give me one more kiss
'Cause you ain't seen nothing yet




EPIZODZIK 8 "NASZE SZCZĘŚCIE"
       Zamek szczęknął i oboje weszli do mieszkania. Zdjęli kurtki i buty, a Kamil zaczął oglądać pokoje, od zawsze zastanawiał się, jak mieszka jego przyjaciółka. Nie miała dużo rzeczy, królował minimalizm. Wspominała mu ostatnio, że tak jej wygodniej, nie musi przewalać szafek w poszukiwaniu jednej rzeczy, poza tym nie czuje wszechobecnej ciasnoty. W pokoju dojrzał jej narty, o których marzyła. Pamiętał, jak sam pomagał załatwić te narty ojcu Fritzi, który i tak powiedział córce, że to prezent od matki.
-Nie kurzą ci się? - zapytał po chwili wpatrywania się w narty.
-Nie, co ty, dbam o nie. Jakkolwiek głupio to zabrzmi, są dla mnie czymś specjalnym. I pięknie się prezentują w moim pokoju.
-Haha, narty do ozdoby. - Kamil uśmiechnął się od ucha do ucha - O rany, ekstra. Ty to masz pomysły. Trzeba było skakać, miałabyś  swoje własne narty.
-Oj tak, tak i kontuzje, rozwaloną głowę i wstrząs mózgu.
-A wyleczyłaś nogę po tej kontuzji?
-Tak myślę, nic mnie nie boli. Nie wiem, jak mogłam być taka głupia. No cóż, młodość swoimi prawami się rządzi.
-Otóż to, otóż to. Mam ostatnio podobne przemyślenia.
       Czajnik zasyczał i się wyłączył, więc Fritzi poszła do kuchni zalać kawę. Kamil przyglądał się przez chwilę nartom, ale w końcu przyszedł do dziewczyny.
-Ładnie tu masz. Nie smutno ci samej?
-Daję radę. - odpowiedziała wykładając ciastka na talerzyk.
-Powątpiewałbym. - Kamil znalazł się tuż za dziewczyną - Gdybym był tobą, bałbym się sam tu spać.
Odwróciła się i wpadła prosto w jego ramiona.
-Tak uważasz?
-Mhm. - mruknął -Jesteś piękna. I będę to powtarzał do końca życia, jeśli pozwolisz mi być częścią twojego świata. Teraz wszystko jest w twoich rękach.
-Ty jesteś częścią mojego życia od zawsze i nic tego nie zmieni. - powiedziała wyrywając się z jego uścisku. Chwyciła swój kubek z kawą i poszła do salonu. Tam usadowiła się wygodnie na kanapie. Kamil przydreptał po chwili wraz ze swoją kawą i ciastkami.
-Znamy się od dziecka. - kontynuowała - Nie wyrzucę cię ze swojego życia, nie mogę tego zrobić. Za dobrze się znamy, dużo razem przeżyliśmy. Wciąż jesteś mi bliski.
-Nadal masz mętlik w głowie? - zapytał.
-Tak mi się wydaje. Nie zastanawiam się nad tym, bo im więcej człowiek myśli, tym głupsze ma pomysły. Na razie jestem pewna jednej rzeczy.
-To znaczy?
-Tylko nie mów nikomu. Wyprowadzam się z Innsbrucka.
       Ta informacja wywarła na nim takie wrażenie, że wylał sobie kawę na spodnie.
-Naprawdę? Dokąd? - chłopak nie zważał na to, że ma wielką plamę.
-Serio, serio. Weź je zdejmij, to ci zapiorę. Zdążą wyschnąć.
-Ale gdzie? - dopytywał Kamil zdejmując spodnie.
       Fritzi chwyciła jeansy i poszła do łazienki. Po paru minutach wróciła.
-Już są na grzejniku. - powiedziała, jakby Kamil tylko na to czekał.
-Przestań mnie trzymać w tej niepewności. Dokąd się wyprowadzasz?
-Wracam na stare śmieci. - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
-Do... Do Zako...? - gdyby miał drugą kawę, pewnie też wylądowałaby na spodniach, a raczej na jego nogach.
-Tak, dokładnie.
       Zatkało go, to był news ostatnich miesięcy. Najchętniej podskoczyłby do góry z okrzykiem radości i jeszcze zatańczyłby, ale uśmiechnął się tylko i nadgryzł ciasteczko.
       Rozmawiali jeszcze chwilę, ale byli tak zmęczeni, że usnęli. Padli prawie w tym samym momencie, Fritzi zasnęła po jednej stronie kanapy, Kamil po drugiej. Obudzili się jednak po kilkunastu minutach.
-O kurde, Schuster mnie zabije. - jęknęła patrząc na zegarek.
-Spoko, mnie zabije Kruczek. - mruknął zaspany Kamil - Przynajmniej umrzemy razem, czy to nie romantyczne?
-Oj tak, bardzo. Ale nie umrzemy z miłości, a przez sport.
-Mów za siebie. Ja się stąd nigdzie nie ruszam, dobrze mi tu.
       W myślach przyznała mu rację. Nie było sensu tłuc się do hotelu. Postanowiła jednak przedzwonić do Freunda i zapytać, czy trener niczego od niej nie chciał.
-Pytał, pytał. - usłyszała w telefonie - Powiedziałem, że poszłaś na spacer.
-Spoko, dzięki. - odpowiedziała mu. Pożegnała się i poszła przebrać się w coś do spania. Piżamę miała w hotelu, więc założyła miękkie dresowe spodnie i bokserkę. Nie wyobrażała też sobie, że mieliby położyć się w łóżku, w którym jeszcze niedawno spała z Gregorem. Postanowiła pościelić rozłożoną kanapę w salonie.
-Ekstra. - mruknął Kamil - Nie będzie ci za gorąco w tych portkach? Jak dla mnie możesz spać nago, nawet cię nie dotknę, jeśli tego nie chcesz.
-Nie, tak jest dobrze. - odpowiedziała zawstydzona. On zdjął koszulkę i władował się pod kołdrę w samych bokserkach. Położyła się po drugiej stronie kanapy i odwróciła się od chłopaka, ale Kamil przylgnął do jej pleców. Poczuła jego ciepło i zrobiło jej się miło, więc odwróciła się do niego.
-Miło ci? - zapytał.
-Yhm.
-Co jest? Mogę się odsunąć.
-Nie, nie tylko.... Nie, ok, dobranoc.
       Nieco zdziwiony przytulił się mocno do dziewczyny i zamknął oczy. Uśmiechnął się tylko, bo wiedział, czego chce Fritzi, ale wolał jej jednak do niczego nie zmuszać.

       Czekała, aż kadra w końcu skończy trening i opuści salę. Chciała poskakać przez płotki, a głupio jej było robić to przy chłopakach. Z przeskakiwaniem nie miała problemów, ale nie widziała potrzeby pokazywania tego innym. W końcu została sama i przystąpiła do treningu, który robiła od kilkunastu lat.
Przeskakiwanie kolejnych płotków nie sprawiało jej żadnych trudności, więc zaczęła drugą rundę. Nie spodziewała się nikogo, ale nagle usłyszała, że ktoś ją woła.
-Fritzi!
       Popatrzyła w stronę drzwi, to Freund krzyczał. Niestety, przez to spojrzenie straciła równowagę, uderzyła w płotek i w ułamku sekundy znalazła się na podłodze. Severin natychmiast podbiegł do dziewczyny, a kiedy spojrzał na jej nogę, odskoczył z przerażeniem i pobiegł po trenera.

       Biegł przez szpitalny korytarz, a z róż, które trzymał w dłoni opadło kilka płatków. W końcu znalazł salę Fritzi, drzwi były uchylone, więc wpadł do środka.
-Najdroższa! - wysapał i położył bukiet na stoliku - Przepraszam, że dopiero teraz, ale dowiedziałem się parę minut temu. Jak się czujesz?
-Dobrze, że jesteś. - Fritzi podniosła się nieco do góry, a Kamil poprawił jej poduszkę - Jest dobrze.
-Powiedz mi, co się dokładnie stało?
-Przewróciłam się na treningu i zwichnęłam rzepkę.
-O kurde. - Kamil zakrył sobie usta dłonią. Nie mogło być gorzej, chociaż Fritzi cały czas się uśmiechała - Poczekaj chwilkę, przedzwonię do kliniki w Zako i do znajomego fizjoterapeuty. Raz dwa postawią cię na nogi, wszystko...
-Nie rozpędzaj się tak. - przerwała mu. Niestety, ubiegł go już Schuster. Znowu odbyła z nim nieprzyjemną rozmowę.
-Co jest?
-Był u mnie trener, proponował klinikę w Niemczech.
-O, no to jeszcze lepiej. - ucieszył się Kamil - Dziś tam jedziesz?
-Nie, wracam do pracy.
       W jednej sekundzie stracił nastrój. Wkurzył się niesamowicie.
-Ty chyba żartujesz! - krzyknął - Komu jak komu, ale tobie chyba nie muszę tłumaczyć co się stanie, jeśli nie doleczysz kontuzji!
-Chociaż ty mnie nie wkurwiaj. Byli u mnie Schuster z Freundem. Jedno ostrzeżenie dostałam, nie mogę teraz się poddać. Muszę zacisnąć zęby i nie narzekać, bo wylecę. Proponowali mi klinikę, ale jednocześnie sugerowali, żebym nie rezygnowała z pracy.
-Że co? - Kamil zaczął chodzić po sali - Nie wierzę w to. Nie mają prawa od ciebie tego wymagać! Ty masz się wyleczyć!
-Nie. - pokręciła głową - Czekam na ortezę i wypis. Sytuacja jest jaka jest i proszę cię, żebyś nikomu się nie wygadał, że mam problem z nogą.
-To teraz mi jeszcze powiedz, że zamierzasz normalnie trenować.
-Nie, ale muszę pracować i wspierać kadrę. Do tego dochodzą mi treningi na sali z Freundem. Myślisz, że jest mi łatwo? Wystartowałam ze swoim kanałem na youtube i z tym też muszę pokombinować, planowałam wrzucać ćwiczenia, gadki o motywacji, miałam masę pomysłów. Naprawdę nie wiem, co teraz będzie!
-Przepraszam za mój wybuch. - Kamil przysiadł na łóżku i objął Fritzi - Zmartwiłem się twoim stanem, wiem, że to ciężkie dla ciebie. Ale jesteś silna, dasz radę, a jeśli nie to ja ci pomogę.
-Dziękuję. Muszę jakoś dojść do siebie. W sumie nie pierwsza kontuzja, także luz.
       Podejście Fri przerażało Kamila. Wyglądało to na farsę, dziewczyna cały czas się uśmiechała, jakby ta kontuzja wcale jej nie dotyczyła i nie była groźna. Albo dostała jakieś leki, albo wciąż była w szoku i nie dotarło do niej, że sprawa jest poważna. Trudno mu było też zrozumieć, dlaczego chce wracać do pracy. Musiał być jakiś ważny powód, a nie tylko ostrzeżenie od Schustera.
       Taksówką pojechali do jej mieszkania. Fritzi marzyła, żeby wskoczyć pod prysznic, do szpitala trafiła prosto z treningu. Niestety, dopiero wtedy zrozumiała co się stało. Stanęła przed drzwiami do łazienki i nie była w stanie się ruszyć.
-Nadal uważasz, że powrót do pracy jest dobrym pomysłem? - Kamil stanął tuż przy niej.
-Dobra, powiem ci o co chodzi. Wierz mi, że nikt nie może się o tym dowiedzieć, mam za dużo do stracenia. - Fritzi wzięła głęboki oddech - Odbyłam już wstępną rozmowę z Tajnerem. I nie chodzi o waszą kadrę.
-O wow. - szepnął - To wspaniała wiadomość. To ja już teraz wszystko rozumiem, przeprowadzka, ukrywanie kontuzji. A ja myślałem, że robisz to dla mnie.
-Kamil... - spojrzała mu w oczy - Bo ja to właśnie robię dla ciebie, chcę być blisko. Nie mogłabym pracować z Niemcami i mieszkać w Zako. Już mi ten nieszczęsny Innsbruck wystarcza.
       Kilka chwil zajęło mu zrozumienie tego, co powiedziała. Różne  myśli przeleciały mu przez głowę, zanim postanowił coś powiedzieć.
-No dobra, robisz to dla mnie. To czemu bronisz się tak przed tym uczuciem? Widzę, jak na mnie patrzysz, jak uśmiechasz się, kiedy cię dotykam. Nie chcesz być ze mną?
-Jasne, że chcę. Boję się tylko jednego, że jak...
-I tak wszyscy to zaraz zauważą. Nie uciekniesz od tego. A skoro nie będziesz pracowała z naszą kadrą, to chyba nie musimy się tak kryć. Czemu wciąż przejmujesz się opinią ludzi? Miej to w dupie, liczy się twoje szczęście, a nie ich!
-Dziękuję, że mi to powiedziałeś. Od razu mi lepiej. Niby to jest dla mnie oczywiste, ale lepiej usłyszeć to od kogoś.
-Dobra, to ja postawię sprawę jasno. - Kamil odchrząknął - Chcę być z tobą, tak na serio. Chcę o ciebie dbać, być blisko kiedy jesteś szczęśliwa i kiedy płaczesz, cieszyć się z każdego dnia razem z tobą. Nie interesuje mnie, że niedawno rozstałaś się z... Misterem Perfekcji, co was łączyło i co ludzie pomyślą. Jak się boisz, to znaczy jedno, że nie możemy być razem. W związku nie ma miejsca na strach, kiedy jest się odpowiedzialnym za drugą osobę.
       Wszystko, co powiedział było prawdą. Zdawała sobie z tego sprawę, do tego wiedziała, że wcześniej zniszczyła mu życie. Ale jeżeli nie wyszłoby im teraz? Nie darowałaby sobie tego. Właśnie to było w tym wszystkim najbardziej przerażające.
-Kamil...
-Nic nie mów. - chłopak przywarł ustami do jej warg - Wiem, że też tego chcesz. Teraz mi nie uciekniesz.
       Nie uciekła, za bardzo go pragnęła. Przez ostatnie dni dał jej wszystko, byli ze sobą blisko jak nigdy. Zmienili się, dorośli i byli gotowi, aby stworzyć coś nowego, co da im szczęście.

C.D.N.

Nie wiem, kiedy możecie się spodziewać nowego epi, postaram się coś naklepać w najbliższym czasie, ale co wyjdzie (i kiedy) to nie wiem :)

pozdrawiam!