niedziela, 5 stycznia 2014

Epizodzik 8 "Nasze szczęście"

Hej!
Odpowiem Wam aż tutaj na komentarze, żeby nie było.
peudeamour - Marta jeszcze nie wyrwała Simona :D Dał jej całusa na zakończenie starego roku, a ona się podjarała. Nie wyobrażasz sobie nawet, jak ja się kiedyś jarałam tym, że chłopak, który mi się podobał nadepnął mi na stopę. Zapisałam sobie to nawet w kalendarzu! :D Teraz, jak go przeglądam, to mam niezłą polewę. No, ale nieważne. Pomyśl o Fri, ile ona wyrwała skoczków. Ostatnio liczyłyśmy z Martą i to jest masakra właśnie. Dlatego planuję założyć drugiego bloga, tylko dla dorosłych: 50 wcieleń Fri Murawskiej. :D
ALEXIS - Marty nie usunę, najwyżej coś nagmatwam :P
Fanka_Ammanna - też Cię kocham :P

A tak poza tym, czy jest tu więcej osób czytających? Widzę po statystykach, że sporo Was tu bywa i to z jakich odwołań google :) Może się jeszcze ktoś ujawni? :)



Now hold on tight, to this rollercoaster ride
And if you’re lovin’ this just give me one more kiss

'Cause you ain't seen nothing yet
And just let go, If you don’t want ever know
So if you’re lovin’ this, just give me one more kiss
'Cause you ain't seen nothing yet




EPIZODZIK 8 "NASZE SZCZĘŚCIE"
       Zamek szczęknął i oboje weszli do mieszkania. Zdjęli kurtki i buty, a Kamil zaczął oglądać pokoje, od zawsze zastanawiał się, jak mieszka jego przyjaciółka. Nie miała dużo rzeczy, królował minimalizm. Wspominała mu ostatnio, że tak jej wygodniej, nie musi przewalać szafek w poszukiwaniu jednej rzeczy, poza tym nie czuje wszechobecnej ciasnoty. W pokoju dojrzał jej narty, o których marzyła. Pamiętał, jak sam pomagał załatwić te narty ojcu Fritzi, który i tak powiedział córce, że to prezent od matki.
-Nie kurzą ci się? - zapytał po chwili wpatrywania się w narty.
-Nie, co ty, dbam o nie. Jakkolwiek głupio to zabrzmi, są dla mnie czymś specjalnym. I pięknie się prezentują w moim pokoju.
-Haha, narty do ozdoby. - Kamil uśmiechnął się od ucha do ucha - O rany, ekstra. Ty to masz pomysły. Trzeba było skakać, miałabyś  swoje własne narty.
-Oj tak, tak i kontuzje, rozwaloną głowę i wstrząs mózgu.
-A wyleczyłaś nogę po tej kontuzji?
-Tak myślę, nic mnie nie boli. Nie wiem, jak mogłam być taka głupia. No cóż, młodość swoimi prawami się rządzi.
-Otóż to, otóż to. Mam ostatnio podobne przemyślenia.
       Czajnik zasyczał i się wyłączył, więc Fritzi poszła do kuchni zalać kawę. Kamil przyglądał się przez chwilę nartom, ale w końcu przyszedł do dziewczyny.
-Ładnie tu masz. Nie smutno ci samej?
-Daję radę. - odpowiedziała wykładając ciastka na talerzyk.
-Powątpiewałbym. - Kamil znalazł się tuż za dziewczyną - Gdybym był tobą, bałbym się sam tu spać.
Odwróciła się i wpadła prosto w jego ramiona.
-Tak uważasz?
-Mhm. - mruknął -Jesteś piękna. I będę to powtarzał do końca życia, jeśli pozwolisz mi być częścią twojego świata. Teraz wszystko jest w twoich rękach.
-Ty jesteś częścią mojego życia od zawsze i nic tego nie zmieni. - powiedziała wyrywając się z jego uścisku. Chwyciła swój kubek z kawą i poszła do salonu. Tam usadowiła się wygodnie na kanapie. Kamil przydreptał po chwili wraz ze swoją kawą i ciastkami.
-Znamy się od dziecka. - kontynuowała - Nie wyrzucę cię ze swojego życia, nie mogę tego zrobić. Za dobrze się znamy, dużo razem przeżyliśmy. Wciąż jesteś mi bliski.
-Nadal masz mętlik w głowie? - zapytał.
-Tak mi się wydaje. Nie zastanawiam się nad tym, bo im więcej człowiek myśli, tym głupsze ma pomysły. Na razie jestem pewna jednej rzeczy.
-To znaczy?
-Tylko nie mów nikomu. Wyprowadzam się z Innsbrucka.
       Ta informacja wywarła na nim takie wrażenie, że wylał sobie kawę na spodnie.
-Naprawdę? Dokąd? - chłopak nie zważał na to, że ma wielką plamę.
-Serio, serio. Weź je zdejmij, to ci zapiorę. Zdążą wyschnąć.
-Ale gdzie? - dopytywał Kamil zdejmując spodnie.
       Fritzi chwyciła jeansy i poszła do łazienki. Po paru minutach wróciła.
-Już są na grzejniku. - powiedziała, jakby Kamil tylko na to czekał.
-Przestań mnie trzymać w tej niepewności. Dokąd się wyprowadzasz?
-Wracam na stare śmieci. - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
-Do... Do Zako...? - gdyby miał drugą kawę, pewnie też wylądowałaby na spodniach, a raczej na jego nogach.
-Tak, dokładnie.
       Zatkało go, to był news ostatnich miesięcy. Najchętniej podskoczyłby do góry z okrzykiem radości i jeszcze zatańczyłby, ale uśmiechnął się tylko i nadgryzł ciasteczko.
       Rozmawiali jeszcze chwilę, ale byli tak zmęczeni, że usnęli. Padli prawie w tym samym momencie, Fritzi zasnęła po jednej stronie kanapy, Kamil po drugiej. Obudzili się jednak po kilkunastu minutach.
-O kurde, Schuster mnie zabije. - jęknęła patrząc na zegarek.
-Spoko, mnie zabije Kruczek. - mruknął zaspany Kamil - Przynajmniej umrzemy razem, czy to nie romantyczne?
-Oj tak, bardzo. Ale nie umrzemy z miłości, a przez sport.
-Mów za siebie. Ja się stąd nigdzie nie ruszam, dobrze mi tu.
       W myślach przyznała mu rację. Nie było sensu tłuc się do hotelu. Postanowiła jednak przedzwonić do Freunda i zapytać, czy trener niczego od niej nie chciał.
-Pytał, pytał. - usłyszała w telefonie - Powiedziałem, że poszłaś na spacer.
-Spoko, dzięki. - odpowiedziała mu. Pożegnała się i poszła przebrać się w coś do spania. Piżamę miała w hotelu, więc założyła miękkie dresowe spodnie i bokserkę. Nie wyobrażała też sobie, że mieliby położyć się w łóżku, w którym jeszcze niedawno spała z Gregorem. Postanowiła pościelić rozłożoną kanapę w salonie.
-Ekstra. - mruknął Kamil - Nie będzie ci za gorąco w tych portkach? Jak dla mnie możesz spać nago, nawet cię nie dotknę, jeśli tego nie chcesz.
-Nie, tak jest dobrze. - odpowiedziała zawstydzona. On zdjął koszulkę i władował się pod kołdrę w samych bokserkach. Położyła się po drugiej stronie kanapy i odwróciła się od chłopaka, ale Kamil przylgnął do jej pleców. Poczuła jego ciepło i zrobiło jej się miło, więc odwróciła się do niego.
-Miło ci? - zapytał.
-Yhm.
-Co jest? Mogę się odsunąć.
-Nie, nie tylko.... Nie, ok, dobranoc.
       Nieco zdziwiony przytulił się mocno do dziewczyny i zamknął oczy. Uśmiechnął się tylko, bo wiedział, czego chce Fritzi, ale wolał jej jednak do niczego nie zmuszać.

       Czekała, aż kadra w końcu skończy trening i opuści salę. Chciała poskakać przez płotki, a głupio jej było robić to przy chłopakach. Z przeskakiwaniem nie miała problemów, ale nie widziała potrzeby pokazywania tego innym. W końcu została sama i przystąpiła do treningu, który robiła od kilkunastu lat.
Przeskakiwanie kolejnych płotków nie sprawiało jej żadnych trudności, więc zaczęła drugą rundę. Nie spodziewała się nikogo, ale nagle usłyszała, że ktoś ją woła.
-Fritzi!
       Popatrzyła w stronę drzwi, to Freund krzyczał. Niestety, przez to spojrzenie straciła równowagę, uderzyła w płotek i w ułamku sekundy znalazła się na podłodze. Severin natychmiast podbiegł do dziewczyny, a kiedy spojrzał na jej nogę, odskoczył z przerażeniem i pobiegł po trenera.

       Biegł przez szpitalny korytarz, a z róż, które trzymał w dłoni opadło kilka płatków. W końcu znalazł salę Fritzi, drzwi były uchylone, więc wpadł do środka.
-Najdroższa! - wysapał i położył bukiet na stoliku - Przepraszam, że dopiero teraz, ale dowiedziałem się parę minut temu. Jak się czujesz?
-Dobrze, że jesteś. - Fritzi podniosła się nieco do góry, a Kamil poprawił jej poduszkę - Jest dobrze.
-Powiedz mi, co się dokładnie stało?
-Przewróciłam się na treningu i zwichnęłam rzepkę.
-O kurde. - Kamil zakrył sobie usta dłonią. Nie mogło być gorzej, chociaż Fritzi cały czas się uśmiechała - Poczekaj chwilkę, przedzwonię do kliniki w Zako i do znajomego fizjoterapeuty. Raz dwa postawią cię na nogi, wszystko...
-Nie rozpędzaj się tak. - przerwała mu. Niestety, ubiegł go już Schuster. Znowu odbyła z nim nieprzyjemną rozmowę.
-Co jest?
-Był u mnie trener, proponował klinikę w Niemczech.
-O, no to jeszcze lepiej. - ucieszył się Kamil - Dziś tam jedziesz?
-Nie, wracam do pracy.
       W jednej sekundzie stracił nastrój. Wkurzył się niesamowicie.
-Ty chyba żartujesz! - krzyknął - Komu jak komu, ale tobie chyba nie muszę tłumaczyć co się stanie, jeśli nie doleczysz kontuzji!
-Chociaż ty mnie nie wkurwiaj. Byli u mnie Schuster z Freundem. Jedno ostrzeżenie dostałam, nie mogę teraz się poddać. Muszę zacisnąć zęby i nie narzekać, bo wylecę. Proponowali mi klinikę, ale jednocześnie sugerowali, żebym nie rezygnowała z pracy.
-Że co? - Kamil zaczął chodzić po sali - Nie wierzę w to. Nie mają prawa od ciebie tego wymagać! Ty masz się wyleczyć!
-Nie. - pokręciła głową - Czekam na ortezę i wypis. Sytuacja jest jaka jest i proszę cię, żebyś nikomu się nie wygadał, że mam problem z nogą.
-To teraz mi jeszcze powiedz, że zamierzasz normalnie trenować.
-Nie, ale muszę pracować i wspierać kadrę. Do tego dochodzą mi treningi na sali z Freundem. Myślisz, że jest mi łatwo? Wystartowałam ze swoim kanałem na youtube i z tym też muszę pokombinować, planowałam wrzucać ćwiczenia, gadki o motywacji, miałam masę pomysłów. Naprawdę nie wiem, co teraz będzie!
-Przepraszam za mój wybuch. - Kamil przysiadł na łóżku i objął Fritzi - Zmartwiłem się twoim stanem, wiem, że to ciężkie dla ciebie. Ale jesteś silna, dasz radę, a jeśli nie to ja ci pomogę.
-Dziękuję. Muszę jakoś dojść do siebie. W sumie nie pierwsza kontuzja, także luz.
       Podejście Fri przerażało Kamila. Wyglądało to na farsę, dziewczyna cały czas się uśmiechała, jakby ta kontuzja wcale jej nie dotyczyła i nie była groźna. Albo dostała jakieś leki, albo wciąż była w szoku i nie dotarło do niej, że sprawa jest poważna. Trudno mu było też zrozumieć, dlaczego chce wracać do pracy. Musiał być jakiś ważny powód, a nie tylko ostrzeżenie od Schustera.
       Taksówką pojechali do jej mieszkania. Fritzi marzyła, żeby wskoczyć pod prysznic, do szpitala trafiła prosto z treningu. Niestety, dopiero wtedy zrozumiała co się stało. Stanęła przed drzwiami do łazienki i nie była w stanie się ruszyć.
-Nadal uważasz, że powrót do pracy jest dobrym pomysłem? - Kamil stanął tuż przy niej.
-Dobra, powiem ci o co chodzi. Wierz mi, że nikt nie może się o tym dowiedzieć, mam za dużo do stracenia. - Fritzi wzięła głęboki oddech - Odbyłam już wstępną rozmowę z Tajnerem. I nie chodzi o waszą kadrę.
-O wow. - szepnął - To wspaniała wiadomość. To ja już teraz wszystko rozumiem, przeprowadzka, ukrywanie kontuzji. A ja myślałem, że robisz to dla mnie.
-Kamil... - spojrzała mu w oczy - Bo ja to właśnie robię dla ciebie, chcę być blisko. Nie mogłabym pracować z Niemcami i mieszkać w Zako. Już mi ten nieszczęsny Innsbruck wystarcza.
       Kilka chwil zajęło mu zrozumienie tego, co powiedziała. Różne  myśli przeleciały mu przez głowę, zanim postanowił coś powiedzieć.
-No dobra, robisz to dla mnie. To czemu bronisz się tak przed tym uczuciem? Widzę, jak na mnie patrzysz, jak uśmiechasz się, kiedy cię dotykam. Nie chcesz być ze mną?
-Jasne, że chcę. Boję się tylko jednego, że jak...
-I tak wszyscy to zaraz zauważą. Nie uciekniesz od tego. A skoro nie będziesz pracowała z naszą kadrą, to chyba nie musimy się tak kryć. Czemu wciąż przejmujesz się opinią ludzi? Miej to w dupie, liczy się twoje szczęście, a nie ich!
-Dziękuję, że mi to powiedziałeś. Od razu mi lepiej. Niby to jest dla mnie oczywiste, ale lepiej usłyszeć to od kogoś.
-Dobra, to ja postawię sprawę jasno. - Kamil odchrząknął - Chcę być z tobą, tak na serio. Chcę o ciebie dbać, być blisko kiedy jesteś szczęśliwa i kiedy płaczesz, cieszyć się z każdego dnia razem z tobą. Nie interesuje mnie, że niedawno rozstałaś się z... Misterem Perfekcji, co was łączyło i co ludzie pomyślą. Jak się boisz, to znaczy jedno, że nie możemy być razem. W związku nie ma miejsca na strach, kiedy jest się odpowiedzialnym za drugą osobę.
       Wszystko, co powiedział było prawdą. Zdawała sobie z tego sprawę, do tego wiedziała, że wcześniej zniszczyła mu życie. Ale jeżeli nie wyszłoby im teraz? Nie darowałaby sobie tego. Właśnie to było w tym wszystkim najbardziej przerażające.
-Kamil...
-Nic nie mów. - chłopak przywarł ustami do jej warg - Wiem, że też tego chcesz. Teraz mi nie uciekniesz.
       Nie uciekła, za bardzo go pragnęła. Przez ostatnie dni dał jej wszystko, byli ze sobą blisko jak nigdy. Zmienili się, dorośli i byli gotowi, aby stworzyć coś nowego, co da im szczęście.

C.D.N.

Nie wiem, kiedy możecie się spodziewać nowego epi, postaram się coś naklepać w najbliższym czasie, ale co wyjdzie (i kiedy) to nie wiem :)

pozdrawiam!

1 komentarz:

  1. Nie ma nic piękniejszego na tym świecie, niż Fritzi i Kamil (no może będzie, jak Ammann wygra TCS xD). Rozdział świetny. Widzę, że realizujesz plan powrotu do korzeni. Będzie Zako! Już nie mogę doczekać się kontynuacji!

    OdpowiedzUsuń