niedziela, 19 stycznia 2014

Epizodzik 10 "Data"

The sky is everywhere, it begins at your feet.

EPIZODZIK 10 "DATA"
       Z chwilą przyjazdu do Polski czuła się coraz lepiej. Wciąż miała w głowie upadek Thomasa i wciąż to przeżywała, ale z pomocą Kamila doszła do siebie. Potem znowu nieco się podłamała, a wszystko przez polskiego młodego skoczka. Nienawidziła upadków i każdy, nawet niegroźny, zapadał jej na długo w pamięć. O Kamilu nawet nie myślała, bo kiedy tylko przypominała sobie, jak skoczek ryzykuje przewracały jej się wnętrzności.
       Jeszcze lepiej poczuła się w Zakopanem. Mieszkała tu jeszcze niedawno i obiecała sobie, że następnego dnia wybierze się na spacer chociaż bała się, że może nie wyrobić się w czasie. Poza kadrowymi obowiązkami obiecała koleżance Marty, że spotka się z nią na nagranie filmiku. Owa koleżanka była urodową vlogerką i zależało jej na luźnej rozmowie z Fritzi na temat kosmetyków, jakich używa. Friederike nie uważała tego za aż tak fascynujący temat jednak zgodziła się.
       W hotelu przez przypadek dostała jedynkę i cieszyła się z tego jak dziecko. W piątkowy poranek obudziła się bardzo wcześnie. Normalnie wzięłaby komputer i poprzeglądałaby internet albo odpowiedziałaby na wiadomości, ale pogrążyła się w myślach. Rozmyślała o głupotach i nagle wpadło jej do głowy coś, o co sama by się nie podejrzewała. Ślub.
       Nigdy wcześniej o tym nie myślała, nawet wtedy kiedy jej koleżanki z wielką dokładnością opisywały, co na siebie włożą w ten wielki dzień. Fritzi jednak zawsze skupiona była na skokach. Ale właśnie w tym momencie poczuła, że chciałaby wyjść za mąż. Nawet suknia ślubna przestała ją przerażać, bo przecież zawsze nosiła dresy i nie wyobrażała sobie siebie w czymś tak oficjalnym. A jednak teraz widziała siebie w białej sukni, wychodzącą z kościoła ręka w rękę z Kamilem, w otoczeniu rodziny i przyjaciół...

       Podczas treningów schowała się przed Schusterem, żeby tylko niczego od niej nie chciał. Bolała ją głowa i marzyła, żeby chociaż w piątek mieć święty spokój. Szwendała się między domkami i nagle poczuła, jak ktoś łapie ją za rękę.
-Cześć Śnieżynko. - powiedział Kamil całując ją na przywitanie - Co tam?
-Jest dobrze. - odpowiedziała i przytuliła się do niego - Bo widzę ciebie.
-Cieszę się. - na jego twarzy zagościł uśmiech - Słuchaj, mam sprawę.
-Tak?
-Wiem, że to nieodpowiedni moment, ale tak pomyślałem, że wypadałoby się ustatkować. Wiem, że mamy na to czas, ale...
-A chciałbyś? - przerwała mu.
-Ale że co? - zdziwił się, był nieco zbity z tropu.
-No mówisz, że wypadałoby się ustatkować. Ale czy ty tego chcesz?
-Jasne, że chcę.
       Była mile zaskoczona. Rano wpadła jej do głowy myśl o ślubie, a teraz rozmawiała o tym z Kamilem. Czytał jej w myślach, czy to Dawid stał nad nią i łapał jej przemyślenia?
-Ja też. - odpowiedziała.
       Przez chwilę nie dotarło do niego, co powiedziała. Wpatrywał się we Fritzi, jakby zobaczył ducha.
-Ziemia do Kamila!
-Kurde, nie ogarnąłem.
-Chcę za ciebie wyjść, tu nie ma co ogarniać.
       Po tych słowach Kamil zupełnie ogłupiał. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęła całować, żeby w końcu do niego coś dotarło.
-Och mój Boże, nie wierzę we własne szczęście. - szepnął - Weź ten swój kalendarz i zapisz, że jutro po drużynówce spotykamy się u mnie w chałupie. Będzie oficjalnie, rodzice, pierścionki, ręki, te sprawy.
-Jasne. - pokiwała głową i wielkimi czerwonymi literami wpisała to sobie w kalendarz. Po chwili Kamil chwycił swój telefon i wysłał sms do Dawida: Możesz ruszać z machiną.

       W sobotę rano jakimś cudem udało się jej wyrwać na zakupy. Kiedy pakowała się na PŚ w Zakopanem nie przewidywała żadnych specjalnych okazji, toteż nie zabrała ze sobą nic eleganckiego. Zazwyczaj woziła ze sobą małą czarną, ale teraz nawet nie miała pojęcia, w którym pudle się znajduje. Wszystkie jej rzeczy były w Niemczech, popakowane czekały na jej przeprowadzkę do Polski. Na to jednak musiała poczekać.
       Konkurs drużynowy miała obejrzeć z dołu. Znowu towarzyszyła Freundowi i cieszyła się z tego, bo miała szansę chociaż na chwilę zobaczyć się z Kamilem. Udało jej się nawet chwilę pogadać z chłopakami z polskiej kadry, chociaż większość czasu spędziła pod domkiem niemieckim.
       Drugą serię postanowiła spędzić gdzieś obok Polaków i stanęła obok Klimka, który miał niezadowoloną minę. Ucieszyła się, kiedy Dawidowi udało się świetnie skoczyć po raz drugi. Od razu wyciągnęła rękę z gratulacjami.
-Masz u mnie piwo. - powiedziała - Mega skoki!
-A dziękuję. - Dawid ukłonił się - Piękny dzień.
       Nie mogła się nie zgodzić. Zawody w Zako miały swoją niepowtarzalną atmosferę, Fritzi aż miała ciarki na całym ciele słysząc gwar, radość i doping kibiców.
-No i dałem dupy. - nagle pojawił się obok nich Kamil. Było jasne, że mogą żegnać się z podium - Już pewnie piszą artykuły, że Stoch nie dał rady.
-Oj, bywa. - mruknął Janek klepiąc go po plecach.
-I po kiego grzyba ja się starałem, jak ty dajesz dupy? - zapytał Dawid ze śmiechem. Klimek w ogóle się nie odzywał.
-Oj dobra. - Kamil zaczął się ogarniać - Fri, pamiętaj o wieczorze.
-Pamiętam. Idę do swoich na eskortę!
       Było jej smutno, że Polacy nie wskoczyli na podium, ale z drugiej strony ogromnie cieszyła się z drugiego miejsca Niemców. Mimo uwielbienia dla polskiej kadry była wierna swojej drużynie.

       Była lekko zdenerwowana jadąc do rodziny Kamila, ale starała się jakoś to opanować. Kamil próbował rozładować atmosferę, ale sam miał w gardle coś, co ledwo dawało mu mówić. Po konkursie już się rozluźnił, ale chciał mieć te oficjalne zaręczyny za sobą.
       Fritzi długo szukała długiej sukienki, ale musiała się zadowolić krótszą, przez co jej orteza była widoczna, co nie umknęło uwadze mamie Kamila, która zaczęła nad tym lamentować.
-Fritzi, złotko nasze, a co ci się stało? - zapytała, a Fritzi stanęła jak wryta. W salonie siedziała jej matka.
-Córciu! - krzyknęła - Jak wspaniale cię widzieć!
       Kamil stanął obok ojca, musiał wszystko sobie poukładać w głowie, żeby nie pomylić kolejności. Ojciec poklepał go po plecach i mrugnął, próbując dodać synowi odwagi.

       Było już późno, ale wciąż śmiali się i rozmawiali. Kamil wiedział, że gdyby nie Dawid, to mogłoby się nie udać. A tak wszystko wyszło perfekcyjnie, Fritzi promieniała i zdążyła się wyluzować. Kamil przygotował kilka niespodzianek oraz prezentów (właściwie to tylko dzięki Dawidowi) i cieszył się, że udało się ściągnąć Juliane. W sumie już niedługo mieli zostać wielką rodziną.
-Chyba czas do łóżek. - powiedziała w końcu mama Kamila - Posiedzimy jeszcze jutro po konkursie, co wy na to?
-Świetny pomysł, moja droga, taka okazja! - wtrącił ojciec - Jutro może uczcimy to szampanem?
-Pewnie, że tak. - mruknął Kamil i pociągnął Fritzi - Dobranoc!
       Nie chciał, żeby się męczyła wchodząc na górę, więc wziął ją na ręce. Kiedy byli już w pokoju, dał jej jakiś papier.
-Data naszego ślubu.
-Kamil, ale to już niedługo! - wykrzyknęła patrząc na datę - My nie zdążymy!
-Spokojnie, nie martw się niczym. Nie no, w zasadzie możesz pomartwić się jedną rzeczą, żeby pięknie wyglądać. Resztą zajmę się ja. Chyba, że we mnie nie wierzysz. - Kamil mrugnął - Poza tym ja uznaję tylko pierścionki z datą.
-A rodzice wiedzą?
-Jeszcze nie, będą mieli niespodziankę. Powiemy im jakoś wcześniej, żeby zdążyli się ogarnąć. Wiem, że to niewiele czasu, że śluby planuje się i ze dwa lata wcześniej, ale po co czekać skoro chcemy być ze sobą już na zawsze? Za długo i tak zwlekałem. Zobaczysz, będzie takie górolskie weselicho, że hej!

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz