wtorek, 28 stycznia 2014

Epizodzik 12 "Lodowisko"


And you throw your head back laughing like a little kid
I think it’s strange that you think I’m funny ‘cause he never did
I’ve been spending the last 8 months thinking all love ever does
Is break and burn and end
But on a wednesday in a cafe I watched it begin again


EPIZODZIK 12 "LODOWISKO"
      Było jeszcze ciemno, kiedy obudził ją telefon. Dźwięk przeraźliwie rozdarł ciszę, aż Fritzi usiadła i z początku nie wiedziała, co się dzieje. Była zmęczona i chciała spać dalej, jednak postanowiła odebrać.
-Mówiłaś Mustafowi o tym, że ja mówiłam, że Wellinger to dupek? - zapytała Marta bez przywitania.
-Masz takie rozkminy życiowe o tej godzinie? - jęknęła Fritzi ziewając - Nic mu nie mówiłam, już bez przesady.
-To skąd on to wiedział?! - wrzasnęła - Skąd on to wszystko wie?
-No to pewnie czyta ci w myślach, jak w moich. Czym się przejmujesz? W ogóle musisz dzwonić tak rano?
-Oj, podjarałam się. Kurde, nie wiedziałam, że Maciek i Dawid to takie fajne chłopaki!
-Dobrze, super. - mruknęła Fritzi. Chciała spać dalej i bała się, że obudzi tą rozmową Kamila.
-Umówiłam się z nimi na łyżwy! - Marta była bardzo podekscytowana - Nie jadę do Thomasa, zostaję w Zako, sasasa! Może pójdziesz ze mną na zakupy? Chcę fajnie wyglądać!
-Jasne, tylko zadzwoń później...
      Fritzi rozłączyła się i klapnęła na poduszkę. Kamil przyciągnął ją do siebie.
-To Marta? - zapytał, dziewczyna kiwnęła głową - W środku nocy?
-Jest ranek. - odpowiedziała, a on zerknął na zegarek i zerwał się z łóżka z wrzaskiem: Treningi!
      Kamil kazał Fritzi nie ruszać się z łóżka. Dziewczyna postanowiła zadzwonić do Mustafa, bo skoro mieli treningi, to też nie spał. Musiała dowiedzieć się, o co chodzi z tym lodowiskiem.
-Siemanko. Od kiedy ty jeździsz na łyżwach? - walnęła prosto z mostu.
-W wersji dla ciebie jakiś czas, wersja dla Marty mówi, że urodziłem się w łyżwach.
-A nie w nartach? Nie nadążam już za wami. Miała jechać do Morgensterna, mówiła przecież. Co jej się stało?
-Cóż tu dużo mówić, spodobałem jej się. - Dawid zachichotał - Było widać.
-Ale umówiła się z tobą i Mańkiem. A poza tym masz dziewczynę!
-Fri, ja idę tylko na łyżwy. Tylko na łyżwy. Poza tym mam nadzieję, że wpadniesz popatrzeć. Szkoda, że nie możesz pośmigać z nami.
-To wasza randka. - Fritzi w rzeczywistości bardzo chciała się z nimi spotkać - Nie wiedziałam, że lubisz trójkąty.
-Wiesz, przynajmniej jest ciekawie. - Dawid nie przestawał się śmiać - No weź wpadnij.
-Będę z Martą na zakupach, potem spędzę czas z Kamilem, ale bawcie się dobrze!

      Wszystko szło po myśli Marty, dzień był udany, a jeszcze się nie skończył. Miała nadzieję, że nic tego nie popsuje. Przez to całe zamieszanie zapomniała zadzwonić do Thomasa i uprzedzić, że nie przyjedzie. Najpierw wybrała się z Fritzi na zakupy, natomiast później czekało ją lodowisko z Mustafem i Mańkiem. Po tym chłopaki mieli jechać na zgrupowanie do Wisły. Rano byli na siłowni i na sali, więc popołudnie mogli spędzić jak chcieli.

      W tym samym czasie, kiedy cała trójka świetnie się bawiła, do Fritzi co chwila wydzwaniał Morgenstern na zmianę z Freundem, doprowadzając tym samym Kamila do szewskiej pasji.
-Odbierz w końcu. - powiedział siląc się na spokój.
-Cześć, Morgi. - Fritzi przywitała się ze skoczkiem - Co się dzieje?
-To ja się pytam, co się dzieje! Marta miała przyjechać, a jej nie ma! Nie odbiera telefonu, ja nic nie wiem! Stało się coś, miała wypadek, czy co?
-Nie, nic się nie stało. - Fritzi była nieco zdezorientowana. Co miała mu powiedzieć?
-To czemu nie przyjechała? Obiecała mi to.
-Bo wiesz... Ehm... Marta ma robić zdjęcia na zgrupowaniu polskiej kadry, Kruczek obiecał jej duży wywiad. To jedyna szansa, żeby z nim dłużej pogadać przed Soczi.
-Ach tak, rozumiem. - Morgi naprawdę się zmartwił - No nic, mam nadzieję, że jednak zadzwoni. Dziękuję ci za informację. Miłego dnia!
      Kamil odetchnął z ulgą, że Thomas nie chciał się umówić z jego narzeczoną, albo coś w ten deseń. Za chwilę zadzwonił jeszcze Freund z zapytaniem, co Fritzi dalej zamierza.
-Chyba pojadę dziś do Niemiec. - Fritzi skończyła rozmawiać z Severinem - Zostanę jednak w kadrze, będę współpracować tylko z Freundem. Do tego mam wywiad.
-O, świetnie. A kiedy wrócisz? Moje zgrupowanie kończy się w piątek. Chciałbym, żebyś była wtedy w domu.
-Spoko, będę. - uśmiechnęła się - Będzie dobrze.

      Mustaf po lodowisku naginał sam, Marta właśnie rozmawiała z Mańkiem. Jechali powoli, kiedy Dawid postanowił się włączyć w rozmowę. Przejechał obok, Maciek właśnie opowiadał Marcie o smarowaniu nart. Dawid zrobił kółko szybciej i rozpędził się. Przejechał obok Marty, chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą,
-Co ty robisz? - wrzasnęła przestraszona, bo czegoś takiego się nie spodziewała. Nie zdążyła do tego złapać równowagi i runęła na lód, a Mustaf na nią. Maciek przyglądający się tej scenie pokręcił głową i odjechał.
-Nie powiesz mi chyba, że smarowanie nart tak bardzo cię interesuje. - stwierdził Dawid.
-No nie. - odpowiedziała. Mustaf świdrował ją wzrokiem, aż zrobiło jej się dziwnie. Nagle pocałował ją.
-Ale to cię interesuje. - chłopak wstał i pomógł się podnieść Marcie. Rozejrzał się, Maćka już nie było.
-To tak, ale łyżwy już nie do końca... - mruknęła uśmiechnięta, ale i speszona jednocześnie. Dawid wziął ją za rękę.
-No to wychodzimy.
      Znowu ją pocałował. Była zdziwiona jego zachowaniem, ale nie miała mu tego za złe. Właściwie to podobało jej się to. Po chwili zapomniała o całym świecie i o Maćku, którego opuściła bez słowa. Zapomniała też o Morgim, który cieszył się na jej przyjazd, a ona nawet nie odezwała się do niego. Siedziała teraz w samochodzie Dawida, który skierował się do hotelu, w którym się zatrzymała.

      Nie mogli przestać się całować, chociaż Dawid musiał już jechać na zgrupowanie. Oderwanie się od Marty było trudniejsze, niż myślał, a przecież mieli tylko jeździć na łyżwach. Na tym się jednak nie skończyło.
-Martuś, muszę jechać. - powiedział w końcu  - Jak chcesz, to wpadnij do Wisły.
-Nie chcę się topić. - mrugnęła do niego ze śmiechem - Postaram się przyjechać.
      Pocałował ją na pożegnanie, a potem wyszedł z hotelu. Zimne powietrze podziałało na niego jak prysznic, dotarło do niego, co się stało. Przez chwilę stał przy samochodzie, jednak zaraz usiadł za kierownicą i wykręcił numer do Fritzi.
-Jestem w dupie. - powiedział.
-Czyjej? - zapytała. Cały dzień ktoś coś od niej chciał, miała dość ciągle dzwoniącego telefonu.
-Przyjedź do Wisły, musimy pogadać. Ja zaraz tam jadę na zgrupowanie.
-Chyba cię pogrzało. Pakuję się, zaraz to ja jadę do Niemiec z Juliane.
-To niech Juliane przywiezie cię do Wisły, a potem róbta co chceta. Muszę z kimś pogadać!

      Kamil nie wiedział, że Fritzi przyjedzie na chwilę do Wisły. Dziewczyna nie miała zbyt dużo czasu, ale skoro Dawid ją prosił o rozmowę, to musiało być ważne. Przyjechała jakieś dwie godziny po nim, musiał na nią czekać, bo wybiegł od razu z hotelu.
-Dobry wieczór! - powiedział machając do Juliane. Następnie pociągnął Fritzi za sobą.
-Co się dzieje? Powiesz mi w końcu? - zapytała. Odeszli już od hotelu i samochodu Juliane.
-Byłem z Martą na lodowisku.
-Super, wiem. I co w związku z tym? Tylko po to mnie tu ściągnąłeś, żeby mi to powie...
-Wylądowaliśmy w łóżku. - przerwał jej.
-Żartujesz sobie chyba. - Fritzi stanęła jak wryta.
-Ja nie wiem, jak to się stało. Nie mogłem przestać na nią patrzeć na tym lodowisku.
-A twoja dziewczyna?
-Nic nie mów. Nie wiem, co ja mam robić. Nic nie wiem, mam mętlik w głowie. A wiesz co jest najgorsze? Że było nam ze sobą cholernie dobrze i tego nie żałuję!
      Naprawdę, spodziewała się wszystkiego, ale nie tego, że Dawid i Marta... Zaraz jednak doszła do siebie, bo zobaczyła Kamila z jakąś dziewczyną, która opowiadała coś i machała rękami.
-Noż kur.... - zaczęła Fritzi, ale Dawid ją powstrzymał - Kto to jest?
-Jakaś laska z jego fan clubu, to nieistotne. Tym zajmiesz się później. Ty mi doradź, co ja mam zrobić.
-Jakie nieistotne? Mam jechać do Niemiec, a tu jakaś bździągwa się nagle pojawia, a Kamil ot tak sobie z nią spaceruje. I ja mam stać spokojnie?
C.D.N.

wtorek, 21 stycznia 2014

Epizodzik 11 "Pięć lat"

Hallo, są tu jeszcze czytelnicy? Gdzie są komentarze? Zależy mi bardzo na Waszych opiniach! :)



But this is your heart
Can you feel it? Can you feel it?
Pumps through your veins
Can you feel it? Can you feel it?

If you had your gun would you shoot it at the sky? 
Why? To see where it would fall
Oh, will you come down at all?
If you had your gun would you shoot it at the sky?
Why? To see where your bullet would fall
Oh, will you come down at all?


EPIZODZIK 11  "PIĘĆ LAT"
      Stały pod skocznią obie z założonymi rękami na piersiach i patrzyły na zakopiański cyrk. Marcie odechciało się już robić zdjęcia, zresztą ręce jej zamarzły, a do tego padał deszcz.
-Boże, widzisz i nie grzmisz. - jęknęła po zgodzie jury na powtórkę skoków Wellingera i Dietharta - Dlaczego tylko oni?
-Dlatego, że to Niemiec i Austriak. - Fritzi też się wkurzyła - Pointner został dziś dyrektorem zawodów...?
-Sama widzisz, jak się rządzi. Jury się posrało i proszę bardzo.
      Fritzi postanowiła pójść do gniazda i wyrazić swoją opinię. Dlaczego miała siedzieć cicho? Już nie pierwszy raz chciała się wypowiedzieć. Jakoś się tam przedarła, chociaż łatwo nie było.
-Alex, skoro jesteś już dyrektorem zawodów, to może pozwolisz powtórzyć skok Kubackiemu? - zapytała ze złością - I paru innym?
-Zjeżdżaj Fritzi! - krzyknął - Nie znasz się, to się nie wypowiadaj!
-Dlaczego? Zapraszają mnie do telewizji w roli eksperta, to chyba jednak coś wiem. I co, następnym razem pobijesz Hofera, jak się do ciebie nie dostosuje? Kolejną serię zróbmy tylko dla Austriaków najlepiej!
-Jak ciągniesz druta każdemu, to i możesz być ekspertką. - wycedził; wszyscy w gnieździe patrzyli na tę sytuację - A teraz zjeżdżaj stąd, tu są sami poważni ludzie.
-Tak, zwłaszcza ty. W sumie twój cyrk i twoje małpy.
      Schuster wypuścił ze świstem powietrze i pociągnął Fritzi na bok. Był wściekły.
-Oszalałaś?! Kolejny raz się z nim wykłócasz, naprawdę jest o co?
-Nie wykłócam się, tylko wyrażam swoje zdanie.
-Słuchaj, no. Ty tu nie jesteś od gadania, tylko od robienia tego, o co ja cię proszę! Czy nie możesz się po prostu zamknąć?
-Nie, nie mogę. - odpowiedziała z bojową miną - Jestem chyba jedyną osobą, która nie boi się powiedzieć, co myśli o Pointnerze.
-Super, bardzo się cieszę, w takim razie rób to poza kadrą, na swój własny rachunek. Mam już dość tych twoich opinii.
      Nie sądził, że będzie w stanie odejść. Jednak ona z wielkim uśmiechem zdjęła pomarańczową kurtkę z napisem Deutschland i rzuciła ją Schusterowi, a następnie bez słowa opuściła gniazdo. Adrenalina wciąż buzowała i Fritzi była przekonana, że dobrze zrobiła. Teraz musiała przedrzeć się jakoś z powrotem do Marty i do Kamila.
-Gdzie twoja kurtka? - zapytała Marta, kiedy dziewczyna stanęła obok. Kamil też już tam był i na początku nie zauważył, że dziewczyna inaczej wygląda.
-Schuster wypierdolił mnie z kadry. - odpowiedziała takim tonem, jakby nic się nie stało.
-Żartujesz?! - krzyknęli jednocześnie Marta i Kamil.
-Nie, nie żartuję. Pożarłam się z Alexem, a potem z Wernerem. Jest super.
      Kamil znowu jej nie poznawał, tak jak wtedy, po wypadku na sali. Teraz miała świetny humor, ale wiedział, że wszystko się spierniczy.
-Co tak patrzycie? Powiedziałam Alexowi co o nim myślę, tyle. - kontynuowała Fritzi - Potem Schuster zaczął te swoje gadki. Jego strata, że mnie wyrzucił.
      Kamil już zdejmował swoją kurtkę, by dać ją Fritzi, jednak zjawiła się przy nim ekipa TVP. Fritzi nie zwróciła uwagi na deszcz, nawet nie było jej zimno przez to całe zamieszanie. Po chwili podszedł do niej Freund, już wszystko wiedział.
-Fri, powiedz mi, że to nieprawda. - mruknął kręcąc głową - No ja nie mogę w to uwierzyć!
-Prawda, Sev, prawda. No co ja mogę? Wybacz, nie potrafię usiedzieć na dupie, jak dzieje się coś takiego!
-Jasne, wiem. No ale ja nie mogę się na coś takiego zgodzić! Nie wyobrażam sobie teraz treningów bez ciebie! - Freund jakby dostał histerii.
-Miło mi bardzo to słyszeć, ale Schuster mnie wyrzucił. Nie mogę z tobą pracować.
-Jak nie możesz? Jesteś członkiem mojego sztabu i ja chcę z tobą trenować! Wiem, że razem damy radę. Proszę cię, chociaż do końca tego sezonu.
-Nie wiem, Sev. To i tak będzie oznaczało pracę z Schusterem. Dam ci odpowiedź na dniach. Muszę to sobie poukładać w głowie.
      Skoczek pokiwał głową i pożegnał się. Marta wciąż była zdziwiona całą sytuacją, a obok nich nagle pojawił się Dawid.
-Łap. - powiedział podając Fritzi kurtkę polskiej reprezentacji - Już wszystko wiem.
-Wieści tak szybko się rozchodzą, czy jak? - zdziwiła się Marta.
-Wszechwiedzący Mustaf. - wyjaśnili równocześnie Fritzi i Dawid i roześmiali się. Z wywiadu powrócił Kamil.
-Nie ogarniam. Dobra, można wszystko wiedzieć, ale skąd? - dopytywała Marta.
-On już tak ma, dobrze zna Fritzi. - wtrącił Kamil - Nikt tego nie ogarnia.
-Ale jaja... - mruknęła Marta.
-Szykuj się, druga seria przed tobą. - obok Kamila stanął drugi trener. Skoczek parsknął śmiechem, jednak ruszył do domku, natomiast Marta postanowiła zrobić jeszcze kilka fotek i poszła na trybuny.
-Przede mną tego nie ukryjesz. - powiedział nagle Dawid - No pochwal się.
-O co ci chodzi? - spojrzała na niego zdziwiona.
-Widzę go, jest piękny. No pokaż! To od Kamila, prawda?
      Dopiero teraz zorientowała się, że mówi o pierścionku, więc podała mu rękę. Dawid ujął dłoń Fritzi i udał, że przygląda się ozdobie. Tak naprawdę widział już ten pierścionek, wybierali go razem z Kamilem. Datę ślubu też już znał, sam załatwiał ją u znajomego księdza.
-Nareszcie jakaś dobra wiadomość. - Dawid uśmiechnął się - Wreszcie ty i Kamil jesteście razem! Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę! - chłopak wyściskał serdecznie Fritzi, było widać, że naprawdę się cieszy.
-Powiem ci, że też się cieszę i pewnie ten weekend byłby jeszcze lepszy, gdyby nie Pointner rzucający flagą.
-Ja byłem pewien, że on będzie Hofera pięściami okładał. Dlaczego ja nie mogę powtórzyć skoku? A tak przy okazji... - Dawid ściszył głos - Czemu wy się tak żrecie z Alexem? Przecież byliście razem.
-Skąd wiesz?! - wrzasnęła, a parę osób obok popatrzyło się na nią.
-No jeszcze takiej chemii między ludźmi to nie widziałem. Obserwowałem cię przez jakiś czas i widziałem, jak was do siebie ciągnie. Niby nic, jakieś przypadkowe gesty, ale jednak... Musieliście mieć romans i dziwię się, że to się stało po paru latach dopiero.
      Wytrzeszczyła oczy, nie wiedziała, że to było aż tak widać. Może wiedzieli wszyscy, łącznie z Kamilem?
-Nie martw się, on o niczym nie wie. - uspokoił ją Dawid - Znaczy się tak: słyszał plotki, ale nie wierzy w nie.
-Uff, to dobrze. - odetchnęła z ulgą - Byłby chyba armagedon, gdyby o tym wszystkim wiedział...
-Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć? Czekaj, czekaj. Nie rozstaliście się ot tak. Coś się musiało stać, bo przecież te kłótnie nie biorą się z niczego...
-Nie, nic ci więcej nie powiem. - na samą myśl o tych wydarzeniach chciało jej się płakać - Nie drąż, proszę cię.
-Czyli jednak. - Dawid nie mógł przestać, chciał wszystko wiedzieć - No więc?
-Uszanuj to, że nie chcę o tym mówić.
-No chyba nie stało się to, o czym teraz pomyślałem. Byłaś z nim w ciąży i...? No chyba nie...
-Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać. - syknęła próbując jednocześnie się nie rozpłakać - Dla twojej wiadomości nie usunęłam.
      Nie miała już siły z nim rozmawiać, odwróciła się i odeszła. Dawid ją dogonił.
-Przepraszam, musiałem wiedzieć.
-No i do czego ci ta informacja? - zapytała ze złością.
-Żeby to wszystko jakoś zrozumieć.
-To co, zrozumiałeś? Cieszę się ogromnie. Myślisz, że jest mi z tym łatwo? Naprawdę nie mam ochoty do tego wracać.
-Przepraszam. - powtórzył - Jest mi przykro, że cię uraziłem.
      Po paru minutach dołączył do nich Kamil, nie mógł przestać się śmiać przez decyzję jury o odwołaniu drugiej serii, chociaż tak naprawdę był wściekły na ten cały cyrk. Nie mógł wyjść z podziwu dla jury i organizatorów.
-Ale jaja, no nie? Dziwny konkurs, ja tego nie rozumiem.
-Tu nikt nic nie rozumie, kibice poleźli do domów. - powiedział Dawid - Chłopaki to się śmiali z dzisiejszego dyrektora zawodów.
-Następnym razem Pointner niech sam weźmie miotłę i piłę, a potem czyści tory. - zaproponowała Fritzi.
-I niech sam potem po nich pojedzie. - burknął Kamil - Mędrzec i bóstewko.

      Spotkali się potem jeszcze raz, zupełnie przez przypadek. Fritzi chodziła między domkami, a Alex przyszedł do swojej drużyny.
-Niezłego pasztetu mi narobiłaś. Sobie zresztą też. - powiedział z ironicznym uśmiechem - Brawo.
-Czemu ty taki jesteś, Alex? Chyba takie wyżywanie się na mnie sprawia ci przyjemność, no nie?
-To po co się wtrącasz, nikt nie prosił cię o opinię. Czy to nie jest proste?
-Powiedziałam tylko zdanie wielu ludzi. Zachowujesz się tak, jakbyś ty był całymi skokami narciarskimi. - Fritzi była pewna swoich racji - Naprawdę żałuję, że jednak Związek nie wziął na twoje miejsce Stoeckla, byłby święty spokój.
-Jeszcze nie skończyliście? - obok nich pojawił się Kamil, który chwycił Fritzi za rękę - Chodź kotku, idziemy.
-Wlazłaś do łóżka Stochowi, i już jesteś w polskiej kadrze, proszę, proszę. - dodał Alex patrząc na jej kurtkę. Kamil ruszył na Pointnera z pięściami, ale Fritzi była szybsza i uderzyła trenera z całej siły w twarz.

      Kamil, Maciek, Dawid oraz Fritzi wybrali się do jednego z lokali, by odreagować konkurs i uczcić decyzję Kruczka, który postanowił zabrać ich do Soczi. Brakowało tylko Janka i Piotrka, ale oni musieli zająć się swoimi rodzinami.
-Ale schiz. Popaprany konkurs, Fritzi wyleciała z kadry, my jedziemy na igrzyska. - podsumował Maciek - Jaja jak berety.
-To za mało powiedziane. Zapomniałeś wspomnieć o naszych zaręczynach. - dodał Kamil.
-A, no bo nie wiedziałem, ale gratuluję! To co, potupaja się szykuje? Ekstra!
-Tak, będziesz wodzirejem. - zaproponował Dawid.
-A, czekajcie, bo jeszcze wam nie mówiłem, jaki Fritzi ma cios. - Kamil przypomniał sobie o najważniejszym - Pieprznęła Pointnera z liścia, czaicie to?!
-Co?! - zdziwili się Maciek i Dawid.
-Pieprzy głupoty, należało mu się. - wyjaśniła Fritzi - Nie wiem, o co mu chodzi.
      Wcześniej co chwilę dzwonił do niej któryś ze skoczków niemieckich i kiedy zawibrował jej telefon była pewna, że to któryś z nich. Ale na wyświetlaczu pojawił się Alex.
-Hahaha, no nie wierzę. - Fritzi pokazała chłopakom telefon - A on tu czego?
-Odbierz, zobaczymy, czego chce. - powiedział Dawid. Fritzi kliknęła "odbierz".
-Skoro już Schuster cię wywalił, może zechcesz zostać moją asystentką? - usłyszała w słuchawce.
-Pogięło cię? - zapytała, a chłopaki popatrzyli na nią dziwnie. Ona sama też miała dziwną minę.
-W końcu mi się udało. - powiedział Alex - Schuster cię wyrzucił, to było moim celem.
      Nie rozumiała jego zachowania. Najpierw wykłócał się z nią, potem jeszcze od niej oberwał, a teraz proponował miejsce w kadrze!
-Ty sobie chyba jaja robisz.
-Nie, Friederike, nie robię sobie żadnych jaj. Chcę, żebyś dołączyła do austriackiej kadry, miałabyś pełną swobodę. Do tego szkolenia, kursy, wszystko, co tylko chcesz, dam ci...
      Bez zastanowienia rozłączyła się. Chłopaki popatrzyli na nią pytająco.
-Pointner proponował mi pracę u siebie.
      Dawid z Maćkiem się roześmiali, Kamil się wściekł. Nie cierpiał Alexa i całej jego kadry, ciągle z nimi rywalizował i już nie miał siły na ciągłą obecność Pointnera w ich życiu.
-Nie ma nawet takiej opcji, żebym pozwolił ci z nim pracować. Zapomnij. I mam prawo tego żądać, jako twój przyszły mąż!
      Dawid ucieszył się, że Kamil wreszcie stanowczo powiedział to, co powinien powiedzieć już dawno temu. Gdyby zrobił to wcześniej, pewnie nie wykłócaliby się tak z Fritzi... Nauczył się chyba jednak na swoich błędach i zaczął walczyć o to, co w życiu najważniejsze.
      Do lokalu wpadła Marta. Jak tylko ich zobaczyła, uśmiechnęła się i podbiegła bliżej.
-Siemka! - powiedziała i ucałowała Fritzi w policzek - Jak leci, kochani?
-Świętujemy. - odpowiedział Dawid - Chcesz dołączyć?
-Pewnie. - Marta usadowiła się między Fritzi a Dawidem - Macie co opijać. Z racji tego, że jutro jadę do Morgensterna, posiedzę z wami.
-Dobra, to wy sobie opijajcie... - Kamil wstał i pociągnął Fritzi -... a my jedziemy. Do Fritzi przyjechała mama, w ogóle mamy rozgardiasz.
-Nie zostawiaj mnie tutaj! - syknęła Marta z przerażoną miną. Czyżby bała się wszechwiedzącego Mustafa?
-Mąż chce, żona musi.
-Jak to? - Marta wytrzeszczyła oczy - A, gratki kochana! - tak naprawdę był to dla niej niezły szok, bo ledwo Fritzi zerwała z Gregorem, a tu już szykował się ślub z Kamilem. I do tego Mustaf siedzący obok...
      Kamil i Fritzi chwycili się mocno za ręce i wyszli. Trwający tak długo konkurs dał im się we znaki, a Fritzi zależało na tym, by pogadać jeszcze z Juliane. Matka obiecała, że zostanie jeszcze parę dni, z czego dziewczyna bardzo się ucieszyła. Po śmierci ojca znowu stosunki między nimi były nijakie, jak to mawiała Fritzi, łączyły je sprawy biznesowe. Juliane bez problemu mogła kupić córce nowy samochód, jednak na spotkanie czy pogawędkę przy kawie nie było szans. A tu proszę, wystarczyło, że zaprosił ją Kamil...
-Jedziemy już do domu kochanie. - z rozmyślań wyrwał ją głos chłopaka. Siedzieli w jego samochodzie, Kamil prowadził jedną ręką, bo drugą położył na kolanie dziewczyny. Dopiero teraz to zauważyła, więc splotła jego palce ze swoimi i ponownie pogrążyła się w myślach.
      Nigdy nie zdarzyło się, żeby Gregor wspomniał o Juliane, nawet nigdy nie zadzwonił, ani tym bardziej nie zaprosił jej do swojego domu. Nie mieli nawet szans się poznać, z czego Fritzi była bardzo niezadowolona. Dopiero teraz zauważyła, jak bardzo zależy Kamilowi - ściągnął Juliane na zaręczyny, wszystko sam zorganizował i jeszcze kazał nie martwić się ślubem. To było cudowne...
-Co teraz zamierzasz? - zapytał - Odpoczynek, czy starasz się o miejsce w innej kadrze?
-Nie wiem, trochę jestem w dupie z Soczi. Może jednak dołączę do sztabu Freunda, bo chyba nie mam wyjścia. Cieszę się jednak, że nie muszę lecieć do Sapporo, przez zmianę czasu zawsze kiepsko się czuję.
-Tak czy owak, zawsze będę cię wspierał. Może to i lepiej, że nie pracujesz już z Schusterem, tylko cię wykorzystywał. A skoro do Sapporo nie lecisz, to może zostaniesz u mnie? Ja sobie będę trenował, chyba jedziemy do Wisły.
      Pokiwała głową, bo ponownie rozdzwonił się jej telefon. Na szczęście nie był to Alex, ale Freund.
-Cała kadra wstawiła się za tobą u Schustera. - powiedział na przywitanie - Wróć do nas, chociaż do końca sezonu. Schustera poniosły nerwy.
-I co, znowu powie, że mam się zamknąć? Powiedz, że mam go w dupie.
-Dobrze wiesz, że tego mu nie powiem. - Severin roześmiał się - Zastanów się, na spokojnie.
-Jasne, dzięki. Dobranoc!
      Ten dzień był tak szalony, że ledwo co ogarniała całe to zamieszanie. Najciężej było jej zrozumieć zachowanie Pointnera. Jednak na to, żeby z nim pracowała nie było szans. Już nie. Pięć lat zajęło jej zrozumienie tego, jakim Alex jest człowiekiem. Pięć długich lat, które mogła spędzić z Kamilem.
C.D.N.

niedziela, 19 stycznia 2014

Epizodzik 10 "Data"

The sky is everywhere, it begins at your feet.

EPIZODZIK 10 "DATA"
       Z chwilą przyjazdu do Polski czuła się coraz lepiej. Wciąż miała w głowie upadek Thomasa i wciąż to przeżywała, ale z pomocą Kamila doszła do siebie. Potem znowu nieco się podłamała, a wszystko przez polskiego młodego skoczka. Nienawidziła upadków i każdy, nawet niegroźny, zapadał jej na długo w pamięć. O Kamilu nawet nie myślała, bo kiedy tylko przypominała sobie, jak skoczek ryzykuje przewracały jej się wnętrzności.
       Jeszcze lepiej poczuła się w Zakopanem. Mieszkała tu jeszcze niedawno i obiecała sobie, że następnego dnia wybierze się na spacer chociaż bała się, że może nie wyrobić się w czasie. Poza kadrowymi obowiązkami obiecała koleżance Marty, że spotka się z nią na nagranie filmiku. Owa koleżanka była urodową vlogerką i zależało jej na luźnej rozmowie z Fritzi na temat kosmetyków, jakich używa. Friederike nie uważała tego za aż tak fascynujący temat jednak zgodziła się.
       W hotelu przez przypadek dostała jedynkę i cieszyła się z tego jak dziecko. W piątkowy poranek obudziła się bardzo wcześnie. Normalnie wzięłaby komputer i poprzeglądałaby internet albo odpowiedziałaby na wiadomości, ale pogrążyła się w myślach. Rozmyślała o głupotach i nagle wpadło jej do głowy coś, o co sama by się nie podejrzewała. Ślub.
       Nigdy wcześniej o tym nie myślała, nawet wtedy kiedy jej koleżanki z wielką dokładnością opisywały, co na siebie włożą w ten wielki dzień. Fritzi jednak zawsze skupiona była na skokach. Ale właśnie w tym momencie poczuła, że chciałaby wyjść za mąż. Nawet suknia ślubna przestała ją przerażać, bo przecież zawsze nosiła dresy i nie wyobrażała sobie siebie w czymś tak oficjalnym. A jednak teraz widziała siebie w białej sukni, wychodzącą z kościoła ręka w rękę z Kamilem, w otoczeniu rodziny i przyjaciół...

       Podczas treningów schowała się przed Schusterem, żeby tylko niczego od niej nie chciał. Bolała ją głowa i marzyła, żeby chociaż w piątek mieć święty spokój. Szwendała się między domkami i nagle poczuła, jak ktoś łapie ją za rękę.
-Cześć Śnieżynko. - powiedział Kamil całując ją na przywitanie - Co tam?
-Jest dobrze. - odpowiedziała i przytuliła się do niego - Bo widzę ciebie.
-Cieszę się. - na jego twarzy zagościł uśmiech - Słuchaj, mam sprawę.
-Tak?
-Wiem, że to nieodpowiedni moment, ale tak pomyślałem, że wypadałoby się ustatkować. Wiem, że mamy na to czas, ale...
-A chciałbyś? - przerwała mu.
-Ale że co? - zdziwił się, był nieco zbity z tropu.
-No mówisz, że wypadałoby się ustatkować. Ale czy ty tego chcesz?
-Jasne, że chcę.
       Była mile zaskoczona. Rano wpadła jej do głowy myśl o ślubie, a teraz rozmawiała o tym z Kamilem. Czytał jej w myślach, czy to Dawid stał nad nią i łapał jej przemyślenia?
-Ja też. - odpowiedziała.
       Przez chwilę nie dotarło do niego, co powiedziała. Wpatrywał się we Fritzi, jakby zobaczył ducha.
-Ziemia do Kamila!
-Kurde, nie ogarnąłem.
-Chcę za ciebie wyjść, tu nie ma co ogarniać.
       Po tych słowach Kamil zupełnie ogłupiał. Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję i zaczęła całować, żeby w końcu do niego coś dotarło.
-Och mój Boże, nie wierzę we własne szczęście. - szepnął - Weź ten swój kalendarz i zapisz, że jutro po drużynówce spotykamy się u mnie w chałupie. Będzie oficjalnie, rodzice, pierścionki, ręki, te sprawy.
-Jasne. - pokiwała głową i wielkimi czerwonymi literami wpisała to sobie w kalendarz. Po chwili Kamil chwycił swój telefon i wysłał sms do Dawida: Możesz ruszać z machiną.

       W sobotę rano jakimś cudem udało się jej wyrwać na zakupy. Kiedy pakowała się na PŚ w Zakopanem nie przewidywała żadnych specjalnych okazji, toteż nie zabrała ze sobą nic eleganckiego. Zazwyczaj woziła ze sobą małą czarną, ale teraz nawet nie miała pojęcia, w którym pudle się znajduje. Wszystkie jej rzeczy były w Niemczech, popakowane czekały na jej przeprowadzkę do Polski. Na to jednak musiała poczekać.
       Konkurs drużynowy miała obejrzeć z dołu. Znowu towarzyszyła Freundowi i cieszyła się z tego, bo miała szansę chociaż na chwilę zobaczyć się z Kamilem. Udało jej się nawet chwilę pogadać z chłopakami z polskiej kadry, chociaż większość czasu spędziła pod domkiem niemieckim.
       Drugą serię postanowiła spędzić gdzieś obok Polaków i stanęła obok Klimka, który miał niezadowoloną minę. Ucieszyła się, kiedy Dawidowi udało się świetnie skoczyć po raz drugi. Od razu wyciągnęła rękę z gratulacjami.
-Masz u mnie piwo. - powiedziała - Mega skoki!
-A dziękuję. - Dawid ukłonił się - Piękny dzień.
       Nie mogła się nie zgodzić. Zawody w Zako miały swoją niepowtarzalną atmosferę, Fritzi aż miała ciarki na całym ciele słysząc gwar, radość i doping kibiców.
-No i dałem dupy. - nagle pojawił się obok nich Kamil. Było jasne, że mogą żegnać się z podium - Już pewnie piszą artykuły, że Stoch nie dał rady.
-Oj, bywa. - mruknął Janek klepiąc go po plecach.
-I po kiego grzyba ja się starałem, jak ty dajesz dupy? - zapytał Dawid ze śmiechem. Klimek w ogóle się nie odzywał.
-Oj dobra. - Kamil zaczął się ogarniać - Fri, pamiętaj o wieczorze.
-Pamiętam. Idę do swoich na eskortę!
       Było jej smutno, że Polacy nie wskoczyli na podium, ale z drugiej strony ogromnie cieszyła się z drugiego miejsca Niemców. Mimo uwielbienia dla polskiej kadry była wierna swojej drużynie.

       Była lekko zdenerwowana jadąc do rodziny Kamila, ale starała się jakoś to opanować. Kamil próbował rozładować atmosferę, ale sam miał w gardle coś, co ledwo dawało mu mówić. Po konkursie już się rozluźnił, ale chciał mieć te oficjalne zaręczyny za sobą.
       Fritzi długo szukała długiej sukienki, ale musiała się zadowolić krótszą, przez co jej orteza była widoczna, co nie umknęło uwadze mamie Kamila, która zaczęła nad tym lamentować.
-Fritzi, złotko nasze, a co ci się stało? - zapytała, a Fritzi stanęła jak wryta. W salonie siedziała jej matka.
-Córciu! - krzyknęła - Jak wspaniale cię widzieć!
       Kamil stanął obok ojca, musiał wszystko sobie poukładać w głowie, żeby nie pomylić kolejności. Ojciec poklepał go po plecach i mrugnął, próbując dodać synowi odwagi.

       Było już późno, ale wciąż śmiali się i rozmawiali. Kamil wiedział, że gdyby nie Dawid, to mogłoby się nie udać. A tak wszystko wyszło perfekcyjnie, Fritzi promieniała i zdążyła się wyluzować. Kamil przygotował kilka niespodzianek oraz prezentów (właściwie to tylko dzięki Dawidowi) i cieszył się, że udało się ściągnąć Juliane. W sumie już niedługo mieli zostać wielką rodziną.
-Chyba czas do łóżek. - powiedziała w końcu mama Kamila - Posiedzimy jeszcze jutro po konkursie, co wy na to?
-Świetny pomysł, moja droga, taka okazja! - wtrącił ojciec - Jutro może uczcimy to szampanem?
-Pewnie, że tak. - mruknął Kamil i pociągnął Fritzi - Dobranoc!
       Nie chciał, żeby się męczyła wchodząc na górę, więc wziął ją na ręce. Kiedy byli już w pokoju, dał jej jakiś papier.
-Data naszego ślubu.
-Kamil, ale to już niedługo! - wykrzyknęła patrząc na datę - My nie zdążymy!
-Spokojnie, nie martw się niczym. Nie no, w zasadzie możesz pomartwić się jedną rzeczą, żeby pięknie wyglądać. Resztą zajmę się ja. Chyba, że we mnie nie wierzysz. - Kamil mrugnął - Poza tym ja uznaję tylko pierścionki z datą.
-A rodzice wiedzą?
-Jeszcze nie, będą mieli niespodziankę. Powiemy im jakoś wcześniej, żeby zdążyli się ogarnąć. Wiem, że to niewiele czasu, że śluby planuje się i ze dwa lata wcześniej, ale po co czekać skoro chcemy być ze sobą już na zawsze? Za długo i tak zwlekałem. Zobaczysz, będzie takie górolskie weselicho, że hej!

C.D.N.

sobota, 11 stycznia 2014

Epizodzik 9 "Za dużo"


Are you there? Putting all the words together, 
painting your new masterpiece
Ocean air carrying reminders of that perfect pair
we used to be

Someday, everything ends, can we begin finding out 
before we're too late lost in between, the truth and the dream
I never been more ready to move on



EPIZODZIK 9 "ZA DUŻO"
       Cieszyła się na loty w Bad Mitterndorf, chociaż kontuzja dawała jej się we znaki i nie pozwalała na pełną swobodę. W ostatnich dniach udało jej się załatwić bardzo ważną dla niej rzecz - sprzedała mieszkanie w Innsbrucku. Do końca tego sezonu i tak miała mieszkać w Niemczech, a że znalazła kupca, któremu się spieszyło, więc nie zamierzała dłużej czekać.
       Z Kamilem spotkali się na długo przed pierwszym treningiem i dopiero wtedy powiedziała mu o sprzedaży mieszkania. Ukryli się, żeby nikt im nie przeszkadzał, bo to była jedyna okazja, żeby pobyć tylko we dwoje. Przytulili się do siebie i cicho rozmawiali.
-Tu mam namiary na fajne mieszkanie w Zako. - chłopak wyjął z kieszeni kartkę - Czekają na twój telefon.
-O super, dzięki. To coś sprawdzonego?
-Tak, znajomi. Byłem, widziałem, całkiem przyzwoicie to wygląda.
-Jeszcze dziś tam zadzwonię. Nie mogę się doczekać przeprowadzki. Ale wiesz, że ja do końca sezonu mieszkam w Niemczech?
-Wiem, jednak trudno mi się z tym pogodzić. Ale pomyśl, że już zaraz zawody w Polsce! Moi rodzice nie mogą się doczekać, kiedy cię zobaczą.
-Super, chętnie ich odwiedzę. - Fritzi uśmiechnęła się i na myśl o Polsce oblała ją fala radości.
       Stali jeszcze przez kilkanaście minut i rozmawiali, a przechodzący niedaleko Thomas Morgenstern zatrzymał się i przez chwilę im się przyglądał. Nie widzieli go, byli tak sobą zajęci. Zdziwił się, bo przecież jeszcze niedawno była z Gregorem. Morgi pokręcił głową i poszedł dalej.
       Jeszcze zanim rozpoczął się trening, Thomas złapał Fritzi przy domkach. Powoli szła do gniazda, jej ruchy były mocno ograniczone. Parę osób pytało ją już o to, ale zbyła wszystkich tekstem: już moje stare kości nie domagają. Uśmiechała się przy tym, więc ludzie dawali jej spokój.
-Co ty taka powolna? - zapytał Thomas podbiegając do niej.
-Starość nie radość, przemęczyłam się. - odpowiedziała szybko - Co tam?
-Myślisz, że on się zmienił? - walnął prosto z mostu nie zastanawiając się nad tym, co mówi - Że przestał być dzieciakiem?
-Ale o czym ty do mnie mówisz? - zdziwiła się.
-Widziałem cię z Kamilem.
-Aaaa, no tak. I co w związku z tym?
-Martwię się, nie chciałbym, żebyś...
-Dobrze będzie. Powodzonka na treningach.
       Nie miała ochoty dyskutować z nim na temat, więc ruszyła dalej. W drodze do gniazda dołączył do niej Dawid, któremu nie umiała wcisnąć kitu o starych kościach.
-Widzisz, przede mną nic się nie ukryje. No więc co ci jest?
-Miałam mały wypadek, zwichnięta rzepka.
-Bez kitu, serio? Przecież to masakra, jak sobie z tym radzisz? Mam nadzieję, że masz opiekę fizjoterapeuty.
       Popatrzyła na niego takim wzrokiem, że od razu miał odpowiedź.
-Co ty, kadra ci tego nie zapewnia? - zdziwił się - Chyba traktują cię jak maszynę.
-Skąd ty to wszystko wiesz? A, tak, bo Mustaf wie wszystko.
-Otóż to, bejbe. Mam nadzieję, że trzymasz za mnie kciuki?

       W gnieździe nie zaszły żadne zmiany. Alex jak zwykle się panoszył, Fritzi stała obok Schustera, a Hofer sapał jej na kark. Wcale nie chciało jej się tam sterczeć, wolałaby łazić za Freundem, ale trener chciał ponagrywać skoki. Nie miała więc wyjścia.
       W życiu nie spodziewałaby się, że Thomas zaliczy kolejny upadek i wyrżnie głucho w setny metr. Kiedy to zobaczyła, przeklęła tylko cicho i zakryła sobie usta dłonią.
-Fritzi, ufam ci. Mogłabyś...?
       Popatrzyła na Alexa zdezorientowana, a potem na Schustera, który kiwnął głową.
-Na dole weź od kogoś radio. - dodał Alex.
       Pokuśtykała na dół, ktoś z austriackiej kadry rzucił jej krótkofalówkę, którą chwyciła w locie. W miarę swoich możliwości pognała na zeskok. Thomas był nieprzytomny, co jeszcze bardziej ją przeraziło, ale przekazała wszystkie informacje Pointnerowi. Kiedy już miała wracać do gniazda, Thomas otworzył oczy.
-Fritzi? - jęknął z wykrzywioną miną i złapał ją za rękę - Co się dzieje?
       Lekarz zaczął mu wyjaśniać co się stało. Thomas nie za bardzo ogarniał, że upadł, ale wciąż trzymał Fritzi za rękę. Dziewczyna miała łzy w oczach.
-Dobra, zabieramy go. - powiedział lekarz i zwrócił się do Fritzi - Nie puszczaj go, jedziesz z nami.

       Po kwalifikacjach Marta oraz Kamil próbowali dodzwonić się do Fritzi. Na próżno. Zaraz potem dołączył do nich Dawid i też co chwila wybierał jej numer. Nikt nie wiedział, że była w szpitalu w Salzburgu i czekała na jakieś wieści dotyczące stanu skoczka. Upadek wyglądał tak strasznie, że Fritzi miała czarne myśli, a z jej oczu płynęły łzy. Nie mogła ich powstrzymać, bała się o Thomasa, zresztą, po upadku każdego skoczka była przerażona.
       Wieczorem dołączył do niej Pointner. Thomas był już przytomny i rozmawiał z lekarzami. Fritzi uspokoiła się nieco, kiedy zobaczyła Alexa, chociaż wciąż płakała.
-Ej, wszystko jest na dobrej drodze. - powiedział przytulając ją - Cała się rozmazałaś.
       Wyciągnął chusteczki i podał dziewczynie, która zaczęła się powoli ogarniać.
-Przepraszam za mój stan. - szepnęła - Przestraszyłam się.
       Jej twarzy była zapuchnięta od ciągłego płaczu. Dawno tak się nie rozkleiła.
-Nic nie szkodzi, rozumiem cię. Już dobrze.
       Nie mogła się uspokoić, więc znowu przytulił ją do siebie.
-Muszę ci o czymś powiedzieć, myślę o tym ciągle i nie mogę się od tego uwolnić. - zaczął, a ona popatrzyła na niego zaskoczona - Wtedy, przed śmiercią twojego ojca rozmawiałem z nim. Zadzwonił do mnie i z wściekłością wykrzyczał: Dałem ci ją pod opiekę, a nie żebyś ją pieprzył! Wierz mi, nie ma dnia żebym o tym nie myślał.
       No tak, pomyślała. Jeszcze parę lat temu kiedy ojciec wyjechał do sanatorium, poprosił Alexa o opiekę nad córką. Mieszkała w jego domu, znała się z jego dziećmi, a teraz...
-Potem jeszcze ta historia z naszym dzieckiem. - kontynuował - Fritzi, ciągle o tym myślę. Pewnie wydaje ci się, że mnie to w ogóle nie ruszyło.
-Każdy przeżywa to na swój sposób. - wtrąciła.
-Jestem tym załamany, śni mi się to po nocach.
       Znowu zaczęły jej płynąć łzy, emocje wzięły górę. Z tego wszystkiego zakręciło jej się w głowie i musiała usiąść.
-Dobrze wszystko? - zapytał kucając przy ławce - Przyniosę ci wody.
       Po chwili wrócił, dał jej też tabletkę na uspokojenie, którą wziął od pielęgniarki. Kiedy lek zaczął już działać, dziewczyna była zupełnie spokojna, zaczęła też sprawdzać nieodebrane połączenia. Nagle na wyświetlaczu pojawiła się twarz Dawida, więc kliknęła "odbierz".
-Gdzie ty jesteś? Tu wszyscy od zmysłów odchodzą!
-Nie chcesz wiedzieć...
-Dobra, nieważne, wiem co i jak. Mam nadzieję, że niedługo wracasz.
-Tak, już się zbieram.
       Zajrzała tylko na chwilę do Thomasa, żeby się pożegnać, do Bad Mitterndorf miała wrócić z Alexem. Jednak w czasie drogi powrotnej żadne z nich się nie odezwało, z czego dziewczyna bardzo się ucieszyła. Nie miała już siły na żadne rozmowy tego dnia, ale to wcale nie był koniec...

       Kiedy tylko wysiadła z auta Alexa, podbiegł do niej Dawid. Chwycił ją pod rękę i odciągnął na bok.
-Dlaczego Pointner kazał zająć się Morgensternem akurat tobie? - zapytał.
-Dobre pytanie. - Fritzi sama zaczęła się nad tym zastanawiać - No nie wiem.
-Kamil non stop wykręcał do ciebie numer. A ty spędzasz czas z Morgensternem i Pointnerem!
-To co, nie wolno mi?
       Nagle obok nich zjawiła się zasapana Marta.
-Co z Thomasem?! - wrzasnęła.
-Stan ciężki, ale stabilny.
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - dopytywała Marta - Ja chcę wiedzieć wszystko!
-A ja nie chcę o tym rozmawiać.
-Marta, nie męcz jej. - wtrącił Dawid i objął Fritzi ramieniem - Chodź, czas na nas.
       Dziennikarka została sama, też była zmartwiona stanem Morgensterna. Wciąż brakowało jakieś konkretnej informacji, można było oszaleć czekając na wieści, a Fritzi miała najlepsze i sprawdzone informacje.
-Lepiej go nie denerwuj. - poradził Dawid Fritzi, kiedy szli do pokoju Kamila - On tego nie rozumie.
-A kto rozumie Pointnera? Posłał mnie do Morgiego to poszłam! Nie mam pojęcia, o co wam wszystkim chodzi.
-Jak to? Kamil nie dość że rywalizuje z nim na skoczni, to jeszcze prywatnie. Ja na miejscu Kamila to po prostu dałbym Morgiemu w mordę, tyle.
-To według ciebie zrobiłam coś złego? - dziewczyna przystanęła.
-Ja tego nie będę oceniał. Idź, bo Kamil tęskni.
-Nie, nie mogę.
-Co? - zdziwił się - Stało się coś?
-Tak, zdecydowanie za dużo się działo...
       Dawid popatrzył na nią pytająco, ale nie powiedziała nic więcej. Zawróciła i pokuśtykała do siebie nie zważając na to, że czeka na nią Kamil. W głowie wciąż miała słowa Alexa.

C.D.N.

środa, 8 stycznia 2014

Skijumping Story - Prolog

Hej!
Tak, tak, zdaję sobie sprawę, jak to wygląda. Pomyślicie: co jej odwaliło, jaki prolog? Prolog to ona sobie mogła napisać wcześniej. Słuszna uwaga. Mogłam dużo rzeczy wcześniej napisać, jak cofniecie się na pierwszą serię i porównacie ją z obecną, to możecie być w szoku: krótkie zdania, niektóre wydarzenia bez logiki i tak dalej. Było, minęło, jestem starsza, już wiem coś o życiu, mogę to rozwinąć, właściwie to mogę wszystko! :) Cofnijmy się nieco w czasie, jeszcze zanim Fritzi znalazła słynną smycz Pointnera w Vikersund...

SKIJUMPING STORY - PROLOG
       Nie pamiętała dokładnie, kiedy to się zaczęło, ale chyba wcześnie. Ojciec cały czas pokazywał jej skoczków, to na zdjęciach, to w telewizji albo na żywo, bo współpracował z polską kadrą. Jak była mała udawała, że skacze, urządzała sobie zawody na kanapie. Kiedy tylko była do tego okazja, do zabawy dołączał Kamil. Przyjaźnili się od pieluch dzięki swoim rodzicom, którzy często się spotykali.
       Kamil miał trzy lata, kiedy zaczął jeździć na nartach. Kiedy Fritzi już nieco podrosła, też zaczęła trenować, spędzała cały swój wolny czas albo na sali, albo na prowizorycznej skoczni. Kamil tak bardzo jej imponował, że trenowała do upadłego. I tak chłopaki się z niej śmiali, bo była dziewczyną, a dziewczyny nie mogły skakać. Przynajmniej takie było wtedy myślenie. Na początku ojciec podchodził sceptycznie do jej skakania, dopóki Kamil nie powiedział mu:
-Niech pan zobaczy, jakie ma wybicie.
       Niedługo później Rafał Murawski sam przekonał się, że córka rzeczywiście nadaje się do tego sportu. Oczywiście, na treningach było jej ciężko, ale doping Kamila dodawał jej skrzydeł. Później, kiedy się w nim zakochała, jeszcze chętniej trenowała, byleby być blisko niego.
       Trenowała na serio do pewnego momentu. Zresztą, nie miała trenera, nikt nie miał ochoty wziąć jej pod swoje skrzydła. Tułała się to tu, to tam, czasem skoczyła z małej skoczni, a najczęściej skakała przez płotki, do znudzenia. Tak, jakby ciągle stała w miejscu i nie mogła iść dalej jak reszta.
       Zanim na zawsze skończyła z oficjalnymi treningami, próbowała zbliżyć się do Kamila. To było trudne, bo nie widywali się jak kiedyś, oboje byli zajęci. Do tego on wolał spędzać czas z kolegami, a nie z pryszczatą małolatą. Raz po treningu na sali musieli zostać za karę i posprzątać, bo wcześniej robili sobie jaja. Oczywiście chłopak się wściekł, bo chciał wcześniej wrócić do domu.
-To wszystko twoja wina. - burczał miotając się po sali - Zachowujesz się jak dziecko.
-Tak jak i ty, przykład idzie z góry. - takie słowa Kamila nie były w stanie wytrącić z równowagi Fritzi. Chłopak był tak wybuchowy, że niekiedy leciały gorsze teksty. Mimo to nie potrafiła przestać o nim myśleć. Bez zastanowienia podeszła do niego i zaczęła całować.
-Co ty robisz? - wrzasnął odskakując od niej. Ten pocałunek był tak nieudolny, że chciało mu się śmiać.
-Nic. - mruknęła i wybiegła z sali.
       Nigdy później nie wspominali tego wydarzenia. Kiedy tylko uciekła, Kamilowi zrobiło się głupio. Widział, że szaleje za nim, tylko on sam nic do niej nie czuł. Ale nie powinien jej tak potraktować, jednak ani jej nie gonił, ani nigdy o tej sytuacji nie wspominał.

       Nieco później stosunki między nimi się polepszyły. Kamil chętniej bywał u Fritzi i na odwrót, znowu spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Dziewczyna kiedy odkryła, że i na skoczni nie może przezwyciężyć lęku wysokości lekko się załamała, jednak Kamilowi udało się ją pocieszyć.
-Ja tam nie widzę, problemu, możesz związać się ze skokami. - powiedział pewnego wieczoru, kiedy siedzieli u niej w pokoju.
-Co masz na myśli?
-Lubisz robić zdjęcia, więc rób je na zawodach, proste.
-O kurde, to przecież genialne jest. No, oczywiście, jeśli ojciec pozwoli mi jeździć na zawody.
-Czemu ma ci nie pozwolić?
-No jak to czemu, przecież Juliane może coś odwalić. A jak zechce mnie zabrać do Niemiec?
-To będę tęsknił.
       Spotkali się w sobotni wieczór, żeby pooglądać filmy. To było parę tygodni po jej piętnastych urodzinach, ojciec zostawił im wolną chatę i pojechał do znajomego. Kamil i Fritzi skończyli oglądać jakiś horror i już mieli dość na dziś. Woleli porozmawiać, bo dziewczyna wciąż nie była w nastroju po wydarzeniach na skoczni.
-Tak, na pewno będziesz tęsknił. - powiedziała ironicznym tonem - Już to widzę.
-Będę. - przysunął się bliżej i objął ją - Nie chcesz wiedzieć, jak bardzo.
       Wsunął dłoń pod jej koszulkę, dziewczyna zastygła bez ruchu, bo nie wiedziała, co ma zrobić. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji, no, poza tym nieszczęsnym pocałunkiem, który był dawno temu. Ale to nie było to samo...
       Całował ją namiętnie, a jej serce zaczęło bić jak oszalałe. Co robić, co robić, myślała gorączkowo i spięła się jeszcze bardziej. Kamil wziął ją za rękę i poprowadził do łóżka. Usiadł naprzeciwko dziewczyny i zdjął jej koszulkę, a potem odgarnął włosy na bok. Jego ręce powoli wędrowały po plecach, ale Fritzi nie czuła kompletnie nic. Była sam na sam z chłopakiem, który jej się podobał, a ona nawet nie była w stanie się ruszyć.
-O wow. - szepnął, kiedy zdjął jej stanik. W życiu nie pomyślałby, że jego koleżance urosną piersi i w dodatku takie ładne. Była dla niego tylko kumplem, tak ją widział na co dzień. Nawet w szatni nigdy nie zwrócił uwagi kiedy się przebierała, a przecież miał tyle okazji żeby jej się przyjrzeć.
       Kiedy położył ręce na piersiach, opadła na kołdrę. Wciąż przypominała kawałek drewna, dopóki nie zaczął całować jej piersi. Prawie zemdlała z tych emocji i podniecenia, ale ściągnęła Kamilowi koszulkę. Dotykała jego pleców, on z kolei zabrał się za rozpinanie jej spodni, kiedy nagle...
-Wróciłem! - krzyknął Rafał Murawski. Drzwi wejściowe trzasnęły, a Kamil i Fritzi nabrali takiego przyspieszenia, jakiego nie mają nawet zawodnicy na rozbiegu. Natychmiast naciągnęli na siebie ciuchy i udawali, że nic się nie stało.
-Niech to szlag. - jęknął zawiedziony Kamil.
-Jak tam dzieciaki? - zapytał ojciec Fritzi przy drzwiach do jej pokoju.
-Tatku, możesz wejść.
       Murawski zajrzał do pokoju, Fritzi oraz Kamil siedzieli oparci o stojące łóżko. Mężczyzna uśmiechnął się sam do siebie, bo zauważył, że oboje są jacyś tacy "wymięci" i rozczochrani.
-Zrobić wam coś do jedzenia? Może zamówimy pizzę?
       Zgodnie pokiwali głowami, co prawda nie w głowie było im jedzenie, ale musieli chociaż udawać, że wszystko jest dobrze.
-Ale się spięłaś. - Kamil objął ją, jak tylko ojciec wyszedł z pokoju - Nie bój się mnie, ja nie gryzę.
-Wiem, że nie, ale ja nigdy... No i tak wyszło.
-Jasne, rozumiem. Nie martw się, powtórzymy to w przyszłości.
       Uśmiechnęła się, ale wtedy jeszcze nie wiedziała, że w najbliższych miesiącach to Morgenstern będzie ją całował i się z nią kochał, a z Kamilem będą się już tylko kłócić. Co z tego, że Kamil został wtedy w domu Fritzi jak zwykle na noc, przyszła do niego kiedy ojciec zasnął i wślizgnęła się pod kołdrę, a on spał z ręką pod jej koszulką. Byli tak młodzi i niedojrzali, że nie mogli niczego zbudować.

       Thomas pojawił się w jej życiu dużo wcześniej, niż w 2007 roku w Vikersund. Kiedy tylko pojawił się w Pucharze Świata, zaczęła mu kibicować. Po prostu, polubiła go jako skoczka, doceniła jego umiejętności i wiedziała, że kiedyś będzie wielki. Bywała wtedy tylko na zawodach w Zakopanem, więc tuż przed PŚ w jej mieście w 2003 roku znalazła jakieś zdjęcie Morgiego i wydrukowała na sztywnej kartce. Musiała zdobyć jego autograf i chociaż świetnie znała niemiecki, ciągle powtarzała formułkę w głowie.
-Konnte ich dein Autogramm haben, bitte? - zapytała trzęsącym się głosem, kiedy tylko go spotkała.
-Klar. - odpowiedział jej i chwycił zdjęcie oraz mazak.
       To zdjęcie nosiła później ze sobą, bo miała jeszcze inne, które wisiało u niej w pokoju ku niezadowoleniu Kamila. Jakoś jego fotki sobie nie powiesiła...

       Humorami Kamila nigdy specjalnie się nie przejmowała. Chłopak ciągle je miał, zwłaszcza, kiedy spotykała się z Aś, która miała wielki wpływ na Fritzi. To ona namówiła przyjaciółkę, żeby zaczęła chodzić ze szkolnym podrywaczem, chociaż ani Darek, ani Fritzi nie traktowali tego "związku" poważnie. To było tak żenujące, że Fritzi w pewnym momencie żałowała, że traci czas na kogoś takiego i szczęśliwie Austriacy zjawili się w odpowiednim momencie.
       Kamil najchętniej usunąłby Aś z życia swojej przyjaciółki. Wcześniej miał Fritzi tylko dla siebie, a kiedy obie się zgadały, musiał się nią dzielić. Nienawidził tego, tak jak potem nienawidził Morgensterna, który tak po prostu zabrał sobie Friederike. Kamil długo się zastanawiał, dlaczego tak się stało i czym Thomas ją oczarował. To się stało tak nagle, Kamil już prawie ją miał, bo znowu się do siebie zbliżyli. Ale oboje zaczęli tę swoją dziwną grę, która trwała przez najbliższe lata.

       Ojciec obiecał, że jeżeli matka nie zabierze jej do Niemiec, to będzie mogła jeździć na zawody. Fritzi modliła się, żeby Juliane nie chciała jej u siebie i tak się stało. Dziewczyna załapała się do portalu o skokach jako fotoreporter i z niecierpliwością czekała na wyjazd do Kuusamo. Ojciec postawił jej jednak warunek: w szkole nie mogła zejść poniżej czwórek i piątek, bo jeżeli tak by się stało, automatycznie przestałaby jeździć na Puchar Świata. Miała motywację do nauki i woziła ze sobą książki, żeby uczyć się w każdej wolnej chwili.
       Sezon 2006/2007 wystartował w nieszczęsnym Kuusamo. Warunki były loteryjne, zawody wygrał Arttu Lappi, a najlepszy z Polaków, Stefan Hula, wylądował na dwunastym miejscu. Słaby skok Kamila na 98 metrów dał mu 46 lokatę, co go totalnie załamało.
-Gówniane zawody. - powiedział, kiedy siedzieli razem z Fritzi w jego pokoju.
-Ruka wredna suka. - skomentowała krótko - I nic nie poradzisz.
-Pewnie, szkoda, że ty się tym nie przejmujesz.
-I co się czepiasz? Myślisz, że nie jestem zestresowana?
-Niby czym?
-Jak to czym, swoją pracą.
       Kamil machnął ręką, nie obchodziła go praca przyjaciółki. Co ona mogła wiedzieć o zawodach? Dla niego skoki tylko na początku były zabawą, ale kiedy zaczął konkurować z najlepszymi, zabawa się skończyła, a zaczęła rywalizacja.
       Przeżywanie zawodów to był jeden z poważniejszych problemów Kamila. Poza sezonem Fritzi naprawdę lubiła z nim przebywać, ale potem zmieniał się nie do poznania. No chyba że miał jakiś trening, to wtedy też ciężko im się rozmawiało. Przeżywanie porażek, łzy, nieprzyjemne komentarze - z tym musiała mierzyć się niemal codziennie. Czasem, w przypływach dobrego nastroju pytał ją: jak ty ze mną wytrzymujesz? Nigdy na to pytanie mu nie odpowiedziała, bo nie znała odpowiedzi. Przyzwyczaiła się do jego obecności w swoim życiu, po prostu. A humory miewał przecież każdy, w mniejszym lub większym stopniu.

       Powoli oswajała się ze skoczkami i zawodami, chociaż na samym początku była bardzo zestresowana. Bała się, że przez trzęsące się ręce może zepsuć zdjęcia, ale nic takiego się nie zdarzyło. Robiła świetne fotki, a swój pierwszy aparat, jeszcze na klisze, dostała jak była mała. Uwielbiała pstrykać i od najmłodszych lat robiła setki zdjęć. Całe albumy miała zapełnione sesjami z Kamilem albo zdjęciami z ich "zawodów" na skoczniach. Później często wracała do tych chwil i chętnie oglądała albumy.
       Z każdymi kolejnymi zawodami jej podniecenie rosło, odkrywała coraz to nowe rzeczy, robiła coraz lepsze zdjęcia. Była mega zadowolona i pasja stała się sensem i radością jej życia. Przestała już nawet rozmyślać o Kamilu, chociaż wciąż był gdzieś blisko. Zresztą, myśli krążyły wokół jej idola, czyli Thomasa Morgensterna.
       Marzyła, żeby chociaż chwilę z nim porozmawiać, bo na nic innego nie liczyła, przecież miał już dziewczynę. Zrobiła mu parę zdjęć, jedno z nich dumnie ustawiła na tapetę w swoim komputerze. Gdyby ktoś parę tygodni wcześniej powiedziałby jej, że zostanie dziewczyną Morgensterna, wyśmiałaby tę osobę. Wyśmiałaby również to, że będzie nazywał ją Aurinko, że będzie podróżować z Austriakami, a Pointner zostanie jej przyjacielem i to dość bliskim. A jednak, jej przygoda się zaczynała, jej sny stawały się prawdziwe...
_____________________________________________________________________________
Co było potem - wiecie, a jak nie wiecie, to się dowiecie :D W zakładce Poprzednie serie jest wszystko, od czego to się zaczęło. Enjoy! :)
Jak chcecie wyjaśnienia jeszcze jakichś wątków, albo w ogóle coś chcecie - proszę o komentarz, a jak ktoś się wstydzi to o maila :D Chętnie coś jeszcze ponawypisuję... :) No, oczywiście kolejny, dziewiąty epizodzik także będzie, nie martwcie się :P

pozdrawiam!


niedziela, 5 stycznia 2014

Epizodzik 8 "Nasze szczęście"

Hej!
Odpowiem Wam aż tutaj na komentarze, żeby nie było.
peudeamour - Marta jeszcze nie wyrwała Simona :D Dał jej całusa na zakończenie starego roku, a ona się podjarała. Nie wyobrażasz sobie nawet, jak ja się kiedyś jarałam tym, że chłopak, który mi się podobał nadepnął mi na stopę. Zapisałam sobie to nawet w kalendarzu! :D Teraz, jak go przeglądam, to mam niezłą polewę. No, ale nieważne. Pomyśl o Fri, ile ona wyrwała skoczków. Ostatnio liczyłyśmy z Martą i to jest masakra właśnie. Dlatego planuję założyć drugiego bloga, tylko dla dorosłych: 50 wcieleń Fri Murawskiej. :D
ALEXIS - Marty nie usunę, najwyżej coś nagmatwam :P
Fanka_Ammanna - też Cię kocham :P

A tak poza tym, czy jest tu więcej osób czytających? Widzę po statystykach, że sporo Was tu bywa i to z jakich odwołań google :) Może się jeszcze ktoś ujawni? :)



Now hold on tight, to this rollercoaster ride
And if you’re lovin’ this just give me one more kiss

'Cause you ain't seen nothing yet
And just let go, If you don’t want ever know
So if you’re lovin’ this, just give me one more kiss
'Cause you ain't seen nothing yet




EPIZODZIK 8 "NASZE SZCZĘŚCIE"
       Zamek szczęknął i oboje weszli do mieszkania. Zdjęli kurtki i buty, a Kamil zaczął oglądać pokoje, od zawsze zastanawiał się, jak mieszka jego przyjaciółka. Nie miała dużo rzeczy, królował minimalizm. Wspominała mu ostatnio, że tak jej wygodniej, nie musi przewalać szafek w poszukiwaniu jednej rzeczy, poza tym nie czuje wszechobecnej ciasnoty. W pokoju dojrzał jej narty, o których marzyła. Pamiętał, jak sam pomagał załatwić te narty ojcu Fritzi, który i tak powiedział córce, że to prezent od matki.
-Nie kurzą ci się? - zapytał po chwili wpatrywania się w narty.
-Nie, co ty, dbam o nie. Jakkolwiek głupio to zabrzmi, są dla mnie czymś specjalnym. I pięknie się prezentują w moim pokoju.
-Haha, narty do ozdoby. - Kamil uśmiechnął się od ucha do ucha - O rany, ekstra. Ty to masz pomysły. Trzeba było skakać, miałabyś  swoje własne narty.
-Oj tak, tak i kontuzje, rozwaloną głowę i wstrząs mózgu.
-A wyleczyłaś nogę po tej kontuzji?
-Tak myślę, nic mnie nie boli. Nie wiem, jak mogłam być taka głupia. No cóż, młodość swoimi prawami się rządzi.
-Otóż to, otóż to. Mam ostatnio podobne przemyślenia.
       Czajnik zasyczał i się wyłączył, więc Fritzi poszła do kuchni zalać kawę. Kamil przyglądał się przez chwilę nartom, ale w końcu przyszedł do dziewczyny.
-Ładnie tu masz. Nie smutno ci samej?
-Daję radę. - odpowiedziała wykładając ciastka na talerzyk.
-Powątpiewałbym. - Kamil znalazł się tuż za dziewczyną - Gdybym był tobą, bałbym się sam tu spać.
Odwróciła się i wpadła prosto w jego ramiona.
-Tak uważasz?
-Mhm. - mruknął -Jesteś piękna. I będę to powtarzał do końca życia, jeśli pozwolisz mi być częścią twojego świata. Teraz wszystko jest w twoich rękach.
-Ty jesteś częścią mojego życia od zawsze i nic tego nie zmieni. - powiedziała wyrywając się z jego uścisku. Chwyciła swój kubek z kawą i poszła do salonu. Tam usadowiła się wygodnie na kanapie. Kamil przydreptał po chwili wraz ze swoją kawą i ciastkami.
-Znamy się od dziecka. - kontynuowała - Nie wyrzucę cię ze swojego życia, nie mogę tego zrobić. Za dobrze się znamy, dużo razem przeżyliśmy. Wciąż jesteś mi bliski.
-Nadal masz mętlik w głowie? - zapytał.
-Tak mi się wydaje. Nie zastanawiam się nad tym, bo im więcej człowiek myśli, tym głupsze ma pomysły. Na razie jestem pewna jednej rzeczy.
-To znaczy?
-Tylko nie mów nikomu. Wyprowadzam się z Innsbrucka.
       Ta informacja wywarła na nim takie wrażenie, że wylał sobie kawę na spodnie.
-Naprawdę? Dokąd? - chłopak nie zważał na to, że ma wielką plamę.
-Serio, serio. Weź je zdejmij, to ci zapiorę. Zdążą wyschnąć.
-Ale gdzie? - dopytywał Kamil zdejmując spodnie.
       Fritzi chwyciła jeansy i poszła do łazienki. Po paru minutach wróciła.
-Już są na grzejniku. - powiedziała, jakby Kamil tylko na to czekał.
-Przestań mnie trzymać w tej niepewności. Dokąd się wyprowadzasz?
-Wracam na stare śmieci. - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.
-Do... Do Zako...? - gdyby miał drugą kawę, pewnie też wylądowałaby na spodniach, a raczej na jego nogach.
-Tak, dokładnie.
       Zatkało go, to był news ostatnich miesięcy. Najchętniej podskoczyłby do góry z okrzykiem radości i jeszcze zatańczyłby, ale uśmiechnął się tylko i nadgryzł ciasteczko.
       Rozmawiali jeszcze chwilę, ale byli tak zmęczeni, że usnęli. Padli prawie w tym samym momencie, Fritzi zasnęła po jednej stronie kanapy, Kamil po drugiej. Obudzili się jednak po kilkunastu minutach.
-O kurde, Schuster mnie zabije. - jęknęła patrząc na zegarek.
-Spoko, mnie zabije Kruczek. - mruknął zaspany Kamil - Przynajmniej umrzemy razem, czy to nie romantyczne?
-Oj tak, bardzo. Ale nie umrzemy z miłości, a przez sport.
-Mów za siebie. Ja się stąd nigdzie nie ruszam, dobrze mi tu.
       W myślach przyznała mu rację. Nie było sensu tłuc się do hotelu. Postanowiła jednak przedzwonić do Freunda i zapytać, czy trener niczego od niej nie chciał.
-Pytał, pytał. - usłyszała w telefonie - Powiedziałem, że poszłaś na spacer.
-Spoko, dzięki. - odpowiedziała mu. Pożegnała się i poszła przebrać się w coś do spania. Piżamę miała w hotelu, więc założyła miękkie dresowe spodnie i bokserkę. Nie wyobrażała też sobie, że mieliby położyć się w łóżku, w którym jeszcze niedawno spała z Gregorem. Postanowiła pościelić rozłożoną kanapę w salonie.
-Ekstra. - mruknął Kamil - Nie będzie ci za gorąco w tych portkach? Jak dla mnie możesz spać nago, nawet cię nie dotknę, jeśli tego nie chcesz.
-Nie, tak jest dobrze. - odpowiedziała zawstydzona. On zdjął koszulkę i władował się pod kołdrę w samych bokserkach. Położyła się po drugiej stronie kanapy i odwróciła się od chłopaka, ale Kamil przylgnął do jej pleców. Poczuła jego ciepło i zrobiło jej się miło, więc odwróciła się do niego.
-Miło ci? - zapytał.
-Yhm.
-Co jest? Mogę się odsunąć.
-Nie, nie tylko.... Nie, ok, dobranoc.
       Nieco zdziwiony przytulił się mocno do dziewczyny i zamknął oczy. Uśmiechnął się tylko, bo wiedział, czego chce Fritzi, ale wolał jej jednak do niczego nie zmuszać.

       Czekała, aż kadra w końcu skończy trening i opuści salę. Chciała poskakać przez płotki, a głupio jej było robić to przy chłopakach. Z przeskakiwaniem nie miała problemów, ale nie widziała potrzeby pokazywania tego innym. W końcu została sama i przystąpiła do treningu, który robiła od kilkunastu lat.
Przeskakiwanie kolejnych płotków nie sprawiało jej żadnych trudności, więc zaczęła drugą rundę. Nie spodziewała się nikogo, ale nagle usłyszała, że ktoś ją woła.
-Fritzi!
       Popatrzyła w stronę drzwi, to Freund krzyczał. Niestety, przez to spojrzenie straciła równowagę, uderzyła w płotek i w ułamku sekundy znalazła się na podłodze. Severin natychmiast podbiegł do dziewczyny, a kiedy spojrzał na jej nogę, odskoczył z przerażeniem i pobiegł po trenera.

       Biegł przez szpitalny korytarz, a z róż, które trzymał w dłoni opadło kilka płatków. W końcu znalazł salę Fritzi, drzwi były uchylone, więc wpadł do środka.
-Najdroższa! - wysapał i położył bukiet na stoliku - Przepraszam, że dopiero teraz, ale dowiedziałem się parę minut temu. Jak się czujesz?
-Dobrze, że jesteś. - Fritzi podniosła się nieco do góry, a Kamil poprawił jej poduszkę - Jest dobrze.
-Powiedz mi, co się dokładnie stało?
-Przewróciłam się na treningu i zwichnęłam rzepkę.
-O kurde. - Kamil zakrył sobie usta dłonią. Nie mogło być gorzej, chociaż Fritzi cały czas się uśmiechała - Poczekaj chwilkę, przedzwonię do kliniki w Zako i do znajomego fizjoterapeuty. Raz dwa postawią cię na nogi, wszystko...
-Nie rozpędzaj się tak. - przerwała mu. Niestety, ubiegł go już Schuster. Znowu odbyła z nim nieprzyjemną rozmowę.
-Co jest?
-Był u mnie trener, proponował klinikę w Niemczech.
-O, no to jeszcze lepiej. - ucieszył się Kamil - Dziś tam jedziesz?
-Nie, wracam do pracy.
       W jednej sekundzie stracił nastrój. Wkurzył się niesamowicie.
-Ty chyba żartujesz! - krzyknął - Komu jak komu, ale tobie chyba nie muszę tłumaczyć co się stanie, jeśli nie doleczysz kontuzji!
-Chociaż ty mnie nie wkurwiaj. Byli u mnie Schuster z Freundem. Jedno ostrzeżenie dostałam, nie mogę teraz się poddać. Muszę zacisnąć zęby i nie narzekać, bo wylecę. Proponowali mi klinikę, ale jednocześnie sugerowali, żebym nie rezygnowała z pracy.
-Że co? - Kamil zaczął chodzić po sali - Nie wierzę w to. Nie mają prawa od ciebie tego wymagać! Ty masz się wyleczyć!
-Nie. - pokręciła głową - Czekam na ortezę i wypis. Sytuacja jest jaka jest i proszę cię, żebyś nikomu się nie wygadał, że mam problem z nogą.
-To teraz mi jeszcze powiedz, że zamierzasz normalnie trenować.
-Nie, ale muszę pracować i wspierać kadrę. Do tego dochodzą mi treningi na sali z Freundem. Myślisz, że jest mi łatwo? Wystartowałam ze swoim kanałem na youtube i z tym też muszę pokombinować, planowałam wrzucać ćwiczenia, gadki o motywacji, miałam masę pomysłów. Naprawdę nie wiem, co teraz będzie!
-Przepraszam za mój wybuch. - Kamil przysiadł na łóżku i objął Fritzi - Zmartwiłem się twoim stanem, wiem, że to ciężkie dla ciebie. Ale jesteś silna, dasz radę, a jeśli nie to ja ci pomogę.
-Dziękuję. Muszę jakoś dojść do siebie. W sumie nie pierwsza kontuzja, także luz.
       Podejście Fri przerażało Kamila. Wyglądało to na farsę, dziewczyna cały czas się uśmiechała, jakby ta kontuzja wcale jej nie dotyczyła i nie była groźna. Albo dostała jakieś leki, albo wciąż była w szoku i nie dotarło do niej, że sprawa jest poważna. Trudno mu było też zrozumieć, dlaczego chce wracać do pracy. Musiał być jakiś ważny powód, a nie tylko ostrzeżenie od Schustera.
       Taksówką pojechali do jej mieszkania. Fritzi marzyła, żeby wskoczyć pod prysznic, do szpitala trafiła prosto z treningu. Niestety, dopiero wtedy zrozumiała co się stało. Stanęła przed drzwiami do łazienki i nie była w stanie się ruszyć.
-Nadal uważasz, że powrót do pracy jest dobrym pomysłem? - Kamil stanął tuż przy niej.
-Dobra, powiem ci o co chodzi. Wierz mi, że nikt nie może się o tym dowiedzieć, mam za dużo do stracenia. - Fritzi wzięła głęboki oddech - Odbyłam już wstępną rozmowę z Tajnerem. I nie chodzi o waszą kadrę.
-O wow. - szepnął - To wspaniała wiadomość. To ja już teraz wszystko rozumiem, przeprowadzka, ukrywanie kontuzji. A ja myślałem, że robisz to dla mnie.
-Kamil... - spojrzała mu w oczy - Bo ja to właśnie robię dla ciebie, chcę być blisko. Nie mogłabym pracować z Niemcami i mieszkać w Zako. Już mi ten nieszczęsny Innsbruck wystarcza.
       Kilka chwil zajęło mu zrozumienie tego, co powiedziała. Różne  myśli przeleciały mu przez głowę, zanim postanowił coś powiedzieć.
-No dobra, robisz to dla mnie. To czemu bronisz się tak przed tym uczuciem? Widzę, jak na mnie patrzysz, jak uśmiechasz się, kiedy cię dotykam. Nie chcesz być ze mną?
-Jasne, że chcę. Boję się tylko jednego, że jak...
-I tak wszyscy to zaraz zauważą. Nie uciekniesz od tego. A skoro nie będziesz pracowała z naszą kadrą, to chyba nie musimy się tak kryć. Czemu wciąż przejmujesz się opinią ludzi? Miej to w dupie, liczy się twoje szczęście, a nie ich!
-Dziękuję, że mi to powiedziałeś. Od razu mi lepiej. Niby to jest dla mnie oczywiste, ale lepiej usłyszeć to od kogoś.
-Dobra, to ja postawię sprawę jasno. - Kamil odchrząknął - Chcę być z tobą, tak na serio. Chcę o ciebie dbać, być blisko kiedy jesteś szczęśliwa i kiedy płaczesz, cieszyć się z każdego dnia razem z tobą. Nie interesuje mnie, że niedawno rozstałaś się z... Misterem Perfekcji, co was łączyło i co ludzie pomyślą. Jak się boisz, to znaczy jedno, że nie możemy być razem. W związku nie ma miejsca na strach, kiedy jest się odpowiedzialnym za drugą osobę.
       Wszystko, co powiedział było prawdą. Zdawała sobie z tego sprawę, do tego wiedziała, że wcześniej zniszczyła mu życie. Ale jeżeli nie wyszłoby im teraz? Nie darowałaby sobie tego. Właśnie to było w tym wszystkim najbardziej przerażające.
-Kamil...
-Nic nie mów. - chłopak przywarł ustami do jej warg - Wiem, że też tego chcesz. Teraz mi nie uciekniesz.
       Nie uciekła, za bardzo go pragnęła. Przez ostatnie dni dał jej wszystko, byli ze sobą blisko jak nigdy. Zmienili się, dorośli i byli gotowi, aby stworzyć coś nowego, co da im szczęście.

C.D.N.

Nie wiem, kiedy możecie się spodziewać nowego epi, postaram się coś naklepać w najbliższym czasie, ale co wyjdzie (i kiedy) to nie wiem :)

pozdrawiam!

środa, 1 stycznia 2014

Epizodzik 7 "Szampan"

Witam!
Rozumiem Wasze chaotyczne komentarze i totalny nieogar. Jestem już starym zgredem, piszę to od 5 lat, więc same rozumiecie - trochę się rozwinęłam i dlatego to wyszło tak dobrze. Poza tym tamten epi był tak dopieszczany, jak nigdy (w sumie to wiecie, jestem już stara, nie mam na wszystko czasu jak kiedyś :D). Inne epi (jak mają jakieś błędy) poprawiam na bieżąco.
Cieszę się, że przybywa Czytelniczek :) Widzę w statystykach, że jednak można mnie znaleźć :) Ogromnie mnie to cieszy! Sukcesu Epi 6 już nie powtórzę, no ale....

Zapraszam do czytania :)

EPIZODZIK 7 "SZAMPAN"


I don't know where to go 
I don't know what to feel 

I don't know how to cry 

I don't know oh oh why 

So what now?




-Fritzi, nie zapomniałaś o czymś?
-Dzień dobry trenerze. - powiedziała szybko i zaczęła grzebać w pamięci. Niestety, nie za bardzo wiedziała, o co chodzi Schusterowi.
-Świąteczne treningi. A teraz chodź, mamy do pogadania.
      Jeszcze nigdy nie miała z nim takiej rozmowy. Nie była niestety miła, ale Friederike najzwyczajniej w świecie o tych treningach zapomniała. Co miała powiedzieć trenerowi? Że spędziła najlepsze Święta w życiu? Przyznała się do błędu i musiała więc zmierzyć się z rzeczywistością. Ale niemiłe rzeczy wcale się nie kończyły.
      Później spotkała się z Gregorem. Przyniósł gazetę, do której jeszcze niedawno pozowali. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, ale Schlieri chciał coś wyjaśnić. Zgodziła się, w międzyczasie napisała smsa do Kamila, że idzie z Gregorem na spotkanie. Chciała być w porządku.
-Ja cię przepraszam. - powiedział - Ale sama wiesz, że Turniej Czterech Skoczni jest ważny, potem będzie Soczi, muszę się skupić na tym. To dla mnie ważne.
-Ważne? Chyba najważniejsze. Trzeba było mi się nie oświadczać, nie wciskać tych bajeczek.
-Mój błąd. Po Soczi wszystko dojdzie do normy. Poczekaj tylko na mnie.
-Ty sobie chyba kpisz. A co, po Igrzyskach kończysz karierę? Potem będzie znowu coś ważniejszego. Ja nie zamierzam na nic czekać.
-Proszę cię.
-Nie! - krzyknęła - Jak możesz mnie o to prosić! Zawsze byłam z tobą, kibicowałam ci, a ty tak mnie traktujesz? Nie mogę w to uwierzyć Gregor.
-Przecież wiesz, że cię kocham, że jesteś dla mnie ważna. Po prostu poczekaj na mnie, wszystko będzie po staremu. - przekonywał ją.
-Hahaha, ty chyba sam w to nie wierzysz. Nic nie będzie po staremu, już nigdy. Dla ciebie ważne są tylko skoki, rozumiem to, ale do czego byłam ci potrzebna ja? Ładnie wyglądam z tobą na zdjęciach, czy co?
-To nie tak. - wziął ją za rękę, ale wyrwała się mu - Nie wiedziałem, że tak się stanie, że skoki są aż tak ważne.
-Słuchaj, nie mam ochoty się z tobą więcej kłócić. Rozstańmy się jak porządni ludzie. Życzę ci powodzenia i w życiu prywatnym, i na skoczni.
-Dziękuję. Ja tobie również życzę ci wszystkiego dobrego. Powiem ci jeszcze, że twój nowy styl zajebiście do ciebie pasuje. To... Cześć.
      Podali sobie ręce i każde z nich poszło w swoją stronę. Fritzi wreszcie mogła odetchnąć i skupić się na swojej pracy. Kiedy przyjechała do Oberstdorfu, wszyscy mówili jej, że super wygląda. Nie była to zasługa tylko i wyłącznie nowej fryzury, ale też pięknych kresek na powiekach i ust w kolorze nude. Na początku grudnia dostała od jednej ze znanych firm kuferek kosmetyków. Firma chciała, żeby Fritzi malowała się nimi i pokazywała zdjęcia na swojej ścianie FB, oczywiście wraz z reklamą. Dziewczyna miała już zrezygnować z tej współpracy, ale postanowiła, że skorzysta z kosmetyków. Umiała malować kreski, więc postawiła na nie oraz na szminkę. Do Oberstdorfu wybrała kolor nude, ale planowała nieco odważniejszą kolorystykę. To było chyba dobre posunięcie, bo każdy zwracał na nią uwagę. Nie chciała być szarakiem wśród innych.
Kamil też zauważył jej zmianę. Spotkali się zupełnie przypadkiem, bo niczego nie planowali. Ale jej smutna mina była widoczna już z daleka.
-Stało się coś? - zapytał. Wydawało mu się, że Fritzi może mieć tylko dobry nastrój.
-Koszmarny dzień. Dostałam zjebę stulecia od Schustera, potem spotkanie z Gregorem... Aj. Mam dość.
-No tak, pisałaś mi smsa, że idziesz pogadać z Gregorem. Ale o zjebie Schuster nic nie wiedziałem. Oj, głowa do góry, pięknie wyglądasz.
-Dzięki, ale ładny wygląd mi w niczym nie pomoże.
-No dobra, a z Schusterem to co się stało? - Kamil objął Fritzi.
-Zapomniałam o treningach w Święta. Dostałam za to pierwsze ostrzeżenie.
-O kurde. I to wszystko moja wina. Chodź do mnie, pogadamy.
      Udała się za nim do pokoju. Piotrek akurat wykręcał numer do żony, więc kiedy ich zobaczył, wyszedł na korytarz. Oni usiedli po turecku naprzeciwko siebie na łóżku Kamila.
-Nie rozumiem, czemu Schuster tak się ciebie przyczepił. To ostrzeżenie chyba dał ci dla picu.
-To prawda, nie jestem taka ważna w tym teamie. Nie wiem, najwyżej wylecę.
-Nie gadaj tak. - ujął jej dłonie w swoje - A nawet jeśli, to co? Nie odnajdziesz się w skokach? Zawsze możesz coś robić. Nie wierzę, żebyś sobie nie poradziła. O, na przykład możesz robić zdjęcia.
-Kto utrzymuje się teraz z fotografii? Nie dałabym rady. Ale to jest dobry pomysł, z tymi fotkami. Może seria portretów? Twoich oczywiście.
-Czemu nie? Tobie mogę pozować nawet nago.
Przewróciła oczami i roześmiała się. Do pokoju wrócił Piotrek i kiedy wszedł, telefon prawie wypadł mu z ręki.
-Nie ogarniam. - powiedział - Wy znowu razem?
-Nie. - odpowiedział szybko Kamil, przypominając sobie słowa Fritzi o związkach.
-No jemu to chyba możesz powiedzieć. - wtrąciła - Piotrek nie jest paplą.
-Ale co mam mu powiedzieć? Aaaaa. No więc, Piotrze, oficjalnie ci ogłaszamy, że jesteśmy razem.
-No i było tak od razu, hehe, ja swój chłopak jestem! Gratuluję wam serdecznie!
-Dzięki, dzięki. - mruknął Kamil - To ja mam pytanie. Nie będzie ci przeszkadzało, jak Fritzi zostanie u nas na noc?
-U nas? Pewnie, że nie. Ja lubię trójkąciki, zestawimy łóżka i będzie super.
      Piotrek powiedział to takim tonem, że Fritzi otworzyła usta ze zdziwienia. Czyżby mówił serio?
-No co. - kontynuował - To tylko Kamilowi ma być miło? Mnie się też należy trochę przyjemności.
      Kamil i Fritzi mieli kamienne twarze dopóki Piotrek się nie roześmiał.
-Rany, co wy tacy poważni? Na żartach się nie znacie? No ja pierniczę! Hehe!
      Cała trójka zaczęła się śmiać. Fritzi z Kamilem myśleli, że Piotrek gada serio. On z kolei powiedział, że idzie do reszty chłopaków pograć w skoki.
-Nie masz dość? Jutro będziesz skakał. - zapytał Kamil.
-Oj weź, ja wciąż śpię po świętach. To już wolę potrenować wirtualnie. Takie dobre rzeczy jadłem, takie dobre...
      Zostali sami, wciąż trzymali się za ręce. Cieszyli się z tego, że chociaż na jakiś czas mają trochę prywatności, bo w pokoju u dziewczyny nie mieliby takiego luksusu.
-Słuchaj... - zaczął - Może trochę przystopujemy? Skoro masz problemy, to...
-Nie. - przerwała mu - Po prostu zapomniałam zajrzeć do kalendarza, zdarza się. Teraz jest Turniej, potem Igrzyska, nie zamierzam niczego zmieniać. Najwyżej wylecę, nie będę płakała z tego powodu.
-Wow, podoba mi się twoje nastawienie. Ty się naprawdę zmieniłaś. - w tym momencie nabrał pewności, że to może się udać. W jego sercu zapaliła się iskierka nadziei, że teraz mogą być szczęśliwi.
-Cieszę się. - uśmiechnęła się.
      Porozmawiali chwilę, potem poszli spać. Łóżko nie było zbyt duże, więc musieli mocno się do siebie przytulić, co wcale nie było takie złe. Kiedy Kamil obudził się rano, zdziwił się, że dziewczyny nie ma obok. Rozejrzał się, zniknęły jej buty i bluza.
-Piter, widziałeś gdzieś Fri? - zapytał nachylając się nad śpiącym Piotrkiem.
-Co? - Piotrek otworzył jedno oko, był bardzo zaspany - Tak bardzo jest rano...
-Widziałeś Fri?
-A co, nie ma jej z tobą? Może żeś się w nocy nie popisał i uciekła? - Piotrek usiadł na łóżku i próbował się dobudzić potrząsając głową na wszystkie strony.
-Bardzo śmieszne.
-Ale masz przeżycia. Pewnie wyszła rano, bo może im Schuster pokoje sprawdza? Ja nie wiem, jak to u nich jest, ale może dziewczyna się boi.
-Racja, racja, mam durne myśli. Już parę lat temu wszystko spartoliłem. I pomyśleć, że teraz moglibyśmy obchodzić piątą rocznicę ślubu.
-Co? Co ty pieprzysz od rana? Jaki ślub?
-No bo gdybyśmy nie robili sobie na złość, to ja bym się z nią od razu ożenił, jak tylko skończyłaby 18 lat. - Kamil rozmarzył się.
-To teraz masz nauczkę. Jest jak jest i nie ma co gdybać, nie? Poza tym nie wszystko stracone, możesz to jeszcze naprawić.
-Kocham ją, więc nie wyobrażam sobie, że może być inaczej. W sumie nie spodziewałem się, że powie o tym, że jesteśmy razem. A tu proszę, ty już wiesz.
-Czuję się zaszczycony. - Piotrek ukłonił się - Ale raczej na bycie świadkiem nie mam szans. Pewnie będzie nim Kubacki.
-Dlaczego Kubacki? - zdziwił się Kamil.
-Toż oni są ze sobą blisko.
-On też z nią spał?
-Jak to też? Oj dobra, nieważne. Przyjaźnią się, nie wiedziałeś? Jak mają jakiś problem, to się żalą sobie nawzajem.
-Co ty, poprosiłaby Martę. Ona przynajmniej będzie ładnie na zdjęciach wyglądała, no i na video. Poza tym fajna z niej babka.
-Dobra, ślub już masz ustalony. Imiona dzieci?
      Kamil rzucił w Piotrka poduszką i zaczął szukać telefonu, żeby zaraz zadzwonić do Fritzi i zapytać, co u niej. Poza tym nie mógł doczekać się spotkania z nią.

      Kamil Stoch oraz Thomas Morgenstern rozmawiali pod skocznią i co chwila się śmiali. Kwalifikacje do konkursu w Oberstdorfie dobiegły końca i skoczkowie udzielali wywiadów, pozowali do zdjęć albo rozmawiali między sobą.
-Thomas, znajdziesz chwilę, by odpowiedzieć na parę pytań?
      Obok chłopaków zjawiła się Marta. Kamil roześmiał się na samą myśl o jej krzykach na temat Wellingera. Thomas odszedł kawałek wraz z dziewczyną.
-Sprytnie to sobie wymyśliłaś. - powiedział na powitanie - Dobrze wiesz, że z tobą nie rozmawiam i wykorzystałaś okazję, bo wiedziałaś, że przy Stochu ci nie odmówię.
-Wydawało mi się, że masz tyle profesjonalizmu, że udzielisz mi wywiadu. - mruknęła tupiąc nerwowo nogą - To odpowiadasz na te pytania, czy nie?
      Kiwnął głową i uśmiechnął się, żeby wczuć się w radosny nastrój. Musiał trochę poudawać, zresztą, cały dzień udawał, że wszystko gra.
-Ale się spinasz. - powiedziała Marta już po wywiadzie - Ale cieszę się z twojego powrotu na skocznię, Człowieku o kruchych palcach.
-Co? - Thomas roześmiał się.
-Tak o tobie piszą w Polsce. Czyżby nie było w tym racji?
-Jasne, że jest, przecież to nie był mój pierwszy raz. - Thomas wciąż się śmiał.
      Kiedy oni rozmawiali, do Kamila podeszła Fritzi. Nie była tym razem obładowana rzeczami skoczków, miała jedynie plecak. Chłopak niezmiernie się ucieszył, że ją widzi, ale na publiczne czułości nie miał co liczyć.
-Hej! - powiedziała przybijając mu piątkę - Całkiem dobre kwali. Gratuluję.
-Dzięki. - odpowiedział cały rozpromieniony - Oby mi w konkursie dobrze poszło.
-Będę trzymała kciuki.
      Mimowolnie wziął ją za rękę. Głaskał ją przez chwilę, oboje uśmiechali się. Tą drobną przyjemność przerwał im Freund, Kamil natychmiast puścił dłoń Fritzi.
-Mogę cię porwać na moment? - zapytał.
      Kiwnęła głową i odeszła wraz z Niemcem. Nie, naprawdę, nie przejmujcie się mną, mruknął Stoch sam do siebie. Na zawodach nie było czasu ani okazji, by pobyć sam na sam. Nawet specjalnie nie żałował, że dziewczyna zapomniała o treningach, przynajmniej spędzili super Święta. Przyglądał się Fritzi, kiedy rozmawiała z Freundem. Nie tylko zmieniło się jej nastawienie do całego świata, bo w końcu wydoroślała. Fizycznie też mu się podobała, pomimo mięśni i okropnego stroju niemieckiej kadry. W głowie wciąż miał obraz, jak wyglądała w Święta. Byłby przeszczęśliwy, gdyby ubierała się tak już zawsze. Tymczasem ona ciągle nosiła te okropne dresy. Cóż, zaczął mieć nadzieję, że może kiedyś zaprosi ją na randkę, a ona przyjdzie w sukience.

-No i co, wcale nie jestem taka zła. A tak się mnie bałeś.
      Marta wciąż gadała z Thomasem, skoczek odzyskał humor, chociaż wciąż był spięty.
-No dobra, ale skąd się tu wzięłaś? W sensie na konkursach. - Morgi bardzo zainteresował się tym wątkiem.
-Ja skoki oglądam od dzieciństwa i zawsze chciałam coś robić w tym kierunku. Każdy pieniążek, który dostawałam od rodziców czy od dziadków wrzucałam na konto, jeszcze niedawno babcia chciała mi kupić samochód, ale te pieniądze wpłaciła mi na konto, wiedziała, jakie to dla mnie ważne żeby tu być. Udało mi się zrobić portal, kupić aparat, a później mi się poszczęściło i wygrałam niewielką sumę w loterii. - Marta minęła się nieco z prawdą, bo nie była to niewielka, ale całkiem pokaźna sumka. Wszystko było jednak  na mało oprocentowanej, ale bezpiecznej lokacie. W razie czegoś.
-Wow, to super. Długo musiałaś grać?
-Wiesz co, nawet nie. Może to dlatego, że jak ktoś nie ma szczęścia w miłości, to ma szczęście w konkursach.
      W tym samym momencie, tuż obok, przeszedł on. Marta prawie otworzyła usta na jego widok. Wśród wszystkich skoczków nie zauważyła, żeby ktoś był równie czarujący jak Simon. Kiedy rzucił jej cześć, mało się nie przewróciła, bo nagle zabrakło jej powietrza. Zresztą, zawsze na wywiadach, pomimo dobrego przygotowania, zatykało ją, kiedy tylko się pojawiał. Na szczęście potrafił rozładować atmosferę śmiesznym tekstem albo żartem.
-Marta? Ej!
-Co? - dziewczyna podskoczyła.
-Będę leciał. Na razie!
      Nic mu nie odpowiedziała, bo jeszcze miała w głowie Simona. Był tym kimś, kto wypełniał jej głowę swoją osobą, ale rozmawiała z nim raptem parę razy. Miała do tego wrażenie, że to nie były zwykłe rozmowy o skokach, ale randki, bo skoczek oczarowywał ją swoim urokiem. No tak, ale był od niej dużo starszy. Zaraz jednak w głowie Marty przewinęło się kilka par z show biznesu, którzy pomimo różnic wiekowych stanowili udane pary. Nie no, zaczynam schizować, pomyślała Marta i ruszyła przed siebie.

      Zależało im na tym, aby pobyć przez chwilę razem sam na sam, więc schowali się za jednym z domków. Obejmował ją w talii, rękę miał pod jej kurtką oraz bluzą i głaskał ją po plecach.
-Więc co chciał od ciebie Freund? - Kamil dopiero teraz tym się zainteresował.
-Chce mnie w swoim sztabie. - powiedziała to takim tonem, jakby nic się nie stało - Nie za bardzo to ogarnęłam.
-Jak to? Teraz takie sztaby są modne. Gregor ma swój, Morgi ma swój.
-Tak, wiem, wiem. Ale ja się nie nadaję do tego.
-Skoro ci to zaproponował... - Kamil pocałował Fritzi w szyję -...to znaczy, że widzi w tobie potencjał.
-Zrób to jeszcze raz. - poprosiła, bo po tym pocałunku przeszły ją ciarki na całym ciele - O rany.
      Żałowała, że nie są sami w jakimś ciepłym pomieszczeniu, chociaż nie czuła zimna. Było jej tak miło, że mocniej przytuliła się do Kamila. Bała się, że zaraz przewróci się od takiej przyjemności.
-W sumie, najwyżej będę nosiła za nim narty. To też zawsze jakieś wyróżnienie.
-No i widzisz, zawsze znajdziesz jakieś rozwiązanie. Jesteś cudowna.
-Dziękuję. Muszę się zmywać, pewnie Schuster będzie coś chciał, a potem mam nagranie.
-Jakie nagranie? - zdziwił się.
-Marta wpadła na genialny pomysł założenia mi kanału na youtube. Dziś robimy pierwszy filmik na temat pewności siebie.
-O kurde, to genialne. Ty się do tego super nadajesz! Każdy widzi w tobie potencjał, tylko ty jakoś nie.
-Widzę, widzę. - odpowiedziała i uśmiechnęła się tajemniczo.

      Przez ostatnie dni myśli Marty przerażały ją samą. Zaczynała żałować, że nie zagadała do Simona w Święta. Z drugiej strony - jak mogła do niego zagadać, skoro nie było żadnego konkursu? Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym bardziej chciało jej się śmiać. Stwierdziła jednak, że przeprowadzi z nim rozmowę w Ga-Pa i może uda im się umówić.
      Długo myślała nad tym, co tu zrobić i wpadła na pomysł. Tak mało było wiadomo o Szwajcarach, a przecież w Polsce znała mnóstwo fanów tej drużyny, a w szczególności Ammanna. Natychmiast wybrała się do Martina Kunzle, żeby zapytać, czy w ramach imprezy sylwestrowej, może wpaść do nich na lampkę szampana. Pokazałaby na zdjęciach, jak wygląda świętowanie skoczków. I do tego wypicie toastu za Nowy Rok z Simonem.... Idealnie!

      Powoli szła hotelowym korytarzu. Kręciło jej się w głowie i bała się, że się przewróci. Najpierw zrobiła relację ze spotkania sylwestrowego Szwajcarów, potem kadra złożyła życzenia czytelnikom portalu, a potem i Marta wypiła kilka łyczków szampana. Toast wzniosła ze wszystkimi, poskładali sobie nawzajem życzenia. Nie trwało to długo, bo skoczkowie musieli iść spać przed noworocznym konkursem. Marta musiała im to wybaczyć.
      Bąbelki mocno uderzyły ją w głowę, ale to wszystko przez Simona. Jak zwykle tryskał humorem, przez całe spotkanie nie mogła się przez niego skupić. Zresztą, cały czas miała w głowie Simiego i nawet nie zauważyła, że Szwajcar idzie za nią.
      Nagle przypomniała sobie, że zostawiła aparat. Musiała po niego wrócić, bo jeszcze w nocy chciała cały materiał wrzucić na stronę. Odwróciła się i wpadła prosto na Simona.
-O siema! - skoczek zachwiał się - No, prawie zwaliłaś mnie z nóg. Mam twój sprzęt.
-Dzięki. - powiedziała biorąc od niego aparat.
-No, to jeszcze raz Weso... Oj, znaczy się szczęśliwego Nowego Roku. - Simon cmoknął Martę w policzek i odszedł. Dziewczyna stanęła jak wryta, a aparat wypadł jej z ręki.

      Kamil był już po kadrowej lampce szampana i czekał ciągle na sms od Fritzi, która "bawiła się" z niemiecką kadrą. Polscy skoczkowie poszli odpalać fajerwerki, tylko Kamil usiadł na łóżku i czekał. Zastanawiał się, co przyniesie mu Nowy Rok, ale był pełen optymizmu. Może w Oberstdorfie nie poszło mu dobrze i nie nastawiał się na Ga-Pa, to zawsze było jeszcze Soczi. Przerażały go jedynie niezbyt dobre wieści z Rosji i bał się, że na Igrzyskach coś może się dziać.
      Nagle ktoś zapukał do drzwi. Zeskoczył z łóżka i otworzył.
-No nareszcie. - powiedział - Co żeście tam robili tak długo?
-Nie chcesz wiedzieć. - mrugnęła do niego - Musiałam pogadać chwilę z Freundem.
-Znowu? Czy mam być zazdrosny?
-A jesteś?
-Dobra, nieważne. - mruknął machając ręką - To co, spacer sylwestrowy?
      Nałożył kurtkę i po chwili wyszli z hotelu. Nie powinien łazić po nocy, ale postanowił zaryzykować, chciał spędzić trochę czasu z Fritzi. Turniej Czterech Skoczni to był zawsze nerwowy okres, dziewczyna też biegała z zegarkiem w ręku za Schusterem. Kamil stwierdził, że trudno, będzie niewyspany, ale przynajmniej szczęśliwy.
      Tym razem to ona wzięła go za rękę, splotła jego palce ze swoimi. Uśmiechnął się i przyciągnął dziewczynę do siebie.
-Obiecuję ci, że w Zako wybierzemy się gdzieś razem. Ciągle tylko spacery, hotele, skocznia. To musi być dla ciebie irytujące.
-Nie, dlaczego? Przyzwyczaiłam się do tego, chociaż fajnie byłoby gdzieś pójść. O, jeśli masz ochotę, to może wpadniesz do mnie w Innsbrucku? Zobaczysz jak mieszkam.
-Świetny pomysł.
-Może uda mi się przygotować coś dobrego do jedzenia.
-Mam to traktować jako randkę?
-Ja nie mam nic przeciwko, chociaż to niezbyt romantyczne miejsce.
      Zamiast spacerować, wciąż stali w jednym miejscu. Nie mogli pójść ani do jej pokoju w hotelu, ani do niego, więc ciągle łazili. Już miał tego dosyć, ale przypomniało mu się coś.
-Ej, ty nie jesteś przypadkiem autem? - zapytał.
-Przypadkiem jestem. Chcesz się rozsiąść?
      Kiwnął głową, więc pociągnęła go za rękę i poszli na parking pod hotelem. Cieszyła się, że nie zapomniała kluczyków, musiałaby się wracać... Wolała uniknąć latania po hotelu. Do tego nie wypiła ani kropelki szampana. Nigdy nie wsiadłaby do samochodu po alkoholu.
      Audi ruszyło z piskiem opon. Musiała znaleźć jakieś spokojne miejsce na uboczu, żeby nie rzucać się w oczy. W końcu się udało, więc przesiedli się na tylną kanapę.
-Jak dobrze usadzić dupę. - powiedział i objął Fritzi - Wreszcie spokój.
      Oboje byli senni, ale rozmawiali, żeby nie zasnąć przed dwunastą. Kamil wciąż ją dotykał, ale znowu nie miała odwagi, żeby się ruszyć chociaż było jej miło. Nie chciała niczego więcej, bo nie była pewna swoich uczuć. Do tego była tak zmęczona, że jej głowa opadła na ramię chłopaka.
-No i masz. - mruknął sam do siebie - Fri, nie śpij. Zaraz północ, mieliśmy obejrzeć fajerwerki.
-Na youtube obejrzymy. - mruknęła.
-Co?
-Mało fajerwerków widziałeś w swoim życiu? Skoro dochodzi północ, to mnie pocałuj. Wejdziemy w kolejny rok razem.
      Całowali się długo, a chłopak zaczął żałować, że mają do dyspozycji samochód. Było to co prawda kombi, więc można byłoby złożyć siedzenia z tyłu i zrobiłoby się dużo miejsca. Ale bez kołdry albo chociaż koca nie miało to większego sensu.
-Życzę ci wszystkiego, co najlepsze. - powiedziała - Niech ten rok należy do ciebie.
-Dziękuję. Ja ci życzę, żebyś pamiętała, że nawet jeśli spadasz w dół, ja cię zawsze złapię. Jestem blisko, pamiętaj o tym.

C.D.N.