Hej! Polska ma złoto, Lily ma natchnienie :D
A tutaj coś z wyszukiwań... Naprawdę uważacie, że Wellinger to dupek? :P
EPIZODZIK 14 "PORAŻKA"
Po podwójnym zwycięstwie Kamila w Willingen, apetyt na medale ciągle rósł. Fritzi obawiała się, że taka presja może źle działać na skoczka. Nie zauważyła jednak niczego takiego, przynajmniej nie przed treningami.
Największy problem jednak był z Dawidem. Na samą myśl o swojej głupocie robiło mu się niedobrze, a do tego dochodziła jeszcze irytacja tym, że Maniek non stop trzaskał smsy. Mustaf podejrzewał, że pisze z Martą, a w zasadzie był tego pewny. Dziewczyna miała przyjechać w czwartek, a Dawid bardzo chciał z nią porozmawiać i coś wyjaśnić. Problem był tylko jeden - ona nie chciała odebrać od niego telefonu, ani odpisać na smsy. Za to z Maćkiem pisała cały czas.
Kamil denerwował się całą tą sytuacją. Odkupił Fritzi telefon, ale nie mógł znieść tego, że nie miał dziewczyny na wyłączność. Obok niej ciągle był Freund i Mustaf, na dodatek wrócił Morgenstern. Przy takiej konkurencji trudno było cieszyć się z Igrzysk.
Z kolei Fritzi nie traciła dobrego humoru. Dla niej wyjazd do Soczi był spełnieniem marzeń, a na dodatek była członkiem jednej z drużyn. Oczywiście, że wolałaby być w reprezentacji Polski, ale zdążyła się już zżyć z Niemcami. Wiedziała, że Kamil jest zazdrosny, ale nikt w drużynie nawet nie śmiał jej podrywać.
-Zamierzasz zostać gwiazdą tych igrzysk? - zapytał Kamil pojawiając się obok niej. Stała przed hotelem i czekała na niego.
-Dlaczego? - zdziwiła się.
-Nieziemsko wyglądasz.
No tak, nie było osoby, która nie zwróciłaby na nią uwagi. Rzucała się w oczy, ale dzięki temu nikt o niej nie zapominał. Wyglądała świetnie, potrafiła powiedzieć Pointnerowi co o nim myśli, a do tego Freund był zadowolony z jej treningów. Na niemieckich portalach zastanawiano się, czy przypadkiem nie rośnie nowa gwiazda.
-Cóż, czekam teraz na wybuch i kłótnie. - Kamil zmienił temat na gorętszy - Niech no tylko przyjedzie Marta. Z Dawidem nie da się wytrzymać, najeżony na Maćka. Maciek też wkurzony. No jak żyć?
Kiedy Marta w końcu przyjechała, atmosfera w drużynie stała się nie do zniesienia. Dawid warczał na Maćka, Maciek na Dawida, a Kruczek nie wiedział o co chodzi. Dla niego ważne były dobre wyniki. Po treningach miał powody do zadowolenia, ale mimo to stres zjadał wszystkich.
Po kwalifikacjach Dawid postanowił porozmawiać z Martą i nawet udało mu się do niej podejść. Dziewczyna udawała wcześniej, że go nie widzi, a teraz była zajęta sprawdzaniem czegoś na aparacie.
-Masz chwilę? Chcę ci coś wyjaśnić.
-Och, to ty. - Marta podniosła wzrok znad aparatu - A co ty mi chcesz wyjaśniać? Bo nie bardzo rozumiem.
-To, co powiedziałem wtedy.
-Ależ ja to świetnie zrozumiałam. Teraz będziesz miał mnóstwo czasu, ja ci go daję. Myśl sobie, zastanawiaj się, dumaj i rób co chcesz.
Zanim zdążył coś odpowiedzieć, Marta odeszła z wściekłą miną. To co wyrabiał Dawid było głupie i dziecinne. Dlatego zamierzała się spotkać z Maćkiem, pisali ostatnio do siebie i postanowili zatrzeć niemiłe wspomnienia po lodowisku. Miało to nastąpić dopiero po pierwszym konkursie olimpijskim.
Cała ta atmosfera igrzysk była niesamowita dla Fritzi. Jednocześnie dziewczyna była tak zestresowana przed pierwszym konkursem, że nie przespała nocy. Martwiła ją przede wszystkim choroba Kamila, którego na nogi stawiał cały sztab, przez co się z nim nie widziała. Miała na głowie Freunda, problemy całego świata zeszły na dalszy plan. Wydawało się nawet, że trójkąt Dawid-Marta-Maciek nieco przystopował i dał spokój. Rozpoczynało się coś, co Fritzi przyprawiało o ciarki, dreszcze i nieprzespane noce.
To było jasne, że nie zobaczą się z Kamilem w niedzielę, chyba że dopiero po konkursie. Fritzi spóźniła się na śniadanie, ale przez bezsenną noc wolniej się ruszała. Mimo wszystko nie wyglądała na zmęczoną, uśmiechała się, bo nie było innej opcji. Przestała myśleć o Kamilu, liczył się Freund i inni Niemcy.
Przed konkursem niechcący spotkała się z Morgensternem. Zresztą, ciężko było się z nim nie zobaczyć, ale korzystając z okazji chciała dodać mu otuchy.
-Świetnie cię widzieć! - powiedziała z uśmiechem.
-Dzięki! - Thomas także się uśmiechnął - I dziękuję ci za wsparcie po upadku, to mi naprawdę dużo dało. Wcale się nie dziwię, że Freund chce z tobą pracować.
Pokiwała głową, bo nie wiedziała jeszcze, jak bardzo jej wsparcie przyda się Severinowi.
Rywale Kamila nie skakali daleko. Jak to zwykle bywa na skoczni normalnej, były niewielkie różnice punktowe i każdy mógł się jeszcze poprawić. Za to Freund pozbawił się szansy na medal, kiedy po skoku na odległość 99,5 metra przewrócił się. Fritzi wcześniej eskortowała go na górę i rozmawiali, skoczek był naprawdę spięty. Typowano że w konkursie może być wysoko, jednak on tej presji nie wytrzymał.
Fritzi miała łzy w oczach, kiedy Freund leżał przez chwilę na zeskoku. Otrząsnęła się szybko i pobiegła do niego. Na szczęście nie skarżył się na nic.
-I po medalu. - jęknął.
-Sev, świat się na tym nie kończy. - Fritzi poklepała go po plecach. Kiedy zeszli ze skoczni podniosła oczy do góry i popatrzyła w niebo. Tak bardzo chciała, by Freund zdobył medal. Naprawdę tego chciała! Pomimo, że upadek nie był z jej winy to bała się krytyki ze strony Niemców. I nie chodziło jej tylko o sztab, ale przede wszystkim o kibiców. To była jej osobista porażka i w tym momencie marzyła, żeby zostać sama i dać ujście emocjom. Musiała jednak przygotować Severina do drugiej serii, bo dzięki dobrej odległości skoczek miał prawo oddać drugi skok.
Ten upadek przyćmił prowadzenie Kamila po pierwszej serii. Marta była w euforii, kibice krzyczeli, tysiące Polaków wgapiało się w szklane ekrany z nadzieją na to, że Stoch odda drugi świetny skok i zgarnie złoto. Skoczek miał przewagę 6.2 punktu nad Bardalem, przez co teoretycznie było już pozamiatane.
Poczuła ulgę, kiedy Severin oddał swój drugi skok. Było to tylko 93.5 metra z byle jakim lądowaniem, ale skoczkowi nie zależało. Też miał dość tego konkursu i chciał zostać sam, tak jak Fritzi.
-Dzięki za wszystko, ale pogadankę zrobimy potem. - powiedział - Przepraszam, chcę być sam.
-Jasne. - mruknęła. Też marzyła, żeby posiedzieć w samotności. Zostawiła Severina samego w domku, po czym wyszła. Z jej oczu natychmiast trysnęły łzy, więc ukryła twarz za szalikiem, żeby nikt tego nie widział.
-Ej, ale gdzie jest Fri?
Maciek z Jankiem właśnie brali na ramiona złotego medalistę Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Kamil rozglądał się, ale nie widział swojej narzeczonej. Miał jednak nadzieję, że jest gdzieś blisko.
-Słyszycie?! Gdzie Fri, ja się pytam?!
Chłopaki byli zbyt przejęci złotym medalem swojego kolegi, żeby odpowiedzieć mu na to pytanie. Przecież Polacy czekali na złoty medal aż 42 lata! Żaden z nich nie myślał w takim momencie o kobietach, w ogóle nic nie było ważne. Liczyło się jedno: ZŁOTO, ZŁOTO, ZŁOTO!
Maciek i Janek zeszli ze skoczni. Marta w wielkiej euforii podbiegła do Maćka i przytuliła się do niego.
-Gratki za twój cel. Miałeś być w dziesiątce i jesteś. Ekstra!
-Dzięki. - skoczek był bardzo zadowolony z siebie.
-No, a Dawidowi chyba zaczną mierzyć skoki po przekątnej. - dodała Marta - No tak go znosi, że kiedyś wyląduje na trybunach.
-Hahaha. - zaśmiał się - No dobra, nie bądźmy złośliwi. Może ciesz się medalem, co?
-Tak, tak, przecież się cieszę. Czekam na te flower power ceremony, będę pstrykać!
Czuła się okropnie, miała opuchniętą i czerwoną twarz od ciągłego płaczu. Wiedziała, że postąpiła jak egoistka, co jeszcze bardziej ją dobiło. Miała być tego dnia z Kamilem, to był jego wieczór, to on zdobył pierwszy medal na tej olimpiadzie dla Polski i do tego złoty. A ona rozpaczała przez upadek Freunda.
Kiedy zobaczył ją Kruczek, to opadły mu ręce. Czuł się w obowiązku jej pomóc, więc chwycił ją pod ramię i poprowadził do barku. Tam mogli swobodnie porozmawiać, bo chyba tego potrzeba było Fritzi.
Długo trenerowi zajęło wytłumaczenie dziewczynie, że upadek Freunda to nie jej wina i nikt nie będzie się za to czepiał akurat jej. Do tego taka chwila załamania, kiedy to ona miała podtrzymywać innych na duchu!
-Idź się połóż, wytłumaczę cię Kamilowi.
-Ok, dziękuję. - pokiwała głową i zeskoczyła ze stołka - Naprawdę wielkie dzięki.
Podreptała do swojego pokoju i położyła się na łóżku w kurtce i butach. Nie miała siły się rozbierać, po chwili zresztą usnęła. Kilka minut do pokoju wślizgnął się Kamil i na nocnym stoliku położył kwiaty. Zdjął Fritzi buty i kurtkę, a następnie przykrył ją kołdrą. Wcześniej zdążył skojarzyć fakty i domyślił się, że po upadku Freunda coś mogło ją załamać. Wiedział, że chociaż umiała panować nad swoimi emocjami, mogła lekko się zdołować.
-Oj Fri. - szepnął Kamil siadając na łóżku - I tak jesteś najlepsza w tym co robisz. Wiem, że to trudne dla ciebie, każdemu się zdarzają porażki. Kocham cię i zawsze z tobą będę...
C.D.N.
Jak zwykle cudownie! Jestem pod wrażeniem. Nie wiem, co napisac. Do tego złoto Kamila. Świetnie oddałaś te emocje, połaczyłas akcje z tym co działo sie na skoczni!
OdpowiedzUsuńGenialne! Zakochałam się w tym blogu chociaż kocham piłkę nożną. W tym opowiadaniu Kamil jest tak świetnie przedstawiony że wydaje mi się, że jest taki na co dzień :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie jak lubisz piłkę nożną ;**
Słodki Jezu, Kamil i Fritzi są moim zdaniem sobie przeznaczeni<3 Świetny rozdział, zresztą jak zwykle!
OdpowiedzUsuń