środa, 25 grudnia 2013

Epizodzik 6 "Szczęście"

Hej!
Oddaję Wam najbardziej dopieszczony Epizodzik w historii tego opowiadania. Codziennie, od ponad 2 tygodni coś poprawiałam, dopisywałam, kasowałam. A jeśli nie poczujecie tego, co tu nawypisywałam... to znaczy, że będę musiała odejść na emeryturę :D Nie przedłużam, oto i...


EPIZODZIK 6 "SZCZĘŚCIE"

Well maybe we got lost in translation, maybe I asked for too much
But maybe this thing was a masterpiece till you tore it all up
Running scared, I was there, I remember it all too well
And you call me up again just to break me like a promise
So casually cruel in the name of being honest
I’m a crumpled up piece of paper lying here
‘Cause I remember it all, all, all too well


-Co ty robisz? Dlaczego mnie zostawiasz? - pytała Fritzi po raz setny. Gregor chodził po mieszkaniu i zbierał do torby rzeczy, które wcześniej zostawił. W końcu zapiął torbę, a z kieszeni spodni wyjął klucze, które po chwili wylądowały na szafce przy drzwiach wejściowych. Zaraz potem chłopak wyszedł, nawet nie spojrzawszy na dziewczynę. Fritzi szybko ściągnęła pierścionek z palca, otworzyła drzwi i cisnęła nim na schody. To wszystko co mogła zrobić, była bezsilna.
      Czuła, że ledwo stoi na nogach, więc poczłapała do salonu i klapnęła na kanapie. Nie rozumiała, dlaczego się wyprowadził. Może widział mnie wtedy z Kamilem, pomyślała. Nie, niemożliwe. Nikogo nie było w pobliżu. Nawet jeżeli Marta zauważyłaby coś, to też nie sypnęłaby mnie. Zdjęcia też nie mogłaby zrobić, potrzebowałaby lampy, a po ostatniej akcji nie zaryzykowałaby. Poza tym czy rozmowa z Kamilem była zbrodnią? Fritzi na chwilę ukryła twarz w dłoniach, ale zaraz się pozbierała i chwyciła telefon. Niestety, Marta była poza zasięgiem. Postanowiła więc napisać smsa do Kamila: Gregor właśnie się wyprowadził. Nie minęła minuta, a Kamil do niej dzwonił.
-Ej, mała, trzymasz się jakoś? - zapytał na powitanie.
-Tak, to było do przewidzenia, że się wyprowadzi. - powiedziała smutnym głosem - Myślałam, że spędzę z nim Święta.
-Skoro tak... Zapraszam cię do siebie, moja rodzina się ucieszy.
-Nie, nie powinnam. - mruknęła.
-Dlaczego? Znamy się od dziecka, ja nie widzę problemu. Przyjedź, co będziesz siedziała sama? Nakrycie dla niespodziewanego gościa tak czy owak będzie.
-Na pewno mogę...? - dopytywała się.
-Pewnie. - Kamil roześmiał się - Będę czekał.
      Chwyciła swoje nierozpakowane torby i zbiegła zanieść je do bagażnika. Przy samochodzie przypomniała sobie, że powinna wziąć coś eleganckiego do ubrania. Zawróciła więc do mieszkania i zajrzała do szafy. W ciągu ostatnich miesięcy kupiła kilka sukienek, niektóre z nich miały jeszcze metki. Wybrała dwie: białą do kolan, rozkloszowaną i z rękawkami 3/4 oraz kobaltową z krótkim rękawem i lekko rozszerzaną ku dołowi. Zapakowała też czarne szpilki oraz sprzęt fotograficzny. Była gotowa do drogi.


Lights will guide you home 
And ignite your bones 
And I will try to fix you


      Bał się, że zmieni zdanie i nie przyjedzie. Wszystko z nią było możliwe, ale miał nadzieję, że jednak się pojawi. Od rana sterczał w kuchni i wypatrywał samochodu Fritzi.
      Kiedy zobaczył parkujące pod domem Audi A6, prawie wybiegł w samej koszulce. Opanował emocje, zarzucił kurtkę i wyszedł przed dom.
-Hej! - powiedziała wysiadając z auta.
-Cieszę się, że jesteś. - Kamil przytulił dziewczynę na powitanie - Zapraszam. Pewnie jesteś zmęczona.
-Tylko trochę. Zdrzemnę się i będzie ok.
-To chodź, przygotowałem ci pokój.
      Pomimo wczesnej pory w kuchni krzątało się już parę osób. Friederike przywitała się ze wszystkimi i poszła za Kamilem do pokoju. Poprosiła chłopaka, by przyniósł jej bagaże, a sama zasnęła w ubraniu.
      Nie spała długo, obudziła się nagle i na początku zastanawiała się, gdzie jest i dlaczego. Po chwili jednak przypomniała sobie wszystko i posmutniała. Powoli wygrzebała się z pościeli i wyjrzała z pokoju.
-Wyspałaś się, tak szybko? - zapytał Kamil, który wziął się nie wiadomo skąd, jakby tylko czekał kiedy dziewczyna się obudzi.
-Tak, tyle snu mi wystarczy. - pokiwała głową - Mógłbyś mi zrobić kawę? Zbiorę się i skoczę po jakieś prezenty, nie mam nic dla was.
-Nie ma spiny, przecież nikt nie będzie się czepiał. Lecę do kuchni po kawkę dla ciebie.
      Wzięła szybki prysznic, narzuciła sportowe ubrania i w biegu wypiła kawę. Chciała pojechać do miasta jak najszybciej, to może udałoby jej się dostać do jej ulubionej fryzjerki. Kiedy była w łazience i przyjrzała się sobie w lustrze poczuła, że musi coś w sobie zmienić. Po rozstaniu z Gregorem tylko dostała dodatkowego kopa.



Siedzę wieczorem ogarnięty moją ciszą
Oni nie słyszą a ja tak jak w transie 
Te proste dźwięki mnie kołyszą nade mną chmury wiszą
Wszystko jest takie łatwe i paradoksalne 
Zadowolony niosę radość dzisiaj wszędzie
Znowu się uśmiecham wiem że wszystko dobrze będzie
Zagubiony w tłumie chcąc odnaleźć się w tym pędzie
Buduję swoje życie na miłości fundamencie 

      Jakimś cudem udało jej się wszystko załatwić, fryzjerka też przyjęła ją bez problemu, bo akurat jedna z klientek nie przyszła. Friederike wróciła do domu Kamila w lepszym humorze; miała w końcu coś ładnego na głowie, a także nabyła prezenty dla wszystkich. Teraz pozostało jej tylko przygotować się do kolacji wigilijnej. Założyła więc swoją białą sukienkę i szpilki, w których nigdy nie umiała chodzić. Kiedy kończyła makijaż, przyszedł po nią Kamil.
-Gotowa? - zapytał przez drzwi.
-Tak jest. - odpowiedziała wychodząc z pokoju.
-O wow, jesteś... Wyglądasz olśniewająco, jak śnieżynka. - mruknął patrząc na dziewczynę. Po wizycie u fryzjerki miała podcięte, wycieniowane i odrobinę rozjaśnione włosy. Nie była to wielka zmiana, ale wyglądała o niebo lepiej.
-Dziękuję. Pomożesz mi jakoś dojść? Nie umiem w tym chodzić.
      Kamil roześmiał się i wziął ją pod rękę. Razem poszli na tradycyjną kolację wigilijną, podczas której nie sposób było się nie uśmiechnąć. Wszyscy jedli, rozmawiali, opowiadali sobie anegdoty, nie obyło się też bez śpiewania kolęd. Nie udało się jednak uniknąć jednego tematu, mianowicie dotyczącego Fritzi i Kamila.
-Och, uroczo razem wyglądacie. - powiedziała nagle mama skoczka. Fritzi poczuła, że się rumieni.
-Też tak myślę. - Kamil mrugnął i uśmiechnął się - Wyborny sernik.
-Nie zmieniaj tematu, Kamilku. W końcu znacie się z Fritzi nie od dziś. Chyba warto byłoby pomyśleć o...
-Mamo, proszę cię. - chłopak przerwał w odpowiednim momencie. Fritzi patrzyła na panią Stoch zdezorientowana i zrobiła dobrą minę do złej gry. Zapomniała już, że na takich rodzinnych spotkaniach nie brakuje trudnych tematów. Zresztą, później mama Kamila wzięła jeszcze Friederike na spytki, więc miały okazję porozmawiać. Fritzi musiała ze szczegółami opowiedzieć, czym zajmuje się w drużynie Niemców i jakie ma obowiązki.
      Rodzina wybrała się na pasterkę, a w domu zostali Fritzi i Kamil. Posprzątali po kolacji, pozmywali naczynia, a potem poszli się przebrać. Chcieli jeszcze pogadać, ale dziewczyna marzyła, żeby zdjąć sukienkę i założyć dres. Oboje byli zmęczeni, ale to była jedyna okazja do nadrobienia zaległości i omówienia wszystkiego.
-Mam dość związków, pierścionków i tego wszystkiego. - powiedziała, kiedy siedzieli w pokoju Kamila.
-Rozumiem. - chłopak pokiwał głową - Może to się jeszcze ułoży?
-Nie, chyba nie. Sam wiesz, jak było ostatnio. On się nawet do mnie nie odzywał, wyprowadził się też bez słowa. I co najważniejsze, nie wiem dlaczego.
-Mówiłem ci, żebyś go olała. Ten gwiazdor nie zasługuje na ciebie. Ostatnio widziałem, jak udzielał wywiadu. To była jakaś masakra! Był niemiły i opryskliwy, dziennikarz sam nie wiedział, jak ma zareagować. Uzupełniają się z Pointnerem.
-O tak. Są siebie warci. W końcu to oni we dwóch tworzą zespół, reszta to tło. Dobrze, że Alex nie chciał mnie tam, nie dałabym rady. Widziałam, jak traktuje ludzi, ja dziękuję za takie coś.
      Friederike nawet nie zauważyła, że jest w objęciach Kamila. Chłopak zastanawiał się, czy przypadkiem nie wypiła za dużo wina, ale wyglądała na trzeźwą. Czyżby było jej to obojętne?
-Kurde, nie wiem, co teraz będzie. - mruknęła - Mam puste mieszkanie w Innsbrucku i pierwszy raz nie mam ochoty tam wracać.
-Przecież nie musisz. - Kamil coraz bardziej zbliżał się do Fritzi.
-Jak to? - zdziwiła się.
-Sprzedaj mieszkanie, przenieś się do Polski, masz milion możliwości. Albo... Zawsze możesz tu bywać. W ogóle nie wiem, dlaczego ty mieszkasz w Austrii.
-Podobało mi się w Innsbrucku, to piękne miasto. Lubię chodzić tam po ulicach, odwiedzać Bergisel...
      Przypomniała sobie, jak dawno temu Gregor po raz pierwszy w jej życiu zabrał ją na Bergisel, a później świetnie bawili się na imprezie z okazji jej urodzin. Zawsze był gdzieś obok. Poczuła niemiły ścisk za serce.
-A w Zakopanem ci się nie podobało? Spędziłaś tu najlepsze lata swojego życia. Ze swoim ojcem... Ze mną. Pamiętasz, cieszyliśmy się z głupot, nie zastanawialiśmy nad niczym...
-Tak, podobało mi się. Z tobą. Kamil, to było...
      Nie zdążyła dokończyć, bo w jednej chwili przyciągnął Fritzi do siebie i zaczął całować. Smakował jej miękkich ust, jakby robił to po raz pierwszy. Bo to nie były wargi, które całował kiedyś, te były zdecydowanie delikatniejsze, piękniejsze. Powoli przesuwał ustami po jej czerwonych wargach zastanawiając się, czy oprócz tego zmieniło się coś jeszcze.



She’s talking to angels, counting the stars
Making a wish on a passing car
She’s dancing with strangers, falling apart
Waiting for Superman to pick her up
In his arms, In his arms
Waiting for Superman

      Znowu byli z Gregorem razem, wszystko wróciło do normy. Przyjemne ciarki rozchodziły się po jej ciele, bo znowu było dobrze. Tak bardzo się za nim stęskniła.
      Otworzyła nagle oczy i uśmiechnęła się, za oknem było już jasno. Lewą rękę przesunęła po pościeli i pogłaskała chłopaka. Odwróciła się, żeby na niego popatrzeć i podskoczyła z przerażeniem, bo to nie Gregor spał obok. To był Kamil.
      Rozejrzała się i pierwsze, co wpadło w jej ręce to koszulka chłopaka, więc nasunęła ją na siebie i wstała, żeby znaleźć swoje rzeczy. Chwyciła je i skierowała się do drzwi.
-Gdzie się wybierasz? - zapytał Kamil, kiedy nacisnęła klamkę.
-Ja... Muszę jechać.
-Co? O czym ty gadasz? - chłopak natychmiast się rozbudził i usiadł.
-Nie mogę... tu dłużej zostać.
-Chodzi ci o tę noc? - zaczął, a kiedy Fritzi kiwnęła głową dodał - Podejdź tu do mnie.
      Niechętnie usiadła na skraju łóżka, ale nie patrzyła na niego.
-Pięknie wyglądasz taka rozczochrana... I bardzo ci ładnie w mojej koszulce. - mruknął kładąc rękę na jej plecach, ale dziewczyna nawet nie spojrzała na niego - Słuchaj, jesteśmy dorośli, to była tylko jedna noc, która nie oznacza, że wyskoczę od razu z pierścionkiem i zaproponuję małżeństwo. - nie było to zgodne z prawdą, bo mógłby jej się oświadczyć nawet teraz, chociaż nie miał pierścionka -  Nie martw się. Hej, słyszysz? Fritzi, było nam razem dobrze, już zapomniałaś? Trochę przyjemności nikomu nie zaszkodziło.
      Nie chciała tego trzymać w pamięci. Ale tak, pamiętała. To była piękna noc. I nie zastanawiała się, dlaczego wylądowali w łóżku, to było proste. Obojgu brakowało bliskości.
-Chcę się ubrać, możesz się odwrócić? - wymamrotała.
-Fritzi... - Kamil roześmiał się - Widziałem cię tej nocy nagą... Calutką nagą... Jesteś piękna, jesteś aniołem... - szepnął - Dobra, nie patrzę.
      Wciągnęła na siebie spodnie dresowe, ale koszulki na swoją nie zmieniła. Bała się, że Kamil jednak się odwróci.
-Nie jedź, zostań ze mną. Zresztą, chcesz wracać do swojego pustego mieszkania? Tutaj masz mnie.
-Przepraszam, nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem nieco... skołowana. Nie wiem, co czuję, nie ogarniam tego, co się dzieje.
-Rozumiem. - chłopak pogładził ją po włosach - Ja niczego od ciebie nie oczekuję.
-Dziękuję. - Fritzi siedziała sztywno i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Była zawstydzona całą tą sytuacją. Kamil też nie za bardzo miał pomysł, jak rozluźnić atmosferę.
-Nie masz ochoty wybrać się dziś ze mną do Zako porobić parę fotek? - zapytał nie mając pomysłu, jak poprowadzić dalej rozmowę - Może wypróbowałabyś tego Instaxa ode mnie.
-Na zdjęcia z tobą zawsze mam ochotę. - dziewczyna w końcu się uśmiechnęła - A Instax... Kurde, świetna sprawa, zawsze o takim marzyłam.
-Cieszę się, że mogłem spełnić chociaż jedno z twoich marzeń. Widać, że promieniejesz.
-Bo mi dobrze tutaj, w sensie w Polsce. - odpowiedziała szybko.
-Tak, tak. Po prostu dobrze ci ze mną, ale nie chcesz tego przyznać. A ja nie mam prawa tego oczekiwać, więc mam nadzieję, że nie czujesz presji.
-Nie, jest ok.
      Wszystko potoczyło się tak szybko, zdecydowanie za szybko... Przedwczoraj Gregor ją zostawił, a dziś obudziła się w łóżku z Kamilem. Chociaż właściwie, miała wrażenie, że Gregor odszedł od niej już wcześniej, przecież nie rozmawiali i nic między nimi nie było. Teraz po prostu zabrał swoje rzeczy.
      Wybrali się do Zakopanego na zdjęcia. Zapakowali wszystko do samochodu Fritzi i ruszyli w drogę z Kamilem za kierownicą. Uwielbiała patrzeć, jak prowadzi samochód, jak jego ręce kręcą kierownicą. W życiu nie pomyślałaby, że to może być tak seksowne. Kiedy zauważył, jak ona na niego patrzy, nie mógł opanować uśmiechu.
      Dziewczyna wpadła na pomysł, żeby założyć kobaltową sukienkę i zapozować do kilku fotek. Przebrała się w aucie i wyszła w samej sukience oraz szpilkach, chociaż było zimno. Nie zważała na to, ustawiła tylko aparat, a Kamil zabrał się za pstrykanie. Od Fritzi nie mógł oderwać oczu.
      Później założyła z powrotem jeansy i ciepłą kurtkę. Chodzili z Kamilem po mieście, w którym jeszcze parę lat temu razem przemierzali ulice i dobrze się bawili. Robili mnóstwo zdjęć, bo jak to bywa w każdym mieście, trochę się pozmieniało. Friederike dawno tu nie gościła i z radością naciskała spust migawki. Na koniec zrobili sobie wspólne zdjęcie z Kamilem na tle Wielkiej Krokwi, najpierw lustrzanką, potem Instaxem. Fritzi od razu włożyła ich fotkę do portfela.
-To co, czas wracać do domu? - zapytał, a ona zrobiła nieszczęśliwą minę - Niestety, będziemy musieli się przemęczyć na obiedzie, ale to tradycja, nie martw się. Zdążymy się nagadać przed Oberstdorfem.
-Tak, tylko ja dzisiaj wyjeżdżam. - powiedziała, kiedy zmierzali do auta.
-Fritzi, nie przesadzaj. Nie musisz ode mnie uciekać, nic ci nie zrobię. Chociaż chętnie obejrzałbym dokładnie ten tatuaż, który masz na plecach. - chłopak rozmarzył się, ale Fritzi popatrzyła na niego takim wzrokiem, że dodał przestraszony - Oj, dobra, dobra, tylko żartowałem. Pojedziesz jutro na spokojnie.
-Czy będę jechać w nocy, czy gadać z tobą, na jedno wychodzi, noc nieprzespana.
-Chcesz ze mną rozmawiać w nocy? Tak to się teraz nazywa?
      Ze śmiechem klepnęła Kamila w plecy, a on padł w śnieg, chwytając przy okazji Fritzi.
-Ładnie to tak mnie wrzucać w śnieg? - zapytała chwytając trochę śniegu do ręki, który zaraz wylądował na czapce Kamila.
-Ej! - krzyknął Kamil i zaczął ją okładać śniegiem. Po chwili byli cali mokrzy i umorusani białym puchem leżeli na ziemi. I chociaż wiedział, że nie powinien tego robić, pocałował dziewczynę.
-Zimno mi. - szepnęła.
-Przecież jestem blisko...
-Ale leżę na śniegu. - przerwała mu. Kamil chwycił ją za rękę i podniósł do góry.
-To jedziemy w takim razie. Nie chcę, żebyś przemarzła.
      Wrócili do domu i od razu przebrali się w suche ubrania. Fritzi do obiadu założyła swoją kobaltową sukienkę, czym ucieszyła Kamila. Nie mógł przestać patrzeć na jej nogi, omiatał ją wzrokiem od góry do dołu, co nie umknęło uwadze jego mamy. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, zaczęła wypytywać Kamila o jego plany związane z Fritzi. On jednak milczał w tej kwestii.
      Wieczorem nie mogli się nagadać. Wiedzieli, że Święta się kończą i trzeba wrócić do rzeczywistości, więc chcieli ten czas spędzić jak najlepiej. Kamil już do niczego nie zmuszał Fritzi, rozmawiali o wszystkim i o niczym, jak kiedyś, gdy byli młodsi. Dziewczyna musiała przyznać, że jej przyjaciel z dzieciństwa się zmienił, oczywiście na lepsze. Nie miał już humorów, uśmiechał się częściej, rozmowa z nim była samą przyjemnością.


So open up your heart and just let it begin
Open up your heart, and just let it begin
Open up your heart, and just let it begin
Open up your heart
Acceptance is the key to be
To be truly free
Will you do the same for me?

      O godzinie 4 rano, ku zmartwieniu i protestom Kamila, Fritzi postanowiła wracać. Chłopak zaniósł jej wszystkie bagaże i nadeszła smutna chwila pożegnania.
-Dziękuję za zaproszenie. - powiedziała pierwsza - To były wspaniałe Święta.
-Fritzi, to była sama przyjemność dla mnie. Cieszę się, że mogłem je spędzić z kimś tak ważnym dla mnie jak ty. - wziął ją za rękę i powiedział patrząc w oczy - Nie odrzucaj tego, co jest szczere.
      Poczuła, że łzy napływają jej do oczu, więc spuściła głową i zaczęła iść do auta. Kamil poszedł za nią, ale widział, że ukradkiem ociera łzy. Kiedy wsiadła do auta poczuł, jak przewracają mu się wnętrzności.
-Jedź ostrożnie i uważaj na siebie. - szepnął - I dzwoń do mnie, a jak będziesz na miejscu to koniecznie.
-Jasne. - uruchomiła silnik, który subtelnie zaczął mruczeć jak kot głaskany przez swojego właściciela. Kamil zaczął się modlić o to, żeby Audi popsuło się albo rozpadło. Niestety, na to się nie zanosiło. Niemiecka precyzja i doskonałość w wykonywaniu aut nie dawała takiej możliwości. Ale przecież samochód stał pod domem, więc miał czas, żeby go unieruchomić, chociażby poprzez zatkanie rury wydechowej. Mógł na przykład wstrzyknąć piankę poliuretanową. Dlaczego na to nie wpadł?
      Zamyślona rozgrzewała silnik, a Kamil przyglądał się jej. W tej chwili pragnął tylko jednego - żeby z nim została. Wystarczyłoby, żeby była gdzieś blisko, bo nie chciał jej do niczego zmuszać. Nagle przekręciła kluczyk, zaciągnęła ręczny i wysiadła z samochodu.
-Powiedz mi, że nie pojedziesz dzisiaj, że zostaniesz ze mną. O nic innego cię nie proszę, po prostu zostań i pojedź ze mną na Mistrzostwa Polski.
-Kamil... Daj mi trochę czasu.
-Wiem, wiem, przepraszam, że czujesz presję, po prostu nie mogę już...
-Nie, to nie to. Wszystko dzieje się tak szybko... Bardzo cię lubię, ale ja dopiero co rozstałam się z... z Gregorem.
      Kamil wypuścił ze świstem powietrze. Co ona uczepiła się tak tych Austriaków? Starał się jednak trzymać emocje na wodzy. Wiedział, że Fritzi tak czy owak będzie jego. Teraz, później, nie miało to znaczenia, był cierpliwy.
      Stała oparta o samochód i nie wiedziała, co ma zrobić. Nie chciała go ot tak zostawić, bo widziała smutek w jego oczach. Ale z drugiej strony nie mogła robić mu nadziei na cokolwiek. A może zrobiła mu ją tamtej nocy?
-Nein, nein, nein, das geht nicht so weiter! [1] - krzyknęła nagle. Kamil, oparty ręką o Audi, spojrzał na dziewczynę dziwnie - Słuchaj, nie. Pamiętasz, co było wcześniej, parę lat temu? Narobiłam ci nadziei, a nic z tego nie wyszło. To się nie może powtórzyć, nie mam prawa ci tego zrobić. Das ist doch alles unsinn. [2]
-Wtedy to nie miało prawa się udać. Nie byliśmy na to gotowi, chcieliśmy tylko zrobić sobie nawzajem na złość.
-Uważasz, że teraz jesteśmy na to gotowi?
-Tak, ja jestem.
-Chciałam wtedy spróbować czegoś innego. - przyznała - Denerwował mnie ojciec z tym swoim swataniem, ty mnie denerwowałeś, w ogóle, to było straszne.
-Ja też o pewnych rzeczach chcę zapomnieć. - przytaknął Kamil. Im bardziej chciał pewne rzeczy wypchnąć z głowy, tym bardziej żałował tego, co wtedy robił.
-Nie wiem, co mam zrobić. - wyrzuciła w końcu z siebie - No nie wiem.
-Zostań... Zostań moją Śnieżynką. Jesteś moim najlepszym prezentem na Święta. - Kamil podszedł bliżej i złapał ją za rękę - To co powiem, będzie może i głupie, ale All I want for Christmas is youuuu!
-Śnieżynką? - roześmiała się - Brzmi kusząco. A co do świątecznego prezentu, już go... eee... rozpakowałeś. Poprzedniej nocy.
-Tak, zgadza się. - pokiwał głową, a w myślach dodał: Już jesteś moja.
-Dobra. - powiedziała po chwili milczenia - Dobra, jedziemy do Wisły.
-Ale że serio? - Kamil wytrzeszczył oczy - Czekaj, idę po toboły!
      Nie planowała wyjazdu na Mistrzostwa Polski i nawet Marcie powiedziała, że nie jedzie. No tak, tylko że teraz okoliczności były zupełnie inne...
      Fritzi postawiła Kamilowi jeden warunek - żeby pospał w samochodzie. Udał, że się zgadza, ale wcale nie spał, zerkał na nią. Nie mógł się skupić na spaniu. Najpierw zdobył plastron lidera i umocnił się na prowadzeniu w generalce, potem Gregor wyprowadził się od Friederike, przyjechała do niego na Święta, spędzili cudowną noc, czy mogło być piękniej?

-Fri! Fri!
      Friederike stała na trybunach pod skocznią w Wiśle i usłyszała wrzask Marty, która wpadła na nią i ucałowała serdecznie w policzek.
-Jednak przyjechałaś! - krzyknęła - Ale super! Widziałam twoją audicę, myślałam, że mi się przewidziało, ale austriackie blachy, wszystko git! I pięknie ci w tych włosach!
-Dzięki. - odpowiedziała Fritzi. Marta była bardziej obładowana niż zwykle, miała aparat, plecak oraz wielką reklamówkę z adresem jej portalu.
-To dla ciebie! - dziennikarka wyciągnęła coś w woreczku - Nakładaj!
      Była to biało-czerwona koszulka z napisem Kocham skoki z przodu, a z tyłu Garbik, fajeczka i poleciało! Fritzi roześmiała się i naciągnęła T-shirt na kurtkę.
-Czadowa, dzięki kochana. Z napisem Wellinger to dupek też masz?
-Bardzo śmieszne. - mruknęła - Te cytaty z tyłu to różne są, po Engelbergu siadłam i ogarnęłam. Znajoma firma mi robiła na szybko, dlatego nie mam tego dużo. Część już rozdałam, ale dla ciebie specjalnie trzymałam, coś czułam, że przyjedziesz! Mogę dać ci jeszcze jedną, z napisem Luz w dupie, chcesz?
-Haha, jasne, daj. - zaraz w jej plecaku wylądowała zielona koszulka. Chwilę jeszcze pogadały z Marta, ale dziennikarka musiała lecieć. Fritzi została na trybunach, wcześniej kupiła bilet jak reszta kibiców i czekała na skoki. Po paru minutach obok niej zjawił się Apoloniusz Tajner.
-Friederike, witam cię! - powiedział. Podali sobie ręce, dziewczyna nieśmiało wydukała dzień dobry - Mogę zająć ci chwilkę? Mam sprawę.
-Oczywiście.
      Mężczyzna załatwił jej smycz z plakietką dla VIPów żeby nikt ich nie zatrzymywał po drodze, a następnie zabrał ją na krótką przechadzkę. Nie rozmawiali długo, ale po tej pogawędce Fritzi przestała przejmować się przyszłością. Poczuła, że w końcu jest potrzebna i zaczyna wszystko od nowa. Może niekoniecznie dzisiaj, ale już niedługo. To była tylko propozycja, żadnych umów, ale zgodziła się. I tak już zaczęła zmieniać swoje życie, to dlaczego nie pójść o krok do przodu?
      Złapała zasięg internetu i zaczęła sprawdzać ceny mieszkań w Innsbrucku. Chciała tylko wiedzieć orientacyjnie, za ile mogłaby sprzedać swoje. Przejrzała szybko kilka stron i uśmiechnęła się, nie mogło być lepiej. Nagle obok niej pojawił się Kamil.
-Co robisz moja Śnieżynko? - zapytał, chociaż zdążył dojrzeć, że ogląda nieruchomości. Czyżby jednak go posłuchała i planowała wyprowadzkę z tego okropnego austriackiego miasta?
      Nagle z radością rzuciła mu się na szyję.
-Ej, co się stało? Jeszcze nie wygrałem.
-Coś mi się dzisiaj udało. Jestem mega szczęśliwa!


[1] Nie, nie, nie, tak dalej być nie może!
[2] Przecież to wszystko jest bez sensu.

C.D.N.
To był mój prezent dla Was, teraz czekam na Wasze prezenty czyli to, co lubię najbardziej - komentarze! :)
Mua! ;*

5 komentarzy:

  1. Mega rozdział. Coś czuję, że przeczytam go kilka razy. Nie ma nic słodszego, niż Kamil i Fritzi <3. Poczułam i to jak. Rozdział lepszy niż za czasów pierwszej serii. Świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeah! <3 Dziękuję! To znaczy, że nie idę nigdzie! Yeeee! :D

      Usuń
  2. Jejku, najlepszy rozdział ever <3 Zgadzam się z moja przedmówczynią, lepszy nawet niż te z 1 serii! Kamil i Fritzi <3 Nie potrafię ująć w słowa tego, co teraz czuję... no piękny prezent nam sprawiłaś :)! Wybacz mi tę chaotyczną wypowiedż, ale jestem bardzo podekscytowana:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bożeeeee. Czytam to opowiadanie od samego początku (to już kilka lat minęło :D) i dawno nie było takiego odcinka, zupełnie jak w 1 serii . cudo. Kamil i Friederike tak do sb pasują, no i koniecznie muszą być razem.. Fajnie, że Kamil bd się musiał troszkę postarać żeby ją odzyskać czuję, że bd ciekawie. Czekam na nowy episodzik, oby więcej takich ! <3 ps. My baaardzo lubimy takie ,,romantyczne" scenki i oby więcej takich, wtedy jest ciekawiej ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Blagam, zlituj sie nad nami i dodaj w koncu nowy odcinek !!! pls

    OdpowiedzUsuń