niedziela, 15 grudnia 2013

Epizodzik 4 "Iluzje"

Baby when they look up at the sky
We’ll be shooting stars just passing by
You’ll be coming home with me tonight
We’ll be burning up like neon lights

Be still my heart cuz it’s freakin' out, freakin' out, right now

Shining like stars cuz we’re beautiful, we’re beautiful, right now
You’re all I see in all these places
You’re all I see in all these faces
So let’s pretend we’re running out of time, of time


EPIZODZIK  4 "ILUZJE"
       Siedział na łóżku pogrążony w myślach. Dawno nie był tak skupiony, ale wciąż miał w głowie Friederike. Nie potrafił zająć się niczym innym, rozmyślania pochłonęły go w całości. 
Zastanawiał się, jak to teraz będzie. To jasne, ze Fritzi jako przyjaciółka była mu bliska. Przerażała go myśl, że jest zaręczona z Gregorem, ale widział, że po prostu im się nie układa. I nie tylko on to zauważył. 
Kiedy byli młodsi miał większe szanse. Była w nim zakochana po uszy, a teraz nie wiedzieć czemu wolała Austriaków. Nie rozumiał, dlaczego przeprowadziła się do Innsbrucka, przecież nie miała tam nikogo, no, poza Misterem Gregorem. A tu w Polsce był on, jego rodzina albo reszta skoczków, których przecież doskonale znała. Teraz na poważnie zaczął się zastanawiać, co będzie z ich przyjaźnią. Kiedyś usłyszał w pociągu strzęp rozmowy, a w zasadzie jeden cytat: Przyjaźń damsko-męska nie istnieje, zawsze kończy się to w łóżku. No tak, były dwie opcje. Albo wylądują w łóżku, albo przyjaźń nie przetrwa. Obie rzeczy były dla niego przerażające, poza tym brzmiały wręcz niedorzecznie. Przez jakiś czas nie odzywali się do siebie, ale chyba wyszło im to na dobre. Zmienili się, ale chyba nie na tyle, żeby być razem. Przynajmniej tak wtedy myślał, Fritzi była z Gregorem i nie zanosiło się, by się rozstali. Ona była w niego naprawdę zapatrzona. Nie, to tylko iluzja, myślał. Przecież nie rozmawiają, Gregor jest opryskliwy, pokłócą się i będzie po zabawie. Nie, nie życzył tego przyjaciółce, ale nie mógł patrzeć, jak się męczy z kimś takim jak Gregor. Poznał go dobrze, zmieniał zdanie jak w kalejdoskopie. W takim razie jaki był wobec Friederike? Może wyżywał się na niej, a ona nic nie mogła zrobić? Przecież nie miała się komu zwierzyć... Przeraziło go to, nie chciał, żeby działa jej się krzywda. Ale może na zwierzenia było już za późno? Nie, nie zaufa mi, szepnął sam do siebie.

       Wraz z Niemcami przyszła na trening na siłowni, a żeby nie czuć się samotnie, zabrała ze sobą Martę. Schuster ucieszył się że ktoś porobi kilka fotek, ale dziennikarka nawet nie miała chęci wyjmować aparatu. Pochłonęła ją dyskusja z Wellingerem. Fritzi zajęła się więc treningiem, a kiedy jej drużyna już wyszła, postanowiła zostać. Na siłowni zjawili się Polacy, więc nie było problemu żeby jeszcze trochę poćwiczyć. 
Podczas ostatnich miesięcy zrobiła sobie kilka kursów, w tym zumby i aerobicu. Założyła słuchawki  na uszy i zaczęła tańczyć przed lustrami. Kiedy Kamil zauważył, że może trochę na nią popatrzeć, natychmiast zajął bieżnię, stamtąd miał najlepszy widok. 
-Jest boska. - powiedział do biegnącego obok Dawida. Kamil tak przyglądał się Fritzi, że w pewnym momencie stracił równowagę i upadł, a bieżna zmiotła go na podłogę.
-Ja pieprzę... - mruknął Dawid, który natychmiast zeskoczył ze swojej bieżni i pomógł koledze wstać - Nie połamałeś się?
       Kamil pokręcił głową i usłyszał śmiechy kolegów. Olał to, w nosie miał to, że narobił sobie przypału. Gorsze było to, że Fritzi nie zwróciła na niego uwagi. 

-W ogóle cię nie znam, ale coś mnie do ciebie ciągnie. Jesteś jak magnes. - powiedział Andreas Wellinger. Wraz z Martą siedzieli na huśtawkach na placu zabaw i popijali gorącą czekoladę z mega kubków. Dziewczyna obiecała, że zabierze go na kawę, bo przecież pomógł jej spławić Morgensterna. Naszła ich jednak chęć na czekoladę, więc wzięli dwa kubki na wynos.
-Doprawdy? - zdziwiła się.
-Nie wiem, co cię tak dziwi. Skoczek też człowiek.
-No właśnie nie wiem. Jesteście pochłonięci sportem, macie grono wielbicielek i wiecznie jesteście zajęci. Wywiady, zawody, treningi... No, a poza tym jesteś ode mnie młodszy.
-Hm... - Andreas na chwilę się zamyślił - Rok różnicy raptem, czy dwa. I uważasz, że nie miałbym dla ciebie czasu?
       To jakaś abstrakcja, pomyślała Marta. Rozmawiali ze sobą, jakby za chwilę mieli stać się parą.
 -Młody jesteś. - dziewczyna dopiła swoją czekoladę i wstała z huśtawki - Słuchaj, nie obraź się, ale ja szukam czegoś poważnego.
       Zanim zdążył się zorientować, odeszła kawałek. Odstawił swój kubek na ziemię i zaczął ją gonić.
-Czekaj, bo nie ogarniam. Co rozumiesz przez coś poważnego? Ślub, dzieci, o to chodzi?
-Nie. Coś stałego, a nie byle jaki związek
-To co stoi na przeszkodzie? - Andreas wciąż jej nie rozumiał.
-No jak to co? Jesteś młody, chcesz się bawić, cieszyć życiem. - wyjaśniła szybko poważnym tonem.
-A nie możemy cieszyć się życiem razem?

       Było już po treningach i kwalifikacjach, na których całkiem dobrze spisali się Niemcy. Kwalifikacje wygrał Kamil Stoch, z czego Fritzi bardzo się ucieszyła. Biegła do domków, żeby zamienić słowo z Karlem Geigerem. Nagle ktoś chwycił ją za rękaw i zaciągnął za ścianę jednego z domków. To był Gregor.
-Hejo! - powiedział, całując Fritzi w policzek.
-O, cześć! - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Dawno nie zamienili słowa.
-Słuchaj... Była u mnie taka pani. - skoczek pokazał wizytówkę - Pracuje dla jednego z pism w Austrii o znanych ludziach i chce pokazać nas. Wiesz, takie zdjęcie świąteczne, a pod tym krótki tekst, jak spędzimy Święta. Masz chęć na coś takiego?
-O, fajny pomysł. - przyznała.
-No widzisz. Powiedziałem, że jesteśmy straszliwie zajęci, a ona zapewniła mnie, że wcale nie musimy pozować u nas w domu, ona jakoś to zaaranżuje, wiesz, choinka w tle, takie tam. To jak, może być dzisiaj?
       Pokiwała głową z radością, w końcu mieli spędzić trochę czasu razem! Niestety, uśmiech szybko zniknął z jej twarzy, kiedy przyszła na sesję. Dziennikarka robiła tak, żeby to Gregor był głównym bohaterem zdjęcia, a nie oni razem. Choinka też nie wyglądała atrakcyjnie, w ogóle całe tło wyglądało brzydko.
-Będziecie te fotki jakoś obrabiać? - zapytała Fritzi patrząc to na fotografa, to na dziennikarkę.
-Oczywiście, bez Photoshopa się nie obejdzie! - odpowiedziała i zwróciła się do Gregora - Ach, może pokażcie miłość naszym czytelnikom!
       Gregor starał się jak mógł, żeby ładnie wyglądać, a Fritzi była w niego zapatrzona jak w obrazek. Zdjęcie wyszło bardzo romantyczne i świąteczne, lekko cukierkowe i słodkie, ale tego wymagało pismo. Po prostu, pokazywało gwiazdy, celebrytów i innych znanych ludzi w idealnym i szczęśliwym świecie, dalekim od problemów.
-Lecę. - powiedział Gregor po sesji i zanim Fritzi zdążyła się zorientować, jego już nie było. Zrobiło jej się przykro. Najpierw ładna sesja, a potem koniec, jakby Gregor przyszedł tylko na zdjęcia a ona się nie liczyła. Idealny, udawany świat.
       Szła korytarzem hotelowym i wcale jej się nie spieszyło. Uprzedziła Schustera, że wieczorem nie będzie miała czasu, bo była pewna, że sesja potrwa dłużej. Mogła więc zająć się sobą.
-Akuku!
       Nie spodziewała się, że ktoś może iść za nią, ale odwróciła się.
-Cześć, Kamil. - mruknęła przybita.
-O nie, czyżby problemy w związku? Masz taką minę, jakby... Czy coś złego ci zrobił?
-Mam to wszystko w dupie. Idę się nachlać, idziesz ze mną?
-O nie, nie. - przytrzymał ją za ramiona - Już tak nie gadaj, to nie jest powód do picia.
       Prawie wybiłem sobie dziś zęby na bieżni gapiąc się na ciebie, a ty ciągle o tym dupku, pomyślał Kamil. Nie mógł jej jednak tego powiedzieć.
-Jak mi się nic nie układa! - krzyknęła - To co ja mam zrobić?
-Ej... Ej... Spokojnie. - Kamil przytulił dziewczynę do siebie - Nie denerwuj się, bo nie warto. Złość piękności szkodzi, pamiętaj.
-Piękności, jakiej piękności... Wiecznie w dresie, kudły w koczek, żeby było wygodniej, na nogach traktorki... Faceci wolą kobiety w szpilkach.
-No słuchaj. - skoczek wciąż ją przytulał - Praca od ciebie wymaga takiego uniformu, chyba nie będziesz latać w szpilkach po śniegu. Poza tym z tego co wiem, nigdy nie umiałaś i nie lubiłaś w nich chodzić. No chyba, że coś się zmieniło.
-Nie, nie zmieniło się. - roześmiała się - Masz rację.
       Ni stąd, ni zowąd pojawiła się Marta. Nagle błysnął flesz, a Fritzi i Kamil popatrzyli na źródło światła.
-Niech to szlag. - jęknęła Fritzi - Oddawaj mi ten aparat! Zniszczę cię, jak to opublikujesz.
-Dawaj kartę. - powiedział stanowczo Kamil podchodząc do dziennikarki - Słyszałaś?
       W jednej chwili wyrwał jej lustrzankę. Nie miała siły, żeby się szarpać, a karta znalazła się w dłoni skoczka.
-Ej, ale zdjęcia z kwali... - powiedziała cicho.
-Zapomnij. Zrób tak jeszcze raz, a twój aparat skończy w kawałkach.- Kamil nie krył swojej wściekłości, ale to tylko ze względu na Fritzi. Wiedział, że może mieć problemy z powodu tego zdjęcia.
-Dzięki. - mruknęła Friederike, kiedy Marta odeszła. Po chwili pożegnała się z Kamilem i oboje rozeszli się do pokojów. Skoczek pierwsze co zrobił, to zgrał zdjęcie zrobione przez Martę i ustawił na tapecie w swoim komputerze.

       Fritzi nie mogła zrozumieć zachowania Marty. Zamiast żyć ze wszystkimi w zgodzie i poprawnych stosunkach, wolała się wszystkim narażać, byleby tylko mieć najlepszy materiał na stronie. Musiała z nią o tym pogadać i na szczęście pojawiła się taka okazja tuż przed sobotnim konkursem.
-Do reszty chyba ci odwaliło z tym zdjęciem! - krzyknęła, kiedy zobaczyła Martę.
-Fritzi, przepraszam cię, nie miałam zamiaru ani was wkurzyć, ani tego publikować. Wyglądaliście tak słodko, on tak na ciebie patrzył...
-Tak czyli jak?
-Ojś, no ładnie to wyglądało.
-Kobieto, ja jestem z Gregorem, chcesz żebym miała problemy?! Sama wiesz, jaki on jest wybuchowy!
-Szkoda tylko, że Mister Perfekcji cię olewa. - Marta była szczera - Latasz za nim, jakby był jakimś bogiem. Naprawdę, nie zniżaj się do takiego poziomu, nie warto.
-Nie wiesz, co mówisz. - Fritzi odgrywała przed koleżanką jakąś farsę - Wczoraj mieliśmy wywiad i sesję zdjęciową, wszystko jest dobrze.
-Sratytaty. - Marta wiedziała swoje - Rozejrzyj się wokół. - dodała i odeszła robić zdjęcia. Fritzi zamurowało. Jej problemy były widoczne aż za bardzo, a przecież skupiała się tylko i wyłącznie na pracy!

       Wszyscy cieszyli się, że konkurs odbędzie się w miarę równych warunkach. Friederike jak zwykle liczyła na Polaków i po pierwszej serii była nieco zawiedziona. Zresztą, po skoku Wellingera naprawdę się wściekła, bo skoczył 117.5 metra i był ostatni. Najwyżej sklasyfikowanym Niemcem był Severin Freund, 144 metrów dało mu 5 miejsce. Prowadził Thomas Morgenstern.
       Kiedy Marta pocieszała Wellingera po nieudanym skoku, Fritzi trzymała kciuki za Kamila. Ósma lokata nie dawała może wielkich nadziei na podium, ale wierzyła, że kto jak kto, ale on może nawet wygrać te zawody.
       Było wiadomo, że Kamil na pewno będzie na podium, na belce siedział Morgenstern. Fritzi schowała się za Schustera, żeby przypadkiem nie załapała ją kamera i zamknęła oczy. Spartol to, spartol, powtarzała w myślach. Niestety, wrzask Pointnera tylko potwierdził świetny skok Austriaka. Było pozamiatane, Kamil zajął drugie miejsce.
-Co ty do diabła... - zaczął Schuster patrząc, jak dziewczyna jako pierwsza opuściła gniazdo. Nawet nie próbował jej gonić i stwierdził, że później z nią pogada.
       Biegła tak szybko, jak mogła, żeby zdążyć Kamilowi pogratulować. Miała ciężki plecak, ale nie zważała na to i w ostatniej chwili przed dekoracją doleciała do skoczka.
-Gratuluję! - wysapała i podała mu rękę - Piękne dwa równe skoki, a styl... Aż nie mam słów.
-Dziękuję. - odpowiedział. Trzymał jej rękę tak długo, aż w końcu ktoś zaczął wypychać go w kierunku podium.

       Jakoś niespecjalnie przejmowała się tym, że Niemcom słabo idzie w niedzielnym konkursie. To akurat nie było takie ważne. Patrzyła z napięciem na skoki kolejnych zawodników, bo na prowadzeniu był Stoch. Cieszyła się, że ma szanse powalczyć o wygraną, ale miał przed sobą piekielnie dobrych Morgensterna i Schlierenzauera. Wydawało jej się, że Morgi może zagrozić Kamilowi.
       Mało nie krzyknęła, kiedy Thomas się wywrócił. Rzuciła się do monitora, przy którym tkwił Pointner i gryzł swoją rękawiczkę. Jeszcze nigdy nie widziała go tak przerażonego. Gapił się w monitor pustym wzrokiem, a potem zaczął nerwowo chodzić w gnieździe.
-Przerażające. - powiedział Schuster, kiedy wróciła na miejsce - A widać, że wraca do czołówki.
-Oby mu się nic nie stało. Przecież Soczi...
-Pewnie już pozamiatane.
       No tak, pomyślała Fritzi. To było całkiem prawdopodobne. Helikopter nigdy nie zwiastował niczego dobrego. Miała jednak nadzieję, że Thomasowi jednak nic nie jest.
-Ja pierniczę. - podsumowała pierwszą serię Marta, kiedy dziewczyny spotkały się na dole - Coś strasznego. 
-Takie są skoki i nic nie poradzisz. Bywały gorsze wypadki, wierz mi. Ciesz się, że Stochu prowadzi!
-Cieszę się, ale Morgi... Nie jest dobrze. Jest źle. Jest tragicznie. O mój Boże, o mój Boże. - Marta wyglądała na wstrząśniętą.
-Ej, nie przeżywaj tak, nie on pierwszy i nie ostatni. 
-Ależ ty jesteś nieczuła! - krzyknęła dziennikarka - On leży połamany, może ma wstrząs mózgu, może nogi mu poucinają, a ty mi na to, że nie on pierwszy i nie ostatni! Jaja sobie chyba robisz! Widziałaś, że Pointner zeżarł rękawiczkę?! Może się przez to otruje...
-No i będzie spokój. - powiedziała cicho Fritzi.
-Jak możesz! Ty nawet nie...
-Easy, weź się nie podniecaj! - Fritzi już straciła cierpliwość - Taki jest sport, a ja siedzę w tym nie od dziś, jakbym się tak wszystkim przejmowała, już dawno wykorkowałabym! A jeśli chcesz, to odwiedzimy go w szpitalu. - tak naprawdę nie miała ochoty odwiedzać Morgensterna, ale chciała dodać Marcie otuchy.
-Naprawdę? 
-Tak, na pewno o tym marzysz.
-Lubię go. Ale nic więcej.
-Tylko? Myślałam, że może jesteście razem, albo coś... Zresztą...
-Tylko, tylko. - przerwała jej Marta - Masz nieaktualne informacje.
       Z kim spotykała się jej koleżanka - tego to już się nie dowiedziała. Fritzi musiała lecieć, bo zaraz rozpoczynała się druga seria, a nie miała czasu na pogaduszki. Poza tym i tak ciężko było jej się skupić, a wszystko przez pierwszego Kamila, trzeciego Piotrka, przez upadek Morgensterna... Do gniazda wróciła z nadzieją, że Kamil odda równy skok i wygra konkurs.
       I tak się stało. Znowu sprint z gniazda na dół, żeby mu pogratulować. Schuster nawet nic nie powiedział, zresztą, co mógł zrobić? Chciała to zrobić, jej sprawa, a i tak nie była mu potrzebna. 
-Gratuluję! - powiedziała ledwie łapiąc oddech - Dzięki za emocje!
-Ależ nie ma za co. - Kamil pocałował ją w rękę - Nic nie dzieje się przypadkiem. Lecę na pudło, do zoba!
       Po chwili słuchała już polskiego hymnu, a po policzkach ciekły jej łzy. Dawno się tak nie wzruszyła jak teraz, stojąc pod Hochfirstschanze w kurtce z napisem Deutschland i słuchając polskiego hymnu.

C.D.N.

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Motyw Kamila i Fritzi najlepszy. Jej związek z Gregorem, to rzeczywiście tylko iluzja. A Marta, ostatnio zachowuje się dziwnie, ale chyba jestem w stanie to zrozumieć... A dzisiejszy konkurs: podium Ammanna <3, zwycięstwo Stocha - super. Szkoda tylko Morgiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaaaamil, kaaamil, jak ja się cieszę<3 Wspaniały rozdział! Gregor oczywiscie pojawia się tylko, gdy czegoś potrzebuje..

    OdpowiedzUsuń