niedziela, 22 grudnia 2013

Epizodzik 5 "Perfekcyjnie"



But if you ever fall down straight to the bottom
And you can't get back where you started
With no strength to stand
Gonna reach for your hand
When the going gets rough
Right when it's hurting I will be there
To help any burden
Any place any time
You gotta know for you I'll fight

EPIZODZIK 5 "PERFEKCYJNIE"
-I co o tym myślisz?
       Marta włożyła do ucha Fritzi jedną słuchawkę. Sama kiwała się już w rytm muzyki. Obie dopiero co przyjechały do Engelberga i od razu spotkały się w pokoju Marty na pogaduszki.
-Kto to śpiewa? - zapytała Friederike.
-Ala, ta laska Toma Hilde, pamiętasz? No, to w końcu nagrała płytę, znalazła czas między zmienianiem pieluch, żeby nagrać kolędy!
-Czekaj, tylko że to nie jest kolęda.
-Oj, to zapowiedź jej płyty, takiej z normalnymi utworami. Ależ dzisiaj wolno kojarzysz! Dobrze, że wróciła na scenę, lubię jej piosenki.
       Fritzi pokiwała tylko głową, nie obchodził jej nowy singiel Ali. Prawie się już nie kontaktowały, bo Alicja mieszkała w Norwegii, a jej całym światem byli Tom oraz ich syn. Dla Friederike taki świat był odległy. No tak, może gdyby nie strata dziecka wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie myślała o tym, nie chciała zastanawiać się nad tym co by było i płakać. Teraz jej myśli zaprzątał tylko i wyłącznie Gregor. Nadal im się nie układało. A dobrze pamiętała jego słowa, kiedy oświadczał się na Bergisel. Teraz sobie mogła co najwyżej powspominać, chociaż pierścionek wciąż tkwił na jej palcu.
       Jakimś cudem dopadła Gregora. Nie miała siły latać za nim, kiedy on w ogóle się nią nie interesował. Zapomniała, że byli kiedyś blisko, że się całowali, rozmawiali.
-Ty mnie nie chcesz! - krzyknęła do niego z wyrzutem.
-Nie histeryzuj. - syknął - Uspokój się.
-Jestem spokojna. Dlaczego tak rzadko się spotykamy?
-Fritzi, przecież są zawody, ja nie mogę chodzić na randki, sama wiesz. Odbijemy to sobie w Święta, to już zaraz, już po weekendzie. Wszystko ustaliliśmy podczas wywiadu, co się martwisz.
       Ty sam to ustaliłeś, pomyślała i skrzywiła się na myśl o Świętach. Wcale nie czuła tej magicznej atmosfery, nie cieszyła się, że ma spędzić Boże Narodzenie u rodziców Gregora. Nie czuła się dobrze w ich towarzystwie, wszystko było takie sztywne, nadęte. Wolałaby chyba przez Święta siedzieć w łóżku w piżamie i oglądać filmy.
       Jedyną osobą, która czuła świąteczny nastrój była Marta. Miała na sobie czapkę z pyszczkiem i rogami renifera. Założyła ją po to, by skoczkowie patrząc na zabawne nakrycie głowy uśmiechali się do obiektywu. Dziennikarka dała taką samą czapkę Fritzi, żeby jakoś zaradzić jej grobowemu nastrojowi. Co prawda wciąż była nie w humorze, ale włożyła prezent na głowę, naszywając wcześniej odpowiednie naszywki sponsorskie. Schuster był zachwycony reniferem i stwierdził, że Fritzi będzie się super prezentować w gnieździe.

       Wszyscy skoczkowie czuli zbliżające się Boże Narodzenie. Każdy się cieszył, że jedzie do domu, do rodziny. Radość wyczuwało się wszędzie, wszyscy się uśmiechali, podśpiewywali kolędy albo świąteczne piosenki pod nosem. Również Marta chodziła między domkami podśpiewując nieśmiertelny przebój Mariah Carey i pstrykając fotki.
-O kim śpiewasz? - zapytał Andreas Wellinger pojawiając się obok dziennikarki.
-Może o tobie. - puściła mu oczko.
-To może wpadniesz dzisiaj do mnie?
-A sam mieszkasz? Czy jakiś trójkącik się szykuje?
-No niestety, nie sam. - Andi miał smutną minę - Oj, no, spotkajmy się wieczorem, będzie fajnie.
-Pomyślę.
-Oj Martuś, nie daj się prosić. Ja już będę na luzie, bo po jednych zawodach, zrelaksujemy się, może u ciebie?
-Dobrze, już dobrze. Napisz mi tylko w smsie, o której będziesz wolny.
       Pokiwał głową i uśmiechnął się, ona odwzajemniła uśmiech i wróciła do pracy.

       Po przyzwoitej serii próbnej w wykonaniu Polaków, zaczęła się denerwować, czy dadzą radę w konkursie. Wierzyła w ich, ale zawsze mogło się coś wydarzyć. Zawsze mógł im przeszkodzić wiatr, śnieg albo Gregor Schlierenzauer.
       Pointner panoszył się w gnieździe, chociaż Fritzi wydawało się, że powinien się uspokoić. Wcale nie miał takiej dobrej drużyny i była pewna, że gdyby Igrzyska Olimpijskie miałyby być dzisiaj, Austriacy odjechaliby do domu bez medali.
       Po skoku Severina Freunda zapomniała o tym, że Jan Ziobro prowadzi. Niemiec upadł, a głos Schustera wyrwał ją z rozmyślań:
-Biegusiem na dół.
       W jednej sekundzie wrzuciła kamerę i papiery do plecaka, a następnie sprintem poleciała do Severina. Ktoś z drużyny już z nim był, ale jeżeli trener oddelegował ją, to wiedziała, że musi zająć się skoczkiem. Takie miała zadania i nie mogła ot tak się wymigać tylko po to, by zobaczyć jak radzą sobie Polacy.

-Podobno nie widziałaś serii finałowej.
       Friederike podskoczyła, bo Kamil nagle i niespodziewanie objął ją ramieniem. Stała przed hotelem i nikogo się nie spodziewała, jak zwykle. Chciała pobyć sama.
-Niestety, musiałam ogarnąć Freunda. Ale chcę ci pogratulować. Jestem dumna, że prowadzisz w generalce.
-A dziękuję, dziękuję. - Kamil ukłonił się z uśmiechem - Gregor bardzo wkurzony, że zabrałem mu plastron?
-Nie wiem, nie rozmawiałam z nim. Założę się, że jest zły na cały świat.
-Ehm... Mogę ci zadać pytanie? - zapytał zmieszany, a kiedy kiwnęła głową walnął prosto z mostu - Jesteście ze sobą?
-No... No tak. - teraz to ona się zmieszała, nie spodziewała się takiego pytania od nikogo - Wciąż zaręczeni.
       Może i wciąż, ale wiecznie to nie potrwa, pomyślał, a ona pomachała mu przed oczami swoim pierścionkiem.
-Powiedz mi, czemu dajesz się tak traktować? Wyżywa się na tobie, robi co chce, a ty jesteś na każde jego zawołanie. - szczerość Kamila nie znała dzisiaj granic - Fritzi, każdy to widzi, Dawid mnie pytał, co ty taka struta, a on przecież dobrze cię zna.
-No tak, no tak. - powiedziała cicho - A staram się skupiać na pracy.
-Tyle wiem, widzę przecież. Tylko przez uganianie się za Gregorem możesz wszystko zaprzepaścić, a możesz zajść wysoko.
-Tak uważasz? - zdziwiła się, a on pokiwał głową, bo skupił się na czymś innym. Ostatnio zawsze widywał ją w związanych włosach, ale dziś rozpuściła je. Długie brązowe włosy opadały na pomarańczową kurtkę. Fritzi wyglądała zupełnie inaczej i Kamil nie panując nad sobą nagle położył rękę na jej włosach. Udała, że nie zwraca na to uwagi, chociaż zrobiło jej się miło. Dawno nikt jej nie dotykał.
-Do kiedy masz kontrakt? - zapytał po chwili. Wciąż przesuwał palcami po jej czuprynie.
-Z Niemcami? - przez jego dotyk nie mogła się skupić i nie opanowała tego głupiego pytania - No, do końca sezonu.
-I co potem? Zostaniesz z nimi?
-Nie wiem jeszcze. Mnie jest tam dobrze, ale nie wiem czy oni mnie potrzebują.
-Z tego co wiem dużo w ciebie zainwestowali. Myślisz, że puszczą cię tak po prostu?
-No tak, sporo się od nich nauczyłam. Chciałam kiedyś pracować z Pointnerem i dobrze, że jednak mi się nie udało, nie wytrzymałabym. Schuster jest w porządku, w reprezentacji panuje zdrowa atmosfera i dajemy radę. Raczej w kadrze narodowej nie zostanę. W sumie może przeniosą mnie do juniorów, albo...
       Albo sama się przeniosę, ale do polskich juniorów, o ile ktoś mnie zechce, pomyślała.
-Muszę się jeszcze sporo nauczyć. - dodała tylko.
-Ty mądra dziewczyna jesteś, łapiesz szybko. Pamiętam za dzieciaka na treningach jak świetnie dawałaś radę i żałuję, że nie skaczesz. Kto wie, może na miksach skakałabyś z nami? Jestem pewien, że z tobą bylibyśmy wysoko. - uśmiechnął się na samą myśl o tym.
-Haha, tak myślisz, serio?
-No a jak inaczej? Ty i ja zawsze zgrany duet. Od pieluch. Ej, ale serio nie chciałabyś skoczyć, nawet na takiej prowizorycznej skoczni? Poczułabyś jak to jest.
-Skakałam kiedyś parę razy na takiej. Nie wiem, czy moja noga to wytrzyma.
-No tak, kontuzja. - Kamil zmartwił się - Słuchaj, damy radę. Ty i tak trenujesz swoje, poćwiczymy razem i zrobisz to. Skoczysz.
-Tak, popchniesz mnie jak Żyła kolegę w tej reklamie? - zaśmiała się.
-A czemu nie? Dla ciebie wszystko. Myślę, że taki skok to fajny pomysł, będziemy się świetnie bawić. Skombinuję narty tylko. - Kamil wyciągnął z kieszeni kurtki dwa mleczka czekoladowe do picia - Nie chcesz się ze mną napić?
-O, moje ulubione! - ucieszyła się na widok polskiego producenta - To chodź, przejdziemy się.

       Czekała na jakąś wiadomość od Andreasa, ale nie przysłał jej smsa. Wróciła właśnie do pokoju po wywiadzie z Jankiem Ziobro, ale nawet podczas rozmowy ze skoczkiem dotykała kieszeni i sprawdzała czy coś nie wibruje.
       Nie przejmowała się tym, bo przecież telefon mógł się rozładować, wypaść z kieszeni, zepsuć, czy cokolwiek. Postanowiła zająć się wywiadem, żeby jak najszybciej wrzucić go na stronę. Poszło jej to szybko, miała już wprawę, zresztą czas był niezwykle ważny w jej pracy. Kiedy ogarnęła wszystko, wykręciła numer do Andreasa. Nie odbierał. Wiedziała pod jakim numerem pokoju go znajdzie, więc nie zastanawiając się dłużej wyszła na hotelowy korytarz.
       Stał pod swoim pokojem z jakąś dziewczyną i trzymał ją za rękę. Marta przyjrzała się jej, bo stała do niej przodem. Nie była jakoś specjalnie ładna, a na pewno nie ładniejsza niż Marta.
-Cieszę się, że przyjechałaś. - powiedział Andreas do dziewczyny - Tęskniłem.
       Marta skrzyżowała ręce na piersiach i przechyliła głowę w prawo. Nie mogła uwierzyć w to, co słyszy.
-Misiu, ja też tęskniłam. - dziewczyna pocałowała Wellingera namiętnie - Idziemy do mnie?
-No proszę, proszę. - wtrąciła Marta po polsku. Dziewczyna oraz skoczek odwrócili się.
-Ma...Marta? - Andreas się zapowietrzył, a Marta podeszła bliżej i uderzyła go w twarz.
-Dupek. Najpierw zaciągnąłeś mnie do łóżka, a teraz widzę cię z inną. Ładnie to tak?
       Minęła się z prawdą z tym łóżkiem, ale było jej już wszystko jedno. Dała się nabrać na jego miłe słówka, a tymczasem on okazał się niepoważnym dzieciakiem. W sumie czego mogła się po nim spodziewać?
       Nie chciała słuchać jego wyjaśnień i patrzeć na zdziwioną minę jego laski, więc ruszyła do swojego pokoju. Andreas znalazł się za nią i zaczął się tłumaczyć.
-Słuchaj... bo... ja... no... nie wiedziałem, że...
-Nie wiedziałeś, że masz dziewczynę? Umawiając się ze mną myślałeś chyba nie tą głową.
-Marta, ty mi się podo...
-No to super. - przerwała mu - Zejdź mi z oczu. Niech cię piekło pochłonie!
       Wróciła do siebie, powrzucała ciuchy do torby, zapakowała laptopa oraz aparat i wystawiła to na korytarz. Omiotła wzrokiem pokój sprawdzając, czy na pewno wszystko wzięła. Ubrała się i zeszła do recepcji, żeby oddać klucz. Pokój miała opłacony jeszcze na niedzielę, ale nie miała ochoty dłużej zostawać w Engelbergu. Wolała jakoś dostać się do Zurychu i zostać tam, chociażby na lotnisku.
       Wybiegła z wściekłością przed hotel, zaczepiając torbą o Fritzi, która wróciła już ze spaceru i znowu sterczała pod hotelem, tylko że z Kamilem.
-Marta? Ej! - Friederike już chciała do niej iść, ale Kamil złapał ją za rękę.
-Mam tego wszystkiego dosyć, wyjeżdżam! - krzyknęła - Co za buractwo!
-Co się stało? - zapytała Fritzi.
-Jak chcesz, możesz spać w moim pokoju, będziesz miała święty spokój. Weź ze sobą Kamila, jesteście tacy słodcy. Wesołych Świąt, jadę w pizdu! Wellinger to dupek!
       Zanim Fritzi zdążyła coś powiedzieć, Marta załadowała się do taksówki i odjechała.
-Co jej się stało? - zdziwił się skoczek.
-Nie mam pojęcia. - Fritzi wzruszyła ramionami - Kurde, może się zakochała?
-No tak. Miłość to skrajne emocje. Widzisz, skoki, zima, to wszystko sprzyja miłości.
       Delikatny wiatr rozwiał jej włosy. Kamil, niby przypadkiem, odgarnął kilka jej kosmyków z twarzy, ona nie zareagowała. Uważał to jej udawanie za słodkie, ale wiedział, że jej się to podoba. Teraz był pewien, że Gregor nie daje jej nic, czego ona by chciała i potrzebowała. Widział, jak bardzo pragnie bliskości, ale wolał nie ryzykować niczego więcej.
-Ej, wpadniesz może na Mistrzostwa Polski w drugi dzień Świąt? - zapytał po chwili z nadzieją w głosie.
-Niestety nie. - pokręciła głową, na co Kamil kazał jej zaczekać. Po paru minutach wrócił z małym pudełkiem.
-Taki drobiazg dla ciebie.
-O kurde, świetny. - Fritzi wypakowała kubek-obiektyw, który zawsze chciała mieć, ale ciągle zapominała o zakupie - Tylko... ja nie mam nic dla ciebie.
-Wystarczy, że mnie przytulisz.
       Spełniła jego życzenie, przyjacielowi nie mogła odmówić. Zresztą, dobrze się czuła w jego towarzystwie, a jeszcze lepiej w jego ramionach. Taki gest niczego nie zmienił, wciąż chciała ratować związek z Gregorem, mimo wszystko.

       Nie spodziewała się, że niedziela może być równie dobra jak sobota. Tym razem Schuster nie potrzebował jej w gnieździe, oglądała zawody z dołu. Severin Freund chciał, żeby towarzyszyła mu w drodze do domku po pierwszej serii, poza tym nosiła kurtki i buty skoczkom.
       W pierwszej serii nie obejrzała skoku Kamila, bo rozmawiała z Freundem. Najwyraźniej wczorajsza rozmowa po upadku mu pomogła i czuł się bezpieczniej, kiedy była gdzieś obok. Ucieszyła się z tego powodu, bo noszenie kawy Schusterowi przyniosło jakieś rezultaty.
       Było jasne, że walka rozegra się między Stochem a Schlierenzauerem. Uważała, że Gregor przez przypadek skoczył 133 metry w pierwszej serii, a Kamil tanio skóry nie sprzeda. Poza tym forma Austriaka była strasznie niestabilna, o ile można mówić o jakiejkolwiek jego formie.
       Końcówkę zawodów obserwowała trzymając rzeczy Wellingera, który był trzeci. Kiedy skoczek zjawił się przy niej, rzuciła mu najpierw kurtkę a potem buty, bo ważniejsze były skoki Stocha i Schlierenzauera.
-No, w najgorszym razie jesteś drugi. - powiedziała Fritzi do Andreasa, kiedy Kamil wylądował na 130 metrze.
-Git majonez, ale jeszcze Gregor został.
       Ale Schlieri nie dał rady przeskoczyć Kamila. A to oznaczało jedno: znowu dwóch Polaków na podium! Friederike uśmiechnęła się i poklepała Andreasa po plecach. Dopiero teraz mu się przyjrzała, jeden policzek miał nieco bardziej czerwony niż drugi. Sprawa z Martą nieco się wyjaśniła - Wellinger najwyraźniej coś nawywijał. Poprzedniego dnia próbowała się dodzwonić do przyjaciółki, ale miała wyłączony telefon. A bardzo chciała się dowiedzieć, o co chodzi.
       Stwierdziła, że skoro nie jest nikomu potrzebna, to podejdzie pod podium i sobie popatrzy. Wellinger był zadowolony z tej eskorty, a ona cieszyła się jeszcze bardziej.
-Perfekcyjnie! - krzyknęła do Kamila i uśmiechnęła się, on pomachał jej.
       Robiła co mogła, żeby się nie popłakać, co chwila unosiła oczy do góry. Kamil zobaczył jej łzy i cały rozpromieniony mrugnął do niej. Odwzajemniła uśmiech, a jedna z łez spłynęła po policzku. Z palców ułożyła serduszko, a jej usta powiedziały bezgłośnie: Jesteś najlepszy. Po tym konkursie wiedziała, że teraz wszystko będzie dobrze.
C.D.N.
Kolejny epi - w Święta! ;*
Wesołych Świąt, muaaa! ;*

4 komentarze:

  1. Jesteś cudowna! Kamil jest cudowny, Ziobro jest cudowny, Fritzi i Marta też są cudowne. Ten weekend był cudowny. I rozdział też cudowny... Hmm.. czyżby Fritzi miała jechać na MP? Może zmieni zdanie. A Wellinger to świnia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, cudowne... a ta końcówka... normalnie płaczę ze szczęścia, ze Kamil i Fritzi...<3 Wesołych Świąt, kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesołych Świąt! Kolejny epi będzie jeszcze lepszy! :D

      Usuń