wtorek, 20 października 2015

Epizodzik 1 "Fotografia"

So wake me up when it's all over
When I'm wiser and I'm older
All this time I was finding myself and I
Didn't know I was lost

EPIZODZIK 1 „FOTOGRAFIA”
      To takie straszne, kiedy człowiek uświadamia sobie, że nie jest w tym miejscu w swoim życiu, w którym powinien być. To nie tak miało wyglądać. Wystarczyło kilka słów za dużo i wszystko przepadło.
      Osiągnęła w swoim życiu dużo, chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy. Oczywiście, że miała trochę łatwiej ze względu na ojca, ale teraz pracowała na własny rachunek. Chciała zajść wyżej, dlatego wkładała całe serce w to, co robiła. Teraz, po tym wszystkim, pracowała jeszcze ciężej. Wszystko po to, by zapchać myśli i nie mieć ani jednej wolnej chwili. Basen, bieganie, siatkówka, koszykówka, piłka nożna, fitness, zumba, aerobic, rower, nagrywanie kolejnych filmików – tak wyglądał jej dzień. Dwa razy w tygodniu chodziła do psychoterapeuty, który pomagał jej poskładać świat w całość.
      To wszystko było zdecydowanie za trudne. Gdyby nie to, pewnie byłaby szczęśliwą żoną Kamila, a tak była sama. Teraz mieszkała w Niemczech, niedaleko Severina. Zdawała sobie sprawę, że zdobycie przez niego Kryształowej Kuli nie było tylko i wyłącznie jej zasługą, chociaż dołożyła swoje trzy grosze. Ważne, że Schuster był zadowolony z jej pracy. Tylko tyle było jej potrzebne do szczęścia.
      Wciąż jednak tliła się w niej iskierka nadziei. Kamil nie upomniał się o pierścionek, więc miała nadzieję, że jednak będzie dobrze, że wrócą do siebie. Nie miała od niego żadnych wieści, jednak żyła nadzieją.

We keep this love in a photograph
We made these memories for ourselves
Where our eyes are never closing
Hearts are never broken
And time's forever frozen still

      Starała się o tym nie myśleć. Jednak czasami zastanawiała się, dlaczego tak się stało. Oczywiście przerabiała ten temat z psychoterapeutą, ale nie mogła tego pojąć. Zupełnie tak, jakby jej głowa była za mała na ten temat. Przecież każdy miał jakąś przeszłość, a ona nie mogła wymazać z niej Alexa. Kamil nie mógł jej wybaczyć tamtego romansu.
      Dowiedział się o tym przez przypadek. Marta niechcący chlapnęła o jedno słowo za dużo. Wcześniej słyszał różne plotki, ale nie wierzył w nie. Wtedy jednak zdał sobie sprawę, że to wszystko prawda.
      Friederike nie miała za złe przyjaciółce, że się wygadała. Właściwie nie powiedziała nic takiego, jednak to sprawiło, że lawina zdarzeń ruszyła. Fritzi nie mogła już niczego zmienić. Koniec związku jej i Kamila stał się faktem. Zerwała więc z Polską, wynajęła swoje mieszkanie w Zakopanem i wyjechała do Niemiec. Tam z kolei wynajęła dwupokojowe lokum, w którym zamieszkała z Martą. Dziennikarka kręciła dokument o Severinie, a że mogła pracować z każdego miejsca na świecie, nie miała problemu, żeby na daną chwilę osiąść w Niemczech. Z Dawidem ostatecznie jej się nie udało.
Obie więc były same i nie zanosiło się, żeby ten stan się zmienił. Niemal codziennie chodziły na imprezy, ale właściwie tylko po to, żeby potańczyć. Nie upijały się, nie spotykały się z facetami. Z racji treningów Severina wcześnie wracały do domu. Imprezy były oderwaniem od rzeczywistości.
W mediach nieprzerwanie pojawiały się informacje o rzekomym romansie Severina z Friederike i dziennikarze prześcigali się w kolejnych zmyślonych newsach. Fritzi przestała brać takie rzeczy do siebie, czytała takie informacje i śmiała się do rozpuku. Zresztą, ciężko było uniknąć plotek, wszak spędzała z Sevem całe dnie.
      Robiła właśnie herbatę, gdy zaczepiła nogą o pudełko leżące na najniższej półce. Cała jego zawartość rozsypała się po podłodze, więc Fri zaczęła wszystko zbierać i pakować z powrotem do pudła. Nagle w jej rękach znalazło się zdjęcie niemal sprzed dwóch lat, z pamiętnych Świąt. Ona i Kamil stali pod Wielką Krokwią i uśmiechali się do obiektywu.
-Nein. - jęknęła do siebie ze łzami w oczach.
      Popatrzyła na swój najnowszy tatuaż tuż pod nadgarstkiem. Ale tym razem niewielki napis Be strong BELIEVE nie dodał jej siły. Łzy zaczęły jej płynąć ciurkiem po policzkach. Chwyciła za telefon i wystukała smsa do Kamila: Tęsknię za Tobą. Wiadomość pozostała bez odpowiedzi.
      Czajnik się wyłączył, a do kuchni weszła Marta.
-Co ci? - zapytała koleżankę, która siedziała na podłodze – Ej, chyba nic ci się nie stało w nogę?
-Nie, nie. - odparła Fritzi wycierając ukradkiem łzy – Fotkę znalazłam.
-Och. - Marta zobaczyła zdjęcie i przytuliła przyjaciółkę. Dobrze, że ja nie mam żadnej fotki z Dawidem, pomyślała.
-To jest straszne. - Fritzi wstała z podłogi – Nie daję rady.
-Domyślam się. Może... pojedź do niego? - zaproponowała nieśmiało Marta.
-To chyba nie jest dobry pomysł.
-Dlaczego? Spróbuj z nim chociaż pogadać.
-No dobra, w sumie czemu nie. Ale ty jedziesz ze mną i idziesz do Dawida.
-Co?! - wrzasnęła Marta – Ocipiałaś? Po co mam do niego jechać?
-Na kawę na przykład. Niedobry pomysł?
-Oj weź. - Marta usiadła na krześle i splotła ręce na piersiach – Błagam, co ty wymyślasz.
-Przecież widzę, że ci na nim zależy.
-Sratytaty. Zachował się jak dupek.
-Zwiał dla ciebie sprzed ołtarza, co miał jeszcze zrobić? - przypomniała jej Fri.
-To po co lazł pod ten ołtarz? Nikt mu przecież nie kazał. Sam nie mógł się zdecydować, czego chce. Pewnie nadal tego nie wie.
-Ty też nie wiesz, czego chcesz. Kochasz go, on kocha ciebie. To chyba warto spróbo...
-Jasne. I dlatego wrócił do Ewki. - przerwała Marta.
-Nie, nie wrócił do niej. Jest sam.
      Marta zamyśliła się, nie wiedziała, co ma powiedzieć. Dobrze pamiętała dzień jego ślubu. Była w szoku, że chce się żenić z Ewką, ale nie wiedziała, że robi to pod presją rodziny. Dawid na świadkową poprosił Fritzi, jednak ona nie zgodziła się, bo wiedziała, że Marta jej tego nie wybaczy. Z kolei Marta postanowiła wyjechać do Irlandii na jakiś czas i w dniu jego ślubu miała wylot.

      Fritzi stała pod kościołem z kwiatami, chociaż nie podobało jej się to, że Dawid postanowił jednak wziąć ślub z Ewą. Sama nie wiedziała, dlaczego tu sterczy. Może miała nadzieję na inny rozwój wypadków?
      Z kolei Dawid stał przed ołtarzem i cały czas się wiercił. Rozglądał się, szarpał rękaw marynarki, dotykał swoich włosów. Księdza nie słyszał w ogóle. W głowie miał tylko jedną myśl: Nie mogę tego zrobić.
      Kiedy przyszedł moment składania przysięgi, zorientował się, że to ostatni dzwonek.
-Nie. Nie, Ewa, przepraszam. Nie mogę ci tego zrobić. - szepnął i natychmiast wybiegł z kościoła.
      Fritzi podniosła wzrok, gdy tylko drzwi się otworzyły. Była zdziwiona, ale jednocześnie zadowolona.
-Już po ślubie. Spierdzielamy stąd. Jedziemy do Marty! - krzyknął i chwycił ją za rękę.
-Czekaj, czekaj. Marta w tym momencie leci do Dublina.
-Co?! Do jakiego znowu Dublina?! Dawaj na lotnisko. Najwyżej sam polecę do tego Dublina.
      Szybko wsiedli do auta. Dawid miał nadzieję, że może lot się opóźnił, może Marta nie dojechała na lotnisko. Nie spodziewał się jednak, że w radiu usłyszy tak dramatyczne informacje.
-To nie może być prawda. - jęknął. Wiadomość o katastrofie samolotu zmroziła go od stóp do głów.
      Friederike zjechała na przydrożny parking. Nie była w stanie prowadzić, z szoku odebrało jej mowę.
Przez pół godziny siedzieli w samochodzie zupełnie nieruchomo. W końcu odezwał się Dawid.
-Jesteś pewna, że to ten samolot?
      Kiwnęła głową.
-Muszę dojść do siebie. Wracamy do Zako.
      Dotarli do mieszkania Friederike. Dziewczyna wetknęła klucz do zamka i otworzyła drzwi. Nagle z kuchni wyłoniła się Marta. Dawid musiał się przytrzymać ściany, żeby nie paść trupem.
-A ty tu czego?! - wrzasnęła – Wypad do żony!
-Marta, czekaj, po kolei. - wymamrotała zszokowana Fritzi – Miałaś lecieć do Dublina. Samolot się rozbił, więc nie powinno cię tu być.
-Samolot spadł? - Marta aż usiadła z wrażenia. W tym samym momencie blady Dawid osunął się na podłogę. Fritzi natychmiast oprzytomniała i podała mu wodę.
-Za dużo wrażeń. Muszę się schlać. - powiedział cicho.
-Żonka ci pozwoli? - Marta od razu mu dogryzła.
-Marta, on uciekł sprzed ołtarza.
-Zaraz wracam. - Dawid wstał i wyszedł z mieszkania.
-Zrezygnowałam z wylotu. Chociaż jedna decyzja uratowała mi życie. Czekaj, Dawid zwiał sprzed ołtarza?
-Tak. Jechaliśmy do Krakowa na lotnisko, żeby może ciebie jeszcze złapać. W trasie usłyszeliśmy wiadomość o katastrofie. I wróciliśmy tutaj, żeby się jakoś ogarnąć.
      Po chwili wrócił Dawid. Podarował Marcie kwiaty, które Fritzi miała podarować nowożeńcom. Zrobił też drobne zakupy w pobliskim sklepie. W salonie na stole postawił butelkę wódki.
-Nie ogarniam tego dnia. Schlejmy się do urzygu. A pogadamy jutro.

     Po tych wydarzeniach wydawało się, że będą razem. A jednak stało się inaczej. Kiedy Marta myślała o tym, sama się dziwiła. Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym bardziej była pewna, że po prostu chciała mu zrobić na złość.
C.D.N.

Wracam. Jestem jak bumerang.
A to opowiadanie nie daje mi spokoju....
Lily

1 komentarz: