So wake me up when it's all over
When I'm wiser and I'm older
All this time I was finding myself and I
Didn't know I was lost
When I'm wiser and I'm older
All this time I was finding myself and I
Didn't know I was lost
EPIZODZIK 1 „FOTOGRAFIA”
To takie straszne, kiedy człowiek
uświadamia sobie, że nie jest w tym miejscu w swoim życiu, w
którym powinien być. To nie tak miało wyglądać. Wystarczyło
kilka słów za dużo i wszystko przepadło.
Osiągnęła w swoim życiu dużo,
chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy. Oczywiście, że miała
trochę łatwiej ze względu na ojca, ale teraz pracowała na własny
rachunek. Chciała zajść wyżej, dlatego wkładała całe serce w
to, co robiła. Teraz, po tym wszystkim, pracowała jeszcze ciężej.
Wszystko po to, by zapchać myśli i nie mieć ani jednej wolnej
chwili. Basen, bieganie, siatkówka, koszykówka, piłka nożna,
fitness, zumba, aerobic, rower, nagrywanie kolejnych filmików –
tak wyglądał jej dzień. Dwa razy w tygodniu chodziła do
psychoterapeuty, który pomagał jej poskładać świat w całość.
To wszystko było zdecydowanie za
trudne. Gdyby nie to, pewnie byłaby szczęśliwą żoną Kamila, a
tak była sama. Teraz mieszkała w Niemczech, niedaleko Severina.
Zdawała sobie sprawę, że zdobycie przez niego Kryształowej Kuli
nie było tylko i wyłącznie jej zasługą, chociaż dołożyła
swoje trzy grosze. Ważne, że Schuster był zadowolony z jej pracy.
Tylko tyle było jej potrzebne do szczęścia.
Wciąż jednak tliła się w niej
iskierka nadziei. Kamil nie upomniał się o pierścionek, więc
miała nadzieję, że jednak będzie dobrze, że wrócą do siebie.
Nie miała od niego żadnych wieści, jednak żyła nadzieją.
We keep this love in a photograph
We made these memories for ourselves
Where our eyes are never closing
Hearts are never broken
And time's forever frozen still
We made these memories for ourselves
Where our eyes are never closing
Hearts are never broken
And time's forever frozen still
Starała się o tym nie myśleć.
Jednak czasami zastanawiała się, dlaczego tak się stało.
Oczywiście przerabiała ten temat z psychoterapeutą, ale nie mogła
tego pojąć. Zupełnie tak, jakby jej głowa była za mała na ten
temat. Przecież każdy miał jakąś przeszłość, a ona nie mogła
wymazać z niej Alexa. Kamil nie mógł jej wybaczyć tamtego
romansu.
Dowiedział się o tym przez przypadek.
Marta niechcący chlapnęła o jedno słowo za dużo. Wcześniej
słyszał różne plotki, ale nie wierzył w nie. Wtedy jednak zdał
sobie sprawę, że to wszystko prawda.
Friederike nie miała za złe
przyjaciółce, że się wygadała. Właściwie nie powiedziała nic
takiego, jednak to sprawiło, że lawina zdarzeń ruszyła. Fritzi
nie mogła już niczego zmienić. Koniec związku jej i Kamila stał
się faktem. Zerwała więc z Polską, wynajęła swoje mieszkanie w
Zakopanem i wyjechała do Niemiec. Tam z kolei wynajęła dwupokojowe
lokum, w którym zamieszkała z Martą. Dziennikarka kręciła
dokument o Severinie, a że mogła pracować z każdego miejsca na
świecie, nie miała problemu, żeby na daną chwilę osiąść w
Niemczech. Z Dawidem ostatecznie jej się nie udało.
Obie więc były same i nie zanosiło
się, żeby ten stan się zmienił. Niemal codziennie chodziły na
imprezy, ale właściwie tylko po to, żeby potańczyć. Nie upijały
się, nie spotykały się z facetami. Z racji treningów Severina
wcześnie wracały do domu. Imprezy były oderwaniem od
rzeczywistości.
W mediach nieprzerwanie pojawiały się
informacje o rzekomym romansie Severina z Friederike i dziennikarze
prześcigali się w kolejnych zmyślonych newsach. Fritzi przestała
brać takie rzeczy do siebie, czytała takie informacje i śmiała
się do rozpuku. Zresztą, ciężko było uniknąć plotek, wszak
spędzała z Sevem całe dnie.
Robiła właśnie herbatę, gdy
zaczepiła nogą o pudełko leżące na najniższej półce. Cała
jego zawartość rozsypała się po podłodze, więc Fri zaczęła
wszystko zbierać i pakować z powrotem do pudła. Nagle w jej rękach
znalazło się zdjęcie niemal sprzed dwóch lat, z pamiętnych
Świąt. Ona i Kamil stali pod Wielką Krokwią i uśmiechali się do
obiektywu.
-Nein. - jęknęła do siebie ze łzami
w oczach.
Popatrzyła na swój najnowszy tatuaż
tuż pod nadgarstkiem. Ale tym razem niewielki napis Be strong
BELIEVE nie dodał jej siły. Łzy zaczęły jej płynąć
ciurkiem po policzkach. Chwyciła za telefon i wystukała smsa do
Kamila: Tęsknię za Tobą. Wiadomość pozostała bez
odpowiedzi.
Czajnik się wyłączył, a do kuchni
weszła Marta.
-Co ci? - zapytała koleżankę, która
siedziała na podłodze – Ej, chyba nic ci się nie stało w nogę?
-Nie, nie. - odparła Fritzi wycierając
ukradkiem łzy – Fotkę znalazłam.
-Och. - Marta zobaczyła zdjęcie i
przytuliła przyjaciółkę. Dobrze, że ja nie mam żadnej fotki
z Dawidem, pomyślała.
-To jest straszne. - Fritzi wstała z
podłogi – Nie daję rady.
-Domyślam się. Może... pojedź do
niego? - zaproponowała nieśmiało Marta.
-To chyba nie jest dobry pomysł.
-Dlaczego? Spróbuj z nim chociaż
pogadać.
-No dobra, w sumie czemu nie. Ale ty
jedziesz ze mną i idziesz do Dawida.
-Co?! - wrzasnęła Marta –
Ocipiałaś? Po co mam do niego jechać?
-Na kawę na przykład. Niedobry
pomysł?
-Oj weź. - Marta usiadła na krześle
i splotła ręce na piersiach – Błagam, co ty wymyślasz.
-Przecież widzę, że ci na nim
zależy.
-Sratytaty. Zachował się jak dupek.
-Zwiał dla ciebie sprzed ołtarza, co
miał jeszcze zrobić? - przypomniała jej Fri.
-To po co lazł pod ten ołtarz? Nikt
mu przecież nie kazał. Sam nie mógł się zdecydować, czego chce.
Pewnie nadal tego nie wie.
-Ty też nie wiesz, czego chcesz.
Kochasz go, on kocha ciebie. To chyba warto spróbo...
-Jasne. I dlatego wrócił do Ewki. -
przerwała Marta.
-Nie, nie wrócił do niej. Jest sam.
Marta zamyśliła się, nie wiedziała,
co ma powiedzieć. Dobrze pamiętała dzień jego ślubu. Była w
szoku, że chce się żenić z Ewką, ale nie wiedziała, że robi to
pod presją rodziny. Dawid na świadkową poprosił Fritzi, jednak
ona nie zgodziła się, bo wiedziała, że Marta jej tego nie
wybaczy. Z kolei Marta postanowiła wyjechać do Irlandii na jakiś
czas i w dniu jego ślubu miała wylot.
Fritzi stała pod kościołem z
kwiatami, chociaż nie podobało jej się to, że Dawid postanowił
jednak wziąć ślub z Ewą. Sama nie wiedziała, dlaczego tu
sterczy. Może miała nadzieję na inny rozwój wypadków?
Z kolei Dawid stał przed ołtarzem i
cały czas się wiercił. Rozglądał się, szarpał rękaw
marynarki, dotykał swoich włosów. Księdza nie słyszał w ogóle.
W głowie miał tylko jedną myśl: Nie mogę tego zrobić.
Kiedy przyszedł moment składania
przysięgi, zorientował się, że to ostatni dzwonek.
-Nie. Nie, Ewa, przepraszam. Nie mogę
ci tego zrobić. - szepnął i natychmiast wybiegł z kościoła.
Fritzi podniosła wzrok, gdy tylko
drzwi się otworzyły. Była zdziwiona, ale jednocześnie zadowolona.
-Już po ślubie. Spierdzielamy stąd.
Jedziemy do Marty! - krzyknął i chwycił ją za rękę.
-Czekaj, czekaj. Marta w tym momencie
leci do Dublina.
-Co?! Do jakiego znowu Dublina?! Dawaj
na lotnisko. Najwyżej sam polecę do tego Dublina.
Szybko wsiedli do auta. Dawid miał
nadzieję, że może lot się opóźnił, może Marta nie dojechała
na lotnisko. Nie spodziewał się jednak, że w radiu usłyszy tak
dramatyczne informacje.
-To nie może być prawda. - jęknął.
Wiadomość o katastrofie samolotu zmroziła go od stóp do głów.
Friederike zjechała na przydrożny
parking. Nie była w stanie prowadzić, z szoku odebrało jej mowę.
Przez pół godziny siedzieli w
samochodzie zupełnie nieruchomo. W końcu odezwał się Dawid.
-Jesteś pewna, że to ten samolot?
Kiwnęła głową.
-Muszę dojść do siebie. Wracamy do
Zako.
Dotarli do mieszkania Friederike.
Dziewczyna wetknęła klucz do zamka i otworzyła drzwi. Nagle z
kuchni wyłoniła się Marta. Dawid musiał się przytrzymać ściany,
żeby nie paść trupem.
-A ty tu czego?! - wrzasnęła –
Wypad do żony!
-Marta, czekaj, po kolei. - wymamrotała
zszokowana Fritzi – Miałaś lecieć do Dublina. Samolot się
rozbił, więc nie powinno cię tu być.
-Samolot spadł? - Marta aż usiadła z
wrażenia. W tym samym momencie blady Dawid osunął się na podłogę.
Fritzi natychmiast oprzytomniała i podała mu wodę.
-Za dużo wrażeń. Muszę się schlać.
- powiedział cicho.
-Żonka ci pozwoli? - Marta od razu mu
dogryzła.
-Marta, on uciekł sprzed ołtarza.
-Zaraz wracam. - Dawid wstał i wyszedł
z mieszkania.
-Zrezygnowałam z wylotu. Chociaż
jedna decyzja uratowała mi życie. Czekaj, Dawid zwiał sprzed
ołtarza?
-Tak. Jechaliśmy do Krakowa na
lotnisko, żeby może ciebie jeszcze złapać. W trasie usłyszeliśmy
wiadomość o katastrofie. I wróciliśmy tutaj, żeby się jakoś
ogarnąć.
Po chwili wrócił Dawid. Podarował
Marcie kwiaty, które Fritzi miała podarować nowożeńcom. Zrobił
też drobne zakupy w pobliskim sklepie. W salonie na stole postawił
butelkę wódki.
-Nie ogarniam tego dnia. Schlejmy się
do urzygu. A pogadamy jutro.
Po tych wydarzeniach wydawało się, że
będą razem. A jednak stało się inaczej. Kiedy Marta myślała o
tym, sama się dziwiła. Im dłużej się nad tym zastanawiała, tym
bardziej była pewna, że po prostu chciała mu zrobić na złość.
C.D.N.
Wracam. Jestem jak bumerang.
A to opowiadanie nie daje mi spokoju....
Lily
<3 wow
OdpowiedzUsuń