sobota, 23 listopada 2013

Epizodzik 24 "Bezpowrotnie"

Cześć :) Myślę, że należy się Wam wyjaśnienie pewnych spraw w opowiadaniu. Zniknęłam, ale cały czas miałam w głowie to, co miało być dalej. Przenieśmy się na chwilę do świata Fritzi, Gregora, Marty, Thomasa i Pointnera, który zawsze gdzieś się pałęta pod nogami...
Początek 2013, MŚ, mniej więcej na tym skończyliśmy.



You were perfect, I was unpredictable

It was more than worth it, But not too sensible
Young and foolish, Seem to be the way
I was stupid,To think that I could stay
Oh oh, to think that I could stay

Goodbye my friend, Hello Heartache
It’s not the end, It’s not the same
We should didn’t have to be this way
But you were always been the world to me, love


EPIZODZIK 25 "BEZPOWROTNIE"
     Wszystko jakby się skomplikowało. Nie miała najlepszego nastroju po Mistrzostwach Świata, do tego fizycznie czuła się fatalnie. Już w Val di Fiemme zaczęła podejrzewać, co jest tego powodem, ale tę myśl cały czas odpychała od siebie.
     Nie, nie mogę być w ciąży, myślała gorączkowo Fritzi. Dobrze wiedziała, że gdyby okazało się to prawdą, nie byłoby to dziecko Gregora. Nie mogła uwierzyć, że była tak głupia i nie uważała. Chwila zapomnienia mogłaby ją sporo kosztować. W jednej chwili zawaliłoby się wszystko.
     Schuster zgodnie z obietnicą wysłał ją na krótki urlop. Gregor postanowił na krótko wybrać się do rodziców, a Fritzi do Innsbrucka wróciła z Martą. Młoda dziennikarka była wykończona po Mistrzostwach. Nie wiedziała, że takie wydarzenie sportowe będzie ją kosztowało aż tyle nerwów, dlatego do Lahti postanowiła wysłać kogoś z redakcji.
-Okres mi się spóźnia. - jęknęła Fritzi nagle i niespodziewanie, kiedy dziewczyny zajadały się pizzą w kuchni. Przyjaciółki zdążyły się pogodzić po kłótni w klubie, chociaż Marta wcale nie miała wyrzutów sumienia, że uderzyła Fritzi.
-No i... co podejrzewasz? Stres czy to, o czym właśnie myślę?
-To, o czym właśnie myślisz.
-A test robiłaś?
-Nie.
-Ty jak zwykle nieogarnięta. Ja nie wiem, zamiast zrobić test, a potem ewentualnie iść do lekarza to ty nie, wolisz się zamartwiać. Na dole jest apteka, zaraz wracam. A, najpierw sprawdzę, jak jest po niemiecku test ciążowy.
-Schwangerschaftstest. Rodzaj męski.
-Eeee, jak? Zapisz mi to.
     Fritzi chwyciła kartkę i zapisała koleżance całą formułkę, którą powinna powiedzieć w aptece. Marta ubrała się i wyszła, po paru minutach była z powrotem.
-Zapieprzaj do łazienki, mam ten schwangercośtam.
     Fritzi ześlizgnęła się z krzesła, wzięła od Marty test i podreptała z niechęcią do łazienki. Jej przyjaciółka wróciła do jedzenia pizzy. Zdążyła już spałaszować swoją część, a Friederike wciąż nie wychodziła z łazienki. No tak, albo odetchnęła z ulgą, albo rozpaczała.
-Wyłaź! - wrzasnęła Marta waląc w drzwi łazienki. Zamek szczęknął, zza drzwi wyłoniła się zapłakana Fritzi.
-Co ja teraz zrobię? Dwie krechy jak nic! - dziewczyna zaczęła machać testem przed nosem koleżanki.
     Marta przytuliła ja i poklepała po plecach.
-Ciesz się, będziesz mamą. To super wiadomość! Gratuluję!
     Fritzi powoli przeszła do salonu i opadła na kanapę. Marta usiadła obok.
-Co jest? - zapytała.
-To nie dziecko Gregora. Nie mam się z czego cieszyć.
-Ja pierdolę, jaja se chyba robisz. Jeśli nie Gregora, to oznacza tylko jedno. Nie uważałaś z Alexem?!
-Nie drzyj się na mnie. - załkała Fritzi - Nie wiem, jak mu to powiem. W zasadzie to nie wiem, jak to powiem Gregorowi i Alexowi.
-A po co obaj mają wiedzieć? To z Gregorem jesteś zaręczona. Nie widzę powodu, by Alex miał wiedzieć o ciąży.
-To co, mam wmówić Gregorowi, że to jego dziecko? Nie żartuj. Nie chcę żyć w kłamstwie.
-Kto to mówi! - krzyknęła Marta - A kto grał na dwa fronty? Ty już rozwaliłaś sobie życie. A teraz radziłabym ci wybrać się do lekarza. Ja aż tak dobrze języka nie znam, więc cię nie umówię.
     Fritzi machinalnie kiwnęła głową i poszła do kuchni po telefon. Po chwili była już umówiona ze swoją panią doktor. Miała szczęście, bo jedna z pacjentek zrezygnowała z wizyty, dzięki czemu Friederike jeszcze tego samego dnia mogła wybrać się do gabinetu.

     Była załamana i jednocześnie wściekła na siebie. Nie mogła uwierzyć, że była taka głupia. Wiedziała, że teraz słono zapłaci za romans z Alexem. Straci Gregora oraz pracę i będzie musiała siedzieć w domu z dzieckiem.
     Zadzwoniła do Alexa z prośbą o spotkanie. Zgodził się bez problemu i umówił się z Fritzi w parku.
     Nie czekała długo na niego. Przyjechał bardzo szybko, aż sama się zdziwiła. Na powitanie pocałował ją w policzek. Znowu się zdziwiła. Alex całuje ją w miejscu publicznym...
-Cześć, czy coś się stało? - zapytał - Takie nagłe spotkanie...
-Tak... - szepnęła - Jestem w ciąży. Z tobą.
     Od momentu wyjścia od lekarza cała się trzęsła. Nie miała pojęcia, jak Alex zareaguje i nawet nie zamierzała do niego dzwonić. Wyobrażała sobie, że będzie na nią wrzeszczał, będzie miał pretensje i zostawi z tym wszystkim. Numer wykręciła po chwili zastanowienia.
-To wspaniała wiadomość! - powiedział Alex z radością w głosie i objął Fritzi w talii.
-N-n-naprawdę się cieszysz? - Fritzi nieco zatkało - Ja myślałam, że...
-To nie myśl tyle. - Alex puścił jej oczko - Jak mam ci teraz pomóc? Potrzebujesz czegoś?
-Nie mów nic Gregorowi, przynajmniej teraz. Tylko o tyle cię proszę. Jest jeszcze coś, o czym muszę ci powiedzieć.
-Tak?
-Moja pani doktor powiedziała, że będzie ciężko. Byłam wcześniej w ciąży, miałam wypadek i... i... jest ryzyko, że...
-Ciii, nie martw się. - Alex przytulił ją mocno do siebie - Damy radę. O nic się nie bój, dobrze?
     Miała łzy w oczach, ale pokiwała głową. Nie, nie bała się. Była przerażona.

     Alex odwiózł ją do domu. Po drodze zahaczył jeszcze o sklep, bo postanowił kupić trochę warzyw i owoców dla Fritzi. Kiedy wniósł to wszystko na górę, zdziwił się nieco obecnością dziewczyny, której nie znał.
-To jest Marta, moja najlepsza przyjaciółka. - mruknęła Fritzi. O tym, że jest dziennikarką, postanowiła przemilczeć.
-Dzień dobry, Alexander Pointner. - trener przywitał się - Ja panią chyba skądś kojarzę.
-Tak, ja jeżdżę na zawody i mam portal o skokach, ale z panem nie miałam przyjemności zrobić wywiadu. Może w najbliższej przyszłości się to uda. - powiedziała Marta krzywiąc się na widok Alexa.
-Nie będzie problemu, ja zawsze chętnie rozmawiam z dziennikarzami.
     Po wymianie tych życzliwości Fritzi odprowadziła Alexa do drzwi.
-Ona wie? - zapytał cicho, a kiedy dziewczyna kiwnęła głową dodał - Ufasz jej? Jest dziennikarką, więc mam nadzieję, że się nie wypapla...
-Spokojnie. Będzie milczała jak grób.
-Dobrze, w porządku. Będę leciał. Uważaj na siebie.
     Alex wyszedł, a Fritzi udała się do kuchni, by rozpakować zakupy.
-No, no, postarał się... Czyżbyś mu powiedziała?
-A miałam inne wyjście?
-No a nie? Mówiłam ci, żebyś powiedziała Gregorowi. - Marta miała już dość wałkowania tematu, komu co powiedzieć.
-Szczerze? Myślę, że nie ucieszyłby się. On jest skupio...
-Teraz to chyba jaja sobie robisz. - Marta przerwała przyjaciółce - To wolałaś powiedzieć temu, który bardziej się cieszy, czy jak?
-Nie. Byłam pewna, że Alex się wścieknie.
-Ja nie wiem, paranoja, patologia, bajzel, burdel na kółkach... - powiedziała Marta sama do siebie - Pamiętam, jak miałam 17 lat to wszystko było takie super, takie proste...
     Fritzi skończyła wypakowywać i układać zakupy, więc usiadła na krześle w kuchni biorąc przy okazji jabłko.
-Jak ja miałam 17 lat to nic nie było proste. Wtedy właściwie wszystko się skomplikowało. Wcześniej to i owszem, było fajnie.
-No, no, ciekawie się zaczyna... Chętnie posłucham!
-A co mam ci powiedzieć? Chodziłam do szkoły, miałam ambicje być skoczkinią, ale lęk wysokości wszystko przekreślił i dałam spokój. Przyjaźniłam się z Kamilem, ja byłam w nim zabujana, ale on nie zwracał na mnie uwagi jeśli o to chodzi...
-Z Kamilem? Masz na myśli...
-Tak, Stocha. Od dziecka zawsze razem. Mój ojciec był pewien, że będziemy razem. I to się prawie udało... Były dwa podejścia, że się tak wyrażę. Raz prawie byliśmy parą jeszcze zanim zaczęłam jeździć regularnie na zawody. Potem ja jeździłam z ojcem na Puchar Świata i niechcący poznałam Morgiego, nie mogłam się zdecydować, już prawie byliśmy z Morgim, to pojawiał się Kamil, potem on zaczął odwalać i byłam z Thomasem. Ale ostatecznie nam nie wyszło, a z Kamilem wiesz jak teraz jest.
-Nie ogarniam. A z Kamilem czemu nie wyszło?
-Najpierw mnie bardzo zależało. Jak miałam 12 lat to zaczęłam do niego wzdychać, ale że on był starszy to nie bardzo go obchodziła taka smarkula jak ja. Potem dopiero jakby mnie zauważył. Trochę się spotykaliśmy, chodziliśmy razem coś jakby na randki, raz przyszedł do mnie do domu, ojciec miał wrócić późno. Kamil przyniósł mi różę, zamówiliśmy sobie pizzę i oglądaliśmy film, kiedy on się do mnie zbliżył. Pewnie wylądowalibyśmy w łóżku, gdyby nie to, że ojciec wrócił wcześniej. Kamilowi było głupio i przez jakiś czas przystopowaliśmy. Kiedy poznałam Thomasa, Stochowi zaczęło zależeć jeszcze bardziej i wtedy wszystko się rozwaliło. Przyjaźń od pieluch z Kamilem też się skończyła.
-O kurde. - Marta nawet nie wiedziała, że jej przyjaciółka miała tak bliskie relacje ze Stochem - I teraz nic, zupełnie nic? Ani cześć, ani nic?
-Nic, zupełnie nic. Nawet życzeń na święta sobie nie składamy. Byłam wtedy młoda i głupia, rozwaliłam go psychicznie. Od zawsze miałam talent to rozwalania życia sobie i innym.
-A Gregor?
-Zawsze był gdzieś obok, tylko nigdy specjalnie nie zwracałam na niego uwagi.
-Dobra, tyle już wiem. A co z Alexem? Chyba ot tak się nie znalazł przy tobie.
-Pewnie, że nie. Głupia sprawa, znalazłam jego smycz z identyfikatorem na zawodach i postanowiłam oddać. - Fritzi uśmiechnęła się na myśl o tym drobnym wydarzeniu - Tak za jednym zamachem poznałam Alexa i Thomasa. A Pointner kiedyś spotykał się z moją matką.
-Żartujesz?!
-Nie. Od kiedy go poznałam to mi się spodobał. Wiedziałam, że będą z tego problemy.
-O rany, strasznie to wszystko skomplikowane.
-Żebyś wiedziała... I teraz trzeba to ogarnąć.

     Jakoś pogodziła się z nową sytuacją, a wszystko dzięki Marcie. Wiedziała, że będzie ciężko, ale jednocześnie musiała stawić czoła rzeczywistości. Gregorowi nie powiedziała nic, ale za to poprosiła Schustera o urlop. Nic więcej nie powiedziała, bo musiała się zastanowić, jak to zrobić. Poza tym nie chciała mu nic mówić przez telefon, a do tego sezon zbliżał się ku końcowi.
     Starała się o siebie dbać, cały czas przeglądała internet w poszukiwaniu porad dla kobiet w ciąży. Cały czas znajdowała nowe artykuły, niektóre tak absurdalne, że nie mogła powstrzymać śmiechu.
     W miarę możliwości chodziła na spacery i robiła mnóstwo zdjęć, zupełnie jak kiedyś. Tym samym odkrywała nowe miejsca, bo zawsze brakowało jej czasu na poznanie Innsbrucka.
     Alex dzwonił codziennie, a jeśli nie mógł rozmawiać, to zawsze wymieniali smsy. Pointnera interesował głównie to, jak czuje się dziewczyna i czy z dzieckiem wszystko w porządku.
     Za Alexem nie tęskniła w ogóle. Cały czas myślała o Gregorze, z którym miała zobaczyć się dopiero po zakończeniu sezonu. Przerażała ją myśl o tym, że będzie musiała powiedzieć mu o ciąży.
     Pewnego dnia zadzwonił i długo rozmawiali. Nie była taka spięta jak wcześniej. Można powiedzieć, że było tak, jak dawniej. Z tą tylko różnicą, że ona była w ciąży i to nie z nim.
-Fritzi, tęsknię za tobą. - szepnął po godzinie paplaniny.
-Ja... ja za tobą też. - powiedziała przez łzy.
-Ej, nie płacz, już niedługo się widzimy. Pojedziemy może gdzieś, co ty na to?
-Jasne, bardzo chętnie. Dobra, muszę kończyć. Do usłyszenia!
-Pa skarbie!
     Po tej rozmowie kompletnie się rozkleiła i długo nie mogła dojść do siebie. Stresowała się tym, że sezon się kończy i Gregor wróci. Ta myśl spędzała jej sen z powiek i ściskała żołądek. Do tego Schuster męczył ją pytaniem, czy nie zechciałaby wybrać się na szkolenie do Finlandii. Przejmowała się wszystkim i czuła się coraz gorzej.

     Powrót Gregora zbliżał się wielkimi krokami. Chłopak najpierw musiał jednak udzielić wywiadów, pokazać się w telewizji i zapozować w sesjach zdjęciowych. Potem zamierzał odwiedzić rodziców i pochwalić się Kryształową Kulą, a zaraz potem udać się do mieszkania w Innsbrucku. Nie miał chęci na te wszystkie oficjalne występy, ale nie miał wyjścia, bo Kula zobowiązywała. Marzył jedynie o tym, by wrócić do Fritzi spędzić z nią trochę czasu.
     Do Innsbrucka wrócił Alex. Marta wiedziała, że w końcu się pojawi i może zostawić przyjaciółkę samą, bo zamierzała wybrać się na parę dni do Polski. A Pointner od razu postanowił odwiedzić Fritzi i w końcu na żywo z nią porozmawiać. Najpierw dzwonił domofonem, jednak dziewczyna mu nie otworzyła. Wiedział, że będzie w domu. Do budynku wpuścił go sąsiad.
     Przez chwilę dobijał się do jej drzwi, ale wciąż nie otwierała i zaczął się martwić. Nacisnął klamkę, drzwi były otwarte. Powoli wszedł do mieszkania, teraz wiedział, że coś musiało się stać.
-Fritzi, jesteś tam? - zawołał.
-Alex...? - jęknęła Fritzi.
     Natychmiast pobiegł do salonu, bo stamtąd usłyszał jej głos. Leżała na kanapie i krwawiła. Nawet nie miał zamiaru dzwonić na pogotowie, wziął ją na ręce i zaniósł do auta.

     Wypisała się na własne życzenie, bo lada chwila miał wrócić Gregor. Nie była co prawda w dobrym stanie psychicznym, ale szczęśliwie mogła jakoś udawać. Zmęczenie na twarzy też zniknęło dzięki makijażowi.
     Do domu odwiózł ją Alex. Przez całą drogę nie rozmawiali, Fritzi gapiła się w okno, a Alex skupił się na prowadzeniu. Dopiero na parkingu pod domem podziękowała mu za podwózkę i pożegnała się.
-Poradzisz sobie? - zapytał - Może wniosę ci torbę.
-Poradzę, poradzę. - Fritzi wysiadła z auta i prawie się przewróciła. Alex chwycił ją pod rękę, wziął torbę i razem udali się do jej mieszkania.
     Zrobiła dwie kawy i stanęła przy oknie. Czuła się koszmarnie i marzyła, żeby się położyć.
-Nawet nie wiesz, jak mi źle. - powiedziała nagle.
-Chyba wiem. To dotyczy też mnie.
-No tak, masz rację. Nie wiem, co teraz będzie. Mam nadzieję, że Gregor się nie dowie.
-Ja mu nic nie powiem. To zostanie między nami.
-O czym mam się nie dowiedzieć?
     Alex i Fritzi spojrzeli na wejście do kuchni. Stał tam Gregor ze swoimi bagażami. Patrzył przez chwilę na nich, uśmiechnął się ironicznie i powiedział:
-No tak, mogłem się spodziewać. A ja ci zaufałem! - krzyknął z wściekłością.
-Gregor, to nie tak!
-Nawet nie próbuj się tłumaczyć. I nie idź za mną. - wycedził i zwrócił się do Alexa - A z tobą policzę się innym razem.
     Gregor wyszedł, zostawiając ich oboje. Alex ruszył do drzwi, ale Fritzi go powstrzymała.
-Daj spokój, będę musiała sama z nim porozmawiać...

     Do Innsbrucka wróciła Marta, która dopiero wtedy dowiedziała się o wszystkim. Była zaskoczona obrotem sprawy i jednocześnie zmartwiona stanem zdrowia przyjaciółki. Fritzi zdecydowała się jednak przystać na propozycję szkoleń w Finlandii, z czego bardzo ucieszył się Schuster. Nie chciała już myśleć o wydarzeniach z ostatnich tygodni i rozpaczać po stracie Gregora. Postanowiła też zostawić mieszkanie pod opieką Marty.
     Gregor długo nad tym myślał i w końcu podjął decyzję o rozmowie z Fritzi. Zdziwił się, gdy w mieszkaniu zastał Martę. Przez kilka minut bezskutecznie próbował wyciągnąć informacje, ale dziewczyna szła w zaparte.
-Pytam po raz ostatni. Gdzie jest Friederike? Muszę z nią pilnie porozmawiać i gówno mnie obchodzi, że masz dochować tajemnicy!
-No dobra... - Marta w końcu się złamała - Jest w drodze do Finlandii, leci na jakieś szkolenia, czy coś.
-W drodze... Kiedy wyjechała?
-Teraz pewnie dojeżdża do dworca, stamtąd jedzie do Monachium na lotnisko.
-Dzięki.
     Gregor wyleciał z mieszkania i z piskiem opon ruszył w kierunku dworca. Zawsze jeździł zgodnie z przepisami, ale tym razem tak mu się spieszyło, że łamał przepis za przepisem.
-Niech to szlag. - jęknął słysząc za sobą policyjną syrenę.
     Uchylił szybę i zanim funkcjonariusz zdążył się przedstawić, mruknął:
-Pisz pan mandat, nie mam czasu.
-Pan Gregor Schlierenzauer? O, dzień dobry!
-Dzień dobry. - powiedział nieco zaskoczony Gregor.
-Moja córka jest pana wielką fanką, da mi pan autograf?
-Jasne.
-Dla Christiny. - policjant podetkną mu kartę z długopisem - Och, dziękuję panu bardzo! Niech pan jedzie, ale ostrożnie!
-Dziękuję. - odpowiedział Gregor - Do widzenia!
     Chłopak ruszył i zaraz znalazł się na dworcu. Nie zdążył. Pociąg do Monachium odjechał 5 minut wcześniej.
____
Czy powinnam pisać, że ciąg dalszy nastąpi - nie wiem.
Zachęcam do komentowania i do pisania na maila.
Dziękuję czytelnikom. :)

2 komentarze:

  1. Strasznie się cieszę, że kontynuujesz opowiadanie. Rozdział jak zwykle na wysokim poziomie. Fritzi i te jej trudne wybory... Cieszy też duża obecność Marty w tym wszystkim, z niecierpliwością oczekuje na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, jak dobrze, że wróciłas:) Tesknilam za skijumping story.. Rozdzial interesujący, dużo się działo, jestem ciekawa, co Gregor zamierza powiedziec Fritzi..

    OdpowiedzUsuń