sobota, 30 listopada 2013

Epizodzik 2 "Mogę?"

Dziękuję za miłe komentarze i za to, że jesteście tyle czasu ze mną.  Dziś kolejny epizodzik nowej serii i mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Liczę też na komentarze - uwielbiam je czytać, zwłaszcza Wasze interpretacje. Tymczasem ja nie zanudzam - zapraszam do lektury! :)


 He would tell me I was beautiful
Sneaking in the neighbours swimming pool
Yeah he taught me how to break the rules
Seventeen

Hey, these days are long gone
And when I hear that song
It takes me back

We were on top of the world
Back when I was your girl
We were living so wild and free
Acting stupid for fun
All we needed was love
That’s the way it’s supposed to be
Seventeen

EPIZODZIK 2 "MOGĘ?"
      Wracała ze spotkania w wyśmienitym humorze. Ciągle się śmiała, bo w głowie cały czas miała teksty Piotrka Żyły. Dawno tak świetnie się nie bawiła i cały czas zastanawiała się, dlaczego to Kamil wyciągnął do niej pierwszy rękę. Czyżby próbował ratować ich dawną przyjaźń?
      W końcu porozmawiała też z Krzyśkiem Biegunem. Nigdy wcześniej nie mieli okazji się zapoznać, a teraz nawet się zakumplowali. Nakłapała się też jęzorem z Maćkiem Kotem i Dawidem Kubackim, bo ostatnio brakło czasu. Wszyscy pogratulowali jej zwymyślania Alexa Pointnera, a od Piotrka dostała w nagrodę granatową czapkę z neonowymi paskami. Kamil z kolei powiedział, że Fritzi ma jaja i jest odważna. Friederike oraz skoczkowie zdecydowali, że spotkanie koniecznie będą musieli powtórzyć. Wszystkie dawne wspomnienia wróciły.
      Pod hotelem spotkała Gregora. Stał zniecierpliwiony i pocierał ręce, które już zdążyły mu odmarznąć. Na widok dziewczyny zrobił taką minę, jakby popełniła jakąś zbrodnię.
-Widzę, że się świetnie bawiłaś. - powiedział cicho - A ja tu na ciebie czekam.
-Spotkałam się z przyjaciółmi. - Friederike ścisnęła mocniej czapkę - Chyba mam do tego prawo?
-Niech zgadnę. Było to spotkanie sam na sam ze Stochem?
-Ze wszystkimi polskimi skoczkami.
-Jasne. - burknął.
-Gregor, co się z tobą do cholery dzieje?! - krzyknęła - Brak tej żółtej szmaty na twoim torsie aż tak cię dołuje, że musisz się wyżywać na wszystkich?
-To nie jest żółta szmata. - wycedził i dodał sam do siebie - Z kim ja się zadaję?
-Słyszałam to. - mruknęła Fritzi - Przykro mi. Idę spać.
      Nie czekając na jego reakcję weszła do hotelu, a następnie skierowała się do swojego pokoju. Marzyła o śnie, bo miała już dość niespodzianek tego dnia.

      Czwartkowe treningi i kwalifikacje zostały przeniesione na piątek, więc Werner Schuster postanowił zrobić trening na sali. Wcześniej Fritzi postanowiła spotkać się z Martą i opowiedzieć jej o spotkaniu z polskimi skoczkami.
-No, to jesteście na dobrej drodze, żeby mieć chociaż poprawne stosunki. - powiedziała po wysłuchaniu koleżanki - Jest git.
-A ciebie co trapi? - zapytała Friederike patrząc na jakby nieobecną Martę.
-Bo mam życiowy problem stulecia. Umówić się z Morgensternem czy nie, oto jest pytanie!
-Jasne że tak.
-A może mu dać zadanie i jak je wykona, to się dopiero z nim umówię? No co, żeby nie miał za łatwo.
-Serio? - zdziwiła się Fritzi - A tobie Morgi się podoba? Bo to jest najważniejsze.
-No wiesz... - Marta mrugnęła do koleżanki porozumiewawczo - Na zdjęciach wygląda jak lalka z wosku.
-Ja pierniczę - Fritzi roześmiała się - A na żywo? Co ci po zdjęciach?
-No... Całkiem, całkiem. Powiem mu, że jak tutaj będzie na podium, to w Lille się z nim umówię. O, tak zrobię!

      Schuster zostawił Fritzi z kadrą, a sam wybrał się na umówiony video-czat. Dziewczyna ani trochę się nie obawiała, bo po wycisku stulecia jaki miała podczas ostatnich miesięcy, poprowadzenie takiego treningu nie sprawiało jej żadnych trudności.
      Ona i skoczkowie rozgrywali właśnie mini mecz siatkówki, gdy na salę wpakowali się Austriacy, którzy stanęli zdezorientowani. Zaraz przed nich przepchnął się Pointner.
-Możecie się zbierać. - powiedział podchodząc do dziewczyny. Ona spojrzała na swoją kadrę, chłopaki popatrzyli na siebie i pokręcili głowami.
-Zaraz będzie się działo. - Gregor trącił łokciem Morgensterna, który natychmiast wyciągnął telefon i zaczął nagrywać.
-To wy możecie się stąd zawijać. - odpowiedziała mu szorstko - Schuster zarezerwował salę, zobacz sobie rozpiskę na drzwiach.
-Złotko, problem jest taki, że ja też rezerwowałem salę. Właśnie tę.
-Jaka szkoda, że akurat my tu mamy trening. - powiedziała z pewnością w głosie i dodała do chłopaków - Wracamy do gry!
-Zaraz, zaraz. - Pointner chwycił ją za ramię - Powiedziałem, że my mamy tu rezerwację!
-Mówić to sobie możesz. Zabieraj tę swoją kadrę i zejdź mi z oczu. Nie będę przerywała treningu, bo ty tak sobie życzysz.
-Ja pierdolę, jaki schiz. - Manuel Fettner musiał schować się za plecami Morgensterna, bo zaczął się krztusić ze śmiechu.
-Dziecko bez kwalifikacji prowadzi trening, niesamowite! - krzyknął wściekły Pointner.
-Co się tu dzieje? - na salę wpadł Stefan Horngacher. Fritzi odetchnęła z ulgą,
-Trener Alexander Pointner uparcie twierdzi, że ma rezerwację i próbuje przerwać nasz trening. - mruknęła.
-Alex, a sprawdzałeś godziny? Nie? No, to zaczynacie za półtorej godziny. A teraz żegnam, bo marnujesz nasz cenny czas. - Horngacher wypchnął Austriaków z sali i zamknął drzwi. Severin Freund przybił Fritzi piątkę.
-Zajebista jesteś. - powiedział.
-Dzięki.
-Nigdy nie daj się temu bucowi! - dodał Marinus Kraus.
-Jasne. - odpowiedziała mu po czym krzyknęła - Gramy dalej!
      Po tej akcji zaczęła się obawiać, że Schuster wcale jej nie pogratuluje. Naprawdę przestraszyła się, że nadszarpnęła zaufanie Związku i najzwyczajniej w świecie wyleci z kadry. Głupie myśli nie dawały jej spokoju, więc postanowiła na tym treningu dać z siebie wszystko.

-Idiota, buc, kretyn... - mówiła Marta sama do siebie. Była tak zaangażowana w wymyślanie wyzwisk, że nawet nie zauważyła, kiedy tuż obok niej stanął Thomas Morgenstern.
-To do mnie? - zapytał.
-O, hej... - dziewczyna podskoczyła - Jasne, że nie. Walter Hofer drugi weekend z rzędu nie znajdzie czasu, by udzielić mi wywiadu. Niesamowite!
-Olej Hofera, chodź ze mną na randkę.
-Spoko, pójdę.
      Thomas spojrzał na nią zaskoczony.
-No, pod jednym warunkiem. - dodała.
-Ach tak. Nie ma nic za darmo?
-Skocz jakoś dobrze w piątek lub w sobotę. Wiesz, chociaż na podium. Wtedy możemy się umówić w Lille.
-Chociaż na podium... - powtórzył Morgi - To mam przeskoczyć skocznię i trybuny?
-No, jeśli ci zależy.
-A chcesz ciekawe nagranie? - skoczek pomachał Marcie przed oczami swoim telefonem - Mam tu coś... intrygującego.
-Pornos Hofera i Pointnera?
-Nie, coś lepszego!

      Po wygranej Gregora w piątkowym konkursie liczyła, że w końcu normalnie porozmawiają. Co prawda Schlieri wciąż nie miał żółtej koszulki, ale miała nadzieję, że nie będzie aż tak tego przeżywał. Niestety, był tak zajęty udzielaniem wywiadów, że nie odbierał telefonu.
      Szła wściekła między domkami. Nie dość, że kolejna kłótnia z Alexem była do obejrzenia w internecie, cały czas bała się, że wyleci z kadry, to jeszcze własny narzeczony miał ją gdzieś. Miała serdecznie dość tego mroźnego i paskudnego weekendu.
-Siemanko. - ktoś nagle objął ją ramieniem. Fritzi spojrzała w bok i zobaczyła Dawida Kubackiego.
-Ale się przestraszyłam. - powiedziała - Weź zabierz to łapsko, jeszcze ktoś zauważy.
-Aj, przepraszam, no myślałem, że można tak po przyjacielsku. - teraz to Dawid był zaskoczony.
-Można, można, ale boję się, że ktoś zauważy. - wytłumaczyła szybko Friederike.
-Ktoś? Masz na myśli Mistera Perfekcji Gregora Schlirenzauera?
-Dokładnie tak.
-Ech, czuję, że znowu masz problemy. - Dawid westchnął.
-To to nie problem, gorzej, że chyba wylecę z kadry.
-Co ty mówisz? Przecież świetnie sobie radzisz! Schuster wie, co robi, więc nie masz się o co martwić.
-A widziałeś te filmiki jak się kłócimy z Pointnerem? - zapytała.
-Wiesz co ci powiem? Dno dna. W moich oczach Pointner dużo stracił. Nie wyobrażam sobie, jak trener może robić takie jazdy i nie rozumiem jego postępowania. Co on chce przez to osiągnąć?
-Tylko Schuster może to inaczej odebrać, że ja nic nie robię, a się wykłócam. Nie sądzę, że chciałby mieć w kadrze kogoś bez umiejętności, kto tylko żre się z trenerem innej kadry.
-Co ty pieprzysz?! - krzyknął Dawid - Jak bez umiejętności? Przecież masz umowę, docenili cię i trzeba się cieszyć! No, widzę, że musisz się wyluzować. Idziemy dziś z chłopakami na małe odstresowanie, może masz ochotę iść z nami?
      Fritzi energicznie pokiwała głową. Skoro Schlieri nie miał dla niej czasu, nie zamierzała siedzieć sama w hotelu.
-Ok, Kamil da ci znać co i jak. No, mała, uśmiech i do zobaczonka!

      Trochę żałowała, że nie wzięła więcej ubrań, ale na zwykłe spotkanie z chłopakami nie chciała się też stroić. Ponieważ było to spotkanie czysto prywatne założyła jeansy, podkoszulek oraz dwie ciepłe bluzy. Na głowę miała zamiar nasadzić czapkę od Piotrka Żyły. Kiedy przypudrowywała sobie nos, do pokoju wpadła Marta.
-Ooo, a ty dokąd?
-Nie umiesz pukać?
-Pukałam. Nie otwierałaś i pomyślałam, że coś ci się stało.
-Tak sobie tłumacz. - Fritzi zamknęła puderniczkę - Idę na spotkanie z polską kadrą.
-Myślałam, że się tak wystroiłaś na spotkanie z Gregorkiem. A tu randka z Polakami!
-Jaka randka... Nie przesadzaj. Chcę się tylko spotkać z przyjaciółmi. No, a Gregor sam mnie olał, więc nie zamierzam siedzieć sama.
-W ogóle chciałam cię przeprosić. - powiedziała cicho Marta - Za te filmiki. Ale po prostu nie mogłam...
-To ty? - przerwała jej Fritzi - Dziękuję ci bardzo! Dzięki tobie mogę wylecieć z kadry!
-Nie przesadzaj. Aż tak źle nie będzie, Schuster w ciebie zainwestował. Chciałam tylko pokazać, że jest jedyna osoba, która nie boi się sprzeciwić bóstwu.
-Zajebiście. Wiesz co? Jak ja wylecę to gwarantuję ci, że już więcej skoków na żywo nie zobaczysz.
-Oj, Fritzi nie denerwuj się. Idź na tę randkę, na pewno poprawi ci się humor.
      Marta zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Fritzi włożyła czapkę i wyszła z pokoju.

      Znowu byli w komplecie i znowu Piotrek zabawiał wszystkich. Friederike zapomniała zupełnie o swoich problemach. Nie był ważny konflikt z Pointnerem ani humory Gregora. Liczyło się to, że zebrali się wszyscy razem i mogli spędzić czas w najlepszym towarzystwie.
-Wiecie, że nasza Fritzi pożarła się z Misterem Perfekcji? - powiedział nagle Dawid.
-O co poszło? - zapytał Krzysiek Biegun.
-Pewnie o to, że za długo sterczy przed lustrem. - wtrącił Maciek Kot. Wszyscy ryknęli śmiechem.
-Oj, żeby o to. Stwierdził, że niepotrzebnie zwymyślałam Pointnera.
-Dobrze, że to zrobiłaś! - krzyknął Stefan Hula, a Jan Ziobro pokiwał głową - To, co mu powiedziałaś na sali też było niezłe. Czemu mu tak odwaliło, że się ciebie czepił?
-To chyba jasne. Kryzys wieku średniego, hehe. - mruknął Piotrek.
-Ooo, bez kitu. - zgodził się Kamil - Przecież wcześniej mieliście dobre relacje.
      No, można powiedzieć, że dobre, pomyślała Fritzi. Cieszyła się, że chłopaki nie wierzyli w jej romans z Alexem.
      Długo rozprawiali o konflikcie na linii Alexander Pointner - Friederike, ale do niczego nie doszli. Skoczkowie powoli wychodzili z lokalu, aż zostali tylko Fritzi i Kamil. Siedzieli na wygodnej kanapie i kiedy reszta sobie poszła, przysunęli się do siebie by się lepiej słyszeć.
-Jak za starych, dobrych czasów. - mruknął Kamil, a Fritzi pokiwała głową - To co, poszło tylko o Pointnera czy o coś jeszcze?
-O wszystko. Że się nie znam, że Pointner, że się z wami spotkałam, że Schlieri wciąż nie ma żółtej koszulki.
-Co za idiota. - Kamil powiedział to tak cicho, jak tylko potrafił - Powiedz mi szczerze, dobrze ci z nim?
-Oh. - Fritzi zamilkła na chwilę - No wiesz. Wcześniej było fantastycznie.
-Wcześniej.... A teraz?
-Jakby ci to powiedzieć... Pokazał swoje prawdziwie oblicze. Nie da się z nim porozmawiać, zachowuje się jak rozwydrzony dzieciak. Ostatni rok był super, ale teraz... Naprawdę nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Jak nie wygrywa zawodów, nie ma gadki. I ja mogę sobie dzwonić do niego, będzie miał mnie w dupie.
-Co ty mówisz. - Kamil był wyraźnie zaskoczony - Najpierw tak o ciebie zabiegał, a potem olał wszystko, bez sensu. Przepraszam, że to mówię, ale takie jest moje zdanie.
      Najbardziej chciał jej powiedzieć: Olej dziada! Nie mógł jednak być taki szczery. W każdym razie nie dziś.
-Nie wiem, co będzie. Ostatnio w ogóle nie rozmawialiśmy.
-To się w sumie chyba zdarza w związkach, no nie? My się wcześniej bardzo żarliśmy. - przypomniał jej Kamil.
-Tylko my nie byliśmy razem.
-No, prawie. Nie wiem jakim cudem nie przespaliśmy się ze sobą. Było tyle okazji.
-Wiem. - Friederike przyznała mu rację - Ojciec nawet by się na nas nie wkurzył. Byłby przeszczęśliwy.
-O, to prawda. Jak tak teraz do tego wracam to myślę, że nawet czasem to celowo zostawiał nam chatę wolną.
-Hahaha, o matko, a my nic.
      Na chwilę nastała cisza. Oboje zamyślili się, wrócili do tego, co było kiedyś. W końcu jednak Fritzi spojrzała na zegarek.
-Wszystko co dobre szybko się kończy, Kamil. Późno już, będę spadać. Jutro kolejny konkurs, ty też musisz być wypoczęty.
-Racja. - chłopak kiwnął głową - Słuchaj... Czy mogę cię przytulić, tak na pożegnanie?
-Jasne. - Fritzi, choć zaskoczona, zgodziła się. Sekundę później była w objęciach Kamila.

C.D.N.


2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, stare czasy wracają. Uczucia Kamila wiecznie żywe. A Marta miała niezły pomysł, z tym warunkiem dla Morgiego. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, jak ja kocham wątek Kamila i Fritzi.. od samego początku im kibicowałam, dobrze, że ich stosunki się polepszyly:) Zachowanie Gregora.. nie skomentuje :P

    OdpowiedzUsuń