Back when we built something new
The world was ours to conquer
And we were not afraid to lose ourselves
Somewhere inside this, you changed
And I could never follow you that way
The world was ours to conquer
And we were not afraid to lose ourselves
Somewhere inside this, you changed
And I could never follow you that way
EPIZODZIK 22 "NA DWA FRONTY"
Zimowy Innsbruck był piękny. Marta na każdym kroku zachwycała się nim coraz bardziej. Kiedy po zawodach w Polsce przyjechała z Fritzi do Austrii, nie mogła wyjść z podziwu. Ani ona, ani Fritzi nie wybierały się do Sapporo ze względów finansowych. Marta nie miała aż tyle pieniędzy, żeby przeznaczyć je na Japonię, a Schuster stwierdził, że nie ma potrzeby brać Fritzi. Takim oto sposobem przyjechały do Innsbrucka. Jedynym zadaniem Friederike było meldowanie się na siłowni. Czasami zupełnie to olewała, ale zdarzało się, że szły razem z Martą i podrywały bywalców na siłce.
Gregor dzwonił kilka razy dziennie. Od Alexa nie odważyła się odebrać telefonu ani razu.
"Co się dzieje?", pytał w kółko w smsach.
-Odbierz w końcu, ten twój dzwoniący telefon mnie już wkurza! - krzyknęła Marta, gdy komórka Fritzi rozdzwoniła się na dobre.
-Halo? - Friederike nacisnęła zieloną słuchawkę.
-No nareszcie! - wykrzyknął Alex - Co się z tobą dzieje?
-Nic się nie dzieje, a co ma się dziać? - zapytała niezbyt przyjemnym tonem.
-Tęsknię za tobą. Myślałem, że coś się stało, bo nie odbierałaś.
-Jest ok, siedzimy z Martą. Nic się nie dzieje.
-Dobrze, dobrze. To w porządku, jak dobrze. Nie przeszkadzam, na razie!
Wzruszyła ramionami i odłożyła telefon.
Było już po zawodach w Sapporo i dziewczyny odsypiały zarwaną nockę. W mieszkaniu panował nieprawdopodobny bałagan, ale Fritzi stwierdziła, że zdąży posprzątać przed przyjazdem Gregora. Zresztą, wszystko i tak mogło się pozmieniać, mógł przecież polecieć od razu do Norwegii. W końcu nic nie wiadomo.
Martę obudził dzwonek i walenie do drzwi. Zarzuciła szeroką bluzę i powlokła się żeby otworzyć.
-Guten Morgen! Mam przesyłkę do pani Friederike Murawskiej! - powiedział pan kurier.
-Morgen srorgen. - burknęła Marta - Ja nie Murawska, idę ją zawołam.
Fritzi podpisała i otrzymała wielkie pudło owinięte ładnym papierem. Wzięła je do kuchni i zabrała się za otwieranie. Jej oczom ukazał się... nowiutki Nikon, o którym tak marzyła.
-Od kogo to? - zapytała Marta ze zmarszczonym czołem, kiedy Fritzi wyjęła jakiś bajerancki obiektyw.
-Nie wiem, nie ma kartki.
Przeszukały całe pudło, ale nic nie znalazły.
-Może włącz aparat? Ja bym tam umieściła wiadomość, na fotce. - zaproponowała Marta.
I rzeczywiście, miała rację. Prezent był od Alexa.
-On chyba zwariował... Ile to musiało kosztować... - szepnęła Fritzi.
-Zapowiada się na naprawdę ciekawe podziękowania. - Marta mrugnęła do koleżanki - Ale może najpierw zadzwoń?
Zobaczyli się dopiero w Harrachowie, bo do Vikersund jednak nie poleciała. Mogła osobiście podziękować za piękny sprzęt, ale musiała uważać, żeby nie nakrył ich Gregor.
-Nie powinniśmy. - mruknęła siadając obok łóżka.
-I który raz to powtarzasz? Spotykamy się dość długo i kogo próbujesz oszukać? Bo chyba nie mnie. - odpowiedział Alex.
-Ale nie chcę stracić Gregora.
Alex poczuł jakiś niemiły uścisk w sercu.
-Poligamia nie jest legalna. Poza tym chyba byśmy się pozabijali. A ty wciąż jesteś jego narzeczoną.
-Tak i nie zamierzam go zostawić.
-I co, wyjdziesz za niego? Zrobisz mi to?
-Co mam ci niby zrobić? Nie jesteśmy razem, więc...
Alex machnął ręką, a Fritzi wstała i wyszła. Musiała iść do Gregora...
To wszystko robiło się coraz bardziej uciążliwe. Nie miała tyle siły, żeby ciągnąć na dwa fronty i nawet Marta nie wiedziała, jak ją pocieszyć.Co mogła jej doradzić? Fritzi musiała sama postanowić, ale odkładała to na później. Miała na głowie masę rzeczy, w tym ciągłe latanie za Schusterem. Na dodatek Alex ciągle prosił ją o przejście do jego drużyny. Stawało się to nie do wytrzymania.
Za to Marta cieszyła się z nieobecności Morgensterna, który trenował do MŚ. Przynajmniej nie musiała oglądać przylepionych do niego sióstr. Co prawda latały za innymi skoczkami, ale dało się to jakoś przeboleć.
-Ty normalnie nie uwierzysz. - powiedziała Marta, kiedy tylko zobaczyła Fritzi między domkami - Lotta lepi się do Tepesa!
-Rany, do Mirana?! Co ty mówisz?!
-Nie, do Jurija! Widziałam ich razem, no to już jest komiczne!
-Lepi się, bo dobrze skoczył, a Morgensterna nie ma. Jak w Willingen dobrze skoczy ktokolwiek inny, nawet gdyby miał 60 lat, to co myślisz? Ona nie odpuści, ta jej siostra też.
Nagle z jednego domku wyleciał Pointner. Minął dziewczyny, ale potem chyba się zorientował, że stała tam też Friederike i zawrócił.
-Jak leci? - zapytał obejmując ją w pasie; Marta wytrzeszczyła oczy.
-Co ty robisz, wszyscy patrzą. - szepnęła Fritzi i zabrała jego ręce.
-Oj, to tak dla jaj, nie przesadzaj. - odpowiedział jej. Nie zauważył, że ktoś właśnie zrobił im zdjęcie.
-On jest chyba jakiś nienormalny. - powiedziała Marta, gdy Alex odszedł. W ich stronę zbliżał się Gregor.
-Jak się ma moja narzeczona? - zapytał z uśmiechem i pocałował Fritzi - Nie za zimno? Może chcesz moją kurtkę?
Pokręciła głową. Nagle poczuła do siebie obrzydzenie i chciała zostać sama. Chciała powiedzieć Gregorowi, że ma romans z Alexem. Chciała uciec i odizolować się od tego wszystkiego.
Biedna Fritzi, rozdział super! :D
OdpowiedzUsuńsuper rozdział! pisz częściej! :D
OdpowiedzUsuń