środa, 25 grudnia 2013

Epizodzik 6 "Szczęście"

Hej!
Oddaję Wam najbardziej dopieszczony Epizodzik w historii tego opowiadania. Codziennie, od ponad 2 tygodni coś poprawiałam, dopisywałam, kasowałam. A jeśli nie poczujecie tego, co tu nawypisywałam... to znaczy, że będę musiała odejść na emeryturę :D Nie przedłużam, oto i...


EPIZODZIK 6 "SZCZĘŚCIE"

Well maybe we got lost in translation, maybe I asked for too much
But maybe this thing was a masterpiece till you tore it all up
Running scared, I was there, I remember it all too well
And you call me up again just to break me like a promise
So casually cruel in the name of being honest
I’m a crumpled up piece of paper lying here
‘Cause I remember it all, all, all too well


-Co ty robisz? Dlaczego mnie zostawiasz? - pytała Fritzi po raz setny. Gregor chodził po mieszkaniu i zbierał do torby rzeczy, które wcześniej zostawił. W końcu zapiął torbę, a z kieszeni spodni wyjął klucze, które po chwili wylądowały na szafce przy drzwiach wejściowych. Zaraz potem chłopak wyszedł, nawet nie spojrzawszy na dziewczynę. Fritzi szybko ściągnęła pierścionek z palca, otworzyła drzwi i cisnęła nim na schody. To wszystko co mogła zrobić, była bezsilna.
      Czuła, że ledwo stoi na nogach, więc poczłapała do salonu i klapnęła na kanapie. Nie rozumiała, dlaczego się wyprowadził. Może widział mnie wtedy z Kamilem, pomyślała. Nie, niemożliwe. Nikogo nie było w pobliżu. Nawet jeżeli Marta zauważyłaby coś, to też nie sypnęłaby mnie. Zdjęcia też nie mogłaby zrobić, potrzebowałaby lampy, a po ostatniej akcji nie zaryzykowałaby. Poza tym czy rozmowa z Kamilem była zbrodnią? Fritzi na chwilę ukryła twarz w dłoniach, ale zaraz się pozbierała i chwyciła telefon. Niestety, Marta była poza zasięgiem. Postanowiła więc napisać smsa do Kamila: Gregor właśnie się wyprowadził. Nie minęła minuta, a Kamil do niej dzwonił.
-Ej, mała, trzymasz się jakoś? - zapytał na powitanie.
-Tak, to było do przewidzenia, że się wyprowadzi. - powiedziała smutnym głosem - Myślałam, że spędzę z nim Święta.
-Skoro tak... Zapraszam cię do siebie, moja rodzina się ucieszy.
-Nie, nie powinnam. - mruknęła.
-Dlaczego? Znamy się od dziecka, ja nie widzę problemu. Przyjedź, co będziesz siedziała sama? Nakrycie dla niespodziewanego gościa tak czy owak będzie.
-Na pewno mogę...? - dopytywała się.
-Pewnie. - Kamil roześmiał się - Będę czekał.
      Chwyciła swoje nierozpakowane torby i zbiegła zanieść je do bagażnika. Przy samochodzie przypomniała sobie, że powinna wziąć coś eleganckiego do ubrania. Zawróciła więc do mieszkania i zajrzała do szafy. W ciągu ostatnich miesięcy kupiła kilka sukienek, niektóre z nich miały jeszcze metki. Wybrała dwie: białą do kolan, rozkloszowaną i z rękawkami 3/4 oraz kobaltową z krótkim rękawem i lekko rozszerzaną ku dołowi. Zapakowała też czarne szpilki oraz sprzęt fotograficzny. Była gotowa do drogi.


Lights will guide you home 
And ignite your bones 
And I will try to fix you


      Bał się, że zmieni zdanie i nie przyjedzie. Wszystko z nią było możliwe, ale miał nadzieję, że jednak się pojawi. Od rana sterczał w kuchni i wypatrywał samochodu Fritzi.
      Kiedy zobaczył parkujące pod domem Audi A6, prawie wybiegł w samej koszulce. Opanował emocje, zarzucił kurtkę i wyszedł przed dom.
-Hej! - powiedziała wysiadając z auta.
-Cieszę się, że jesteś. - Kamil przytulił dziewczynę na powitanie - Zapraszam. Pewnie jesteś zmęczona.
-Tylko trochę. Zdrzemnę się i będzie ok.
-To chodź, przygotowałem ci pokój.
      Pomimo wczesnej pory w kuchni krzątało się już parę osób. Friederike przywitała się ze wszystkimi i poszła za Kamilem do pokoju. Poprosiła chłopaka, by przyniósł jej bagaże, a sama zasnęła w ubraniu.
      Nie spała długo, obudziła się nagle i na początku zastanawiała się, gdzie jest i dlaczego. Po chwili jednak przypomniała sobie wszystko i posmutniała. Powoli wygrzebała się z pościeli i wyjrzała z pokoju.
-Wyspałaś się, tak szybko? - zapytał Kamil, który wziął się nie wiadomo skąd, jakby tylko czekał kiedy dziewczyna się obudzi.
-Tak, tyle snu mi wystarczy. - pokiwała głową - Mógłbyś mi zrobić kawę? Zbiorę się i skoczę po jakieś prezenty, nie mam nic dla was.
-Nie ma spiny, przecież nikt nie będzie się czepiał. Lecę do kuchni po kawkę dla ciebie.
      Wzięła szybki prysznic, narzuciła sportowe ubrania i w biegu wypiła kawę. Chciała pojechać do miasta jak najszybciej, to może udałoby jej się dostać do jej ulubionej fryzjerki. Kiedy była w łazience i przyjrzała się sobie w lustrze poczuła, że musi coś w sobie zmienić. Po rozstaniu z Gregorem tylko dostała dodatkowego kopa.



Siedzę wieczorem ogarnięty moją ciszą
Oni nie słyszą a ja tak jak w transie 
Te proste dźwięki mnie kołyszą nade mną chmury wiszą
Wszystko jest takie łatwe i paradoksalne 
Zadowolony niosę radość dzisiaj wszędzie
Znowu się uśmiecham wiem że wszystko dobrze będzie
Zagubiony w tłumie chcąc odnaleźć się w tym pędzie
Buduję swoje życie na miłości fundamencie 

      Jakimś cudem udało jej się wszystko załatwić, fryzjerka też przyjęła ją bez problemu, bo akurat jedna z klientek nie przyszła. Friederike wróciła do domu Kamila w lepszym humorze; miała w końcu coś ładnego na głowie, a także nabyła prezenty dla wszystkich. Teraz pozostało jej tylko przygotować się do kolacji wigilijnej. Założyła więc swoją białą sukienkę i szpilki, w których nigdy nie umiała chodzić. Kiedy kończyła makijaż, przyszedł po nią Kamil.
-Gotowa? - zapytał przez drzwi.
-Tak jest. - odpowiedziała wychodząc z pokoju.
-O wow, jesteś... Wyglądasz olśniewająco, jak śnieżynka. - mruknął patrząc na dziewczynę. Po wizycie u fryzjerki miała podcięte, wycieniowane i odrobinę rozjaśnione włosy. Nie była to wielka zmiana, ale wyglądała o niebo lepiej.
-Dziękuję. Pomożesz mi jakoś dojść? Nie umiem w tym chodzić.
      Kamil roześmiał się i wziął ją pod rękę. Razem poszli na tradycyjną kolację wigilijną, podczas której nie sposób było się nie uśmiechnąć. Wszyscy jedli, rozmawiali, opowiadali sobie anegdoty, nie obyło się też bez śpiewania kolęd. Nie udało się jednak uniknąć jednego tematu, mianowicie dotyczącego Fritzi i Kamila.
-Och, uroczo razem wyglądacie. - powiedziała nagle mama skoczka. Fritzi poczuła, że się rumieni.
-Też tak myślę. - Kamil mrugnął i uśmiechnął się - Wyborny sernik.
-Nie zmieniaj tematu, Kamilku. W końcu znacie się z Fritzi nie od dziś. Chyba warto byłoby pomyśleć o...
-Mamo, proszę cię. - chłopak przerwał w odpowiednim momencie. Fritzi patrzyła na panią Stoch zdezorientowana i zrobiła dobrą minę do złej gry. Zapomniała już, że na takich rodzinnych spotkaniach nie brakuje trudnych tematów. Zresztą, później mama Kamila wzięła jeszcze Friederike na spytki, więc miały okazję porozmawiać. Fritzi musiała ze szczegółami opowiedzieć, czym zajmuje się w drużynie Niemców i jakie ma obowiązki.
      Rodzina wybrała się na pasterkę, a w domu zostali Fritzi i Kamil. Posprzątali po kolacji, pozmywali naczynia, a potem poszli się przebrać. Chcieli jeszcze pogadać, ale dziewczyna marzyła, żeby zdjąć sukienkę i założyć dres. Oboje byli zmęczeni, ale to była jedyna okazja do nadrobienia zaległości i omówienia wszystkiego.
-Mam dość związków, pierścionków i tego wszystkiego. - powiedziała, kiedy siedzieli w pokoju Kamila.
-Rozumiem. - chłopak pokiwał głową - Może to się jeszcze ułoży?
-Nie, chyba nie. Sam wiesz, jak było ostatnio. On się nawet do mnie nie odzywał, wyprowadził się też bez słowa. I co najważniejsze, nie wiem dlaczego.
-Mówiłem ci, żebyś go olała. Ten gwiazdor nie zasługuje na ciebie. Ostatnio widziałem, jak udzielał wywiadu. To była jakaś masakra! Był niemiły i opryskliwy, dziennikarz sam nie wiedział, jak ma zareagować. Uzupełniają się z Pointnerem.
-O tak. Są siebie warci. W końcu to oni we dwóch tworzą zespół, reszta to tło. Dobrze, że Alex nie chciał mnie tam, nie dałabym rady. Widziałam, jak traktuje ludzi, ja dziękuję za takie coś.
      Friederike nawet nie zauważyła, że jest w objęciach Kamila. Chłopak zastanawiał się, czy przypadkiem nie wypiła za dużo wina, ale wyglądała na trzeźwą. Czyżby było jej to obojętne?
-Kurde, nie wiem, co teraz będzie. - mruknęła - Mam puste mieszkanie w Innsbrucku i pierwszy raz nie mam ochoty tam wracać.
-Przecież nie musisz. - Kamil coraz bardziej zbliżał się do Fritzi.
-Jak to? - zdziwiła się.
-Sprzedaj mieszkanie, przenieś się do Polski, masz milion możliwości. Albo... Zawsze możesz tu bywać. W ogóle nie wiem, dlaczego ty mieszkasz w Austrii.
-Podobało mi się w Innsbrucku, to piękne miasto. Lubię chodzić tam po ulicach, odwiedzać Bergisel...
      Przypomniała sobie, jak dawno temu Gregor po raz pierwszy w jej życiu zabrał ją na Bergisel, a później świetnie bawili się na imprezie z okazji jej urodzin. Zawsze był gdzieś obok. Poczuła niemiły ścisk za serce.
-A w Zakopanem ci się nie podobało? Spędziłaś tu najlepsze lata swojego życia. Ze swoim ojcem... Ze mną. Pamiętasz, cieszyliśmy się z głupot, nie zastanawialiśmy nad niczym...
-Tak, podobało mi się. Z tobą. Kamil, to było...
      Nie zdążyła dokończyć, bo w jednej chwili przyciągnął Fritzi do siebie i zaczął całować. Smakował jej miękkich ust, jakby robił to po raz pierwszy. Bo to nie były wargi, które całował kiedyś, te były zdecydowanie delikatniejsze, piękniejsze. Powoli przesuwał ustami po jej czerwonych wargach zastanawiając się, czy oprócz tego zmieniło się coś jeszcze.



She’s talking to angels, counting the stars
Making a wish on a passing car
She’s dancing with strangers, falling apart
Waiting for Superman to pick her up
In his arms, In his arms
Waiting for Superman

      Znowu byli z Gregorem razem, wszystko wróciło do normy. Przyjemne ciarki rozchodziły się po jej ciele, bo znowu było dobrze. Tak bardzo się za nim stęskniła.
      Otworzyła nagle oczy i uśmiechnęła się, za oknem było już jasno. Lewą rękę przesunęła po pościeli i pogłaskała chłopaka. Odwróciła się, żeby na niego popatrzeć i podskoczyła z przerażeniem, bo to nie Gregor spał obok. To był Kamil.
      Rozejrzała się i pierwsze, co wpadło w jej ręce to koszulka chłopaka, więc nasunęła ją na siebie i wstała, żeby znaleźć swoje rzeczy. Chwyciła je i skierowała się do drzwi.
-Gdzie się wybierasz? - zapytał Kamil, kiedy nacisnęła klamkę.
-Ja... Muszę jechać.
-Co? O czym ty gadasz? - chłopak natychmiast się rozbudził i usiadł.
-Nie mogę... tu dłużej zostać.
-Chodzi ci o tę noc? - zaczął, a kiedy Fritzi kiwnęła głową dodał - Podejdź tu do mnie.
      Niechętnie usiadła na skraju łóżka, ale nie patrzyła na niego.
-Pięknie wyglądasz taka rozczochrana... I bardzo ci ładnie w mojej koszulce. - mruknął kładąc rękę na jej plecach, ale dziewczyna nawet nie spojrzała na niego - Słuchaj, jesteśmy dorośli, to była tylko jedna noc, która nie oznacza, że wyskoczę od razu z pierścionkiem i zaproponuję małżeństwo. - nie było to zgodne z prawdą, bo mógłby jej się oświadczyć nawet teraz, chociaż nie miał pierścionka -  Nie martw się. Hej, słyszysz? Fritzi, było nam razem dobrze, już zapomniałaś? Trochę przyjemności nikomu nie zaszkodziło.
      Nie chciała tego trzymać w pamięci. Ale tak, pamiętała. To była piękna noc. I nie zastanawiała się, dlaczego wylądowali w łóżku, to było proste. Obojgu brakowało bliskości.
-Chcę się ubrać, możesz się odwrócić? - wymamrotała.
-Fritzi... - Kamil roześmiał się - Widziałem cię tej nocy nagą... Calutką nagą... Jesteś piękna, jesteś aniołem... - szepnął - Dobra, nie patrzę.
      Wciągnęła na siebie spodnie dresowe, ale koszulki na swoją nie zmieniła. Bała się, że Kamil jednak się odwróci.
-Nie jedź, zostań ze mną. Zresztą, chcesz wracać do swojego pustego mieszkania? Tutaj masz mnie.
-Przepraszam, nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem nieco... skołowana. Nie wiem, co czuję, nie ogarniam tego, co się dzieje.
-Rozumiem. - chłopak pogładził ją po włosach - Ja niczego od ciebie nie oczekuję.
-Dziękuję. - Fritzi siedziała sztywno i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Była zawstydzona całą tą sytuacją. Kamil też nie za bardzo miał pomysł, jak rozluźnić atmosferę.
-Nie masz ochoty wybrać się dziś ze mną do Zako porobić parę fotek? - zapytał nie mając pomysłu, jak poprowadzić dalej rozmowę - Może wypróbowałabyś tego Instaxa ode mnie.
-Na zdjęcia z tobą zawsze mam ochotę. - dziewczyna w końcu się uśmiechnęła - A Instax... Kurde, świetna sprawa, zawsze o takim marzyłam.
-Cieszę się, że mogłem spełnić chociaż jedno z twoich marzeń. Widać, że promieniejesz.
-Bo mi dobrze tutaj, w sensie w Polsce. - odpowiedziała szybko.
-Tak, tak. Po prostu dobrze ci ze mną, ale nie chcesz tego przyznać. A ja nie mam prawa tego oczekiwać, więc mam nadzieję, że nie czujesz presji.
-Nie, jest ok.
      Wszystko potoczyło się tak szybko, zdecydowanie za szybko... Przedwczoraj Gregor ją zostawił, a dziś obudziła się w łóżku z Kamilem. Chociaż właściwie, miała wrażenie, że Gregor odszedł od niej już wcześniej, przecież nie rozmawiali i nic między nimi nie było. Teraz po prostu zabrał swoje rzeczy.
      Wybrali się do Zakopanego na zdjęcia. Zapakowali wszystko do samochodu Fritzi i ruszyli w drogę z Kamilem za kierownicą. Uwielbiała patrzeć, jak prowadzi samochód, jak jego ręce kręcą kierownicą. W życiu nie pomyślałaby, że to może być tak seksowne. Kiedy zauważył, jak ona na niego patrzy, nie mógł opanować uśmiechu.
      Dziewczyna wpadła na pomysł, żeby założyć kobaltową sukienkę i zapozować do kilku fotek. Przebrała się w aucie i wyszła w samej sukience oraz szpilkach, chociaż było zimno. Nie zważała na to, ustawiła tylko aparat, a Kamil zabrał się za pstrykanie. Od Fritzi nie mógł oderwać oczu.
      Później założyła z powrotem jeansy i ciepłą kurtkę. Chodzili z Kamilem po mieście, w którym jeszcze parę lat temu razem przemierzali ulice i dobrze się bawili. Robili mnóstwo zdjęć, bo jak to bywa w każdym mieście, trochę się pozmieniało. Friederike dawno tu nie gościła i z radością naciskała spust migawki. Na koniec zrobili sobie wspólne zdjęcie z Kamilem na tle Wielkiej Krokwi, najpierw lustrzanką, potem Instaxem. Fritzi od razu włożyła ich fotkę do portfela.
-To co, czas wracać do domu? - zapytał, a ona zrobiła nieszczęśliwą minę - Niestety, będziemy musieli się przemęczyć na obiedzie, ale to tradycja, nie martw się. Zdążymy się nagadać przed Oberstdorfem.
-Tak, tylko ja dzisiaj wyjeżdżam. - powiedziała, kiedy zmierzali do auta.
-Fritzi, nie przesadzaj. Nie musisz ode mnie uciekać, nic ci nie zrobię. Chociaż chętnie obejrzałbym dokładnie ten tatuaż, który masz na plecach. - chłopak rozmarzył się, ale Fritzi popatrzyła na niego takim wzrokiem, że dodał przestraszony - Oj, dobra, dobra, tylko żartowałem. Pojedziesz jutro na spokojnie.
-Czy będę jechać w nocy, czy gadać z tobą, na jedno wychodzi, noc nieprzespana.
-Chcesz ze mną rozmawiać w nocy? Tak to się teraz nazywa?
      Ze śmiechem klepnęła Kamila w plecy, a on padł w śnieg, chwytając przy okazji Fritzi.
-Ładnie to tak mnie wrzucać w śnieg? - zapytała chwytając trochę śniegu do ręki, który zaraz wylądował na czapce Kamila.
-Ej! - krzyknął Kamil i zaczął ją okładać śniegiem. Po chwili byli cali mokrzy i umorusani białym puchem leżeli na ziemi. I chociaż wiedział, że nie powinien tego robić, pocałował dziewczynę.
-Zimno mi. - szepnęła.
-Przecież jestem blisko...
-Ale leżę na śniegu. - przerwała mu. Kamil chwycił ją za rękę i podniósł do góry.
-To jedziemy w takim razie. Nie chcę, żebyś przemarzła.
      Wrócili do domu i od razu przebrali się w suche ubrania. Fritzi do obiadu założyła swoją kobaltową sukienkę, czym ucieszyła Kamila. Nie mógł przestać patrzeć na jej nogi, omiatał ją wzrokiem od góry do dołu, co nie umknęło uwadze jego mamy. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, zaczęła wypytywać Kamila o jego plany związane z Fritzi. On jednak milczał w tej kwestii.
      Wieczorem nie mogli się nagadać. Wiedzieli, że Święta się kończą i trzeba wrócić do rzeczywistości, więc chcieli ten czas spędzić jak najlepiej. Kamil już do niczego nie zmuszał Fritzi, rozmawiali o wszystkim i o niczym, jak kiedyś, gdy byli młodsi. Dziewczyna musiała przyznać, że jej przyjaciel z dzieciństwa się zmienił, oczywiście na lepsze. Nie miał już humorów, uśmiechał się częściej, rozmowa z nim była samą przyjemnością.


So open up your heart and just let it begin
Open up your heart, and just let it begin
Open up your heart, and just let it begin
Open up your heart
Acceptance is the key to be
To be truly free
Will you do the same for me?

      O godzinie 4 rano, ku zmartwieniu i protestom Kamila, Fritzi postanowiła wracać. Chłopak zaniósł jej wszystkie bagaże i nadeszła smutna chwila pożegnania.
-Dziękuję za zaproszenie. - powiedziała pierwsza - To były wspaniałe Święta.
-Fritzi, to była sama przyjemność dla mnie. Cieszę się, że mogłem je spędzić z kimś tak ważnym dla mnie jak ty. - wziął ją za rękę i powiedział patrząc w oczy - Nie odrzucaj tego, co jest szczere.
      Poczuła, że łzy napływają jej do oczu, więc spuściła głową i zaczęła iść do auta. Kamil poszedł za nią, ale widział, że ukradkiem ociera łzy. Kiedy wsiadła do auta poczuł, jak przewracają mu się wnętrzności.
-Jedź ostrożnie i uważaj na siebie. - szepnął - I dzwoń do mnie, a jak będziesz na miejscu to koniecznie.
-Jasne. - uruchomiła silnik, który subtelnie zaczął mruczeć jak kot głaskany przez swojego właściciela. Kamil zaczął się modlić o to, żeby Audi popsuło się albo rozpadło. Niestety, na to się nie zanosiło. Niemiecka precyzja i doskonałość w wykonywaniu aut nie dawała takiej możliwości. Ale przecież samochód stał pod domem, więc miał czas, żeby go unieruchomić, chociażby poprzez zatkanie rury wydechowej. Mógł na przykład wstrzyknąć piankę poliuretanową. Dlaczego na to nie wpadł?
      Zamyślona rozgrzewała silnik, a Kamil przyglądał się jej. W tej chwili pragnął tylko jednego - żeby z nim została. Wystarczyłoby, żeby była gdzieś blisko, bo nie chciał jej do niczego zmuszać. Nagle przekręciła kluczyk, zaciągnęła ręczny i wysiadła z samochodu.
-Powiedz mi, że nie pojedziesz dzisiaj, że zostaniesz ze mną. O nic innego cię nie proszę, po prostu zostań i pojedź ze mną na Mistrzostwa Polski.
-Kamil... Daj mi trochę czasu.
-Wiem, wiem, przepraszam, że czujesz presję, po prostu nie mogę już...
-Nie, to nie to. Wszystko dzieje się tak szybko... Bardzo cię lubię, ale ja dopiero co rozstałam się z... z Gregorem.
      Kamil wypuścił ze świstem powietrze. Co ona uczepiła się tak tych Austriaków? Starał się jednak trzymać emocje na wodzy. Wiedział, że Fritzi tak czy owak będzie jego. Teraz, później, nie miało to znaczenia, był cierpliwy.
      Stała oparta o samochód i nie wiedziała, co ma zrobić. Nie chciała go ot tak zostawić, bo widziała smutek w jego oczach. Ale z drugiej strony nie mogła robić mu nadziei na cokolwiek. A może zrobiła mu ją tamtej nocy?
-Nein, nein, nein, das geht nicht so weiter! [1] - krzyknęła nagle. Kamil, oparty ręką o Audi, spojrzał na dziewczynę dziwnie - Słuchaj, nie. Pamiętasz, co było wcześniej, parę lat temu? Narobiłam ci nadziei, a nic z tego nie wyszło. To się nie może powtórzyć, nie mam prawa ci tego zrobić. Das ist doch alles unsinn. [2]
-Wtedy to nie miało prawa się udać. Nie byliśmy na to gotowi, chcieliśmy tylko zrobić sobie nawzajem na złość.
-Uważasz, że teraz jesteśmy na to gotowi?
-Tak, ja jestem.
-Chciałam wtedy spróbować czegoś innego. - przyznała - Denerwował mnie ojciec z tym swoim swataniem, ty mnie denerwowałeś, w ogóle, to było straszne.
-Ja też o pewnych rzeczach chcę zapomnieć. - przytaknął Kamil. Im bardziej chciał pewne rzeczy wypchnąć z głowy, tym bardziej żałował tego, co wtedy robił.
-Nie wiem, co mam zrobić. - wyrzuciła w końcu z siebie - No nie wiem.
-Zostań... Zostań moją Śnieżynką. Jesteś moim najlepszym prezentem na Święta. - Kamil podszedł bliżej i złapał ją za rękę - To co powiem, będzie może i głupie, ale All I want for Christmas is youuuu!
-Śnieżynką? - roześmiała się - Brzmi kusząco. A co do świątecznego prezentu, już go... eee... rozpakowałeś. Poprzedniej nocy.
-Tak, zgadza się. - pokiwał głową, a w myślach dodał: Już jesteś moja.
-Dobra. - powiedziała po chwili milczenia - Dobra, jedziemy do Wisły.
-Ale że serio? - Kamil wytrzeszczył oczy - Czekaj, idę po toboły!
      Nie planowała wyjazdu na Mistrzostwa Polski i nawet Marcie powiedziała, że nie jedzie. No tak, tylko że teraz okoliczności były zupełnie inne...
      Fritzi postawiła Kamilowi jeden warunek - żeby pospał w samochodzie. Udał, że się zgadza, ale wcale nie spał, zerkał na nią. Nie mógł się skupić na spaniu. Najpierw zdobył plastron lidera i umocnił się na prowadzeniu w generalce, potem Gregor wyprowadził się od Friederike, przyjechała do niego na Święta, spędzili cudowną noc, czy mogło być piękniej?

-Fri! Fri!
      Friederike stała na trybunach pod skocznią w Wiśle i usłyszała wrzask Marty, która wpadła na nią i ucałowała serdecznie w policzek.
-Jednak przyjechałaś! - krzyknęła - Ale super! Widziałam twoją audicę, myślałam, że mi się przewidziało, ale austriackie blachy, wszystko git! I pięknie ci w tych włosach!
-Dzięki. - odpowiedziała Fritzi. Marta była bardziej obładowana niż zwykle, miała aparat, plecak oraz wielką reklamówkę z adresem jej portalu.
-To dla ciebie! - dziennikarka wyciągnęła coś w woreczku - Nakładaj!
      Była to biało-czerwona koszulka z napisem Kocham skoki z przodu, a z tyłu Garbik, fajeczka i poleciało! Fritzi roześmiała się i naciągnęła T-shirt na kurtkę.
-Czadowa, dzięki kochana. Z napisem Wellinger to dupek też masz?
-Bardzo śmieszne. - mruknęła - Te cytaty z tyłu to różne są, po Engelbergu siadłam i ogarnęłam. Znajoma firma mi robiła na szybko, dlatego nie mam tego dużo. Część już rozdałam, ale dla ciebie specjalnie trzymałam, coś czułam, że przyjedziesz! Mogę dać ci jeszcze jedną, z napisem Luz w dupie, chcesz?
-Haha, jasne, daj. - zaraz w jej plecaku wylądowała zielona koszulka. Chwilę jeszcze pogadały z Marta, ale dziennikarka musiała lecieć. Fritzi została na trybunach, wcześniej kupiła bilet jak reszta kibiców i czekała na skoki. Po paru minutach obok niej zjawił się Apoloniusz Tajner.
-Friederike, witam cię! - powiedział. Podali sobie ręce, dziewczyna nieśmiało wydukała dzień dobry - Mogę zająć ci chwilkę? Mam sprawę.
-Oczywiście.
      Mężczyzna załatwił jej smycz z plakietką dla VIPów żeby nikt ich nie zatrzymywał po drodze, a następnie zabrał ją na krótką przechadzkę. Nie rozmawiali długo, ale po tej pogawędce Fritzi przestała przejmować się przyszłością. Poczuła, że w końcu jest potrzebna i zaczyna wszystko od nowa. Może niekoniecznie dzisiaj, ale już niedługo. To była tylko propozycja, żadnych umów, ale zgodziła się. I tak już zaczęła zmieniać swoje życie, to dlaczego nie pójść o krok do przodu?
      Złapała zasięg internetu i zaczęła sprawdzać ceny mieszkań w Innsbrucku. Chciała tylko wiedzieć orientacyjnie, za ile mogłaby sprzedać swoje. Przejrzała szybko kilka stron i uśmiechnęła się, nie mogło być lepiej. Nagle obok niej pojawił się Kamil.
-Co robisz moja Śnieżynko? - zapytał, chociaż zdążył dojrzeć, że ogląda nieruchomości. Czyżby jednak go posłuchała i planowała wyprowadzkę z tego okropnego austriackiego miasta?
      Nagle z radością rzuciła mu się na szyję.
-Ej, co się stało? Jeszcze nie wygrałem.
-Coś mi się dzisiaj udało. Jestem mega szczęśliwa!


[1] Nie, nie, nie, tak dalej być nie może!
[2] Przecież to wszystko jest bez sensu.

C.D.N.
To był mój prezent dla Was, teraz czekam na Wasze prezenty czyli to, co lubię najbardziej - komentarze! :)
Mua! ;*

niedziela, 22 grudnia 2013

Epizodzik 5 "Perfekcyjnie"



But if you ever fall down straight to the bottom
And you can't get back where you started
With no strength to stand
Gonna reach for your hand
When the going gets rough
Right when it's hurting I will be there
To help any burden
Any place any time
You gotta know for you I'll fight

EPIZODZIK 5 "PERFEKCYJNIE"
-I co o tym myślisz?
       Marta włożyła do ucha Fritzi jedną słuchawkę. Sama kiwała się już w rytm muzyki. Obie dopiero co przyjechały do Engelberga i od razu spotkały się w pokoju Marty na pogaduszki.
-Kto to śpiewa? - zapytała Friederike.
-Ala, ta laska Toma Hilde, pamiętasz? No, to w końcu nagrała płytę, znalazła czas między zmienianiem pieluch, żeby nagrać kolędy!
-Czekaj, tylko że to nie jest kolęda.
-Oj, to zapowiedź jej płyty, takiej z normalnymi utworami. Ależ dzisiaj wolno kojarzysz! Dobrze, że wróciła na scenę, lubię jej piosenki.
       Fritzi pokiwała tylko głową, nie obchodził jej nowy singiel Ali. Prawie się już nie kontaktowały, bo Alicja mieszkała w Norwegii, a jej całym światem byli Tom oraz ich syn. Dla Friederike taki świat był odległy. No tak, może gdyby nie strata dziecka wszystko potoczyłoby się inaczej. Nie myślała o tym, nie chciała zastanawiać się nad tym co by było i płakać. Teraz jej myśli zaprzątał tylko i wyłącznie Gregor. Nadal im się nie układało. A dobrze pamiętała jego słowa, kiedy oświadczał się na Bergisel. Teraz sobie mogła co najwyżej powspominać, chociaż pierścionek wciąż tkwił na jej palcu.
       Jakimś cudem dopadła Gregora. Nie miała siły latać za nim, kiedy on w ogóle się nią nie interesował. Zapomniała, że byli kiedyś blisko, że się całowali, rozmawiali.
-Ty mnie nie chcesz! - krzyknęła do niego z wyrzutem.
-Nie histeryzuj. - syknął - Uspokój się.
-Jestem spokojna. Dlaczego tak rzadko się spotykamy?
-Fritzi, przecież są zawody, ja nie mogę chodzić na randki, sama wiesz. Odbijemy to sobie w Święta, to już zaraz, już po weekendzie. Wszystko ustaliliśmy podczas wywiadu, co się martwisz.
       Ty sam to ustaliłeś, pomyślała i skrzywiła się na myśl o Świętach. Wcale nie czuła tej magicznej atmosfery, nie cieszyła się, że ma spędzić Boże Narodzenie u rodziców Gregora. Nie czuła się dobrze w ich towarzystwie, wszystko było takie sztywne, nadęte. Wolałaby chyba przez Święta siedzieć w łóżku w piżamie i oglądać filmy.
       Jedyną osobą, która czuła świąteczny nastrój była Marta. Miała na sobie czapkę z pyszczkiem i rogami renifera. Założyła ją po to, by skoczkowie patrząc na zabawne nakrycie głowy uśmiechali się do obiektywu. Dziennikarka dała taką samą czapkę Fritzi, żeby jakoś zaradzić jej grobowemu nastrojowi. Co prawda wciąż była nie w humorze, ale włożyła prezent na głowę, naszywając wcześniej odpowiednie naszywki sponsorskie. Schuster był zachwycony reniferem i stwierdził, że Fritzi będzie się super prezentować w gnieździe.

       Wszyscy skoczkowie czuli zbliżające się Boże Narodzenie. Każdy się cieszył, że jedzie do domu, do rodziny. Radość wyczuwało się wszędzie, wszyscy się uśmiechali, podśpiewywali kolędy albo świąteczne piosenki pod nosem. Również Marta chodziła między domkami podśpiewując nieśmiertelny przebój Mariah Carey i pstrykając fotki.
-O kim śpiewasz? - zapytał Andreas Wellinger pojawiając się obok dziennikarki.
-Może o tobie. - puściła mu oczko.
-To może wpadniesz dzisiaj do mnie?
-A sam mieszkasz? Czy jakiś trójkącik się szykuje?
-No niestety, nie sam. - Andi miał smutną minę - Oj, no, spotkajmy się wieczorem, będzie fajnie.
-Pomyślę.
-Oj Martuś, nie daj się prosić. Ja już będę na luzie, bo po jednych zawodach, zrelaksujemy się, może u ciebie?
-Dobrze, już dobrze. Napisz mi tylko w smsie, o której będziesz wolny.
       Pokiwał głową i uśmiechnął się, ona odwzajemniła uśmiech i wróciła do pracy.

       Po przyzwoitej serii próbnej w wykonaniu Polaków, zaczęła się denerwować, czy dadzą radę w konkursie. Wierzyła w ich, ale zawsze mogło się coś wydarzyć. Zawsze mógł im przeszkodzić wiatr, śnieg albo Gregor Schlierenzauer.
       Pointner panoszył się w gnieździe, chociaż Fritzi wydawało się, że powinien się uspokoić. Wcale nie miał takiej dobrej drużyny i była pewna, że gdyby Igrzyska Olimpijskie miałyby być dzisiaj, Austriacy odjechaliby do domu bez medali.
       Po skoku Severina Freunda zapomniała o tym, że Jan Ziobro prowadzi. Niemiec upadł, a głos Schustera wyrwał ją z rozmyślań:
-Biegusiem na dół.
       W jednej sekundzie wrzuciła kamerę i papiery do plecaka, a następnie sprintem poleciała do Severina. Ktoś z drużyny już z nim był, ale jeżeli trener oddelegował ją, to wiedziała, że musi zająć się skoczkiem. Takie miała zadania i nie mogła ot tak się wymigać tylko po to, by zobaczyć jak radzą sobie Polacy.

-Podobno nie widziałaś serii finałowej.
       Friederike podskoczyła, bo Kamil nagle i niespodziewanie objął ją ramieniem. Stała przed hotelem i nikogo się nie spodziewała, jak zwykle. Chciała pobyć sama.
-Niestety, musiałam ogarnąć Freunda. Ale chcę ci pogratulować. Jestem dumna, że prowadzisz w generalce.
-A dziękuję, dziękuję. - Kamil ukłonił się z uśmiechem - Gregor bardzo wkurzony, że zabrałem mu plastron?
-Nie wiem, nie rozmawiałam z nim. Założę się, że jest zły na cały świat.
-Ehm... Mogę ci zadać pytanie? - zapytał zmieszany, a kiedy kiwnęła głową walnął prosto z mostu - Jesteście ze sobą?
-No... No tak. - teraz to ona się zmieszała, nie spodziewała się takiego pytania od nikogo - Wciąż zaręczeni.
       Może i wciąż, ale wiecznie to nie potrwa, pomyślał, a ona pomachała mu przed oczami swoim pierścionkiem.
-Powiedz mi, czemu dajesz się tak traktować? Wyżywa się na tobie, robi co chce, a ty jesteś na każde jego zawołanie. - szczerość Kamila nie znała dzisiaj granic - Fritzi, każdy to widzi, Dawid mnie pytał, co ty taka struta, a on przecież dobrze cię zna.
-No tak, no tak. - powiedziała cicho - A staram się skupiać na pracy.
-Tyle wiem, widzę przecież. Tylko przez uganianie się za Gregorem możesz wszystko zaprzepaścić, a możesz zajść wysoko.
-Tak uważasz? - zdziwiła się, a on pokiwał głową, bo skupił się na czymś innym. Ostatnio zawsze widywał ją w związanych włosach, ale dziś rozpuściła je. Długie brązowe włosy opadały na pomarańczową kurtkę. Fritzi wyglądała zupełnie inaczej i Kamil nie panując nad sobą nagle położył rękę na jej włosach. Udała, że nie zwraca na to uwagi, chociaż zrobiło jej się miło. Dawno nikt jej nie dotykał.
-Do kiedy masz kontrakt? - zapytał po chwili. Wciąż przesuwał palcami po jej czuprynie.
-Z Niemcami? - przez jego dotyk nie mogła się skupić i nie opanowała tego głupiego pytania - No, do końca sezonu.
-I co potem? Zostaniesz z nimi?
-Nie wiem jeszcze. Mnie jest tam dobrze, ale nie wiem czy oni mnie potrzebują.
-Z tego co wiem dużo w ciebie zainwestowali. Myślisz, że puszczą cię tak po prostu?
-No tak, sporo się od nich nauczyłam. Chciałam kiedyś pracować z Pointnerem i dobrze, że jednak mi się nie udało, nie wytrzymałabym. Schuster jest w porządku, w reprezentacji panuje zdrowa atmosfera i dajemy radę. Raczej w kadrze narodowej nie zostanę. W sumie może przeniosą mnie do juniorów, albo...
       Albo sama się przeniosę, ale do polskich juniorów, o ile ktoś mnie zechce, pomyślała.
-Muszę się jeszcze sporo nauczyć. - dodała tylko.
-Ty mądra dziewczyna jesteś, łapiesz szybko. Pamiętam za dzieciaka na treningach jak świetnie dawałaś radę i żałuję, że nie skaczesz. Kto wie, może na miksach skakałabyś z nami? Jestem pewien, że z tobą bylibyśmy wysoko. - uśmiechnął się na samą myśl o tym.
-Haha, tak myślisz, serio?
-No a jak inaczej? Ty i ja zawsze zgrany duet. Od pieluch. Ej, ale serio nie chciałabyś skoczyć, nawet na takiej prowizorycznej skoczni? Poczułabyś jak to jest.
-Skakałam kiedyś parę razy na takiej. Nie wiem, czy moja noga to wytrzyma.
-No tak, kontuzja. - Kamil zmartwił się - Słuchaj, damy radę. Ty i tak trenujesz swoje, poćwiczymy razem i zrobisz to. Skoczysz.
-Tak, popchniesz mnie jak Żyła kolegę w tej reklamie? - zaśmiała się.
-A czemu nie? Dla ciebie wszystko. Myślę, że taki skok to fajny pomysł, będziemy się świetnie bawić. Skombinuję narty tylko. - Kamil wyciągnął z kieszeni kurtki dwa mleczka czekoladowe do picia - Nie chcesz się ze mną napić?
-O, moje ulubione! - ucieszyła się na widok polskiego producenta - To chodź, przejdziemy się.

       Czekała na jakąś wiadomość od Andreasa, ale nie przysłał jej smsa. Wróciła właśnie do pokoju po wywiadzie z Jankiem Ziobro, ale nawet podczas rozmowy ze skoczkiem dotykała kieszeni i sprawdzała czy coś nie wibruje.
       Nie przejmowała się tym, bo przecież telefon mógł się rozładować, wypaść z kieszeni, zepsuć, czy cokolwiek. Postanowiła zająć się wywiadem, żeby jak najszybciej wrzucić go na stronę. Poszło jej to szybko, miała już wprawę, zresztą czas był niezwykle ważny w jej pracy. Kiedy ogarnęła wszystko, wykręciła numer do Andreasa. Nie odbierał. Wiedziała pod jakim numerem pokoju go znajdzie, więc nie zastanawiając się dłużej wyszła na hotelowy korytarz.
       Stał pod swoim pokojem z jakąś dziewczyną i trzymał ją za rękę. Marta przyjrzała się jej, bo stała do niej przodem. Nie była jakoś specjalnie ładna, a na pewno nie ładniejsza niż Marta.
-Cieszę się, że przyjechałaś. - powiedział Andreas do dziewczyny - Tęskniłem.
       Marta skrzyżowała ręce na piersiach i przechyliła głowę w prawo. Nie mogła uwierzyć w to, co słyszy.
-Misiu, ja też tęskniłam. - dziewczyna pocałowała Wellingera namiętnie - Idziemy do mnie?
-No proszę, proszę. - wtrąciła Marta po polsku. Dziewczyna oraz skoczek odwrócili się.
-Ma...Marta? - Andreas się zapowietrzył, a Marta podeszła bliżej i uderzyła go w twarz.
-Dupek. Najpierw zaciągnąłeś mnie do łóżka, a teraz widzę cię z inną. Ładnie to tak?
       Minęła się z prawdą z tym łóżkiem, ale było jej już wszystko jedno. Dała się nabrać na jego miłe słówka, a tymczasem on okazał się niepoważnym dzieciakiem. W sumie czego mogła się po nim spodziewać?
       Nie chciała słuchać jego wyjaśnień i patrzeć na zdziwioną minę jego laski, więc ruszyła do swojego pokoju. Andreas znalazł się za nią i zaczął się tłumaczyć.
-Słuchaj... bo... ja... no... nie wiedziałem, że...
-Nie wiedziałeś, że masz dziewczynę? Umawiając się ze mną myślałeś chyba nie tą głową.
-Marta, ty mi się podo...
-No to super. - przerwała mu - Zejdź mi z oczu. Niech cię piekło pochłonie!
       Wróciła do siebie, powrzucała ciuchy do torby, zapakowała laptopa oraz aparat i wystawiła to na korytarz. Omiotła wzrokiem pokój sprawdzając, czy na pewno wszystko wzięła. Ubrała się i zeszła do recepcji, żeby oddać klucz. Pokój miała opłacony jeszcze na niedzielę, ale nie miała ochoty dłużej zostawać w Engelbergu. Wolała jakoś dostać się do Zurychu i zostać tam, chociażby na lotnisku.
       Wybiegła z wściekłością przed hotel, zaczepiając torbą o Fritzi, która wróciła już ze spaceru i znowu sterczała pod hotelem, tylko że z Kamilem.
-Marta? Ej! - Friederike już chciała do niej iść, ale Kamil złapał ją za rękę.
-Mam tego wszystkiego dosyć, wyjeżdżam! - krzyknęła - Co za buractwo!
-Co się stało? - zapytała Fritzi.
-Jak chcesz, możesz spać w moim pokoju, będziesz miała święty spokój. Weź ze sobą Kamila, jesteście tacy słodcy. Wesołych Świąt, jadę w pizdu! Wellinger to dupek!
       Zanim Fritzi zdążyła coś powiedzieć, Marta załadowała się do taksówki i odjechała.
-Co jej się stało? - zdziwił się skoczek.
-Nie mam pojęcia. - Fritzi wzruszyła ramionami - Kurde, może się zakochała?
-No tak. Miłość to skrajne emocje. Widzisz, skoki, zima, to wszystko sprzyja miłości.
       Delikatny wiatr rozwiał jej włosy. Kamil, niby przypadkiem, odgarnął kilka jej kosmyków z twarzy, ona nie zareagowała. Uważał to jej udawanie za słodkie, ale wiedział, że jej się to podoba. Teraz był pewien, że Gregor nie daje jej nic, czego ona by chciała i potrzebowała. Widział, jak bardzo pragnie bliskości, ale wolał nie ryzykować niczego więcej.
-Ej, wpadniesz może na Mistrzostwa Polski w drugi dzień Świąt? - zapytał po chwili z nadzieją w głosie.
-Niestety nie. - pokręciła głową, na co Kamil kazał jej zaczekać. Po paru minutach wrócił z małym pudełkiem.
-Taki drobiazg dla ciebie.
-O kurde, świetny. - Fritzi wypakowała kubek-obiektyw, który zawsze chciała mieć, ale ciągle zapominała o zakupie - Tylko... ja nie mam nic dla ciebie.
-Wystarczy, że mnie przytulisz.
       Spełniła jego życzenie, przyjacielowi nie mogła odmówić. Zresztą, dobrze się czuła w jego towarzystwie, a jeszcze lepiej w jego ramionach. Taki gest niczego nie zmienił, wciąż chciała ratować związek z Gregorem, mimo wszystko.

       Nie spodziewała się, że niedziela może być równie dobra jak sobota. Tym razem Schuster nie potrzebował jej w gnieździe, oglądała zawody z dołu. Severin Freund chciał, żeby towarzyszyła mu w drodze do domku po pierwszej serii, poza tym nosiła kurtki i buty skoczkom.
       W pierwszej serii nie obejrzała skoku Kamila, bo rozmawiała z Freundem. Najwyraźniej wczorajsza rozmowa po upadku mu pomogła i czuł się bezpieczniej, kiedy była gdzieś obok. Ucieszyła się z tego powodu, bo noszenie kawy Schusterowi przyniosło jakieś rezultaty.
       Było jasne, że walka rozegra się między Stochem a Schlierenzauerem. Uważała, że Gregor przez przypadek skoczył 133 metry w pierwszej serii, a Kamil tanio skóry nie sprzeda. Poza tym forma Austriaka była strasznie niestabilna, o ile można mówić o jakiejkolwiek jego formie.
       Końcówkę zawodów obserwowała trzymając rzeczy Wellingera, który był trzeci. Kiedy skoczek zjawił się przy niej, rzuciła mu najpierw kurtkę a potem buty, bo ważniejsze były skoki Stocha i Schlierenzauera.
-No, w najgorszym razie jesteś drugi. - powiedziała Fritzi do Andreasa, kiedy Kamil wylądował na 130 metrze.
-Git majonez, ale jeszcze Gregor został.
       Ale Schlieri nie dał rady przeskoczyć Kamila. A to oznaczało jedno: znowu dwóch Polaków na podium! Friederike uśmiechnęła się i poklepała Andreasa po plecach. Dopiero teraz mu się przyjrzała, jeden policzek miał nieco bardziej czerwony niż drugi. Sprawa z Martą nieco się wyjaśniła - Wellinger najwyraźniej coś nawywijał. Poprzedniego dnia próbowała się dodzwonić do przyjaciółki, ale miała wyłączony telefon. A bardzo chciała się dowiedzieć, o co chodzi.
       Stwierdziła, że skoro nie jest nikomu potrzebna, to podejdzie pod podium i sobie popatrzy. Wellinger był zadowolony z tej eskorty, a ona cieszyła się jeszcze bardziej.
-Perfekcyjnie! - krzyknęła do Kamila i uśmiechnęła się, on pomachał jej.
       Robiła co mogła, żeby się nie popłakać, co chwila unosiła oczy do góry. Kamil zobaczył jej łzy i cały rozpromieniony mrugnął do niej. Odwzajemniła uśmiech, a jedna z łez spłynęła po policzku. Z palców ułożyła serduszko, a jej usta powiedziały bezgłośnie: Jesteś najlepszy. Po tym konkursie wiedziała, że teraz wszystko będzie dobrze.
C.D.N.
Kolejny epi - w Święta! ;*
Wesołych Świąt, muaaa! ;*

niedziela, 15 grudnia 2013

Epizodzik 4 "Iluzje"

Baby when they look up at the sky
We’ll be shooting stars just passing by
You’ll be coming home with me tonight
We’ll be burning up like neon lights

Be still my heart cuz it’s freakin' out, freakin' out, right now

Shining like stars cuz we’re beautiful, we’re beautiful, right now
You’re all I see in all these places
You’re all I see in all these faces
So let’s pretend we’re running out of time, of time


EPIZODZIK  4 "ILUZJE"
       Siedział na łóżku pogrążony w myślach. Dawno nie był tak skupiony, ale wciąż miał w głowie Friederike. Nie potrafił zająć się niczym innym, rozmyślania pochłonęły go w całości. 
Zastanawiał się, jak to teraz będzie. To jasne, ze Fritzi jako przyjaciółka była mu bliska. Przerażała go myśl, że jest zaręczona z Gregorem, ale widział, że po prostu im się nie układa. I nie tylko on to zauważył. 
Kiedy byli młodsi miał większe szanse. Była w nim zakochana po uszy, a teraz nie wiedzieć czemu wolała Austriaków. Nie rozumiał, dlaczego przeprowadziła się do Innsbrucka, przecież nie miała tam nikogo, no, poza Misterem Gregorem. A tu w Polsce był on, jego rodzina albo reszta skoczków, których przecież doskonale znała. Teraz na poważnie zaczął się zastanawiać, co będzie z ich przyjaźnią. Kiedyś usłyszał w pociągu strzęp rozmowy, a w zasadzie jeden cytat: Przyjaźń damsko-męska nie istnieje, zawsze kończy się to w łóżku. No tak, były dwie opcje. Albo wylądują w łóżku, albo przyjaźń nie przetrwa. Obie rzeczy były dla niego przerażające, poza tym brzmiały wręcz niedorzecznie. Przez jakiś czas nie odzywali się do siebie, ale chyba wyszło im to na dobre. Zmienili się, ale chyba nie na tyle, żeby być razem. Przynajmniej tak wtedy myślał, Fritzi była z Gregorem i nie zanosiło się, by się rozstali. Ona była w niego naprawdę zapatrzona. Nie, to tylko iluzja, myślał. Przecież nie rozmawiają, Gregor jest opryskliwy, pokłócą się i będzie po zabawie. Nie, nie życzył tego przyjaciółce, ale nie mógł patrzeć, jak się męczy z kimś takim jak Gregor. Poznał go dobrze, zmieniał zdanie jak w kalejdoskopie. W takim razie jaki był wobec Friederike? Może wyżywał się na niej, a ona nic nie mogła zrobić? Przecież nie miała się komu zwierzyć... Przeraziło go to, nie chciał, żeby działa jej się krzywda. Ale może na zwierzenia było już za późno? Nie, nie zaufa mi, szepnął sam do siebie.

       Wraz z Niemcami przyszła na trening na siłowni, a żeby nie czuć się samotnie, zabrała ze sobą Martę. Schuster ucieszył się że ktoś porobi kilka fotek, ale dziennikarka nawet nie miała chęci wyjmować aparatu. Pochłonęła ją dyskusja z Wellingerem. Fritzi zajęła się więc treningiem, a kiedy jej drużyna już wyszła, postanowiła zostać. Na siłowni zjawili się Polacy, więc nie było problemu żeby jeszcze trochę poćwiczyć. 
Podczas ostatnich miesięcy zrobiła sobie kilka kursów, w tym zumby i aerobicu. Założyła słuchawki  na uszy i zaczęła tańczyć przed lustrami. Kiedy Kamil zauważył, że może trochę na nią popatrzeć, natychmiast zajął bieżnię, stamtąd miał najlepszy widok. 
-Jest boska. - powiedział do biegnącego obok Dawida. Kamil tak przyglądał się Fritzi, że w pewnym momencie stracił równowagę i upadł, a bieżna zmiotła go na podłogę.
-Ja pieprzę... - mruknął Dawid, który natychmiast zeskoczył ze swojej bieżni i pomógł koledze wstać - Nie połamałeś się?
       Kamil pokręcił głową i usłyszał śmiechy kolegów. Olał to, w nosie miał to, że narobił sobie przypału. Gorsze było to, że Fritzi nie zwróciła na niego uwagi. 

-W ogóle cię nie znam, ale coś mnie do ciebie ciągnie. Jesteś jak magnes. - powiedział Andreas Wellinger. Wraz z Martą siedzieli na huśtawkach na placu zabaw i popijali gorącą czekoladę z mega kubków. Dziewczyna obiecała, że zabierze go na kawę, bo przecież pomógł jej spławić Morgensterna. Naszła ich jednak chęć na czekoladę, więc wzięli dwa kubki na wynos.
-Doprawdy? - zdziwiła się.
-Nie wiem, co cię tak dziwi. Skoczek też człowiek.
-No właśnie nie wiem. Jesteście pochłonięci sportem, macie grono wielbicielek i wiecznie jesteście zajęci. Wywiady, zawody, treningi... No, a poza tym jesteś ode mnie młodszy.
-Hm... - Andreas na chwilę się zamyślił - Rok różnicy raptem, czy dwa. I uważasz, że nie miałbym dla ciebie czasu?
       To jakaś abstrakcja, pomyślała Marta. Rozmawiali ze sobą, jakby za chwilę mieli stać się parą.
 -Młody jesteś. - dziewczyna dopiła swoją czekoladę i wstała z huśtawki - Słuchaj, nie obraź się, ale ja szukam czegoś poważnego.
       Zanim zdążył się zorientować, odeszła kawałek. Odstawił swój kubek na ziemię i zaczął ją gonić.
-Czekaj, bo nie ogarniam. Co rozumiesz przez coś poważnego? Ślub, dzieci, o to chodzi?
-Nie. Coś stałego, a nie byle jaki związek
-To co stoi na przeszkodzie? - Andreas wciąż jej nie rozumiał.
-No jak to co? Jesteś młody, chcesz się bawić, cieszyć życiem. - wyjaśniła szybko poważnym tonem.
-A nie możemy cieszyć się życiem razem?

       Było już po treningach i kwalifikacjach, na których całkiem dobrze spisali się Niemcy. Kwalifikacje wygrał Kamil Stoch, z czego Fritzi bardzo się ucieszyła. Biegła do domków, żeby zamienić słowo z Karlem Geigerem. Nagle ktoś chwycił ją za rękaw i zaciągnął za ścianę jednego z domków. To był Gregor.
-Hejo! - powiedział, całując Fritzi w policzek.
-O, cześć! - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Dawno nie zamienili słowa.
-Słuchaj... Była u mnie taka pani. - skoczek pokazał wizytówkę - Pracuje dla jednego z pism w Austrii o znanych ludziach i chce pokazać nas. Wiesz, takie zdjęcie świąteczne, a pod tym krótki tekst, jak spędzimy Święta. Masz chęć na coś takiego?
-O, fajny pomysł. - przyznała.
-No widzisz. Powiedziałem, że jesteśmy straszliwie zajęci, a ona zapewniła mnie, że wcale nie musimy pozować u nas w domu, ona jakoś to zaaranżuje, wiesz, choinka w tle, takie tam. To jak, może być dzisiaj?
       Pokiwała głową z radością, w końcu mieli spędzić trochę czasu razem! Niestety, uśmiech szybko zniknął z jej twarzy, kiedy przyszła na sesję. Dziennikarka robiła tak, żeby to Gregor był głównym bohaterem zdjęcia, a nie oni razem. Choinka też nie wyglądała atrakcyjnie, w ogóle całe tło wyglądało brzydko.
-Będziecie te fotki jakoś obrabiać? - zapytała Fritzi patrząc to na fotografa, to na dziennikarkę.
-Oczywiście, bez Photoshopa się nie obejdzie! - odpowiedziała i zwróciła się do Gregora - Ach, może pokażcie miłość naszym czytelnikom!
       Gregor starał się jak mógł, żeby ładnie wyglądać, a Fritzi była w niego zapatrzona jak w obrazek. Zdjęcie wyszło bardzo romantyczne i świąteczne, lekko cukierkowe i słodkie, ale tego wymagało pismo. Po prostu, pokazywało gwiazdy, celebrytów i innych znanych ludzi w idealnym i szczęśliwym świecie, dalekim od problemów.
-Lecę. - powiedział Gregor po sesji i zanim Fritzi zdążyła się zorientować, jego już nie było. Zrobiło jej się przykro. Najpierw ładna sesja, a potem koniec, jakby Gregor przyszedł tylko na zdjęcia a ona się nie liczyła. Idealny, udawany świat.
       Szła korytarzem hotelowym i wcale jej się nie spieszyło. Uprzedziła Schustera, że wieczorem nie będzie miała czasu, bo była pewna, że sesja potrwa dłużej. Mogła więc zająć się sobą.
-Akuku!
       Nie spodziewała się, że ktoś może iść za nią, ale odwróciła się.
-Cześć, Kamil. - mruknęła przybita.
-O nie, czyżby problemy w związku? Masz taką minę, jakby... Czy coś złego ci zrobił?
-Mam to wszystko w dupie. Idę się nachlać, idziesz ze mną?
-O nie, nie. - przytrzymał ją za ramiona - Już tak nie gadaj, to nie jest powód do picia.
       Prawie wybiłem sobie dziś zęby na bieżni gapiąc się na ciebie, a ty ciągle o tym dupku, pomyślał Kamil. Nie mógł jej jednak tego powiedzieć.
-Jak mi się nic nie układa! - krzyknęła - To co ja mam zrobić?
-Ej... Ej... Spokojnie. - Kamil przytulił dziewczynę do siebie - Nie denerwuj się, bo nie warto. Złość piękności szkodzi, pamiętaj.
-Piękności, jakiej piękności... Wiecznie w dresie, kudły w koczek, żeby było wygodniej, na nogach traktorki... Faceci wolą kobiety w szpilkach.
-No słuchaj. - skoczek wciąż ją przytulał - Praca od ciebie wymaga takiego uniformu, chyba nie będziesz latać w szpilkach po śniegu. Poza tym z tego co wiem, nigdy nie umiałaś i nie lubiłaś w nich chodzić. No chyba, że coś się zmieniło.
-Nie, nie zmieniło się. - roześmiała się - Masz rację.
       Ni stąd, ni zowąd pojawiła się Marta. Nagle błysnął flesz, a Fritzi i Kamil popatrzyli na źródło światła.
-Niech to szlag. - jęknęła Fritzi - Oddawaj mi ten aparat! Zniszczę cię, jak to opublikujesz.
-Dawaj kartę. - powiedział stanowczo Kamil podchodząc do dziennikarki - Słyszałaś?
       W jednej chwili wyrwał jej lustrzankę. Nie miała siły, żeby się szarpać, a karta znalazła się w dłoni skoczka.
-Ej, ale zdjęcia z kwali... - powiedziała cicho.
-Zapomnij. Zrób tak jeszcze raz, a twój aparat skończy w kawałkach.- Kamil nie krył swojej wściekłości, ale to tylko ze względu na Fritzi. Wiedział, że może mieć problemy z powodu tego zdjęcia.
-Dzięki. - mruknęła Friederike, kiedy Marta odeszła. Po chwili pożegnała się z Kamilem i oboje rozeszli się do pokojów. Skoczek pierwsze co zrobił, to zgrał zdjęcie zrobione przez Martę i ustawił na tapecie w swoim komputerze.

       Fritzi nie mogła zrozumieć zachowania Marty. Zamiast żyć ze wszystkimi w zgodzie i poprawnych stosunkach, wolała się wszystkim narażać, byleby tylko mieć najlepszy materiał na stronie. Musiała z nią o tym pogadać i na szczęście pojawiła się taka okazja tuż przed sobotnim konkursem.
-Do reszty chyba ci odwaliło z tym zdjęciem! - krzyknęła, kiedy zobaczyła Martę.
-Fritzi, przepraszam cię, nie miałam zamiaru ani was wkurzyć, ani tego publikować. Wyglądaliście tak słodko, on tak na ciebie patrzył...
-Tak czyli jak?
-Ojś, no ładnie to wyglądało.
-Kobieto, ja jestem z Gregorem, chcesz żebym miała problemy?! Sama wiesz, jaki on jest wybuchowy!
-Szkoda tylko, że Mister Perfekcji cię olewa. - Marta była szczera - Latasz za nim, jakby był jakimś bogiem. Naprawdę, nie zniżaj się do takiego poziomu, nie warto.
-Nie wiesz, co mówisz. - Fritzi odgrywała przed koleżanką jakąś farsę - Wczoraj mieliśmy wywiad i sesję zdjęciową, wszystko jest dobrze.
-Sratytaty. - Marta wiedziała swoje - Rozejrzyj się wokół. - dodała i odeszła robić zdjęcia. Fritzi zamurowało. Jej problemy były widoczne aż za bardzo, a przecież skupiała się tylko i wyłącznie na pracy!

       Wszyscy cieszyli się, że konkurs odbędzie się w miarę równych warunkach. Friederike jak zwykle liczyła na Polaków i po pierwszej serii była nieco zawiedziona. Zresztą, po skoku Wellingera naprawdę się wściekła, bo skoczył 117.5 metra i był ostatni. Najwyżej sklasyfikowanym Niemcem był Severin Freund, 144 metrów dało mu 5 miejsce. Prowadził Thomas Morgenstern.
       Kiedy Marta pocieszała Wellingera po nieudanym skoku, Fritzi trzymała kciuki za Kamila. Ósma lokata nie dawała może wielkich nadziei na podium, ale wierzyła, że kto jak kto, ale on może nawet wygrać te zawody.
       Było wiadomo, że Kamil na pewno będzie na podium, na belce siedział Morgenstern. Fritzi schowała się za Schustera, żeby przypadkiem nie załapała ją kamera i zamknęła oczy. Spartol to, spartol, powtarzała w myślach. Niestety, wrzask Pointnera tylko potwierdził świetny skok Austriaka. Było pozamiatane, Kamil zajął drugie miejsce.
-Co ty do diabła... - zaczął Schuster patrząc, jak dziewczyna jako pierwsza opuściła gniazdo. Nawet nie próbował jej gonić i stwierdził, że później z nią pogada.
       Biegła tak szybko, jak mogła, żeby zdążyć Kamilowi pogratulować. Miała ciężki plecak, ale nie zważała na to i w ostatniej chwili przed dekoracją doleciała do skoczka.
-Gratuluję! - wysapała i podała mu rękę - Piękne dwa równe skoki, a styl... Aż nie mam słów.
-Dziękuję. - odpowiedział. Trzymał jej rękę tak długo, aż w końcu ktoś zaczął wypychać go w kierunku podium.

       Jakoś niespecjalnie przejmowała się tym, że Niemcom słabo idzie w niedzielnym konkursie. To akurat nie było takie ważne. Patrzyła z napięciem na skoki kolejnych zawodników, bo na prowadzeniu był Stoch. Cieszyła się, że ma szanse powalczyć o wygraną, ale miał przed sobą piekielnie dobrych Morgensterna i Schlierenzauera. Wydawało jej się, że Morgi może zagrozić Kamilowi.
       Mało nie krzyknęła, kiedy Thomas się wywrócił. Rzuciła się do monitora, przy którym tkwił Pointner i gryzł swoją rękawiczkę. Jeszcze nigdy nie widziała go tak przerażonego. Gapił się w monitor pustym wzrokiem, a potem zaczął nerwowo chodzić w gnieździe.
-Przerażające. - powiedział Schuster, kiedy wróciła na miejsce - A widać, że wraca do czołówki.
-Oby mu się nic nie stało. Przecież Soczi...
-Pewnie już pozamiatane.
       No tak, pomyślała Fritzi. To było całkiem prawdopodobne. Helikopter nigdy nie zwiastował niczego dobrego. Miała jednak nadzieję, że Thomasowi jednak nic nie jest.
-Ja pierniczę. - podsumowała pierwszą serię Marta, kiedy dziewczyny spotkały się na dole - Coś strasznego. 
-Takie są skoki i nic nie poradzisz. Bywały gorsze wypadki, wierz mi. Ciesz się, że Stochu prowadzi!
-Cieszę się, ale Morgi... Nie jest dobrze. Jest źle. Jest tragicznie. O mój Boże, o mój Boże. - Marta wyglądała na wstrząśniętą.
-Ej, nie przeżywaj tak, nie on pierwszy i nie ostatni. 
-Ależ ty jesteś nieczuła! - krzyknęła dziennikarka - On leży połamany, może ma wstrząs mózgu, może nogi mu poucinają, a ty mi na to, że nie on pierwszy i nie ostatni! Jaja sobie chyba robisz! Widziałaś, że Pointner zeżarł rękawiczkę?! Może się przez to otruje...
-No i będzie spokój. - powiedziała cicho Fritzi.
-Jak możesz! Ty nawet nie...
-Easy, weź się nie podniecaj! - Fritzi już straciła cierpliwość - Taki jest sport, a ja siedzę w tym nie od dziś, jakbym się tak wszystkim przejmowała, już dawno wykorkowałabym! A jeśli chcesz, to odwiedzimy go w szpitalu. - tak naprawdę nie miała ochoty odwiedzać Morgensterna, ale chciała dodać Marcie otuchy.
-Naprawdę? 
-Tak, na pewno o tym marzysz.
-Lubię go. Ale nic więcej.
-Tylko? Myślałam, że może jesteście razem, albo coś... Zresztą...
-Tylko, tylko. - przerwała jej Marta - Masz nieaktualne informacje.
       Z kim spotykała się jej koleżanka - tego to już się nie dowiedziała. Fritzi musiała lecieć, bo zaraz rozpoczynała się druga seria, a nie miała czasu na pogaduszki. Poza tym i tak ciężko było jej się skupić, a wszystko przez pierwszego Kamila, trzeciego Piotrka, przez upadek Morgensterna... Do gniazda wróciła z nadzieją, że Kamil odda równy skok i wygra konkurs.
       I tak się stało. Znowu sprint z gniazda na dół, żeby mu pogratulować. Schuster nawet nic nie powiedział, zresztą, co mógł zrobić? Chciała to zrobić, jej sprawa, a i tak nie była mu potrzebna. 
-Gratuluję! - powiedziała ledwie łapiąc oddech - Dzięki za emocje!
-Ależ nie ma za co. - Kamil pocałował ją w rękę - Nic nie dzieje się przypadkiem. Lecę na pudło, do zoba!
       Po chwili słuchała już polskiego hymnu, a po policzkach ciekły jej łzy. Dawno się tak nie wzruszyła jak teraz, stojąc pod Hochfirstschanze w kurtce z napisem Deutschland i słuchając polskiego hymnu.

C.D.N.

niedziela, 8 grudnia 2013

Epizodzik 3 "Czekoladki"

Wir schauen nochmal zurück
Es ist der letzte Blick
Auf alles, was für immer war

Komm, atme noch mal ein
Es kann der Anfang sein
Morgen ist zum Greifen nah

Verlager dein Gewicht
Den Abgrund siehst du nicht

Achtung, fertig, los und lauf
Vor uns bricht der Himmel auf
Wir schaffen es zusammen
Übers Ende dieser Welt
Die hinter uns zerfällt



EPIZODZIK 3 "CZEKOLADKI"
      Po rozmowie z Kamilem obiecała sobie, że zrobi wszystko, żeby pogadać z Gregorem. Chciała z nim być, ale jemu jakby przestało zależeć. Miała nadzieję, że przed zawodami w Lillehammer spotkają się w Innsbrucku. Pomyliła się, Gregor nie przyjechał do ich wspólnego mieszkania. Wściekła wybrała do niego numer. Odebrał za trzecim razem.
-Hej kotku, kiedy zamierzasz wrócić do domu? - zapytała na wstępie.
-Jestem na treningach. - powiedział - Także zobaczymy się w Lille. Na razie.
      Friederike zatkało. Nawet nie wiedziała, że Austriacy mają jakieś treningi. Odłożyła telefon i zamiast odpocząć włączyła komputer. Liczyła, że ktoś będzie chciał pokłapać z nią jęzorem na skypie. Dostępna była tylko Marta.
-No, no, no, jeśli ty jesteś dostępna po takiej podróży... - powiedziała Marta na wstępie - Co się stało?
-Nie ogarniam Gregora. Totalnie nie rozumiem, o co mu chodzi! - Fritzi była wściekła - Ja się staram, dzwonię, pytam, a on totalnie mnie zlewa!
-Co ty mówisz...
-Najgorsze jest to, że wszyscy to widzą. Nawet polska kadra zauważyła, że Gregor coś odwala. A sama wiesz, jacy są faceci, nie bardzo zwracają uwagę na takie rzeczy.
-No, tylko ty się przyjaźnisz z Polakami, więc się interesują. W ogóle, jak tam randka?
-To nie była randka. - Fritzi poprawiła koleżankę - Cóż, fajnie tak pogadać. Dlatego chciałam ratować mój związek, no ale cóż. Muszą tego chcieć dwie osoby, a nie jedna.
      Fritzi otworzyła właśnie swój profil na facebooku, żeby zobaczyć wspólne zdjęcie z chłopakami z ich ostatniego spotkania. Od razu zrobiło jej się lepiej.
-Umówiłaś się w końcu z Morgensternem? - zapytała po chwili.
-No tak, był na podium, więc jak obiecałam, tak muszę zrobić. - odpowiedziała Marta i po chwili wykrzyknęła - O kurde, ty serio się spotkałaś ze wszystkimi Polakami, a nie tylko ze Stochem!
-No a coś ty myślała?
-Nie wiem, tak jakoś. Oglądam twój profil. Szykuj się na to, że twoje zdjęcie będzie na tym portalu z seksownymi sportowcami, Biegun wyszedł tutaj tak... hm, ładnie.
-A bo to pierwszy raz, jak mi zdjęcie wezmą? Ile to razy ja z Gregorem tam lądowałam.
-Jesteś pewna, że tylko z Gregorem? - zapytała Marta niewinnym głosem.
-A co tam jeszcze jest? - Fritzi nie lubiła czytać informacji ani o swoich znajomych skoczkach, ani tym bardziej o sobie.
-Były i twoje zdjęcia z Pointnerem, nie no, wiesz, żadnych jakichś dwuznacznych. Jak rozmawialiście tylko. No, i kłótnia też tam wylądowała.
-Super, to widzę, że zyskuję na popularności. Nie marzyłam o takiej, ale bywa.
-Bo wybacz, że ci to powiem, ale większości się wydaje, że znasz wszystkich skoczków przez łóżko. O kurde! Wejdź w tego linka, co ci wysłałam.
      Fritzi szybko kliknęła w odnośnik. Jej oczom ukazał się krótki tekst pod tytułem "Jakie to słodkie!" wraz ze zdjęciem z ostatniego spotkania, kiedy już ze Stochem zostali sami. Odetchnęła z ulgą, że nikt nie sfotografował ich, jak się przytulili, bo wtedy miałaby problemy. Och mój Boże, a już się wydawało, że oni nigdy więcej się nie spotkają. Czyżby kryzys w związku panny Friederike i Gregora Schlierenzauera? Dalej nawet nie chciało jej się czytać. Przejrzała komentarze, prawie wszystkie były pozytywne. Link do artykułu wysłała do Kamila.
      Przez resztę dnia próbowała wyrzucić Kamila z głowy. Ciągle myślała o zachowaniu Gregora, które coraz bardziej ją dobijało. Przypomniała sobie akcję na sali, kiedy Pointner wykłócał się o salę, a Schlieri nie odezwał się ani słowem i nie stanął w jej obronie. Nie miała pojęcia, co teraz będzie.
      Z głośników komputera rozległ się znajomy dźwięk rozmowy przychodzącej na skypie. Chwyciła kubek z kawą i poleciała do pokoju.
-Halooooo?
-Słyszę cię, Kamil!
-A, bo ja z dalekiej krainy dzwonię! Siemka! Link widziałem, ale kosmos. Co z Gregorem?
-Chyba nie widział, na szczęście. No, ale siedzi u rodziców, ze mną nie chce się widzieć.
-To co mu odbiło? - zdziwił się chłopak - Myślałem nad tą twoją sytuacją i nie ogarniam.
-Nie tylko ty tego nie ogarniasz. Nie mam już pomysłu na to, co mam z tym zrobić.
-Dla mnie to jest proste, on cię olewa, ty olej go.
-Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Zaręczyłam się z nim, przecież z nim nie zerwę. Naprawdę było mi z nim dobrze, nie chcę tego przekreślać. - Fritzi miała smutny głos.
-Ale ja to wszystko rozumiem. Chcesz, to wpadaj do nas.
-Trochę za daleko mam. Aj, w ogóle, chyba niepotrzebnie się przeniosłam do Austrii.
-Dlaczego?
-Nie wiem, nic mi nie wychodzi w życiu. A teraz siedzę sama w domu i wścieklizny dostaję. Przepraszam cię, że wałkujemy ciągle ten sam temat. Zejdę z kompa.
-Jasne, odpocznij. Pogadamy innym razem, wiesz, że możesz na mnie liczyć. Pa, Fritzi!

      Fritzi nie mogła spać. Zresztą, wiedziała, że nie zaśnie, ale nie chciała katować Kamila swoimi problemami. Nie miała do tego prawa. Wydawało jej się, że najlepszą terapią będzie wzięcie aparatu i pójście w plener. I tak zrobiła, bo nie chciała siedzieć sama w domu.
      Straciła poczucie czasu, bo wciągnęło ją miasto. Z kolejnymi dźwiękami migawki czuła, że oddala się od problemów. Od dawna nie miała aparatu w rękach, ale teraz naprawdę tego potrzebowała - chwili samotności i pstrykania.
      Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk telefonu. Natychmiast zaczęła grzebać po kieszeniach, bo była pewna, że to Gregor.
-Ej, żyjesz? - to był głos Kamila.
-Tak, żyję, żyję. - odpowiedziała starając się, żeby jej ton nie brzmiał rozczarowująco.
-Mam nadzieję, że wszystko ok? Liczyłem, że się odezwiesz.
-Och, przepraszam, myślałam, że poszedłeś spać. Ja wybrałam się na zdjęcia i dlatego milczałam.
-Ooo, powrót do pasji? - Kamil trochę się zdziwił - Ekstra. Mam nadzieję, że mi pokażesz, co tam ostatnio tworzysz. Dawno nie widziałem twoich fotek.
-Dodaję czasem na swój profil, ale nie ma problemu żebym ci je pokazała na żywo. Wezmę tablet, pokażę ci co nieco w Lille.

      Chociaż nie miała jeszcze pogadanki z trenerem po kłótniach z Alexem to cały czas bała się, że wyleci z kadry. Kiedy w piątek rano obudziła się, zrobiło jej się niedobrze na myśl o porannych treningach. Nie miała jednak wyjścia, musiała zmierzyć się z rzeczywistością w Lillehammer.
      To był tylko trening, ale zainteresowała się danymi na monitorze i kiedy skakali Polacy, przepychała się żeby  zobaczyć wiatr i odległość. Kilka razy niechcący zaczepiła o Pointnera, ale w końcu trener się zdenerwował.
-Co się tak przepychasz? Nie jesteś tutaj sama.
-Pewnie, bo twoje ego jest tak wielkie, że nie mogę przejść.
      Zanim Pointner zdążył coś odpowiedzieć, Schuster pociągnął dziewczynę do siebie.
-Nie wdawaj się z nim w dyskusje, nie ma to sensu. Zdrowie tylko stracisz. - poradził jej Werner Schuster.
-Wiem, ale to on szuka zaczepki.
-Nie reaguj na to. Wierz mi, że potrafi być nieprzyjemny, lepiej się z nim nie kłócić.
-Jasne. - mruknęła. Najwyraźniej dzień bez zaczepki Alexa był dniem straconym.
      Po treningach udali się na rozmowy ze skoczkami, Fritzi wciąż myślała o zaczepkach Alexa. Miała już tego dość, ale on najwyraźniej dopiero się rozkręcał.
-Dziś na miksie będziesz towarzyszyła niemieckiemu komentatorowi. - powiedział nagle Schuster - Rozumiesz, będziesz komentowała razem z nim zawody.
-Cooooooo?! - wyrwało się z ust Fritzi - Werner, nie możesz mi tego zrobić.
-Złotko. - trener się uśmiechnął - Czym się przejmujesz? Świetnie sobie radzisz, wiesz, jakie błędy popełniają skoczkowie. Skup się na pracy, dobrze? Jesteś najlepszą asystentką.
      Dziewczynie coś przewróciło się w żołądku i cały czas myślała: verdammte Scheiße, verdammte Scheiße! Była przerażona. Skąd Schuster wpadł na pomysł, żeby była "ekspertem" w telewizji? Przecież nie nadawała się do tego, a trener mógł wysłać kogokolwiek innego, chociażby jakiegoś skoczka...

      Marinus Kraus udzielał Marcie krótkiego wywiadu. Dziewczyna zadała mu standardowe pytania, zrobiła kilka fotek i podziękowała za rozmowę. Cieszyła się, że serwis się rozwija i ma coraz więcej odwiedzin. Z pewnością do skoczenia statystyk przyczyniły się filmiki z kłótniami Alexa i Fritzi.
-Ej, a ze mną dlaczego nie porozmawiasz?
      Odwróciła się,obok niej stał Andreas Wellinger.
-Chętnie porozmawiam, ale niestety nie w tym momencie, bo muszę lecieć. - wyjaśniła dziennikarka - Możemy umówić się na jutro?
-Jasne. O dziewiątej?
      Kiwnęła głową i zapisała sobie wszystko w kalendarzu. Zapomniała jednak o innej istotnej rzecz - że o tej samej godzinie była umówiona z Thomasem Morgensternem na obiecaną randkę.

      Czas spędzony z niemieckim komentatorem był stresującą męką, nie pamiętała, by kiedykolwiek była tak przerażona. Ciągle bała się, że palnie jakąś gafę, coś jej się pomiesza, albo zamilknie i nie będzie wiedziała, co powiedzieć. Na szczęście wszystko poszło gładko. Skupiła się na tym, co wie i jakoś dotrwała do końca zawodów. Wiedziała, że Schuster na pewno sprawdzi, jak jej poszło, ale nie bała się. Wszystko było w jak najlepszym porządku.
      Po miksie od razu skierowała się do domków, w ręku trzymała kubek z gorącą czekoladą. Szła powoli i popijała napój, miała sucho w gardle od ciągłego nawijania po niemiecku. Nagle usłyszała znane jej głosy.
-...oj tak. Polska pokazała poziom.
-Daj spokój, w życiu nie widziałem czegoś tak żenującego.
      Zatrzymała się nagle, kubek spadł na ziemię, rozbryzgując czekoladę po śniegu. To Pointner i Schlierenzauer rozmawiali o konkursie.
-O, panna Murawska! - krzyknął Pointner -A ty kiedyś nie skakałaś?
-Na skoczni? Nigdy. Mam lęk wysokości, przecież wiecie.
-Oj tak, prawda. - przytaknął Gregor.
-No szkoda, szkoda, że nie skaczesz. Może podniosłabyś poziom tych waszych podskoków? - zapytał Alex uśmiechając się ironicznie.
      Nie daj się sprowokować, myślała gorączkowo. Miała ochotę go zwyzywać albo trzasnąć w twarz.
-Polskie skoki są na wysokim poziomie. - powiedziała szczerze - Kobiety radzą sobie gorzej, kwestia była taka, że nie chciano w to inwestować, a i pań chętnych do skakania jest mało.
-Tak sobie tłumacz. Żaden z polskich skoczków nie ma szans z Gregorem.
Schlierenzauer uśmiechnął się triumfalnie. Fritzi uniosła brwi do góry. Nie miała pojęcia, do czego zmierza cyrk odstawiany przez Alexa.
-Szkoda tylko, że nikt was nie lubi. - dziewczyna nie miała pomysłu na odzywkę. Nie chciała kontynuować tej żenującej rozmowy, więc odeszła. Z Gregorem nawet nie chciała gadać skoro on się tak zachowywał i trzymał stronę Alexa...

      Sprawdziła, czy dyktafon działa i jeszcze raz przejrzała pytania. Zawsze przygotowywała kilka na wypadek, gdyby rozmowa nie szła. Niestety, nie z każdym skoczkiem dało się normalnie pogadać, niektórzy byli strasznie spięci wywiadem i nie wiedzieli, co mają powiedzieć.
-Nie spóźniłem się? - zapytał Andreas Wellinger zjawiając się przed Martą. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Nie, ja po prostu zawsze jestem wcześniej.
-Jasne, rozumiem.
      Siedzieli w jednej z kawiarni, w pewnym momencie wywiad zszedł na zwykłą rozmowę. Marta miała już wszystko nagrane, więc wyłączyła dyktafon i swobodnie rozmawiała ze skoczkiem. Nagle poczuła wibracje w kieszeni, więc wyjęła komórkę i przeczytała smsa pod stołem.
      Widzę, że się świetnie bawisz. Chyba o czymś zapomniałaś. 
-Niech to szlag. - jęknęła, przypominając sobie o randce z Thomasem. Spojrzała w okno, za którym stał Morgenstern.
-Co jest? - zdziwił się Andreas i kątem oka dostrzegł swojego kolegę ze skoczni. Nie ogarnął tematu, ale stwierdził, że pocałowanie Marty będzie najlepszym pomysłem. I pocałował zaskoczoną dziewczynę, która popatrzyła na Thomasa. Skoczek z wściekłością w oczach odszedł szybkim krokiem.

-Ziema do Fritzi! Halo, obudź się!
      Fritzi podskoczyła, Marta opowiadała jej o jakimś spotkaniu, ale dziewczyna nie mogła ogarnąć, o co chodzi. Wciąż była zmęczona piątkiem, a przed sobą miała sobotnie zawody.
-Nie śpię, bo mnie okradną. - mruknęła Friederike - O czym gadałyśmy?
-Całowałam się z Wellingerem.
-Coo?! Nie, ja nie ogarniam i nie nadążam. Miałaś się całować z Morgensternem, znaczy, mieliście iść na randkę czy coś.
-Bo zapomniałam i polazłam na wywiad z Wellingerem. Zauważył Morgensterna za oknem i mnie pocałował. Ja też tego nie rozumiem!
-Jak można się całować i nie rozumieć dlaczego. - zdziwiła się Fritzi.
-Yhym. - Marta chrząknęła - I kto to mówi. Warto się całować choćby dla samej przyjemności.
-No tak, ja już zapomniałam, co to znaczy się całować. Czyli co, dobrze ci było z Andim?
-Nie narzekam. - Marta mrugnęła - Co z Gregorem tak ci źle?
-Zimny jak lód, normalnie nic, ani pogadać, ani całusa, już o łóżkingu nie wspomnę. - Fritzi zmartwiła się.
-Jak on cię zlewa, olej i jego. Nigdy go nie lubiłam. Nie obraź się, ale to burak! Dla niego liczy się tylko kariera, a reszta to już wiesz, dodatek. Aha, tak by the way, niechcący nagrałam waszą dyskusję z Alexem. Widzę, że konflikt narasta, a ciebie nie było dzisiaj w gnieździe. Czyżby Schuster zesłał cię pod skocznię?
-Przepraszam bardzo, czy ty nie masz co robić i łazisz za mną czekając na kolejną moją dyskusję z Pointnerem? Co do zawodów, to komentowałam je dla niemieckiej telewizji... A Schuster jest w porządku, to tak dla twojej wiadomości.

      Po cichu liczyła, że Marta nie doda filmiku z kolejną dyskusją jej i Pointnera. Bała się o swoją pozycję w kadrze, bo takie coś mogło niestety odbić się na jej karierze. A jej ostatnim życzeniem była strata pracy w niemieckiej kadrze. A może Pointnerowi właśnie o to chodziło: ona zostałaby zwolniona, a ludzie przestaliby plotkować na temat ich romansu. To byłoby mu na rękę.
      Stała przed domkiem Niemców, trzymała na rękach Karla Geigera, który symulował skok. Łapała kolejnych skoczków, a wokół niej pojawiło się kilku fotografów, którzy natychmiast zaczęli pstrykać jej fotki. Kamil Stoch zamyślony przechodził obok, minął dziennikarzy i nagle zatrzymał się. Zastanowiło go to zbiegowisko, więc zawrócił.
      Nigdy nie pomyślałby, że jest taka silna. Przyglądał się symulacjom i czekał, aż fotografowie odejdą. W końcu to się stało.
-A mnie też złapiesz? - zapytał po polsku.
-Chodź, przekonasz się. - Fritzi mrugnęła do niego.
      Wziął głęboki oddech, bo bał się, że go nie złapie i razem się przewrócą. Chociaż z drugiej strony nie byłoby to takie złe... Wolał jednak nie ryzykować kontuzji.
      W mgnieniu oka znalazł się nad ziemią. Uśmiechnął się sam do siebie, położył dłonie na jej ramionach i "wylądował".
-A telemark gdzie zgubiłeś? 
-Zapatrzyłem się na cie... na twoje mięśnie. Skąd je masz?
-Urosły. Czasem się przydają.
-Musimy kiedyś porozmawiać, tak mało wiem o tobie. A widzę, że trochę się pozmieniało. Możesz mnie teraz na rękach nosić...
-Tak, zmieniło się. Jak coś, to zadzwoń do mnie, bo ja muszę... Wracać do pracy.
      Kiwnął głową i z uśmiechem odszedł. Dobrze było mu rozmawiać ze swoją dawną przyjaciółką, bo kiedyś sami stwarzali sobie problemy i nie mogli się dogadać. A teraz było tak dobrze...

-I jak mi dziś poszło? - zapytał Wellinger pojawiając się po sobotnim konkursie obok Marty. Na powitanie dał jej czekoladki i pocałował w policzek. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy.
-Gratuluję szóstego miejsca. Masz szczęście, żeś był za Kotem, bo bym się zdenerwowała.
      Zawody wygrał Gregor Schlierenzauer, który cieszył się z żółtego plastronu.
-Dzięki, dzięki. Dasz mi z jedną czekoladkę? Strasznie zmarzłem.
      Marta otworzyła pudełko i oboje zaczęli pochłaniać słodkości. Była zaskoczona, że Andreas Wellinger ot tak do niej podchodzi.
-Co ty masz coś na pieńku z Morgensternem czy to twój były chłopak?
-Hm... - Marta nie wiedziała, jak najprościej to wyjaśnić - On mnie nieco denerwuje.
      Nie widziała potrzeby, żeby opowiadać o randce, o której zapomniała. Nie znała Wellingera, a z drugiej strony nie miała pojęcia, skąd on się wziął przy niej. Niemiecki skoczek zainteresował się nią tak po prostu? Nie chciało jej się w to wierzyć.
-Czaję. I jak, smakują ci czekoladki?
-Tak, dziękuję, są pyszne.
      Thomas Morgenstern w końcu ich dogonił i znalazł się za nimi. Był wściekły i to nie tylko ze względu na swoje słabe, 34 miejsce.
-No proszę, Martusia się bawi z innym. - powiedział, a Marta z Andreasem podskoczyli - Grasz na dwa fronty?
-Nie gram. Pomyliło mi się i niechcący umówiłam się na wywiad z Andim.
-O, już Andi? No proszę. Wiesz co? Życzę ci miłego dnia i nie przyłaź nigdy do mnie już. Cześć.
      Mimo wszystko odetchnęła z ulgą. Thomas był nieco męczący i strasznie się narzucał. A ona nie znosiła, kiedy ktoś ją do czegoś zmuszał.
-No, to teraz wisisz mi kawę za spławienie tego dupka. - powiedział Andreas z szerokim uśmiechem. Marta zachichotała, ale energicznie pokiwała głową na znak, że się zgadza.

C.D.N.
Na koniec dziękuję Fance Ammanna oraz Peudeamour za komentarze i za to, że jesteście tak długo ze mną :* Mogę Wam zdradzić, że będzie się działo, ale to... za jakiś czas. Ale część już napisałam i zapewniam - nie będziecie żałować. :)

sobota, 30 listopada 2013

Epizodzik 2 "Mogę?"

Dziękuję za miłe komentarze i za to, że jesteście tyle czasu ze mną.  Dziś kolejny epizodzik nowej serii i mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Liczę też na komentarze - uwielbiam je czytać, zwłaszcza Wasze interpretacje. Tymczasem ja nie zanudzam - zapraszam do lektury! :)


 He would tell me I was beautiful
Sneaking in the neighbours swimming pool
Yeah he taught me how to break the rules
Seventeen

Hey, these days are long gone
And when I hear that song
It takes me back

We were on top of the world
Back when I was your girl
We were living so wild and free
Acting stupid for fun
All we needed was love
That’s the way it’s supposed to be
Seventeen

EPIZODZIK 2 "MOGĘ?"
      Wracała ze spotkania w wyśmienitym humorze. Ciągle się śmiała, bo w głowie cały czas miała teksty Piotrka Żyły. Dawno tak świetnie się nie bawiła i cały czas zastanawiała się, dlaczego to Kamil wyciągnął do niej pierwszy rękę. Czyżby próbował ratować ich dawną przyjaźń?
      W końcu porozmawiała też z Krzyśkiem Biegunem. Nigdy wcześniej nie mieli okazji się zapoznać, a teraz nawet się zakumplowali. Nakłapała się też jęzorem z Maćkiem Kotem i Dawidem Kubackim, bo ostatnio brakło czasu. Wszyscy pogratulowali jej zwymyślania Alexa Pointnera, a od Piotrka dostała w nagrodę granatową czapkę z neonowymi paskami. Kamil z kolei powiedział, że Fritzi ma jaja i jest odważna. Friederike oraz skoczkowie zdecydowali, że spotkanie koniecznie będą musieli powtórzyć. Wszystkie dawne wspomnienia wróciły.
      Pod hotelem spotkała Gregora. Stał zniecierpliwiony i pocierał ręce, które już zdążyły mu odmarznąć. Na widok dziewczyny zrobił taką minę, jakby popełniła jakąś zbrodnię.
-Widzę, że się świetnie bawiłaś. - powiedział cicho - A ja tu na ciebie czekam.
-Spotkałam się z przyjaciółmi. - Friederike ścisnęła mocniej czapkę - Chyba mam do tego prawo?
-Niech zgadnę. Było to spotkanie sam na sam ze Stochem?
-Ze wszystkimi polskimi skoczkami.
-Jasne. - burknął.
-Gregor, co się z tobą do cholery dzieje?! - krzyknęła - Brak tej żółtej szmaty na twoim torsie aż tak cię dołuje, że musisz się wyżywać na wszystkich?
-To nie jest żółta szmata. - wycedził i dodał sam do siebie - Z kim ja się zadaję?
-Słyszałam to. - mruknęła Fritzi - Przykro mi. Idę spać.
      Nie czekając na jego reakcję weszła do hotelu, a następnie skierowała się do swojego pokoju. Marzyła o śnie, bo miała już dość niespodzianek tego dnia.

      Czwartkowe treningi i kwalifikacje zostały przeniesione na piątek, więc Werner Schuster postanowił zrobić trening na sali. Wcześniej Fritzi postanowiła spotkać się z Martą i opowiedzieć jej o spotkaniu z polskimi skoczkami.
-No, to jesteście na dobrej drodze, żeby mieć chociaż poprawne stosunki. - powiedziała po wysłuchaniu koleżanki - Jest git.
-A ciebie co trapi? - zapytała Friederike patrząc na jakby nieobecną Martę.
-Bo mam życiowy problem stulecia. Umówić się z Morgensternem czy nie, oto jest pytanie!
-Jasne że tak.
-A może mu dać zadanie i jak je wykona, to się dopiero z nim umówię? No co, żeby nie miał za łatwo.
-Serio? - zdziwiła się Fritzi - A tobie Morgi się podoba? Bo to jest najważniejsze.
-No wiesz... - Marta mrugnęła do koleżanki porozumiewawczo - Na zdjęciach wygląda jak lalka z wosku.
-Ja pierniczę - Fritzi roześmiała się - A na żywo? Co ci po zdjęciach?
-No... Całkiem, całkiem. Powiem mu, że jak tutaj będzie na podium, to w Lille się z nim umówię. O, tak zrobię!

      Schuster zostawił Fritzi z kadrą, a sam wybrał się na umówiony video-czat. Dziewczyna ani trochę się nie obawiała, bo po wycisku stulecia jaki miała podczas ostatnich miesięcy, poprowadzenie takiego treningu nie sprawiało jej żadnych trudności.
      Ona i skoczkowie rozgrywali właśnie mini mecz siatkówki, gdy na salę wpakowali się Austriacy, którzy stanęli zdezorientowani. Zaraz przed nich przepchnął się Pointner.
-Możecie się zbierać. - powiedział podchodząc do dziewczyny. Ona spojrzała na swoją kadrę, chłopaki popatrzyli na siebie i pokręcili głowami.
-Zaraz będzie się działo. - Gregor trącił łokciem Morgensterna, który natychmiast wyciągnął telefon i zaczął nagrywać.
-To wy możecie się stąd zawijać. - odpowiedziała mu szorstko - Schuster zarezerwował salę, zobacz sobie rozpiskę na drzwiach.
-Złotko, problem jest taki, że ja też rezerwowałem salę. Właśnie tę.
-Jaka szkoda, że akurat my tu mamy trening. - powiedziała z pewnością w głosie i dodała do chłopaków - Wracamy do gry!
-Zaraz, zaraz. - Pointner chwycił ją za ramię - Powiedziałem, że my mamy tu rezerwację!
-Mówić to sobie możesz. Zabieraj tę swoją kadrę i zejdź mi z oczu. Nie będę przerywała treningu, bo ty tak sobie życzysz.
-Ja pierdolę, jaki schiz. - Manuel Fettner musiał schować się za plecami Morgensterna, bo zaczął się krztusić ze śmiechu.
-Dziecko bez kwalifikacji prowadzi trening, niesamowite! - krzyknął wściekły Pointner.
-Co się tu dzieje? - na salę wpadł Stefan Horngacher. Fritzi odetchnęła z ulgą,
-Trener Alexander Pointner uparcie twierdzi, że ma rezerwację i próbuje przerwać nasz trening. - mruknęła.
-Alex, a sprawdzałeś godziny? Nie? No, to zaczynacie za półtorej godziny. A teraz żegnam, bo marnujesz nasz cenny czas. - Horngacher wypchnął Austriaków z sali i zamknął drzwi. Severin Freund przybił Fritzi piątkę.
-Zajebista jesteś. - powiedział.
-Dzięki.
-Nigdy nie daj się temu bucowi! - dodał Marinus Kraus.
-Jasne. - odpowiedziała mu po czym krzyknęła - Gramy dalej!
      Po tej akcji zaczęła się obawiać, że Schuster wcale jej nie pogratuluje. Naprawdę przestraszyła się, że nadszarpnęła zaufanie Związku i najzwyczajniej w świecie wyleci z kadry. Głupie myśli nie dawały jej spokoju, więc postanowiła na tym treningu dać z siebie wszystko.

-Idiota, buc, kretyn... - mówiła Marta sama do siebie. Była tak zaangażowana w wymyślanie wyzwisk, że nawet nie zauważyła, kiedy tuż obok niej stanął Thomas Morgenstern.
-To do mnie? - zapytał.
-O, hej... - dziewczyna podskoczyła - Jasne, że nie. Walter Hofer drugi weekend z rzędu nie znajdzie czasu, by udzielić mi wywiadu. Niesamowite!
-Olej Hofera, chodź ze mną na randkę.
-Spoko, pójdę.
      Thomas spojrzał na nią zaskoczony.
-No, pod jednym warunkiem. - dodała.
-Ach tak. Nie ma nic za darmo?
-Skocz jakoś dobrze w piątek lub w sobotę. Wiesz, chociaż na podium. Wtedy możemy się umówić w Lille.
-Chociaż na podium... - powtórzył Morgi - To mam przeskoczyć skocznię i trybuny?
-No, jeśli ci zależy.
-A chcesz ciekawe nagranie? - skoczek pomachał Marcie przed oczami swoim telefonem - Mam tu coś... intrygującego.
-Pornos Hofera i Pointnera?
-Nie, coś lepszego!

      Po wygranej Gregora w piątkowym konkursie liczyła, że w końcu normalnie porozmawiają. Co prawda Schlieri wciąż nie miał żółtej koszulki, ale miała nadzieję, że nie będzie aż tak tego przeżywał. Niestety, był tak zajęty udzielaniem wywiadów, że nie odbierał telefonu.
      Szła wściekła między domkami. Nie dość, że kolejna kłótnia z Alexem była do obejrzenia w internecie, cały czas bała się, że wyleci z kadry, to jeszcze własny narzeczony miał ją gdzieś. Miała serdecznie dość tego mroźnego i paskudnego weekendu.
-Siemanko. - ktoś nagle objął ją ramieniem. Fritzi spojrzała w bok i zobaczyła Dawida Kubackiego.
-Ale się przestraszyłam. - powiedziała - Weź zabierz to łapsko, jeszcze ktoś zauważy.
-Aj, przepraszam, no myślałem, że można tak po przyjacielsku. - teraz to Dawid był zaskoczony.
-Można, można, ale boję się, że ktoś zauważy. - wytłumaczyła szybko Friederike.
-Ktoś? Masz na myśli Mistera Perfekcji Gregora Schlirenzauera?
-Dokładnie tak.
-Ech, czuję, że znowu masz problemy. - Dawid westchnął.
-To to nie problem, gorzej, że chyba wylecę z kadry.
-Co ty mówisz? Przecież świetnie sobie radzisz! Schuster wie, co robi, więc nie masz się o co martwić.
-A widziałeś te filmiki jak się kłócimy z Pointnerem? - zapytała.
-Wiesz co ci powiem? Dno dna. W moich oczach Pointner dużo stracił. Nie wyobrażam sobie, jak trener może robić takie jazdy i nie rozumiem jego postępowania. Co on chce przez to osiągnąć?
-Tylko Schuster może to inaczej odebrać, że ja nic nie robię, a się wykłócam. Nie sądzę, że chciałby mieć w kadrze kogoś bez umiejętności, kto tylko żre się z trenerem innej kadry.
-Co ty pieprzysz?! - krzyknął Dawid - Jak bez umiejętności? Przecież masz umowę, docenili cię i trzeba się cieszyć! No, widzę, że musisz się wyluzować. Idziemy dziś z chłopakami na małe odstresowanie, może masz ochotę iść z nami?
      Fritzi energicznie pokiwała głową. Skoro Schlieri nie miał dla niej czasu, nie zamierzała siedzieć sama w hotelu.
-Ok, Kamil da ci znać co i jak. No, mała, uśmiech i do zobaczonka!

      Trochę żałowała, że nie wzięła więcej ubrań, ale na zwykłe spotkanie z chłopakami nie chciała się też stroić. Ponieważ było to spotkanie czysto prywatne założyła jeansy, podkoszulek oraz dwie ciepłe bluzy. Na głowę miała zamiar nasadzić czapkę od Piotrka Żyły. Kiedy przypudrowywała sobie nos, do pokoju wpadła Marta.
-Ooo, a ty dokąd?
-Nie umiesz pukać?
-Pukałam. Nie otwierałaś i pomyślałam, że coś ci się stało.
-Tak sobie tłumacz. - Fritzi zamknęła puderniczkę - Idę na spotkanie z polską kadrą.
-Myślałam, że się tak wystroiłaś na spotkanie z Gregorkiem. A tu randka z Polakami!
-Jaka randka... Nie przesadzaj. Chcę się tylko spotkać z przyjaciółmi. No, a Gregor sam mnie olał, więc nie zamierzam siedzieć sama.
-W ogóle chciałam cię przeprosić. - powiedziała cicho Marta - Za te filmiki. Ale po prostu nie mogłam...
-To ty? - przerwała jej Fritzi - Dziękuję ci bardzo! Dzięki tobie mogę wylecieć z kadry!
-Nie przesadzaj. Aż tak źle nie będzie, Schuster w ciebie zainwestował. Chciałam tylko pokazać, że jest jedyna osoba, która nie boi się sprzeciwić bóstwu.
-Zajebiście. Wiesz co? Jak ja wylecę to gwarantuję ci, że już więcej skoków na żywo nie zobaczysz.
-Oj, Fritzi nie denerwuj się. Idź na tę randkę, na pewno poprawi ci się humor.
      Marta zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Fritzi włożyła czapkę i wyszła z pokoju.

      Znowu byli w komplecie i znowu Piotrek zabawiał wszystkich. Friederike zapomniała zupełnie o swoich problemach. Nie był ważny konflikt z Pointnerem ani humory Gregora. Liczyło się to, że zebrali się wszyscy razem i mogli spędzić czas w najlepszym towarzystwie.
-Wiecie, że nasza Fritzi pożarła się z Misterem Perfekcji? - powiedział nagle Dawid.
-O co poszło? - zapytał Krzysiek Biegun.
-Pewnie o to, że za długo sterczy przed lustrem. - wtrącił Maciek Kot. Wszyscy ryknęli śmiechem.
-Oj, żeby o to. Stwierdził, że niepotrzebnie zwymyślałam Pointnera.
-Dobrze, że to zrobiłaś! - krzyknął Stefan Hula, a Jan Ziobro pokiwał głową - To, co mu powiedziałaś na sali też było niezłe. Czemu mu tak odwaliło, że się ciebie czepił?
-To chyba jasne. Kryzys wieku średniego, hehe. - mruknął Piotrek.
-Ooo, bez kitu. - zgodził się Kamil - Przecież wcześniej mieliście dobre relacje.
      No, można powiedzieć, że dobre, pomyślała Fritzi. Cieszyła się, że chłopaki nie wierzyli w jej romans z Alexem.
      Długo rozprawiali o konflikcie na linii Alexander Pointner - Friederike, ale do niczego nie doszli. Skoczkowie powoli wychodzili z lokalu, aż zostali tylko Fritzi i Kamil. Siedzieli na wygodnej kanapie i kiedy reszta sobie poszła, przysunęli się do siebie by się lepiej słyszeć.
-Jak za starych, dobrych czasów. - mruknął Kamil, a Fritzi pokiwała głową - To co, poszło tylko o Pointnera czy o coś jeszcze?
-O wszystko. Że się nie znam, że Pointner, że się z wami spotkałam, że Schlieri wciąż nie ma żółtej koszulki.
-Co za idiota. - Kamil powiedział to tak cicho, jak tylko potrafił - Powiedz mi szczerze, dobrze ci z nim?
-Oh. - Fritzi zamilkła na chwilę - No wiesz. Wcześniej było fantastycznie.
-Wcześniej.... A teraz?
-Jakby ci to powiedzieć... Pokazał swoje prawdziwie oblicze. Nie da się z nim porozmawiać, zachowuje się jak rozwydrzony dzieciak. Ostatni rok był super, ale teraz... Naprawdę nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Jak nie wygrywa zawodów, nie ma gadki. I ja mogę sobie dzwonić do niego, będzie miał mnie w dupie.
-Co ty mówisz. - Kamil był wyraźnie zaskoczony - Najpierw tak o ciebie zabiegał, a potem olał wszystko, bez sensu. Przepraszam, że to mówię, ale takie jest moje zdanie.
      Najbardziej chciał jej powiedzieć: Olej dziada! Nie mógł jednak być taki szczery. W każdym razie nie dziś.
-Nie wiem, co będzie. Ostatnio w ogóle nie rozmawialiśmy.
-To się w sumie chyba zdarza w związkach, no nie? My się wcześniej bardzo żarliśmy. - przypomniał jej Kamil.
-Tylko my nie byliśmy razem.
-No, prawie. Nie wiem jakim cudem nie przespaliśmy się ze sobą. Było tyle okazji.
-Wiem. - Friederike przyznała mu rację - Ojciec nawet by się na nas nie wkurzył. Byłby przeszczęśliwy.
-O, to prawda. Jak tak teraz do tego wracam to myślę, że nawet czasem to celowo zostawiał nam chatę wolną.
-Hahaha, o matko, a my nic.
      Na chwilę nastała cisza. Oboje zamyślili się, wrócili do tego, co było kiedyś. W końcu jednak Fritzi spojrzała na zegarek.
-Wszystko co dobre szybko się kończy, Kamil. Późno już, będę spadać. Jutro kolejny konkurs, ty też musisz być wypoczęty.
-Racja. - chłopak kiwnął głową - Słuchaj... Czy mogę cię przytulić, tak na pożegnanie?
-Jasne. - Fritzi, choć zaskoczona, zgodziła się. Sekundę później była w objęciach Kamila.

C.D.N.