sobota, 30 listopada 2013

Epizodzik 2 "Mogę?"

Dziękuję za miłe komentarze i za to, że jesteście tyle czasu ze mną.  Dziś kolejny epizodzik nowej serii i mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Liczę też na komentarze - uwielbiam je czytać, zwłaszcza Wasze interpretacje. Tymczasem ja nie zanudzam - zapraszam do lektury! :)


 He would tell me I was beautiful
Sneaking in the neighbours swimming pool
Yeah he taught me how to break the rules
Seventeen

Hey, these days are long gone
And when I hear that song
It takes me back

We were on top of the world
Back when I was your girl
We were living so wild and free
Acting stupid for fun
All we needed was love
That’s the way it’s supposed to be
Seventeen

EPIZODZIK 2 "MOGĘ?"
      Wracała ze spotkania w wyśmienitym humorze. Ciągle się śmiała, bo w głowie cały czas miała teksty Piotrka Żyły. Dawno tak świetnie się nie bawiła i cały czas zastanawiała się, dlaczego to Kamil wyciągnął do niej pierwszy rękę. Czyżby próbował ratować ich dawną przyjaźń?
      W końcu porozmawiała też z Krzyśkiem Biegunem. Nigdy wcześniej nie mieli okazji się zapoznać, a teraz nawet się zakumplowali. Nakłapała się też jęzorem z Maćkiem Kotem i Dawidem Kubackim, bo ostatnio brakło czasu. Wszyscy pogratulowali jej zwymyślania Alexa Pointnera, a od Piotrka dostała w nagrodę granatową czapkę z neonowymi paskami. Kamil z kolei powiedział, że Fritzi ma jaja i jest odważna. Friederike oraz skoczkowie zdecydowali, że spotkanie koniecznie będą musieli powtórzyć. Wszystkie dawne wspomnienia wróciły.
      Pod hotelem spotkała Gregora. Stał zniecierpliwiony i pocierał ręce, które już zdążyły mu odmarznąć. Na widok dziewczyny zrobił taką minę, jakby popełniła jakąś zbrodnię.
-Widzę, że się świetnie bawiłaś. - powiedział cicho - A ja tu na ciebie czekam.
-Spotkałam się z przyjaciółmi. - Friederike ścisnęła mocniej czapkę - Chyba mam do tego prawo?
-Niech zgadnę. Było to spotkanie sam na sam ze Stochem?
-Ze wszystkimi polskimi skoczkami.
-Jasne. - burknął.
-Gregor, co się z tobą do cholery dzieje?! - krzyknęła - Brak tej żółtej szmaty na twoim torsie aż tak cię dołuje, że musisz się wyżywać na wszystkich?
-To nie jest żółta szmata. - wycedził i dodał sam do siebie - Z kim ja się zadaję?
-Słyszałam to. - mruknęła Fritzi - Przykro mi. Idę spać.
      Nie czekając na jego reakcję weszła do hotelu, a następnie skierowała się do swojego pokoju. Marzyła o śnie, bo miała już dość niespodzianek tego dnia.

      Czwartkowe treningi i kwalifikacje zostały przeniesione na piątek, więc Werner Schuster postanowił zrobić trening na sali. Wcześniej Fritzi postanowiła spotkać się z Martą i opowiedzieć jej o spotkaniu z polskimi skoczkami.
-No, to jesteście na dobrej drodze, żeby mieć chociaż poprawne stosunki. - powiedziała po wysłuchaniu koleżanki - Jest git.
-A ciebie co trapi? - zapytała Friederike patrząc na jakby nieobecną Martę.
-Bo mam życiowy problem stulecia. Umówić się z Morgensternem czy nie, oto jest pytanie!
-Jasne że tak.
-A może mu dać zadanie i jak je wykona, to się dopiero z nim umówię? No co, żeby nie miał za łatwo.
-Serio? - zdziwiła się Fritzi - A tobie Morgi się podoba? Bo to jest najważniejsze.
-No wiesz... - Marta mrugnęła do koleżanki porozumiewawczo - Na zdjęciach wygląda jak lalka z wosku.
-Ja pierniczę - Fritzi roześmiała się - A na żywo? Co ci po zdjęciach?
-No... Całkiem, całkiem. Powiem mu, że jak tutaj będzie na podium, to w Lille się z nim umówię. O, tak zrobię!

      Schuster zostawił Fritzi z kadrą, a sam wybrał się na umówiony video-czat. Dziewczyna ani trochę się nie obawiała, bo po wycisku stulecia jaki miała podczas ostatnich miesięcy, poprowadzenie takiego treningu nie sprawiało jej żadnych trudności.
      Ona i skoczkowie rozgrywali właśnie mini mecz siatkówki, gdy na salę wpakowali się Austriacy, którzy stanęli zdezorientowani. Zaraz przed nich przepchnął się Pointner.
-Możecie się zbierać. - powiedział podchodząc do dziewczyny. Ona spojrzała na swoją kadrę, chłopaki popatrzyli na siebie i pokręcili głowami.
-Zaraz będzie się działo. - Gregor trącił łokciem Morgensterna, który natychmiast wyciągnął telefon i zaczął nagrywać.
-To wy możecie się stąd zawijać. - odpowiedziała mu szorstko - Schuster zarezerwował salę, zobacz sobie rozpiskę na drzwiach.
-Złotko, problem jest taki, że ja też rezerwowałem salę. Właśnie tę.
-Jaka szkoda, że akurat my tu mamy trening. - powiedziała z pewnością w głosie i dodała do chłopaków - Wracamy do gry!
-Zaraz, zaraz. - Pointner chwycił ją za ramię - Powiedziałem, że my mamy tu rezerwację!
-Mówić to sobie możesz. Zabieraj tę swoją kadrę i zejdź mi z oczu. Nie będę przerywała treningu, bo ty tak sobie życzysz.
-Ja pierdolę, jaki schiz. - Manuel Fettner musiał schować się za plecami Morgensterna, bo zaczął się krztusić ze śmiechu.
-Dziecko bez kwalifikacji prowadzi trening, niesamowite! - krzyknął wściekły Pointner.
-Co się tu dzieje? - na salę wpadł Stefan Horngacher. Fritzi odetchnęła z ulgą,
-Trener Alexander Pointner uparcie twierdzi, że ma rezerwację i próbuje przerwać nasz trening. - mruknęła.
-Alex, a sprawdzałeś godziny? Nie? No, to zaczynacie za półtorej godziny. A teraz żegnam, bo marnujesz nasz cenny czas. - Horngacher wypchnął Austriaków z sali i zamknął drzwi. Severin Freund przybił Fritzi piątkę.
-Zajebista jesteś. - powiedział.
-Dzięki.
-Nigdy nie daj się temu bucowi! - dodał Marinus Kraus.
-Jasne. - odpowiedziała mu po czym krzyknęła - Gramy dalej!
      Po tej akcji zaczęła się obawiać, że Schuster wcale jej nie pogratuluje. Naprawdę przestraszyła się, że nadszarpnęła zaufanie Związku i najzwyczajniej w świecie wyleci z kadry. Głupie myśli nie dawały jej spokoju, więc postanowiła na tym treningu dać z siebie wszystko.

-Idiota, buc, kretyn... - mówiła Marta sama do siebie. Była tak zaangażowana w wymyślanie wyzwisk, że nawet nie zauważyła, kiedy tuż obok niej stanął Thomas Morgenstern.
-To do mnie? - zapytał.
-O, hej... - dziewczyna podskoczyła - Jasne, że nie. Walter Hofer drugi weekend z rzędu nie znajdzie czasu, by udzielić mi wywiadu. Niesamowite!
-Olej Hofera, chodź ze mną na randkę.
-Spoko, pójdę.
      Thomas spojrzał na nią zaskoczony.
-No, pod jednym warunkiem. - dodała.
-Ach tak. Nie ma nic za darmo?
-Skocz jakoś dobrze w piątek lub w sobotę. Wiesz, chociaż na podium. Wtedy możemy się umówić w Lille.
-Chociaż na podium... - powtórzył Morgi - To mam przeskoczyć skocznię i trybuny?
-No, jeśli ci zależy.
-A chcesz ciekawe nagranie? - skoczek pomachał Marcie przed oczami swoim telefonem - Mam tu coś... intrygującego.
-Pornos Hofera i Pointnera?
-Nie, coś lepszego!

      Po wygranej Gregora w piątkowym konkursie liczyła, że w końcu normalnie porozmawiają. Co prawda Schlieri wciąż nie miał żółtej koszulki, ale miała nadzieję, że nie będzie aż tak tego przeżywał. Niestety, był tak zajęty udzielaniem wywiadów, że nie odbierał telefonu.
      Szła wściekła między domkami. Nie dość, że kolejna kłótnia z Alexem była do obejrzenia w internecie, cały czas bała się, że wyleci z kadry, to jeszcze własny narzeczony miał ją gdzieś. Miała serdecznie dość tego mroźnego i paskudnego weekendu.
-Siemanko. - ktoś nagle objął ją ramieniem. Fritzi spojrzała w bok i zobaczyła Dawida Kubackiego.
-Ale się przestraszyłam. - powiedziała - Weź zabierz to łapsko, jeszcze ktoś zauważy.
-Aj, przepraszam, no myślałem, że można tak po przyjacielsku. - teraz to Dawid był zaskoczony.
-Można, można, ale boję się, że ktoś zauważy. - wytłumaczyła szybko Friederike.
-Ktoś? Masz na myśli Mistera Perfekcji Gregora Schlirenzauera?
-Dokładnie tak.
-Ech, czuję, że znowu masz problemy. - Dawid westchnął.
-To to nie problem, gorzej, że chyba wylecę z kadry.
-Co ty mówisz? Przecież świetnie sobie radzisz! Schuster wie, co robi, więc nie masz się o co martwić.
-A widziałeś te filmiki jak się kłócimy z Pointnerem? - zapytała.
-Wiesz co ci powiem? Dno dna. W moich oczach Pointner dużo stracił. Nie wyobrażam sobie, jak trener może robić takie jazdy i nie rozumiem jego postępowania. Co on chce przez to osiągnąć?
-Tylko Schuster może to inaczej odebrać, że ja nic nie robię, a się wykłócam. Nie sądzę, że chciałby mieć w kadrze kogoś bez umiejętności, kto tylko żre się z trenerem innej kadry.
-Co ty pieprzysz?! - krzyknął Dawid - Jak bez umiejętności? Przecież masz umowę, docenili cię i trzeba się cieszyć! No, widzę, że musisz się wyluzować. Idziemy dziś z chłopakami na małe odstresowanie, może masz ochotę iść z nami?
      Fritzi energicznie pokiwała głową. Skoro Schlieri nie miał dla niej czasu, nie zamierzała siedzieć sama w hotelu.
-Ok, Kamil da ci znać co i jak. No, mała, uśmiech i do zobaczonka!

      Trochę żałowała, że nie wzięła więcej ubrań, ale na zwykłe spotkanie z chłopakami nie chciała się też stroić. Ponieważ było to spotkanie czysto prywatne założyła jeansy, podkoszulek oraz dwie ciepłe bluzy. Na głowę miała zamiar nasadzić czapkę od Piotrka Żyły. Kiedy przypudrowywała sobie nos, do pokoju wpadła Marta.
-Ooo, a ty dokąd?
-Nie umiesz pukać?
-Pukałam. Nie otwierałaś i pomyślałam, że coś ci się stało.
-Tak sobie tłumacz. - Fritzi zamknęła puderniczkę - Idę na spotkanie z polską kadrą.
-Myślałam, że się tak wystroiłaś na spotkanie z Gregorkiem. A tu randka z Polakami!
-Jaka randka... Nie przesadzaj. Chcę się tylko spotkać z przyjaciółmi. No, a Gregor sam mnie olał, więc nie zamierzam siedzieć sama.
-W ogóle chciałam cię przeprosić. - powiedziała cicho Marta - Za te filmiki. Ale po prostu nie mogłam...
-To ty? - przerwała jej Fritzi - Dziękuję ci bardzo! Dzięki tobie mogę wylecieć z kadry!
-Nie przesadzaj. Aż tak źle nie będzie, Schuster w ciebie zainwestował. Chciałam tylko pokazać, że jest jedyna osoba, która nie boi się sprzeciwić bóstwu.
-Zajebiście. Wiesz co? Jak ja wylecę to gwarantuję ci, że już więcej skoków na żywo nie zobaczysz.
-Oj, Fritzi nie denerwuj się. Idź na tę randkę, na pewno poprawi ci się humor.
      Marta zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Fritzi włożyła czapkę i wyszła z pokoju.

      Znowu byli w komplecie i znowu Piotrek zabawiał wszystkich. Friederike zapomniała zupełnie o swoich problemach. Nie był ważny konflikt z Pointnerem ani humory Gregora. Liczyło się to, że zebrali się wszyscy razem i mogli spędzić czas w najlepszym towarzystwie.
-Wiecie, że nasza Fritzi pożarła się z Misterem Perfekcji? - powiedział nagle Dawid.
-O co poszło? - zapytał Krzysiek Biegun.
-Pewnie o to, że za długo sterczy przed lustrem. - wtrącił Maciek Kot. Wszyscy ryknęli śmiechem.
-Oj, żeby o to. Stwierdził, że niepotrzebnie zwymyślałam Pointnera.
-Dobrze, że to zrobiłaś! - krzyknął Stefan Hula, a Jan Ziobro pokiwał głową - To, co mu powiedziałaś na sali też było niezłe. Czemu mu tak odwaliło, że się ciebie czepił?
-To chyba jasne. Kryzys wieku średniego, hehe. - mruknął Piotrek.
-Ooo, bez kitu. - zgodził się Kamil - Przecież wcześniej mieliście dobre relacje.
      No, można powiedzieć, że dobre, pomyślała Fritzi. Cieszyła się, że chłopaki nie wierzyli w jej romans z Alexem.
      Długo rozprawiali o konflikcie na linii Alexander Pointner - Friederike, ale do niczego nie doszli. Skoczkowie powoli wychodzili z lokalu, aż zostali tylko Fritzi i Kamil. Siedzieli na wygodnej kanapie i kiedy reszta sobie poszła, przysunęli się do siebie by się lepiej słyszeć.
-Jak za starych, dobrych czasów. - mruknął Kamil, a Fritzi pokiwała głową - To co, poszło tylko o Pointnera czy o coś jeszcze?
-O wszystko. Że się nie znam, że Pointner, że się z wami spotkałam, że Schlieri wciąż nie ma żółtej koszulki.
-Co za idiota. - Kamil powiedział to tak cicho, jak tylko potrafił - Powiedz mi szczerze, dobrze ci z nim?
-Oh. - Fritzi zamilkła na chwilę - No wiesz. Wcześniej było fantastycznie.
-Wcześniej.... A teraz?
-Jakby ci to powiedzieć... Pokazał swoje prawdziwie oblicze. Nie da się z nim porozmawiać, zachowuje się jak rozwydrzony dzieciak. Ostatni rok był super, ale teraz... Naprawdę nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Jak nie wygrywa zawodów, nie ma gadki. I ja mogę sobie dzwonić do niego, będzie miał mnie w dupie.
-Co ty mówisz. - Kamil był wyraźnie zaskoczony - Najpierw tak o ciebie zabiegał, a potem olał wszystko, bez sensu. Przepraszam, że to mówię, ale takie jest moje zdanie.
      Najbardziej chciał jej powiedzieć: Olej dziada! Nie mógł jednak być taki szczery. W każdym razie nie dziś.
-Nie wiem, co będzie. Ostatnio w ogóle nie rozmawialiśmy.
-To się w sumie chyba zdarza w związkach, no nie? My się wcześniej bardzo żarliśmy. - przypomniał jej Kamil.
-Tylko my nie byliśmy razem.
-No, prawie. Nie wiem jakim cudem nie przespaliśmy się ze sobą. Było tyle okazji.
-Wiem. - Friederike przyznała mu rację - Ojciec nawet by się na nas nie wkurzył. Byłby przeszczęśliwy.
-O, to prawda. Jak tak teraz do tego wracam to myślę, że nawet czasem to celowo zostawiał nam chatę wolną.
-Hahaha, o matko, a my nic.
      Na chwilę nastała cisza. Oboje zamyślili się, wrócili do tego, co było kiedyś. W końcu jednak Fritzi spojrzała na zegarek.
-Wszystko co dobre szybko się kończy, Kamil. Późno już, będę spadać. Jutro kolejny konkurs, ty też musisz być wypoczęty.
-Racja. - chłopak kiwnął głową - Słuchaj... Czy mogę cię przytulić, tak na pożegnanie?
-Jasne. - Fritzi, choć zaskoczona, zgodziła się. Sekundę później była w objęciach Kamila.

C.D.N.


piątek, 29 listopada 2013

Epizodzik 1 "Nieczyste zagrania"

SERIA 5.
Ich nehm' dich mit in meine Welt
Und ich zeig dir wer ich bin

Denn ich liebe mein Leben

Und wir teilen den Moment
Mit jedem Tag und jedem Sinn
Und ich leg meine Welt in deine Welt


EPIZODZIK 1 "NIECZYSTE ZAGRANIA"
      Z niecierpliwością czekała na rozpoczęcie sezonu 2013/2014. Czekało ją tyle wspaniałych imprez - Turniej Czterech Skoczni, Zimowe Igrzyska Olimpijskie i Mistrzostwa Świata w Lotach. Wiedziała, że będzie denerwowała się wtedy bardziej niż cała ekipa razem wzięta, noce będą bezsenne, a Werner Schuster potraktuje ją jak maszynę. Ale kochała to, co robiła i nie wyobrażała sobie, że miałaby robić coś innego. Poza tym już przed sezonem miała urwanie głowy: spędzała godziny na siłowni, jeździła na szkolenia, nadrabiała zaległości na studiach albo jechała na treningi kadry. Zawsze była przy sztabie. I chociaż wydawało jej się, że jej rola jest mocno ograniczona, to zawsze ktoś jej potrzebował i to nie tylko po to, by przyniosła kawę.
      Do zawodów w Klingenthal podeszła dość sceptycznie. Po pierwsze dlatego, że były to zawody rozpoczynające sezon, na których wszystko mogło się zdarzyć, po drugie prognozy pogody nie wyglądały zbyt zachęcająco, a po trzecie na skoczni miał być śnieg z zeszłego roku. Ostatnia rzecz wydawała jej się głupia, ale jednocześnie tak ważna, by zbudować klimat zawodów. Co to za Puchar Świata bez śniegu, który dopiero co spadł?
      W piątek pojawiła się na skoczni na długo przed treningami, aby sobie pospacerować. W drużynie zaczęła się nerwówka, zresztą, Fritzi była pewna, że każdy zastanawiał się, co przyniesie sezon. Nie tylko skoczkom zależało na świetnej formie w sezonie olimpijskim. Widziała po Schusterze, jak zależy mu na dobrych wynikach jego podopiecznych. Ona również się angażowała, bo czuła się w niemieckiej drużynie jak w domu.
-Siema, siema! - usłyszała za sobą znajomy głos. To Marta biegła do niej obładowana swoim dziennikarskim sprzętem.
-No, dawno żeśmy się nie widziały. - mruknęła Fritzi.
-Cały tydzień! Wiesz, ile mogło się zmienić w ciągu tego czasu? Jak tam u ciebie i Gregora? I jak bicepsy?
-Wszystko dobrze. No, poza tym, że nie mamy dla siebie czasu, ale to w sumie norma. A bicepsy nie urosły od zeszłego tygodnia, więc nie ma się czym jarać.
-A mnie uniesiesz? - Marta spojrzała na siebie - Z tym całym ekwipunkiem?
-Bez problemu, po takim wycisku, jaki miałam... Gregor twierdzi, że Schuster będzie mi kazał łapać skoczków na treningach. Strach się bać.
-Powaliło go? A jak sobie kręgosłup uszkodzisz, albo co?
-Nie mogę mu odmówić. - powiedziała Fritzi przewracając oczami - Związek sporo we mnie zainwestował, więc jeśli Schuster każe, Murawska musi.
-Ale co, podoba ci się tam? Chciałaś przecież pracować z Autami albo Polakami.
-Chciałam, chciałam. Kruczek mnie skreślił zanim do niego poszłam, chociaż z Polaków już się wyleczyłam. No a w Austrii... No co ja mam ci powiedzieć.
-To co, z Pointnera się nie wyleczyłaś? - zdziwiła się Marta.
-Pewnie, że się wyleczyłam. Ile razy mnie błagał, żebym dołączyła do drużyny? Ale nie mogę zostawić Schustera i chłopaków.
-A nie miałabyś lepszych warunków u Poitnera? Toż to potęga.
-Wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma. - Friederike westchnęła - Ale tak już serio. Wcale nie mam tak źle i myślę, że byłoby mi dobrze nawet u Polaków. Nie wiem, dawno mnie w Polsce nie było, ale zdaje mi się, że skoki nie straciły na popularności, a całe to zaplecze jest całkiem przyzwoite i to dzięki Małyszowi.
-Nie, no to jest prawda. Poza tym Kruczek daje sobie świetnie radę. Byłam raz pofocić na treningu Polaków, wszystko ładnie i pięknie. - Marta pokiwała energicznie głową.
-W Kruczka zawsze wierzyłam, znam go nie od dziś. Było dla mnie jasne, że to on zostanie trenerem polskiej reprezentacji i się nie pomyliłam.
      Przeszły już z Martą kawałek, ale nikogo znajomego nie spotkały. Do treningów było jeszcze trochę czasu, ale pod skocznią było już mnóstwo ludzi, a obok dziewczyn przebiegał co chwilę ktoś z dziennikarzy.
-Dobra, dobra, a prognozy pogody widziałaś? - wtrąciła Marta.
-Ech... Pewnie, że tak. Coś czuję, że to będą niezbyt udane zawody, no, ale zobaczymy. No, chyba że Hofer je odwoła.
-Co ty. Chociażby miał biegunkę i musiał latać między skocznią a kiblem, to konkursu w życiu nie przerwie. Jeszcze zobaczysz, bo to na inaugurację standard. Aj, to będzie ciężki sezon!
      Po chwili dziewczyny pożegnały się i Fritzi, jak to powiedziała, poleciała ogarniać swoich. Marta musiała się rozejrzeć, więc chciała jeszcze chwilę pochodzić. Nagle ktoś zakrył jej oczy.
-Zgadnij kto?
-Rany boskie, prawie się wywaliłam! - krzyknęła wyswobadzając się z czyjegoś uścisku. Odwróciła się i zobaczyła Thomasa Morgensterna - Musisz mnie tak straszyć?
-Oj, nie chciałem. - powiedział z przepraszającą miną - Dasz całusa?
-Eee, jaja sobie robisz? - zdziwiła się dziewczyna - Niby z jakiej okazji?
-No, wtedy u Fritzi fajnie było.
-Było, było, ale się skończyło. Zdaje mi się, że nie jesteśmy parą, więc nie muszę się z tobą całować. No, chyba, że coś przeoczyłam?
-Zawsze jesteś taka niemiła, czy tylko podczas inauguracji sezonu? - zapytał lekko poirytowany.
-Nie, nie zawsze. - odpowiedziała mu i odeszła.

      Fritzi w całkiem dobrym nastroju szła na spotkanie z Schusterem. W plecaku tłukły się puszki napojów energetycznych oraz kamera, a w ręku trzymała swój ulubiony gadżet w postaci kalendarza. W trakcie tej drogi spodziewała się spotkać każdego, ale nie jego. Nie Kamila Stocha.
      Kamil był uśmiechnięty od ucha do ucha, jak nigdy. Jeszcze parę lat temu jego zmiany nastrojów były nie do wytrzymania.
-Hej! - powiedział pierwszy - Jak leci?
-Witaj, kopę lat! - odpowiedziała, bo nie miała możliwości schować się przed nim - U mnie w porządku, a u ciebie?
-Też, jakoś leci. Dobrze, że sezon się zaczyna, nie mogłem się doczekać! - cieszył się Kamil - Kurde, nie mogę uwierzyć, że ty jesteś w kadrze niemieckiej.
-No wiesz, próbowałam w polskiej i austriackiej. I nie wyszło.
-O, nic o tym nie wiedziałem. Bardzo cię Schuster ciśnie?
-Nie narzekam. - puściła mu oczko.
-Mam nadzieję, że cię tam nie forsują. Bo jakby co to mów, ja się z Schusterem rozmówię. - Kamil też puścił jej oczko.
-Hehe, super, dzięki. Jak będzie taka potrzeba to skorzystam. Dobra, Kamil, muszę lecieć.
-Może cię podprowadzę? - zapytał, ale widząc minę dziewczyny dodał - Oj nie bój się, nie ugryzę cię. Poza tym poćwiczenie polskiego ci się przyda, bo raz gadasz jak rodowita Niemka, a raz zaciągasz jak Austriaczka. To jak?

-Sam nie wiem czy się cieszyć, czy płakać.
      Fritzi spojrzała na Schustera ze zdziwieniem. Konkurs drużynowy w Klingenthal niedawno się skończył, a ona jak zwykle robiła notatki w kalendarzu.
-Ja tam się cieszę, zajęliśmy drugie miejsce. Chłopaki oddali świetne skoki w tych warunkach.
-Racja, ale sama wiesz, jak to jest na początku sezonu. Oby im forma nie spadła...
-Z takim sztabem wygramy wszystko, co jest do zgarnięcia w tym sezonie. - Friederike uśmiechnęła się.
-Podoba mi się twoje nastawienie. - trener pokiwał głową - Gotowa na jutro?

      Pogoda w niedzielę nie wyglądała zachęcająco i Marta już od rana zastanawiała się, czy konkurs dojdzie do skutku. W niezbyt dobrym humorze powlokła się pod skocznię, chociaż wcale nie miała na to ochoty.
      Chodziła i robiła zdjęcia kibicom oraz skoczkom. Kiedy odwołano serię próbną, odechciało jej się wszystkiego. Marzyła o tym, by napić się gorącej czekolady i pokłapać z kimś jęzorem. Liczyła, że spotka Fritzi, ale się przeliczyła.
-O, panna niemiła! - krzyknął Thomas uśmiechając się - Co taka mina?
-Bo chcę gorącej czekolady. - burknęła.
-Bidulka. A zimna może być?
      Popatrzyła na niego pytająco. Morgi mruknął tylko "jedna minutka" i poszedł do domku skoczków. Po chwili był z powrotem, w rękach trzymał tabliczkę czekolady.
-Łap. - powiedział - Niech pójdzie w cycki.
      Uniosła brwi do góry, chwyciła czekoladę i roześmiała się.
-Ale jaja, marzenia się spełniają. - powiedziała.
-A spełnisz moje? - zapytał Thomas przybliżając się do dziewczyny.
-Ale jakie?
-No umówże się ze mną!

      Odwołana seria próbna, przesuwanie godziny rozpoczęcia konkursu i narady jury dały się we znaki wszystkim. Fritzi niecierpliwiła się. Sterczała w gnieździe z kamerą w ręku i czuła, że odmarzną jej stopy. Kiedy ubierała się rano wydawało jej się, że nie jest tak zimno, a teraz żałowała, że nie włożyła dodatkowej pary skarpet. Dopóki konkurs się nie rozpoczął, tylko to było jej problemem.
      Zawody co chwilę przerywano, a Fritzi dostawała wścieklizny. Zresztą, nie tylko ona. Alexander Pointner miał zaciętą minę i wyglądał, jakby rozgrywano właśnie najważniejszy konkurs w jego życiu. Raz po raz przeciskał się między trenerami, przy okazji trącając mocno Fritzi. Nie, to jej jeszcze tak nie zdenerwowało. Trener Austriaków przeszedł samego siebie, kiedy dyskutował ze Schlierenzauerem, który później zrezygnował ze skoku. Razem z nim poddał się także Anders Bardal.
-Boże, widzisz i nie grzmisz. - powiedział Schuster - Czy Pointner sobie kpi?
-Będzie druga seria? - zapytała Fritzi - W sumie Wellinger na podium, więc nie jest źle.
      W duchu dziewczyna bardzo cieszyła się z pierwszej pozycji Krzysztofa Bieguna.
-Nie, ja nie wiem. Nie mam pojęcia, co robi Hofer i co ma w głowie Pointner razem ze Schlierenzauerem. - mruknął trener kadry niemieckiej - Czy oni są teamem we dwóch?
-Pewnie liczyli, że konkurs odwołają. - wtrącił ktoś, ale Fritzi nie zdążyła zauważyć kto to był.
-Tak, jakie to straszne, bo Polak, Niemiec i Słoweniec na podium... - dodała Friederike.

      Po konkursie, o ile można nazwać jedną serię konkursem postanowiła pogadać z Alexem. Wszyscy mieli ponure nastroje i nikomu nie podobała się zagrywka Pointnera, Schlierenzauera i Bardala. Fritzi jakimś cudem dopadła Alexa. Stał przed domkiem Austriaków i skupiony sprawdzał coś na telefonie.
-Alex, co ty odpierdalasz? - zapytała z wściekłością w głosie.
-O co ci chodzi?
-Ty już dobrze wiesz o co. Co to było na skoczni?
-To jest jakaś parodia, kazać skakać Schlierenzauerowi z wiatrem w plecy. - powiedział zdenerwowany.
-Kpisz sobie chyba! To co, uważasz, że Morgenstern, Kofler, Stoch, Biegun czy inni skoczkowie mogli skakać? A jakie oni mieli warunki? Czyli co, wszyscy inni to śmiecie, bo dla ciebie liczy się tylko Gregor?!
-Takie warunki dla niego? Mógł się zabić przed Igrzyskami! - krzyknął Pointner.
-Aaaa, no pewnie! To reszta mogła się zabić, tak? Jak Stoch skakał, wiatru prawie nie było i dobrze to widziałeś! Nikt z FISu nie pozwoliłby im skakać gdyby warunki były dramatyczne! Poza tym to ty miałeś startować Gregora i mogłeś go nie puścić. Co, chciałeś, żeby anulowali wyniki?
-Schlierenzauer bał się o swoje zdrowie, ile razy mam ci to powtarzać?
-Nie wierzę ci. Nikt nie wierzy w to, co mówisz. Ty namówiłeś Gregora, a on Bardala. Nie było tak? Obaj nie raz skakali w gorszych warunkach. A Małysza w Olso pamiętasz? Dwa siedem rok, podpowiem. Prawie doszło do tragedii, a on się wybronił jakimś cudem. Te wasze protesty i bojkoty w dupę sobie możecie wsadzić, jesteście tchórze i tyle!
-Nie pozwalaj sobie na zbyt dużo. - wycedził Alex - Jestem trenerem i wiem, co mówię. A ty? Jesteś nikim. Schustera powinnaś po stopach całować, bo daje ci wszystko, tylko co z tego, skoro nikt się z tobą nie liczy?
      Friederike na chwilę się zapowietrzyła. W życiu nie spodziewała się, że usłyszy od Alexa coś takiego.
-Spójrz na siebie. - warknęła - Uważasz siebie za bóstwo, a traktujesz innych jak pionki. Bez nich nic byś nie zdziałał. Pogódź się z tym, że nie jesteście już taką potęgą, jak kiedyś. Ta twoja pycha cię pewnego dnia zgubi. Nara.
      Marta, która stała między domkami schowała się głębiej, by odchodząca Fritzi jej nie zauważyła. Młoda dziennikarka zupełnie przypadkiem nagrała ich kłótnię i zaraz zamierzała wrzucić ją do internetu. Takiego gorącego materiału jeszcze nie miała, bo w życiu nie spodziewała się, że będzie świadkiem kłótni Friederike i Poitnera. I to nie jakiejś zwykłej, o pierdoły, tylko dotyczącej zawodów! Marta schowała smartfon do kieszeni i pospiesznie udała się do hotelu.

      Friederike nawet lecąc do Kuusamo wciąż gotowała się w środku na samą myśl o Pointnerze. Nie mogła znieść tego, że traktował wszystkich, jakby byli śmieciami. Nigdy wcześniej nie zastanawiała się, jak traktuje swoich współpracowników i teraz wyobraziła sobie, że pracuje w austriackiej kadrze, a Alex nią pomiata. To było wielce prawdopodobne. Na samą myśl o tym wzdrygnęła się.

      Filmik, który przypadkiem nagrała Marta lotem błyskawicy obleciał internet i wszyscy skoczkowie już go widzieli. Kiedy drużyna niemiecka dotarła do Kuusamo, po zostawieniu rzeczy w pokojach wszyscy zgodnie zeszli do restauracji, żeby coś przekąsić. Schuster marzył też o kawie.
      Skoczkowie patrzyli na siebie porozumiewawczo i uśmiechali się do siebie. W końcu Karl Geiger kiwnął głową i podszedł do trenera ze swoim tabletem, na którym był zapauzowany filmik. Skoczek wcisnął play, a Schuster po usłyszeniu krzyków Fritzi na Pointnera wypluł kawę, którą sączył. Fritzi spojrzała na wszystkich z taką miną, jakby ktoś umarł.
-Skąd to macie? - zapytała z wytrzeszczonymi oczami.
-To nagranie lata po internecie. - wtrącił Andreas Wellinger - Kurde, Fritzi, nigdy byśmy nie pomyśleli, że powiesz bóstwu coś takiego!
-No, gratulacje! - krzyknął Severin Freund - Jesteśmy pod wrażeniem!
-Sprzeciwiłaś się bóstwu. - wydukał Schuster. Cała drużyna zaczęła bić brawo.
-Pointner powinien oberwać za to, co o tobie powiedział. - kontynuował Freund - To było chamskie.
      Fritzi zakryła sobie dłonią usta. Była zaskoczona tym wszystkim. Kto to nagrał i wrzucił do internetu?, myślała gorączkowo. Wiedziała, że to nagranie trochę namiesza w jej życiu. Albo zrobi niemałą rewolucję.

      Kiedy skończyła jeść i pogadała z drużyną, wyszła z budynku by zaczerpnąć świeżego powietrza. Lubiła Kuusamo i spaceru nie mogła odpuścić. Chciała zobaczyć się z Gregorem, bo po weekendzie w Klingenthal nawet nie mieli kiedy porozmawiać. Postanowiła więc zadzwonić do niego, ale chłopak nie odbierał.
      Spotkała go kilkanaście minut później. Przyleciał do niej z tabletem, a jego twarz nie wyrażała niczego. Fritzi myślała, że skoczek ucieszy się na jej widok i czule się z nią przywita, ale chyba się przeliczyła.
-Powiedz mi, co to jest?! - zapytał z krzykiem machając jej przed nosem tabletem. Dopiero teraz zobaczyła fragment nagrania. Ją i Pointnera było widać wyraźnie.
-Cóż, powiedziałam mu, co o nim myślę. - Fritzi wzruszyła ramionami jakby nic się nie stało.
-Oszalałaś?! Ja mogłaś tak mu nagadać?!
-A ty powiesz mi, dlaczego zrezygnowałeś ze skoku?
-Bałem się o swoje zdrowie. Widziałaś, jaki był wiatr.
      Friederike pokręciła głową i poczuła, że w kieszeni wibruje jej telefon.
-Nie, Gregor. Po skoku Stocha wiatr ucichł. Spokojnie mogłeś skoczyć, a poza tym te warunki nie były aż takie złe.
-Widzę, że nie jesteś po mojej stronie. - Gregor coraz bardziej się denerwował.
-Bo nie rozumiem, dlaczego się poddałeś. - dziewczyna złapała się za kieszeń spodni, w której ponownie zawibrował telefon.
-Byłaś na tylu szkoleniach i treningach z Schusterem. Chyba powinnaś wiedzieć, dlaczego zrezygnowałem. Zawsze stałaś za Austria Team murem, więc co jest?
-Jak to co? W końcu przejrzałam na oczy, jak Pointner traktuje ludzi. Zresztą, nie ma już Austria Team, jesteś tylko ty i Pointner.
-Słuchaj, nie znasz się, to się nie odzywaj. Schuster każe ci tylko kawę sobie przynosić.
-Wiesz co... - Fritzi nie wiedziała, co powiedzieć - Nie będę tego komentowała.
      Odwróciła się na pięcie i odeszła. W środku aż się gotowała, bo najpierw Pointner wątpił w jej kwalifikacje i umiejętności, a teraz jej narzeczony... Szła powoli i rozmyślała nad tym wszystkim, aż nagle przypomniała sobie, że ktoś do niej dzwonił. Ten ktoś chyba też pomyślał o tym, by zadzwonić ponownie i na wyświetlaczu pojawiło się połączenie przychodzące. Wyświetlił się sam numer, ale dziewczyna była pewna, że skądś go zna.
-Halo?
-Hej, tu Kamil Stoch!
-A, siema. - mruknęła niechętnie.
-Słuchaj, tak sobie gadamy z chłopakami, że chętnie byśmy się z tobą spotkali. Ale słyszę, że jakoś chyba coś... - Kamil trochę się zaplątał - No, że nie jesteś w nastroju.
-Nie, nie! - odpowiedziała szybko - Mam dobry humor. To gdzie?
      Miała dość niespodzianek w tym dniu, ale spotkania z dawnymi kumplami nie mogła odmówić. Kamil podał jej adres, a ona zawróciła do hotelu, by przebrać się w ubrania "cywilne". Szybko się ubrała, a ponieważ nie miała kurtki bez napisu Deutschland, narzuciła na siebie dwie bluzy i pognała na spotkanie.

C.D.N.

wtorek, 26 listopada 2013

Epizodzik 25 "Po tym wszystkim"


Dziś zamknę oczy, policzę do dziesięciu
Pstryczek, nim otworzę je, życie nabierze sensu
Kolory tęczy znów chwycę bez trudu
Bo życie to największy ze wszystkich cudów


EPIZODZIK 25 "PO TYM WSZYSTKIM"

      Gregor był wściekły. Wyleciał z dworca i wsiadł do auta. Przekręcił kluczyk i wystartował, kierując się na Monachium. Nie wiedział, czy zdąży jeszcze porozmawiać z Fritzi, ale musiał zaryzykować. Jeśli nie udałoby mu się to, musiałby wybrać się do Finlandii, a na to nie miał czasu. Chciał to załatwić teraz.
      W końcu dojechał. Dzięki nawigacji jakoś udało mu się dostać na lotnisko. Zaparkował auto, wziął głęboki oddech, a potem przypomniało mu się, że musi znaleźć Fritzi. Zamknął auto i rzucił się pędem na terminal.
      Nie znalazł Fritzi. Przestraszył się, że może już odleciała, ale do odprawy było jeszcze trochę czasu. Postanowił zaczekać i zebrać myśli. Już sam nie wiedział, co ma jej powiedzieć, a przecież ułożył w głowie całą przemowie. Wszystko mu się pomieszało, miał jeden mętlik.
      A może to bez sensu?, myślał gorączkowo. Nie, muszę spróbować!
      W końcu, po dłuższym oczekiwaniu ją zauważył. Ubrana na sportowo pchała przed sobą wózek z bagażami. Na jej bladej twarzy malowało się zmęczenie i brak snu, wyraźnie było widać sińce pod oczami. Gregor powoli podszedł do Fritzi i stanął przed nią. Przestraszona dziewczyna odskoczyła do tyłu.
-Cześć. - powiedział uśmiechając się.
-Hej. - odpowiedziała zaskoczona, a kąciki jej ust lekko i nieśmiało drgnęły ku górze.
-Marta mi powiedziała, że wyjeżdżasz. Na długo?
-Naprawdę cię to interesuje?
-Tak, Olga.
-Eh, skoro zwracasz się do mnie drugim imieniem, znaczy, coś się poważnego kroi. Lecę na szkolenia, potem wracam na chwilę do Austrii, a później jadę do Niemiec. Ale jeśli zamierzasz mi coś teraz powiedzieć, to wal śmiało, chcę mieć to za sobą.
-Czyli nie wyjeżdżasz na zawsze?
-No... Nie. To tylko szkolenia. - Fritzi była mocno zdziwiona pytaniami Gregora.
-Chciałem cię zobaczyć.
-Po tym wszystkim, co ci zrobiłam? - dziewczyna niecierpliwiła się, bała się tego, co może zaraz powiedzieć Schlieri.
-Olga, ja cię kocham i nie chcę, żeby to, co jest między nami się rozpadło. Po prostu, mimo wszystko.
      Patrzyła na niego z niedowierzaniem. Po tym, co mu zrobiła sam z siebie pojawił się na lotnisku i teraz mówi, że ją kocha? Była pewna, że to koniec i pewnie nigdy więcej nie zamienią ze sobą słowa.
-Naprawdę tego chcesz? - zapytała niepewnie.
-Tak, chcę.
      Przytulił ją mocno do siebie. Nie chciał, żeby wyjeżdżała, stęsknił się po całym szalonym sezonie. Liczył na to, że spędzą chociaż parę dni tylko ze sobą.
-Na pewno dobrze się czujesz i jesteś na siłach, żeby tam jechać?
-Szczerze? Nie. Padam na twarz.
-Wróć ze mną do domu. Proszę. Weźmiesz zwolnienie od lekarza, zresztą, co to za pomysł, żeby od razu po sezonie wysyłać cię na szkolenie!

     Marta robiła jak zwykle milion rzeczy naraz: wcinała śniadanie przy włączonej telewizji i przeglądała statystyki na swojej stronie. Nie były najgorsze, ale dziewczyna miała ambicje, żeby mieć więcej odsłon i komentarzy. O niczym tak nie marzyła. Niestety, do sezonu zimowego było jeszcze trochę czasu.
     Nagle rozdzwonił się jej telefon. Właśnie wkładała sobie do ust kanapkę, więc wolnym palcem wcisnęła przycisk odbierz.
-Tak? - powiedziała po polsku.
-Cześć, to ja Thomas!
     Kanapka spadła na klawiaturę.
-Ja pierniczę!
-Widzę, że zaskoczyłem. - Thomas zaczął się śmiać - Jak leci? Jesteś w Polsce?
-Oj, bo mi śniadanie spadło. Nie, ja jestem u Fritzi. Ona wyjechała na szkolenie, mam chatę wolną.
-Hm... Nie nudzisz się?
-Żebyś wiedział, że nie. - skłamała natychmiast Marta. Nudziło jej się i to okrutnie, ale nie chciała, żeby Morgenstern wykorzystywał nieobecność Fritzi do odwiedzin.
-Szkoda, bo liczyłem na jakieś spotkanie.
-Nie mogę cię zaprosić.
-Nie możesz, ale chcesz? Ja chciałbym obejrzeć zdjęcia z sezonu. No i myślę, że fajnie byłoby się spotkać. To jak?
-Ech, no niech ci będzie...

     Przekręcił zamek i cicho otworzył drzwi. Z mieszkania dochodziły głosy i śmiech. Spojrzał na Fritzi pytająco, ale wzruszyła tylko ramionami. W sumie Marta myślała, że żadne z nich już nie wróci i mogła kogoś zaprosić. Ale kogo?
     Friederike weszła do salonu, w którym siedzieli Marta i Thomas Morgenstern. Zajadali się pizzą, rozmawiali i przeglądali zdjęcia na komputerze.
-Hej. - powiedziała cicho na powitanie, a oni podskoczyli - Przepraszam Martuś, plany się zmieniły.
-O... cześć... - wydukała Marta - Znaczy, bo... Thomas... chciał... obejrzeć zdjęcia...
     Morgi pomachał Fritzi uśmiechając się.
-Spoko, nie musisz się tłumaczyć. My pójdziemy do siebie.
     Marta podniosła brwi do góry, nie wiedząc o co chodzi. My? Czyli kto?, zastanawiała się.
-O, cześć Thomas, cześć Marta! - do salonu zajrzał Gregor - Morgi, kogo jak kogo, ale ciebie to się nie spodziewałem!
-Tak wyszło, że tu jestem. Znaczy, dziś już pojadę.
-Nie, no, po nocy będziesz jechał? - zdziwiła się Fritzi - Nie przesadzaj. Zostań, jeśli masz taką chęć, możesz spać chociażby tutaj.
-Nie chciałbym nadużywać twojej gościnności. - Thomas nieco się spiął. On z Martą w mieszkaniu swojej byłej i kolegi z drużyny? Wyglądało to trochę dziwnie.
-Oj, spoko, nie przejmuj się. Nie będziesz nam przeszkadzał. - wtrącił Gregor.
     Morgi pokiwał głową. Marta wyglądała na zdziwioną i lekko nieogarniętą.
-Ej, może macie ochotę na obejrzenie mojego krótkiego filmiku podsumowującego sezon? - zapytała - Powiecie mi, czy to nadaje się na stronę.
-Dobra, ale podzielicie się pizzą. - mruknęła Fritzi.
-Został nam jeden kawałek, zamówmy coś jeszcze! - zaproponował Thomas.
     Kiedy w końcu nadjechały ich pizze, Marta odpaliła filmik. Trwał niecałe 6 minut, a wszyscy bawili się świetnie. Towarzystwo rozluźniło się, bo na początku wszyscy się spięli.
-Ej, nie masz więcej materiału? - zapytał Morgi - Weź zrób jakąś pełnometrażówkę.
-Dokładnie, to jest mega! - przytaknął mu Schlieri.
     Marta znalazła na komputerze co śmieszniejsze filmiki, które sama nakręciła w trakcie sezonu. Morgi poszedł do kuchni grzebać w lodówce i po chwili przyniósł kilka piw.
-Nie wiedziałem, że twoja lodówka skrywa takie skarby! Wypijmy za sezon!
     Co chwila wznosili toast piwem, którego nie mieli zbyt dużo, a nikomu nie chciało się iść i kupić więcej piany. Thomas siedział na kanapie z Martą, a Gregor z Fritzi na podłodze. Morgi przysuwał się do dziewczyny, aż w końcu, ku zdziwieniu Schlieriego i jego dziewczyny, pocałował Martę.

KONIEC SERII 4
Już niedługo - seria 5, a w niej: związek Fritzi i Gregora wystawiony na próbę!
Zapraszam! :)





sobota, 23 listopada 2013

Epizodzik 24 "Bezpowrotnie"

Cześć :) Myślę, że należy się Wam wyjaśnienie pewnych spraw w opowiadaniu. Zniknęłam, ale cały czas miałam w głowie to, co miało być dalej. Przenieśmy się na chwilę do świata Fritzi, Gregora, Marty, Thomasa i Pointnera, który zawsze gdzieś się pałęta pod nogami...
Początek 2013, MŚ, mniej więcej na tym skończyliśmy.



You were perfect, I was unpredictable

It was more than worth it, But not too sensible
Young and foolish, Seem to be the way
I was stupid,To think that I could stay
Oh oh, to think that I could stay

Goodbye my friend, Hello Heartache
It’s not the end, It’s not the same
We should didn’t have to be this way
But you were always been the world to me, love


EPIZODZIK 25 "BEZPOWROTNIE"
     Wszystko jakby się skomplikowało. Nie miała najlepszego nastroju po Mistrzostwach Świata, do tego fizycznie czuła się fatalnie. Już w Val di Fiemme zaczęła podejrzewać, co jest tego powodem, ale tę myśl cały czas odpychała od siebie.
     Nie, nie mogę być w ciąży, myślała gorączkowo Fritzi. Dobrze wiedziała, że gdyby okazało się to prawdą, nie byłoby to dziecko Gregora. Nie mogła uwierzyć, że była tak głupia i nie uważała. Chwila zapomnienia mogłaby ją sporo kosztować. W jednej chwili zawaliłoby się wszystko.
     Schuster zgodnie z obietnicą wysłał ją na krótki urlop. Gregor postanowił na krótko wybrać się do rodziców, a Fritzi do Innsbrucka wróciła z Martą. Młoda dziennikarka była wykończona po Mistrzostwach. Nie wiedziała, że takie wydarzenie sportowe będzie ją kosztowało aż tyle nerwów, dlatego do Lahti postanowiła wysłać kogoś z redakcji.
-Okres mi się spóźnia. - jęknęła Fritzi nagle i niespodziewanie, kiedy dziewczyny zajadały się pizzą w kuchni. Przyjaciółki zdążyły się pogodzić po kłótni w klubie, chociaż Marta wcale nie miała wyrzutów sumienia, że uderzyła Fritzi.
-No i... co podejrzewasz? Stres czy to, o czym właśnie myślę?
-To, o czym właśnie myślisz.
-A test robiłaś?
-Nie.
-Ty jak zwykle nieogarnięta. Ja nie wiem, zamiast zrobić test, a potem ewentualnie iść do lekarza to ty nie, wolisz się zamartwiać. Na dole jest apteka, zaraz wracam. A, najpierw sprawdzę, jak jest po niemiecku test ciążowy.
-Schwangerschaftstest. Rodzaj męski.
-Eeee, jak? Zapisz mi to.
     Fritzi chwyciła kartkę i zapisała koleżance całą formułkę, którą powinna powiedzieć w aptece. Marta ubrała się i wyszła, po paru minutach była z powrotem.
-Zapieprzaj do łazienki, mam ten schwangercośtam.
     Fritzi ześlizgnęła się z krzesła, wzięła od Marty test i podreptała z niechęcią do łazienki. Jej przyjaciółka wróciła do jedzenia pizzy. Zdążyła już spałaszować swoją część, a Friederike wciąż nie wychodziła z łazienki. No tak, albo odetchnęła z ulgą, albo rozpaczała.
-Wyłaź! - wrzasnęła Marta waląc w drzwi łazienki. Zamek szczęknął, zza drzwi wyłoniła się zapłakana Fritzi.
-Co ja teraz zrobię? Dwie krechy jak nic! - dziewczyna zaczęła machać testem przed nosem koleżanki.
     Marta przytuliła ja i poklepała po plecach.
-Ciesz się, będziesz mamą. To super wiadomość! Gratuluję!
     Fritzi powoli przeszła do salonu i opadła na kanapę. Marta usiadła obok.
-Co jest? - zapytała.
-To nie dziecko Gregora. Nie mam się z czego cieszyć.
-Ja pierdolę, jaja se chyba robisz. Jeśli nie Gregora, to oznacza tylko jedno. Nie uważałaś z Alexem?!
-Nie drzyj się na mnie. - załkała Fritzi - Nie wiem, jak mu to powiem. W zasadzie to nie wiem, jak to powiem Gregorowi i Alexowi.
-A po co obaj mają wiedzieć? To z Gregorem jesteś zaręczona. Nie widzę powodu, by Alex miał wiedzieć o ciąży.
-To co, mam wmówić Gregorowi, że to jego dziecko? Nie żartuj. Nie chcę żyć w kłamstwie.
-Kto to mówi! - krzyknęła Marta - A kto grał na dwa fronty? Ty już rozwaliłaś sobie życie. A teraz radziłabym ci wybrać się do lekarza. Ja aż tak dobrze języka nie znam, więc cię nie umówię.
     Fritzi machinalnie kiwnęła głową i poszła do kuchni po telefon. Po chwili była już umówiona ze swoją panią doktor. Miała szczęście, bo jedna z pacjentek zrezygnowała z wizyty, dzięki czemu Friederike jeszcze tego samego dnia mogła wybrać się do gabinetu.

     Była załamana i jednocześnie wściekła na siebie. Nie mogła uwierzyć, że była taka głupia. Wiedziała, że teraz słono zapłaci za romans z Alexem. Straci Gregora oraz pracę i będzie musiała siedzieć w domu z dzieckiem.
     Zadzwoniła do Alexa z prośbą o spotkanie. Zgodził się bez problemu i umówił się z Fritzi w parku.
     Nie czekała długo na niego. Przyjechał bardzo szybko, aż sama się zdziwiła. Na powitanie pocałował ją w policzek. Znowu się zdziwiła. Alex całuje ją w miejscu publicznym...
-Cześć, czy coś się stało? - zapytał - Takie nagłe spotkanie...
-Tak... - szepnęła - Jestem w ciąży. Z tobą.
     Od momentu wyjścia od lekarza cała się trzęsła. Nie miała pojęcia, jak Alex zareaguje i nawet nie zamierzała do niego dzwonić. Wyobrażała sobie, że będzie na nią wrzeszczał, będzie miał pretensje i zostawi z tym wszystkim. Numer wykręciła po chwili zastanowienia.
-To wspaniała wiadomość! - powiedział Alex z radością w głosie i objął Fritzi w talii.
-N-n-naprawdę się cieszysz? - Fritzi nieco zatkało - Ja myślałam, że...
-To nie myśl tyle. - Alex puścił jej oczko - Jak mam ci teraz pomóc? Potrzebujesz czegoś?
-Nie mów nic Gregorowi, przynajmniej teraz. Tylko o tyle cię proszę. Jest jeszcze coś, o czym muszę ci powiedzieć.
-Tak?
-Moja pani doktor powiedziała, że będzie ciężko. Byłam wcześniej w ciąży, miałam wypadek i... i... jest ryzyko, że...
-Ciii, nie martw się. - Alex przytulił ją mocno do siebie - Damy radę. O nic się nie bój, dobrze?
     Miała łzy w oczach, ale pokiwała głową. Nie, nie bała się. Była przerażona.

     Alex odwiózł ją do domu. Po drodze zahaczył jeszcze o sklep, bo postanowił kupić trochę warzyw i owoców dla Fritzi. Kiedy wniósł to wszystko na górę, zdziwił się nieco obecnością dziewczyny, której nie znał.
-To jest Marta, moja najlepsza przyjaciółka. - mruknęła Fritzi. O tym, że jest dziennikarką, postanowiła przemilczeć.
-Dzień dobry, Alexander Pointner. - trener przywitał się - Ja panią chyba skądś kojarzę.
-Tak, ja jeżdżę na zawody i mam portal o skokach, ale z panem nie miałam przyjemności zrobić wywiadu. Może w najbliższej przyszłości się to uda. - powiedziała Marta krzywiąc się na widok Alexa.
-Nie będzie problemu, ja zawsze chętnie rozmawiam z dziennikarzami.
     Po wymianie tych życzliwości Fritzi odprowadziła Alexa do drzwi.
-Ona wie? - zapytał cicho, a kiedy dziewczyna kiwnęła głową dodał - Ufasz jej? Jest dziennikarką, więc mam nadzieję, że się nie wypapla...
-Spokojnie. Będzie milczała jak grób.
-Dobrze, w porządku. Będę leciał. Uważaj na siebie.
     Alex wyszedł, a Fritzi udała się do kuchni, by rozpakować zakupy.
-No, no, postarał się... Czyżbyś mu powiedziała?
-A miałam inne wyjście?
-No a nie? Mówiłam ci, żebyś powiedziała Gregorowi. - Marta miała już dość wałkowania tematu, komu co powiedzieć.
-Szczerze? Myślę, że nie ucieszyłby się. On jest skupio...
-Teraz to chyba jaja sobie robisz. - Marta przerwała przyjaciółce - To wolałaś powiedzieć temu, który bardziej się cieszy, czy jak?
-Nie. Byłam pewna, że Alex się wścieknie.
-Ja nie wiem, paranoja, patologia, bajzel, burdel na kółkach... - powiedziała Marta sama do siebie - Pamiętam, jak miałam 17 lat to wszystko było takie super, takie proste...
     Fritzi skończyła wypakowywać i układać zakupy, więc usiadła na krześle w kuchni biorąc przy okazji jabłko.
-Jak ja miałam 17 lat to nic nie było proste. Wtedy właściwie wszystko się skomplikowało. Wcześniej to i owszem, było fajnie.
-No, no, ciekawie się zaczyna... Chętnie posłucham!
-A co mam ci powiedzieć? Chodziłam do szkoły, miałam ambicje być skoczkinią, ale lęk wysokości wszystko przekreślił i dałam spokój. Przyjaźniłam się z Kamilem, ja byłam w nim zabujana, ale on nie zwracał na mnie uwagi jeśli o to chodzi...
-Z Kamilem? Masz na myśli...
-Tak, Stocha. Od dziecka zawsze razem. Mój ojciec był pewien, że będziemy razem. I to się prawie udało... Były dwa podejścia, że się tak wyrażę. Raz prawie byliśmy parą jeszcze zanim zaczęłam jeździć regularnie na zawody. Potem ja jeździłam z ojcem na Puchar Świata i niechcący poznałam Morgiego, nie mogłam się zdecydować, już prawie byliśmy z Morgim, to pojawiał się Kamil, potem on zaczął odwalać i byłam z Thomasem. Ale ostatecznie nam nie wyszło, a z Kamilem wiesz jak teraz jest.
-Nie ogarniam. A z Kamilem czemu nie wyszło?
-Najpierw mnie bardzo zależało. Jak miałam 12 lat to zaczęłam do niego wzdychać, ale że on był starszy to nie bardzo go obchodziła taka smarkula jak ja. Potem dopiero jakby mnie zauważył. Trochę się spotykaliśmy, chodziliśmy razem coś jakby na randki, raz przyszedł do mnie do domu, ojciec miał wrócić późno. Kamil przyniósł mi różę, zamówiliśmy sobie pizzę i oglądaliśmy film, kiedy on się do mnie zbliżył. Pewnie wylądowalibyśmy w łóżku, gdyby nie to, że ojciec wrócił wcześniej. Kamilowi było głupio i przez jakiś czas przystopowaliśmy. Kiedy poznałam Thomasa, Stochowi zaczęło zależeć jeszcze bardziej i wtedy wszystko się rozwaliło. Przyjaźń od pieluch z Kamilem też się skończyła.
-O kurde. - Marta nawet nie wiedziała, że jej przyjaciółka miała tak bliskie relacje ze Stochem - I teraz nic, zupełnie nic? Ani cześć, ani nic?
-Nic, zupełnie nic. Nawet życzeń na święta sobie nie składamy. Byłam wtedy młoda i głupia, rozwaliłam go psychicznie. Od zawsze miałam talent to rozwalania życia sobie i innym.
-A Gregor?
-Zawsze był gdzieś obok, tylko nigdy specjalnie nie zwracałam na niego uwagi.
-Dobra, tyle już wiem. A co z Alexem? Chyba ot tak się nie znalazł przy tobie.
-Pewnie, że nie. Głupia sprawa, znalazłam jego smycz z identyfikatorem na zawodach i postanowiłam oddać. - Fritzi uśmiechnęła się na myśl o tym drobnym wydarzeniu - Tak za jednym zamachem poznałam Alexa i Thomasa. A Pointner kiedyś spotykał się z moją matką.
-Żartujesz?!
-Nie. Od kiedy go poznałam to mi się spodobał. Wiedziałam, że będą z tego problemy.
-O rany, strasznie to wszystko skomplikowane.
-Żebyś wiedziała... I teraz trzeba to ogarnąć.

     Jakoś pogodziła się z nową sytuacją, a wszystko dzięki Marcie. Wiedziała, że będzie ciężko, ale jednocześnie musiała stawić czoła rzeczywistości. Gregorowi nie powiedziała nic, ale za to poprosiła Schustera o urlop. Nic więcej nie powiedziała, bo musiała się zastanowić, jak to zrobić. Poza tym nie chciała mu nic mówić przez telefon, a do tego sezon zbliżał się ku końcowi.
     Starała się o siebie dbać, cały czas przeglądała internet w poszukiwaniu porad dla kobiet w ciąży. Cały czas znajdowała nowe artykuły, niektóre tak absurdalne, że nie mogła powstrzymać śmiechu.
     W miarę możliwości chodziła na spacery i robiła mnóstwo zdjęć, zupełnie jak kiedyś. Tym samym odkrywała nowe miejsca, bo zawsze brakowało jej czasu na poznanie Innsbrucka.
     Alex dzwonił codziennie, a jeśli nie mógł rozmawiać, to zawsze wymieniali smsy. Pointnera interesował głównie to, jak czuje się dziewczyna i czy z dzieckiem wszystko w porządku.
     Za Alexem nie tęskniła w ogóle. Cały czas myślała o Gregorze, z którym miała zobaczyć się dopiero po zakończeniu sezonu. Przerażała ją myśl o tym, że będzie musiała powiedzieć mu o ciąży.
     Pewnego dnia zadzwonił i długo rozmawiali. Nie była taka spięta jak wcześniej. Można powiedzieć, że było tak, jak dawniej. Z tą tylko różnicą, że ona była w ciąży i to nie z nim.
-Fritzi, tęsknię za tobą. - szepnął po godzinie paplaniny.
-Ja... ja za tobą też. - powiedziała przez łzy.
-Ej, nie płacz, już niedługo się widzimy. Pojedziemy może gdzieś, co ty na to?
-Jasne, bardzo chętnie. Dobra, muszę kończyć. Do usłyszenia!
-Pa skarbie!
     Po tej rozmowie kompletnie się rozkleiła i długo nie mogła dojść do siebie. Stresowała się tym, że sezon się kończy i Gregor wróci. Ta myśl spędzała jej sen z powiek i ściskała żołądek. Do tego Schuster męczył ją pytaniem, czy nie zechciałaby wybrać się na szkolenie do Finlandii. Przejmowała się wszystkim i czuła się coraz gorzej.

     Powrót Gregora zbliżał się wielkimi krokami. Chłopak najpierw musiał jednak udzielić wywiadów, pokazać się w telewizji i zapozować w sesjach zdjęciowych. Potem zamierzał odwiedzić rodziców i pochwalić się Kryształową Kulą, a zaraz potem udać się do mieszkania w Innsbrucku. Nie miał chęci na te wszystkie oficjalne występy, ale nie miał wyjścia, bo Kula zobowiązywała. Marzył jedynie o tym, by wrócić do Fritzi spędzić z nią trochę czasu.
     Do Innsbrucka wrócił Alex. Marta wiedziała, że w końcu się pojawi i może zostawić przyjaciółkę samą, bo zamierzała wybrać się na parę dni do Polski. A Pointner od razu postanowił odwiedzić Fritzi i w końcu na żywo z nią porozmawiać. Najpierw dzwonił domofonem, jednak dziewczyna mu nie otworzyła. Wiedział, że będzie w domu. Do budynku wpuścił go sąsiad.
     Przez chwilę dobijał się do jej drzwi, ale wciąż nie otwierała i zaczął się martwić. Nacisnął klamkę, drzwi były otwarte. Powoli wszedł do mieszkania, teraz wiedział, że coś musiało się stać.
-Fritzi, jesteś tam? - zawołał.
-Alex...? - jęknęła Fritzi.
     Natychmiast pobiegł do salonu, bo stamtąd usłyszał jej głos. Leżała na kanapie i krwawiła. Nawet nie miał zamiaru dzwonić na pogotowie, wziął ją na ręce i zaniósł do auta.

     Wypisała się na własne życzenie, bo lada chwila miał wrócić Gregor. Nie była co prawda w dobrym stanie psychicznym, ale szczęśliwie mogła jakoś udawać. Zmęczenie na twarzy też zniknęło dzięki makijażowi.
     Do domu odwiózł ją Alex. Przez całą drogę nie rozmawiali, Fritzi gapiła się w okno, a Alex skupił się na prowadzeniu. Dopiero na parkingu pod domem podziękowała mu za podwózkę i pożegnała się.
-Poradzisz sobie? - zapytał - Może wniosę ci torbę.
-Poradzę, poradzę. - Fritzi wysiadła z auta i prawie się przewróciła. Alex chwycił ją pod rękę, wziął torbę i razem udali się do jej mieszkania.
     Zrobiła dwie kawy i stanęła przy oknie. Czuła się koszmarnie i marzyła, żeby się położyć.
-Nawet nie wiesz, jak mi źle. - powiedziała nagle.
-Chyba wiem. To dotyczy też mnie.
-No tak, masz rację. Nie wiem, co teraz będzie. Mam nadzieję, że Gregor się nie dowie.
-Ja mu nic nie powiem. To zostanie między nami.
-O czym mam się nie dowiedzieć?
     Alex i Fritzi spojrzeli na wejście do kuchni. Stał tam Gregor ze swoimi bagażami. Patrzył przez chwilę na nich, uśmiechnął się ironicznie i powiedział:
-No tak, mogłem się spodziewać. A ja ci zaufałem! - krzyknął z wściekłością.
-Gregor, to nie tak!
-Nawet nie próbuj się tłumaczyć. I nie idź za mną. - wycedził i zwrócił się do Alexa - A z tobą policzę się innym razem.
     Gregor wyszedł, zostawiając ich oboje. Alex ruszył do drzwi, ale Fritzi go powstrzymała.
-Daj spokój, będę musiała sama z nim porozmawiać...

     Do Innsbrucka wróciła Marta, która dopiero wtedy dowiedziała się o wszystkim. Była zaskoczona obrotem sprawy i jednocześnie zmartwiona stanem zdrowia przyjaciółki. Fritzi zdecydowała się jednak przystać na propozycję szkoleń w Finlandii, z czego bardzo ucieszył się Schuster. Nie chciała już myśleć o wydarzeniach z ostatnich tygodni i rozpaczać po stracie Gregora. Postanowiła też zostawić mieszkanie pod opieką Marty.
     Gregor długo nad tym myślał i w końcu podjął decyzję o rozmowie z Fritzi. Zdziwił się, gdy w mieszkaniu zastał Martę. Przez kilka minut bezskutecznie próbował wyciągnąć informacje, ale dziewczyna szła w zaparte.
-Pytam po raz ostatni. Gdzie jest Friederike? Muszę z nią pilnie porozmawiać i gówno mnie obchodzi, że masz dochować tajemnicy!
-No dobra... - Marta w końcu się złamała - Jest w drodze do Finlandii, leci na jakieś szkolenia, czy coś.
-W drodze... Kiedy wyjechała?
-Teraz pewnie dojeżdża do dworca, stamtąd jedzie do Monachium na lotnisko.
-Dzięki.
     Gregor wyleciał z mieszkania i z piskiem opon ruszył w kierunku dworca. Zawsze jeździł zgodnie z przepisami, ale tym razem tak mu się spieszyło, że łamał przepis za przepisem.
-Niech to szlag. - jęknął słysząc za sobą policyjną syrenę.
     Uchylił szybę i zanim funkcjonariusz zdążył się przedstawić, mruknął:
-Pisz pan mandat, nie mam czasu.
-Pan Gregor Schlierenzauer? O, dzień dobry!
-Dzień dobry. - powiedział nieco zaskoczony Gregor.
-Moja córka jest pana wielką fanką, da mi pan autograf?
-Jasne.
-Dla Christiny. - policjant podetkną mu kartę z długopisem - Och, dziękuję panu bardzo! Niech pan jedzie, ale ostrożnie!
-Dziękuję. - odpowiedział Gregor - Do widzenia!
     Chłopak ruszył i zaraz znalazł się na dworcu. Nie zdążył. Pociąg do Monachium odjechał 5 minut wcześniej.
____
Czy powinnam pisać, że ciąg dalszy nastąpi - nie wiem.
Zachęcam do komentowania i do pisania na maila.
Dziękuję czytelnikom. :)